Jeżeli ktokolwiek z państwa choć przez chwilę miał do czynienia z wiecznie zagniewanym i złym na cały świat człowiekiem, to wie, że wspólne życie z taką osobą przypomina stąpanie po cienkim lodzie – a nawet przemierzanie pola minowego. I na nic zdają się prośby, uspokajania i inne próby rozładowania sytuacji. Jest źle, a cokolwiek byśmy zrobili i jakkolwiek się zachowali, to i tak zawsze na końcu jest wielka katastrofa.

Czy słyszeli państwo o nałogowcach złości? O tych, których uczucie złości wypełnia przez całe życie do tego stopnia, że nie są w stanie odczuwać żadnych innych emocji poza złością? To jeszcze nic, że nałogowcy złości są przez nią całkowicie pochłonięci. Niestety, permanentna złość jednego z partnerów sieje też spustoszenie i strach w całej rodzinie – począwszy od partnera, poprzez dzieci, na domowych zwierzakach skończywszy. Jest jak tornado, pozostawiając po sobie zgliszcza, połamane sprzęty domowe i łzy.

ZŁOŚĆ NORMALNA CZY JUŻ NAŁOGOWA?

Wszyscy od czasu do czasu się złościmy. I nie ma w tym niczego niewłaściwego. Złość informuje nas o tym, że coś jest nie tak, jak byśmy chcieli; że coś się nie układa po naszej myśli. Motywuje ona do zmiany i podjęcia działania. Ludzie dojrzali emocjonalnie potrafią jednak swoją złość kontrolować i rozładowywać.

Nałogowcy złości natomiast:

▪ każdy problem postrzegają jak powód do wpadnięcia we wściekłość,

▪ bez przerwy rozmyślają o krzywdach, które ich spotkały, i o tym, jak mogliby odpłacić osobie, która tak bardzo ich znieważyła,

▪ ignorują informacje zwrotne – nie przyjmują do wiadomości uwag od swej rodziny i przyjaciół, że swoim zachowaniem terroryzują wszystkich wokół; po prostu tego w ten sposób nie widzą ani nie odczuwają,

▪ są święcie przekonani o tym, że wszystko robią pięknie i wspaniale, tylko ta banda kretynów i idiotów wokół nie jest w stanie za nimi nadążyć i dlatego są zmuszeni się na nich złościć,

▪ są uzależnieni od silnych przeżyć, a takich emocji dostarcza im przeżywanie złości,

▪ nie wiedzą, jak mają się zachować, kiedy nie są wściekli – po prostu nie znają innego sposobu reagowania.

SKĄD MAM W SOBIE TYLE ZŁOŚCI?

▪ Nałogowcy złości wychowywali się przeważnie także w rodzinach uzależnionych od złości, w których wpadanie w ataki szału z każdego powodu było czymś naturalnym i normalnym.

▪ Osoby te czują się głęboko w środku na tyle mało ważne i mają tak mocno zachwiane poczucie własnej wartości, że wydaje im się, iż jeśli nie wykrzyczą głośno swoich racji, to nikt ich nie usłyszy.

▪ Nierzadko zdarza się, że uzależnieni od złości są ofiarami długotrwałego fizycznego wykorzystywania i nie umiejąc zapomnieć doznanych krzywd, przeżywają je wciąż od nowa, co objawia się ciągłym wpadaniem we wściekłość. Osoby takie marzą o zemście i wokół tego koncentruje się całe ich bieżące życie.

▪ Uzależnienie od alkoholu bądź narkotyków także jest wyzwalaczem ataków złości. Zazwyczaj te dwa problemy (alkohol i złość) są ze sobą ściśle związane, tworząc zamknięty krąg naprzemiennego zapijania problemów i następujących po nich wybuchów gniewu.

▪ Żyjemy w świecie coraz bardziej wypełnionym złością i frustracją, w którym utrzymanie się na powierzchni jest coraz trudniejsze i coraz bardziej stresujące. W dzisiejszym świecie bardzo łatwo jest poczuć się przegranym i niespełnionym.

CO MOGĘ ZROBIĆ, ABY NIE PODDAWAĆ SIĘ NADMIERNEJ ZŁOŚCI?

▪ Przyrzeknijmy sobie zrobić wszystko, co będzie konieczne, aby starać się panować nad tym wciągającym nas jak wir uczuciem.

▪ Poprośmy o pomoc najbliższych, psychologa, do którego mamy zaufanie, czy też przyjaciół. Poprośmy te osoby, aby pomogły nam dostrzegać i wspólnie z nami omawiać sytuacje, które doprowadzają nas do ataków gniewu.

▪ Nauczmy się sposobów rozładowywania negatywnych emocji (np. takich jak sport, krzyżówki, kurs gotowania, spotkanie z przyjaciółmi). Czasami w sytuacji, kiedy wiemy, że za chwilę nastąpi wybuch, jedynym wyjściem jest oddalenie się, aby dojść do momentu względnego panowania nad sobą.

▪ Stwórzmy swoją własną skalę złości – od lekkiego podenerwowania do całkowitej utraty kontroli. Skala ta powinna nam pomóc zacząć reagować w sposób jak najbardziej adekwatny do wydarzenia, które zaszło. Porozmawiajmy o tym z najbliższymi, ewentualnie stwórzmy skalę złości wspólnie.

▪ Określmy pozytywne cele, które uda nam się osiągnąć, jeśli zmniejszymy częstotliwość ataków złości, np.: mniej zestresowana, bardziej uśmiechnięta rodzina, przyjemniejsza sytuacja w domu, lepszy stan zdrowia, spokój ducha itp.

▪ Starajmy się zwalczać myśli, które nas prowokują do odczuwania silnej złości. Zwykle są to negatywne myśli na temat siebie samego, sztywne i negatywne myślenie o świecie i innych ludziach czy też przekonanie, że jest się bezradnym lub nieefektywnym w pracy albo w życiu osobistym.

To nasze własne myśli o nas samych i o świecie powodują, że ulegamy złości. Zmiana będzie zatem polegała na tym, aby przekształcić sposób myślenia na taki, który nie będzie w nas wyzwalał tak silnych, destrukcyjnych emocji. Czy jest to proste zadanie? Z pewnością nie. Ale nie jest niemożliwe i przy odrobinie silnej woli i systematyczności w dokonywaniu samoobserwacji jest jak najbardziej wykonalne. Wymaga jednak wzięcia całkowitej odpowiedzialności za swoje ataki wściekłości i pozbycia się paranoicznego myślenia o świecie i ludziach. Czasem wymaga też wybaczenia dawnych uraz. Sobie – albo komuś bliskiemu.

 

 

Aleksandra Szewczyk

Psycholog

Gazetka 149 – marzec 2016