Latem jedziemy na urlop. Tak jest i zawsze było. Argument, że pogoda temu sprzyja, wydaje się wystarczający. Jest dość ciepło, żeby spokojnie eksplorować różne miejsca na świecie, i za gorąco, żeby spędzać całe dnie w biurze lub innym budynku. Bierzemy więc tydzień – a zwykle dwa – urlopu (tak sytuacja wygląda przynajmniej w Europie, gdzie dłuższy urlop jest wskazany; Amerykanie nie mają takiego luksusu).

PO CAŁOROCZNEJ GONITWIE

Czekamy na wakacje z utęsknieniem. Poziom zmęczenia podnosi się coraz wyraźniej, aż przychodzi dzień przerwy i wiadomo, że już dłużej ani godziny nie można spędzić w miejscu pracy. To oczywiste i naturalne, że przynajmniej raz w roku wyłączamy komputer, żegnamy się ze współpracownikami, wkładamy identyfikator głęboko do torby i stajemy się kimś już tylko prywatnym.

Trochę inne standardy mamy wobec osób wykonujących określone zawody oraz pełniących ważne funkcje społeczne. Lekarze, strażacy, policjanci, choć szczególnie mocno potrzebują czasu wolnego, jednocześnie muszą być nieustannie dostępni. Politycy, przywódcy, liderzy – oni niekoniecznie zasługują na czas wolny, mówimy. Za dużo im płacimy z naszych podatków, żeby mieli spędzać czas poza gabinetami. Ale właśnie te rzadkie zawody szczególnie wyraźnie pokazują, jak ważny jest czas wolny. I że żadne pieniądze ani nawet największa satysfakcja z wykonywanej pracy nie zmienią tego, że czasem trzeba sobie zrobić przerwę. Nawet jeśli czasem przerwa bywa bardziej męcząca niż sama praca, a powrót do obowiązków bardziej depresyjny niż okres przed urlopem.

WAKACJE TO KONIECZNOŚĆ, NIE LUKSUS

Nie trzeba podejmować decyzji na szczeblu krajowym, nie trzeba decydować o losie całych społeczności, żeby czuć się zmęczonym i odczuwać stres związany z codzienną pracą, nawet tą najprostszą, pozornie najmniej wymagającą. Co więcej, nie mniej zmęczone i wypalone są kobiety prowadzące dom i zajmujące się dziećmi (one, być może, szczególnie). Czasem elementem, który wymaga co jakiś czas przerwania, jest właśnie monotonia, powtarzalność i przewidywalność. Powtarzalność to również stres, nawet jeśli inny niż ten związany z dotrzymywaniem terminów, podejmowaniem mniej lub bardziej ważnych decyzji.

Chroniczny stres nie pozostaje bez znaczenia dla naszego zdrowia. Osoba będąca w stanie ciągłego stresu jest bardziej narażona na infekcje, gorzej funkcjonuje na co dzień, a nawet jest bardziej podatna na wypadki. Bo przecież stres to również zmęczenie, brak snu lub sen zbyt krótki, przerywany. To z kolei przekłada się na gorsze odżywianie (nawet trawienie na tym

cierpi). Chroniczny stres ma wreszcie wpływ na nasze zdrowie psychiczne. Trudno jednoznacznie powiedzieć, co jest pierwsze: stres czy depresja i niepokój. Pewnie wiele zależy od indywidualnej sytuacji danego człowieka. Wiadomo natomiast, że osoby doświadczające nadmiernego, niekonstruktywnego stresu znacznie częściej cierpią z powodu zaburzeń depresyjno-lękowych, gorzej śpią, izolują się, cierpią więc z powodu samotności.

Wakacje pozwalają przerwać błędne koło, znaleźć balans i dystans, naładować baterie. Umożliwiają spojrzenie z nowej perspektywy, którą zyskujemy, wyjeżdżając i będąc z nowymi ludźmi i w nowych miejscach. Rzeczywistość wyraźnie się poszerza, perspektywa się zmienia. Można odczuć tak potrzebną nowość i zmianę.

IM WIĘCEJ ROBIĘ, TYM WIĘCEJ MAM CZASU?

Codzienność wielu aktywnych osób wygląda tak, że oprócz pracy zawodowej zajmują się dziećmi, robią kilka razy w tygodniu zakupy, chodzą na siłownię lub pływalnię, czasami do kina lub na spotkanie ze znajomymi, pomagają dzieciom w lekcjach, uczestniczą w ich zajęciach, opiekują się starszymi osobami w rodzinie, spędzają godziny w takim lub innym środku transportu w drodze do pracy i z powrotem. Pomiędzy tymi wszystkimi zajęciami śpią. Nie zostaje więc wiele przestrzeni na cokolwiek innego, a mimo to udaje im się pomieścić w grafiku jeszcze np. działalność charytatywną, wolontariat. I tutaj pojawia się bardzo ciekawy paradoks, który wielu z nas zauważyło – im więcej mamy zajęć, tym więcej mamy czasu. Niemal jakby doba się rozciągała. Kiedy wydaje się, że już więcej nie możemy zmieścić w codziennym rozkładzie dnia, okazuje się, że coś kolejnego się pojawia i że da się to wykonać.

Wydawać się to może co najmniej dziwne. Przecież doba jest ograniczona prawami fizyki, nie rozciąga się, nie zmienia się w ciągu tygodnia, nie dostosowuje do potrzeb. Obiektywnie tak jest, ale jak pokazują badania, subiektywne poczucie czasu to coś zupełnie innego. Subiektywnie rzeczywiście możemy mieć poczucie, że czas rozciąga się lub skraca w zależności od tego, co robimy. I co ciekawe, wolontariat lub pomaganie innym naprawdę może dawać poczucie, że mamy więcej czasu, więcej do zaoferowania.

Badania przeprowadzone na uniwersytecie w Pensylwanii (USA) pokazały, że czas podarowany i czas „zmarnowany” są postrzegane zupełnie inaczej. Co ciekawe jednak, czas zmarnowany to również czas przeznaczony na własne przyjemności, niespodziewany lub nieplanowany. Wśród osób, które zostały poproszone o zrobienia czegoś dla innych (np. o napisanie listu do bardzo chorego dziecka lub o pomoc w napisaniu podania na studia osobie pochodzącej z ubogiego lub zaniedbującego środowiska), nawet jeśli był to sobotni poranek, a osoby badane mogły ten czas wykorzystać dla siebie – ich percepcja czasu była inna. Miały poczucie, że ich czas się rozszerzył, że było go więcej.

Badania pokazały też, że osoby, które zostały poproszone o pomoc przyszłym studentom, były gotowe poświęcić na pomoc innym jeszcze więcej czasu. Co więc takiego się dzieje w umysłach osób, które przecież mają dobę bardziej zapełnioną, zwłaszcza działaniami na rzecz innych? Badacze stawiali tezę, że być może chodzi o poczucie sprawstwa i kompetencji, poczucie, że spędza się czas w sensowny i celowy sposób oraz że jest się w bliższych relacjach z ludźmi. Okazuje się, że zasadnicze znaczenie ma poczucie efektywności i kompetencji. Lubimy wiedzieć, że to, co robimy, przynosi wymierne skutki, że naprawdę ma to sens.

WYPADKI I INNE NIEOCZEKIWANE ZDARZENIA

Niezależnie od tego, jak ważny jest czas wolny, jak wiele dobrego urlop wnosi w naszą codzienność, jak bardzo jest konieczny, jest to też czas, kiedy zdarza się nadzwyczaj wiele wypadków. Psychoterapeuci, zwłaszcza psychoanalitycy, mają nawet specjalny termin: sierpień. Wtedy właśnie większość terapeutów bierze kilkutygodniowy urlop, a ich pacjenci miewają zadziwiająco dużo wypadków. Nagle okazuje, że ludzie trafiają do szpitala dzień po przyjeździe do kurortu, spadają z rowerów, schodów. Natura wypadków jest taka, że nie można ich przewidzieć, zdarzają się przecież poza nasza wolą. Ale rzeczywiście można się zastanowić, co takiego dzieje się akurat podczas wakacji, czyli w czasie tak wyczekiwanym i potrzebnym, że nagle zaczynamy cierpieć.

Być może wakacje są jak szkło powiększające. Pokazują, na ile naprawdę potrafimy o siebie zadbać, a na ile jesteśmy zależni od innych. Czasami dopiero wówczas, kiedy trafimy do szpitala, możemy (musimy!) pozwolić drugiej osobie o siebie zadbać.

Kolejny powód może się wiązać z odpowiedzią na pytanie, czym tak naprawdę jest urlop np. dla rodziców małych dzieci, o które trzeba nieustannie się troszczyć i dbać. Dorośli wyjeżdżają z dala od domu z planem, że będą mogli odpocząć. A tymczasem okazuje się, że muszą wykonać dwa razy więcej pracy niż w domu. Że nie mają pod ręką tego, co jest niezbędne i ułatwiające codzienne funkcjonowanie. W konsekwencji urlop zaczyna być bardziej męczący niż domowa codzienność. Złamana ręka, zbite kolano, ból powodują, że przez jakiś czas nie można w ogóle lub w jakimś stopniu wykonywać codziennych czynności. A czasem ktoś inny musi się nami zaopiekować. Oczywiście nie jest tak, że po tego typu opiekę sięgamy świadomie.

Wypadek może też rzucać światło na inne aspekty życia, może stać się metaforą trudności, z jakimi zmaga się dana osoba. Złamana noga może symbolizować, że już dalej iść nie można, że potrzebujemy wsparcia (które dosłownie dostajemy w postaci kuli). Oczywiście są to rozważania teoretyczne, których nie należy traktować dosłownie. Chodzi raczej o zwrócenie uwagi na fakt, że urlop może też stać się źródłem ważnej i cennej wiedzy o nas samych.

Wakacje są potrzebne, a nawet konieczne; to nie luksus wymyślony przez znudzone gospodynie domowe (gdyby takie istniały). Domaga się ich ciało, domaga też umysł. Nie chodzi o to, żeby wyjechać daleko albo wydać mnóstwo pieniędzy. Ważna jest zmiana i zwykły, ale uczciwy odpoczynek.

Jeśli chcemy dobrze odpocząć, pamiętajmy o tym, jak ważne są:

  • Sen – zarówno jeśli chodzi o ilość, jak i jakość. Zwykle znamy swoje zapotrzebowanie dobowe na sen, ale śpimy za mało. Urlop to dobry czas, żeby to zmienić.
  • Aktywność fizyczna. Dla niektórych osób dobry urlop to urlop spędzony na plaży na opalaniu. Ale wiadomo też, że aktywność fizyczna podnosi poziom endorfin i poprawia samopoczucie.
  • Spędzanie jak najwięcej czasu na zewnątrz. Stąd być może bierze się tak duże zainteresowanie wakacjami w gospodarstwach agroturystycznych.
  • Poznawanie ludzi i nowych kultur.
  • Swoboda i docenianie „tu i teraz”. To ważne, żeby nie traktować urlopu jak przedłużenia pracy, w której trzeba dbać o terminy, odpowiednią stymulację, plan.

 

Katarzyna Cieślak

psycholog, psychoterapeuta

Gazetka 163 – lipiec – sierpień 2017