OSCARY 2017

 

Ponoć przyznaje je tajemnicza klika mężczyzn w pewnym wieku, którzy nawet nie oglądają nominowanych filmów. Ponoć bardziej niż wartości artystyczne liczą się znajomości i odpowiednia promocja. Ponoć za obecność na gali ich rozdania trzeba słono zapłacić. Ile w tym prawdy, a ile plotki? Nieważne. Prawdziwi kinomani i tak zasiądą 26 lutego przed telewizorem, by oglądać 88. ceremonię rozdania Oscarów, transmitowaną z Dolby Theatre w Los Angeles. Kto najlepiej zaprezentuje się na czerwonym dywanie? O czyjej kreacji będą się rozpisywały portale plotkarskie? Z kim tym razem pojawi się wieczny kawaler Leonardo DiCaprio? I oczywiście – kto zdobędzie upragnioną statuetkę?

 

ZŁOTE CZASY HOLLYWOOD

Pierwsza ceremonia rozdania „Academy Award of Merit”, bo tak brzmi oryginalna nazwa nagrody, odbyła się 16 maja 1929 r. w dość kameralnym gronie – zaproszono tylko 270 osób, a bilet wstępu kosztował zaledwie 5 dol. Od tamtego czasu dużo się zmieniło. Przede wszystkim wzrosła liczba kategorii – z 13 do 24 – ale do najbardziej zaszczytnych stale należą nagrody za reżyserię, pierwszo- i drugoplanowe role kobiece i męskie, za najlepszy film, scenariusz, scenografię, muzykę i zdjęcia. Od 1956 r. przyznaje się także Oscara dla najlepszego filmu zagranicznego.

Na przestrzeni lat wprowadzono też wiele zasad. Od 1941 r. nazwiska zwycięzców przekazywane są w zaklejonych kopertach, a od 1943 r. obowiązuje 45-sekundowy limit mowy z podziękowaniami (którego wielu nie chce się trzymać). Bardzo długo ceremonie miały charakter zamknięty; dopiero w 1953 r. zaczęły być transmitowane przez telewizję, a od 1969 r. można je oglądać także poza USA.

WIELE HAŁASU… O STOP CYNY

Statuetkę Oscara zaprojektował w 1928 r. Cedric Gibbons. Mówi się, że naszkicował projekt od tak, na papierowej serwetce, podczas bardzo nudnego bankietu. Jednak figurkę wyrzeźbił kto inny – George Stanley, któremu pozował nago meksykański aktor Emilio Fernandez. Oscar jest nagim rycerzem trzymającym w rękach długi miecz skierowany ostrzem do dołu. Stoi na cokole, który wieńczy taśma filmowa. Jej 5 klatek symbolizuje pierwsze branże nagradzane przez Akademię: producentów, reżyserów, scenarzystów, aktorów i techników.

Z wyglądu jest dość niepozorny – ma tylko 35 cm wysokości – a jednak to właśnie ta statuetka jest spełnieniem marzeń każdego aspirującego, ale też bardzo doświadczonego artysty filmowego. Oficjalnie nie wiadomo, ile wynosi wartość posążka – jubilerzy wyceniają go na około 500 dol., ponieważ Oscary robione są z metalu britannia, czyli stopu cyny (93 proc.), antymonu (5 proc.) i miedzi (2 proc.), a blasku dodaje im 24-karatowe złoto, którym są pokryte. Jednak, co zrozumiałe, nagroda zyskuje na wartości w rękach laureata. To działa też w drugą stronę, bo zwykle zwycięzca może spodziewać się kolejnych ciekawych propozycji filmowych, i to za niebagatelne stawki.

Mówi się, że nazwę Oscar zawdzięcza słynnej aktorce Bette Davis, ale istnieje też inne wyjaśnienie, na wpół legendarne. Podobno bibliotekarka Akademii, Margaret Herrick, miała w 1931 r. wykrzyknąć, że figurka przypomina jej wuja Oscara. Usłyszał to hollywoodzki dziennikarz Sidney Skolsky, który zaczął używać tej zgrabnej nazwy.

Statuetki wykonywane są przez tylko jedną firmę z Chicago, a nad każdą z nich przez prawie całą dobę pracuje kilkanaście osób. Nie zawsze jednak nagroda wyglądała tak samo. Znany brzuchomówca Edgar Bergen otrzymał drewnianą statuetkę z ruchomymi ustami, a Walt Disney za „Królewnę Śnieżkę” dużego Oscara wraz z siedmioma mniejszymi. Natomiast w czasie wojny ze względu na oszczędności wręczano Oscary gipsowe.

Najwięksi zwycięzcy

  • Najwięcej Oscarów – aż 11 – otrzymały tylko 3 filmy: „Ben-Hur” (1959), „Titanic” (1997) i „Władca Pierścieni: Powrót króla” (2003), który wygrał we wszystkich kategoriach, w których był nominowany; w tym roku „La La Land” może znaleźć się w tym gronie.
  • 26 Oscarów (i 59 nominacji) otrzymał w różnych kategoriach Walt Disney – to absolutny rekord.
  • 4 Oscary zdobyła Katharine Hepburn jako najlepsza aktorka.
  • Aż 20 razy nominowana była Meryl Streep, która w tym roku ma szanse na swojego czwartego Oscara.

 

Najwięksi przegrani

  • Alfred Hitchcock, niezapomniany reżyser takich filmów jak „Ptaki”, „Psychoza” czy „Okno na podwórze”, był nominowany wiele razy, ale mistrz suspensu nie dostał Oscara nawet za całokształt twórczości!
  • Wiele wyjątkowych filmów z niezrozumiałych względów nie zdobyło nagrody: „Obywatel Kane” (powszechnie uznawany za najlepszy amerykański film wszech czasów), „Zawrót głowy” (według wielu najlepszy film Hitchcocka, tymczasem nominowano go tylko w kategoriach technicznych), „Taxi Driver”, „Mechaniczna pomarańcza”, „Chłopaki z ferajny”, „Pulp Fiction”, „Fargo”.

Wymiary

wzrost: 35 cm

waga: 3,9 kg

wiek: 89 lat

Oscary w liczbach

 

  • 6 tys. – mniej więcej tylu członków Akademii Filmowej bierze udział w głosowaniu.
  • 1 dol. – od 1950 r. zwycięzcy zobowiązują się pisemnie, że nie sprzedadzą swojej statuetki bez wcześniejszego zaoferowania jej Akademii Filmowej za symbolicznego dolara.
  • 234 min. trwa najdłuższy film, który otrzymał nagrodę dla najlepszego filmu: „Przeminęło z wiatrem”.
  • 94 min. trwa z kolei najkrótszy nagrodzony w tej kategorii film: „O północy w Paryżu”.
  • 4,5 godz. trwała najdłuższa transmitowana przez telewizję ceremonia (w 2002 r.).

 

NAJDZIWNIEJSZE FAKTY O OSCARACH

Tajemniczy „amerykańscy naukowcy” – ale i fani kina – badają dosłownie wszystko. Nic dziwnego, że nie uszedł ich uwadze także tak wdzięczny temat, jak rozmaite oscarowe statystyki, podsumowania i nieoczekiwane ciekawostki.

Wątpliwa kariera pierwszego zwycięzcy

Jako pierwszy Oscara otrzymał Emil Jannings, aktor kina niemego, i to za dwa filmy – „Ostatni rozkaz” z 1928 r. i „Niepotrzebny człowiek” z 1927 r. Jednakże kariera Janningsa jest dosyć wątpliwa i dość tajemnicza. Wygrał w jedyny rok, kiedy nagrody wręczono za kilka ról tego samego aktora. Pech chciał, że nie zachowała się żadna kopia „Niepotrzebnego człowieka”. W dodatku plotkowano, że więcej głosów niż Jannings zdobył… słynny wtedy psi aktor – owczarek niemiecki Rin Tin Tin. Ale najbardziej zaskakujące z dzisiejszej perspektywy jest to, co Jannings zrobił po otrzymaniu nagrody. Wrócił do rodzinnych Niemiec i wystąpił w kilku propagandowych filmach nazistowskich.

Zdobywcy Oscara żyją dłużej!

Owszem, i takie „badanie” przeprowadzono, a jego wyniki opublikowano w czasopiśmie „Annals of Internal Medicine”. Odkryto otóż, że laureaci Oscarów żyją średnio 3,9 roku dłużej niż mniej znani artyści z ich epoki. Niestety nie udało się ustalić (ciekawe dlaczego!), co dokładnie w ich przypadku przedłuża życie, ale trzeba przyznać, że badacze i tak się przyłożyli do zadania, bo wzięli pod uwagę dane demograficzne, liczbę filmów, kraj urodzenia i wiele innych czynników. Naukowcy podejrzewają, że być może wszystko zawdzięczać trzeba statusowi społecznemu. Czyżby nowa recepta na długowieczność?...

Niezwykłe „życie” statuetek

Wydaje się powszechnie, że zdobycie Oscara jest spełnieniem marzeń każdego artysty filmowego, tymczasem zdarzają się tacy, którym statuetka nie pasuje do wystroju wnętrz. Niektóre gwiazdy – Sean Connery, Kate Winslet czy Emma Thompson – twierdzą, że trzymają swoje Oscary w łazience. Jennifer Lawrence czuła się z figurką tak dziwnie, że oddała ją swojej mamie. Ta znalazła jej miejsce na fortepianie. Wszystkich jednak przebił Russell Crowe, który podobno trzyma statuetkę za „Gladiatora”… w kurniku!

Coraz więcej łez

Tak, w oscarowych statystykach nie brak też podsumowań tego, ile łez wylewają laureaci. Otóż badania z 2013 r. dowiodły, że teraz nagrodzeni płaczą podczas swoich przemówień częściej niż kiedyś. Czyżby gwiazdami nagle zaczęły targać emocje? A może sądzą, że to działa na widzów? Trudno ocenić, ale policzono nawet, że 75 proc. wszystkich łez wylanych w historii rozdawania Oscarów popłynęło od 1995 r. Płakało aż 12 z 15 ostatnich laureatek, przy czym aktorkom zdarza się to dwukrotnie częściej niż aktorom.

Nagrody pocieszenia?

Dla wszystkich nominowanych, nawet jeśli nie zdobędą nagrody, jest dobra wiadomość: każdy z nich otrzymuję torbę z najróżnorodniejszymi „gratisami”. W 2014 r. jej zawartość przekraczała 80 tys. dol., rok później już 160 tys., a w ubiegłym roku sięgnęła 232 tys. dol.! Akademia nie ma nic wspólnego z tymi podarunkami – stoją za nimi firmy zewnętrzne, dla których jest to świetna reklama.

A co takiego znajduje się w środku, że ma aż taką wartość? Na przykład… dożywotnie dostarczanie i nakładanie specjalnego kremu z herbaty pu-erh (za 31 tys. dol.), karnet na wampirzy lifting biustu, polegający na wstrzykiwaniu pacjentce jej własnej krwi (1900 dol.) lub też upiększające zabiegi laserowe (5,5 tys. dol.). Dla potrzebujących wypoczynku po oscarowych emocjach też się coś znajdzie: oferta 10-dniowej wyprawy do Izraela (55 tys. dol.) lub 15-dniowa prywatna piesza wycieczka po Japonii (54 tys. dol.). Oferowane są też najróżniejsze gadżety, takie jak chociażby przyrząd do wyjmowania włosów z kratki prysznicowej (!) czy plastikowy pistolet na gaz pieprzowy. Niektóre rzeczy są jednak tak kontrowersyjne lub o tak intymnym zastosowaniu, że Akademia Filmowa z całych sił walczy z ofiarodawcami, aby jej z tymi „prezentami” nie utożsamiać. Swoją drogą ciekawe, ile gwiazd korzysta z takich upominków.

 

 

Halina Szołtysik

 

Gazetka 158 – luty 2017