Pocałunek potrafi wyrazić wiele. Szacunek, oddanie, zdradę, przywiązanie, zakochanie i mnóstwo innych emocji. Pocałunek potrafi wiele naprawić, wiele zepsuć, ale przede wszystkim wiele powiedzieć o potencjalnym partnerze. Nie bez powodu mówi się o całowaniu wielu żab, zanim znajdzie się księcia. Chemia tej chyba najprzyjemniejszej czynności w naszym życiu jest jednak wielce skomplikowana i nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę. Nie całkiem też rozumiemy ten hormonalny impuls, który wywiera na nas tak wielkie wrażenie.

WARTO SIĘ CAŁOWAĆ

Osoby zajmujące się filematologią, czyli nauką o całowaniu, doszły do kilku ciekawych wniosków. W pocałunek zaangażowanych jest aż 126 różnych mięśni, w tym aż 34 mięśnie twarzy, których nie używamy nawet podczas jedzenia czy mówienia. Aktywowane mięśnie odpowiedzialne są m.in. za zachowanie rysów twarzy, przeciwdziałają opadaniu policzków i zapobiegają obwisaniu podbródków. Brzmi jak naturalna chirurgia plastyczna! Poza tym wydzielająca się w trakcie pocałunku dopamina blokuje wszelkie niemiłe emocje i pozwala nam skupiać się wyłącznie na przyjemności wynikającej ze zbliżenia ust. Niemniej, jak wynika z badań pracowników uniwersytetu w Alabamie, aż 66 proc. potencjalnych par kończy znajomość już po pierwszym pocałunku…

ZAUFAĆ WŁASNEMU INSTYNKTOWI I IŚĆ NA ŻYWIOŁ

Tak naprawdę nie wiadomo, po co ludzie się całują. Oprócz czystej przyjemności, rzecz jasna. Zakłada się powszechnie, że kieruje nami wyłącznie biologia i właśnie chemia. Nasza ślina i zmysł węchu rejestrują bowiem wszelkie możliwe sygnały na temat DNA partnera. Jeśli podświadomie nie odpowiadają nam one, ten pierwszy pocałunek potrafi wszystko zniszczyć. Podczas pocałunku wymieniamy się miliardami bakterii, które również przesyłają do naszego mózgu stosowne informacje i pomagają zdecydować, czy ona to ONA i czy on to ON. Pewność siebie ma tu więc także sporo do powiedzenia. W dodatku, co chyba w samej chemii pocałunku najbardziej istotne, przyspieszamy oddech, dotleniamy cały organizm, wzrasta ciśnienie krwi, wszystkie nasze zmysły wyostrzają się, a skóra staje się cieplejsza i nabiera żywszej barwy. Pocałunek wydaje się zatem kluczem do „wiecznej młodości”.

CAŁUJMY SIĘ CZĘŚCIEJ

Seksuolodzy biją na alarm – całujemy się dwa razy rzadziej niż dziesięć lat temu. I, oczywiście, obwiniamy za to brak czasu i wieczny pośpiech. Zachęca się nas więc do całowania w najróżniejszy sposób. Jednym z najważniejszych argumentów ma być to, że namiętny pocałunek pozwala spalić 20 kcal. Pięć namiętnych buziaków może więc zastąpić 20 minut gimnastyki. Obliczono też, że przeciętny człowiek w wieku 70 lat całował się w swoim życiu nieco ponad 76 godzin. Ale są również wyjątki, jak na przykład właściciele rekordu Guinnessa – zakochani z Tajlandii, którzy całowali się nieprzerwalnie przez 58 godzin, 35 minut i 58 sekund!

UWOLNIJ HORMONY SZCZĘŚCIA

Chyba nie ma osoby, która nie zastanawiałaby się nad tym, jak idealnie całować: zamykać oczy czy nie, używać języka czy nie i po prostu – co robić, żeby zaimponować partnerce czy partnerowi. Przepisu na idealny pocałunek nie ma, choć w internecie roi się od dobrych rad i technik. Wszystko zależy od naszego własnego zaangażowania i oczekiwań. Pocałunki nie mogą być planowane i żeby odniosły pożądany skutek, zawsze muszą być spontaniczne. Pocałunek to smak, węch, feromony.

W przypadku pocałunku i chemii, z którą mamy do czynienia, w grę wchodzą dwa wyjątkowo ważne hormony – oksytocyna i kortyzol. Ten pierwszy związany jest ze wszelkimi pozytywnymi uczuciami, a ten drugi ze stresem. Oba hormony muszą zadziałać w odpowiednich warunkach. Wiadomo, nikt nie chce przecież całować się przy śmietniku. Prof. Wendy Hill z Lafayette College w stanie Pensylwania przeprowadziła więc doświadczenie z piętnastoma heteroseksualnymi parami w warunkach, w których pocałunek miałby największe szanse na powodzenie. Zapewniono romantyczny nastrój i hormony zachowały się tak, jak oczekiwano. Podczas pocałunków poziom oksytocyny wzrósł, a kortyzolu – znacznie się obniżył.

Pocałunek to też sposób na „przesiew” potencjalnych partnerów. Wargi są bardziej wrażliwe i unerwione niż opuszki palców, a nawet bardziej niż genitalia. Nic więc dziwnego, że usta są niemal najważniejszym „papierkiem lakmusowym”, którym testujemy chemiczną przydatność potencjalnego partnera. Niezależnie od badań naukowych, których wyniki, jak wiadomo, nie zawsze i nie do końca są wiarygodne, warto zwrócić uwagę na to, co podpowiada nam samo ciało. Ono doskonale wie, kiedy czuje się na tyle pewnie, aby zrobić ten pierwszy krok i właściwie ocenić to, co się z nami dzieje.

Agnieszka Major – psycholog, psychoterapeuta, założycielka Antah Ocean

Jeśli zgodzimy się ze stwierdzeniem, że pierwszy pocałunek decyduje o wyborze partnera, to czy jest różnica między pocałunkiem w wieku lat 18, 30, 50 itd.?

W każdym wieku w grę wchodzą emocje, i to one mogą tu stanowić różnicę. Choćby dlatego, że w wieku dojrzałym mamy już na koncie pewne doświadczenia, jakiś punkt odniesienia, preferencje. Nieświadomie porównujemy podobne sytuacje z przeszłości. A w wieku nastoletnim częściej się eksperymentuje, więc zupełnie inaczej odbierzemy fakt pocałunku.

Mówi się, że pocałunki są najważniejszą częścią relacji międzyludzkich…

Pocałunek jest jedną z najbardziej intymnych form kontaktu z drugim człowiekiem. Z tym że mówimy oczywiście o sytuacji dotyczącej dwojga zakochanych ludzi. Proszę zauważyć, że nawet samo zbliżenie czasami nie świadczy o intymności tak bardzo, jak pocałunek.

Pojawiają się także teorie, że kiedy kobieta całuje, to kocha, a kiedy mężczyzna całuje, to chce się kochać. Słusznie?

Ludzie, kiedy kochają, dążą do sytuacji wyjątkowo intymnych i pocałunki są zawsze ich częścią. Mówimy przecież o potrzebie bliskości z drugą osobą. Wiele zależeć będzie też i od tego, jak ludzie zostali wychowani, jakie mają przekonania, jakie mają wartości. Jedni mogą myśleć, że jak zaczną się całować, to „dostaną coś więcej”, i pewnie taki scenariusz będą chcieli zrealizować. Nie rozdzielałabym tego na płci, bo zarówno mężczyźni, jak i kobiety mogą mieć podobne strategie. Niezależnie od tego, pocałunek też wcale nie musi być najważniejszy. Wszyscy jesteśmy pełni indywidualnych różnic. Jedni być może skupią się na całowaniu, ale inni pewnie najpierw na wyglądzie potencjalnego partnera. Ta kompatybilność też nie zawsze wynika z „fajnego” pocałunku. Są ludzie, którzy się uwielbiają i nie wyobrażają sobie życia bez siebie, ale nie lubią się całować. Ale i odwrotnie, są też tacy, którzy uwielbiają tę formę intymności między sobą, ale za nic w świecie nie chcieliby ze sobą być.

Warto planować, przygotowywać, wyobrażać sobie swój pierwszy pocałunek?

Nie. Tu liczy się żywioł, poddanie się chwili i emocjom. Im mniej planowania, tym mniej napięcia, a więcej swobody i otwartości. Każdy z nas, najczęściej podświadomie, wysyła konkretne sygnały, więc warto je po prostu obserwować. I też nie ma znaczenia, kto zrobi ten pierwszy krok. Kiedyś pewnie powiedziano by, że to mężczyzna ma być tym pierwszym. Dzisiaj nie ma to znaczenia. Ważne, żeby nie przekroczyć granicy i źle nie odczytać wysyłanych sygnałów. Ważne, żeby nie być zaborczym. To dotyczy obu stron.

WYJEŻDŻASZ – UWAŻAJ

W naszej kulturze okazywanie uczuć w miejscach publicznych, w tym całowanie, jest jak najbardziej naturalne. Nie znaczy to jednak, że wszędzie jest ono dopuszczalne. Lepiej przed wyjazdem zapoznać się z lokalnymi zwyczajami, kulturą, religią i prawem. W krajach skandynawskich czułość i nadmierne spoufalenie może zostać odebrane jako ingerencja w prywatność. Uścisk dłoni w zupełności wystarczy. Chiny, Japonia, Tajwan, Korea – tu nie uznaje się uścisków, nawet na powitanie. Wśród Hindusów i Arabów już samo podanie dłoni płci przeciwnej może skończyć się nawet egzekucją, oczywiście w skrajnych przypadkach, choć zasada jedynie ukłonu obowiązuje także cudzoziemców. W Tajlandii trzymanie się za rękę na ulicy czy w innych miejscach publicznych uznaje się za normę, ale już w Indiach jest ono karalne. W północnej Afryce zaś jest to dozwolone, o ile para jest po ślubie. Co ciekawe, w krajach muzułmańskich publiczne dotykanie czy nawet przytulanie akceptowane jest jedynie wśród przedstawicieli tej samej płci. Tak samo jest w Indiach czy w Nepalu. O ile takie widoki w Europie czasami nadal wzbudzają niesmak, w tamtych kulturach nie wiążą się z czysto pojętą seksualnością. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich nie można sobie pozwolić nawet na publiczny pocałunek, zwłaszcza jeśli para nie jest po ślubie.

Pocałunki czasami rozdawane są na ulicach nawet za darmo. Jednym słowem – nic, tylko korzystać. Zwłaszcza że dwa razy w roku – 6 lipca i 28 grudnia – obchodzimy międzynarodowe święto tego wyjątkowego w naszym życiu wydarzenia. No, chyba że cierpi się na filemafobię, czyli chroniczny lęk przed pocałunkiem. Ale może pomnik całującej się pary w San Diego skusi nawet największych sceptyków? Przed nami walentynki, zatem do dzieła, panie i panowie!

Filip Cuprych

Gazetka 178 – luty 2019