Listopad to najmniej pozytywny miesiąc w całym roku. Wieczne deszcze i szarugi, spadające szaro-bure liście i chłód czarnych poranków i popołudni… Ale wielu z nas ten miesiąc kojarzy się z godzinami spędzonymi przed telewizorem. Żeby trochę rozweselić depresyjne listopadowe nastroje, wprowadzono nawet szczególne święto, które może wywołać uśmiech na twarzach nie tylko najmłodszych. 5 listopada przypada Międzynarodowy Dzień Postaci z Bajek. A wraz z nim – chwila oderwania się od tego, co za oknem, i pożeglowania w świat fikcji i fantazji.

Dzisiaj przypomnimy te kultowe ze szklanego ekranu – w stuletniej historii kinematografii znajdą się perełki animacji, choć w XXI w. gusta kształtują się już nieco inaczej niż przed dekadami. Zmieniła się nie tylko jakość produkcji, ale także oczekiwania odbiorców – mimo że wielu z nas z sentymentem ogląda osiągnięcia animacyjne lat 40. czy PRL-u, to młodszy odbiorca wykazuje już nieco inne zainteresowanie bajką w kinie czy w telewizji.

W ŚWIECIE DISNEJOWSKICH KSIĘŻNICZEK

Aż trudno uwierzyć, że magiczny świat kultowych bajek z wytwórni Walta Disneya fascynuje od 80 lat! Pierwsza z animacji – „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” – pojawiła się w 1937 r. i do dziś jest ikoną klasycznego disnejowskiego stylu, podobnie jak inne klasyczne bajki Disneya. „Pinokio”, „Bambi”, „Kopciuszek”, „Alicja w Krainie Czarów”, „Piotruś Pan”, „Śpiąca królewna” to tylko niektóre z tych pozycji, które ukształtowały na długie lata kierunek rozwoju animacji dziecięcej. Wśród ulubionych bohaterów dzieci i dorosłych znajdują się też Aladyn, urocze dalmatyńczyki, Tarzan, syrenka Ariel... Z upływem dekad jednak klasyczna baśń ustępuje miejsca nowym formom – z równym zainteresowaniem najmłodsi będą oglądać „Króla Lwa”, „Pocahontas” czy „Toy Story”, które zwiastują już zupełnie inne trendy w bajkowym gatunku.

Tymczasem, nim dobrniemy do disnejowskiej współczesności, warto jeszcze wspomnieć o nieśmiertelnej Myszce Miki i Kaczorze Donaldzie. Ta pierwsza postać powstała pod koniec lat 20. XX w. i przez ponad 20 lat przeżyła mnóstwo przygód ze swoimi przyjaciółmi. W tym świecie obraz, dźwięk i scenariusz znajdowały się na pierwszym miejscu i niejednokrotnie można było bić ukłony dla twórców za dbałość o szczegóły. Choć i zamierzonych absurdów nie brakowało – w disnejowskich kreskówkach trzy świnki potrafiły na ścianie powiesić portret ojca w postaci... kiełbasek, pies Goofy prowadzał na smyczy psa Pluto, Myszka Miki bała się myszy, Kaczor Donald na Święto Dziękczynienia stawiał na stole indyka... Dzięki tym akcentom te bajki stały się lubiane również przez starszych odbiorców, choć oczywiście w XXI w. dorobiły się swoich uwspółcześnionych, ale już nie tak magnetyzujących odpowiedników.

PODIUM POLSKIEJ ANIMACJI

To szczególne podium, bo nie będzie miało tylko trzech miejsc, a wskazanie bezsprzecznie zwycięzcy jest niemożliwe. W przypadku animacji – głównie tej krótkometrażowej – Polska osiągnęła wiele wspaniałych form, kreując równie niezwykłe postaci, które zapadły w pamięć nie tylko rodzimym odbiorcom. Na całym świecie znani są Reksio oraz Bolek i Lolek, którzy powstali w Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej w latach 60. XX w. Przez dekady bohaterowie ci zachwycali dzieci w codziennej dobranocce w TVP, aż w końcu w 2013 r. zniknęła ona z ramówki, przenosząc się do TVP Kultura.

Wieczorynka to symbol czasów PRL-u (choć gościła na ekranach znacznie dłużej), bo to w latach 60., 70. i 80. pojawiło się w niej najwięcej nieśmiertelnych bohaterów. Jednak pierwsze dobranocki powstały już w latach 50.: „Jacek i Agatka” (dzieło Wandy Chotomskiej), „Miś z okienka” oraz „Przygody Gąski Balbinki”. Powołany do życia przez Kornela Makuszyńskiego Koziołek Matołek również znalazł swoje miejsce na szklanym ekranie na przełomie lat 60. i 70., podobnie jak Baltazar Gąbka, którego literackim ojcem był Stanisław Pagaczewski, oraz pomysłowy Dobromir, artystyczne dzieło Romana Huszczo i Adama Słodowego.

Wśród kultowych dobranocek nie sposób przemilczeć bodajże najsłynniejszego misia – Uszatka, który pojawił się w ramówce TVP w 104 odcinkach. Jego sława wyszła daleko poza granice Polski – bajkę emitowano w 22 krajach świata, m.in. w Iranie, Kanadzie, Finlandii czy w Japonii. Innym słynnym wieczorynkowym misiem pochodzącym z wytwórni Se-ma-for w Łodzi był Miś Kolargol. Bajka wyróżniała się animacją lalkową i dzięki temu niebagatelnemu stylowi sławę zyskała m.in. w USA, Kanadzie, Izraelu czy Afganistanie. To samo studio filmowe wyreżyserowało kolejną nieśmiertelną kreskówkę i kolejnego ponadprzeciętnego bohatera – Wróbla Ćwirka oraz niesfornego Plastusia, mającego swój pierwowzór w książce Marii Kownackiej.

Z dość nietypowych bajkowych projektów artystycznych warto wymienić „Wędrówki Pyzy” (na podstawie książki Hanny Januszewskiej) – bohaterka przemierza Polskę, poznając jej tradycje. Do nietypowych bohaterów można zaliczyć też koty Filemona i Bonifacego, a także pingwinka Pik-Poka. Na koniec warto wspomnieć o polskiej wersji animowanej opartej na opowiadaniach o Muminkach Tove Jansson. Produkcja łódzkiego Se-ma-fora okazała się hitem, a rodzinę Muminków i ich przyjaciół pokochały całe pokolenia.

BAJKI PO SĄSIEDZKU

Wśród ulubionych dobranocek znalazło się też kilka wyprodukowanych w państwach graniczących z Polską, jak choćby czechosłowacki (później czeski) serial animowany „Sąsiedzi”. Jego bohaterowie, majsterkowicze Pat i Mar, stali się na długie lata bliscy sercom Polaków. Podobny rodowód mają uwielbiani przez polską publiczność Krecik, Żwirek i Muchomorek oraz rozbójnik Rumcajs z rodziną. W latach 80. nie było dziecka, które nie kojarzyłoby tych postaci. W zabawny, karykaturalny sposób przedstawiały one dystans do świata w niekoniecznie wesołych czasach. Inną bajką, którą w Polsce emitowano dość długo, był radziecki (potem rosyjski) „Wilk i zając”.

Ale oto w latach 80. serca polskich dzieci podbija produkcja austriacko-japońsko-zachodnioniemiecka. Chodzi o ponadczasową „Pszczółkę Maję”, której literackim ojcem był niemiecki pisarz Waldemar Bonsels, a polskim głosem na zawsze złączonym z tą kreskówką pozostał Zbigniew Wodecki.

CZAS ZACHODU

Od „Pszczółki Mai” niedaleko już do bajek, które do dzisiaj są emitowane w telewizji na całym świecie, a których domem można nazwać Europę Zachodnią i Stany Zjednoczone. Wymienić trzeba tu koniecznie belgijskie „Smerfy” rysownika Peyo – postaci narodziły się już w latach 60., a filmy produkowane są po dziś dzień. Równie popularne okazały się disnejowskie bajki o Gumisiach oraz o Kubusiu Puchatku.

Wśród bohaterów, którzy do dzisiaj znajdują się w bajkowych czołówkach, a mają już po kilkadziesiąt lat, znajdziemy także Królika Bugsa, Różową Panterę, Toma i Jerry’ego. Jednak wraz z nimi zakończyła się pewna epoka bajkowej szkoły filmowej, co było następstwem zmian zachodzących w samym filmie dzięki zdobyczom takim jak np. technologia dźwiękowa, efekty specjalne i zautomatyzowanie procesu produkcji filmów animacyjnych. Ale pojawiły się też zmiany odczuwane również na płaszczyźnie fabularnej, a wynikające z dynamicznych przekształceń społecznych, będących pochodną tej samej cywilizacji, karmiącej się nowymi technologiami. I skrótem myślowym.

BAJKI XXI WIEKU

Bajki XXI w. nie są już oparte na kontraście dobra i zła oraz czarno-białych bohaterów obdarzonych stereotypowymi rolami. Teraz zaczyna być ważna dynamika, zaskoczenie, śmiech, aktualność i bliskość bohaterów, nawet jeśli muszą oni zejść z piedestału i przekląć, popełniać gafy czy też wyśmiewać się z innych. Wiele elementów dzisiejszych bajek przeraża dojrzałego widza, który wychował się na klasyce Disneya czy na polskich kultowych wieczorynkach. Ale czy na pewno ten strach jest uzasadniony?

Dzisiejsze bajki mogą być równie pięknym doświadczeniem dla dziecka, jak kiedyś dla nas dobranocki. Mimo że i język, i środki wyrazu są inne, to warto otworzyć się na nowe formy i czasem razem z dzieckiem obejrzeć coś odbiegającego od naszych przyzwyczajeń. Czy Shrek, mamut Maniek i król Julian nie są bohaterami porywającymi za serce swą rozbrajającą naturalnością? Czy w „Krainie Lodu”, „Zaplątanych” lub w „Meridzie Walecznej” nie znajdziemy wątków, które utwierdzą dziewczynki w przekonaniu, że są stworzone do rzeczy nieco ambitniejszych niż Kopciuszek, Śpiąca Królewna albo Śnieżka? Czy nie warto pośmiać się trochę bez wyrzutów sumienia wśród Minionków, bohaterów „Zwierzogrodu” i bajki „W głowie się nie mieści”? Czy Masza ze swoim przyjacielem niedźwiedziem i niesforna świnka Peppa nie mogą być dzisiejszym wcieleniem Bolka i Lolka lub wróbla Ćwirka?

Bajki te zachwycają dzieci, ale nierzadko przerażają rodziców. Bardzo często adresowane są do o wiele starszych pociech, niż sugeruje to informacja na plakacie czy w reklamie. Dlatego warto dowiedzieć się wcześniej, czy bajka pasuje do modelu wychowania i etapu wiedzy, na jakim jest nasza pociecha, a potem obejrzeć ją razem z dzieckiem. Bo wspaniali przyjaciele z bajek współczesnych też mogą za lat kilka wywołać sentymentalny uśmiech lub łzę. W natłoku propozycji bajkowych bardzo różnej jakości trzeba łowić perełki, co nie jest zadaniem łatwym. Warto jednak poświęcić ten czas, bo może zaprocentować on w przyszłości wspaniałymi przyjaźniami z bohaterami ze szklanego ekranu. A jeśli ci bohaterowie najpierw zostaną przedstawieni najmłodszym dzięki kartom książki – przyjaźń ta może okazać się nieśmiertelna.

 

Ewelina Wolna-Olczak

Gazetka 166 – listopad 2017