W krajach anglojęzycznych Boże Narodzenie nie może się obejść bez pieczonego indyka i świątecznego puddingu zjadanych w gronie rodziny i najbliższych. To doprawdy dość niewiarygodne, że niewielka książeczka napisana w połowie XIX w. wpłynęła na sposób przeżywania świąt Bożego Narodzenia w kulturze anglosaskiej, a potem na niemalże całym świecie. Tą pozycją była „Opowieść wigilijna” Karola Dickensa.

NIEMODNE ŚWIĘTO

Boże Narodzenie w czasach Dickensa nie cieszyło się specjalną estymą. W Anglii obchodzono raczej drugi dzień świąt, czyli Boxing Day – kiedy to dawano podarunki służbie i biednym. Jeszcze w średniowiecznej Anglii Boże Narodzenie było publicznym i hucznie obchodzonym świętem. Towarzyszyły mu liczne zabawy, tańce połączone ze śpiewaniem kolęd, ogólne picie i obżarstwo, często ponad miarę. Przykładowo król Ryszard III w 1377 r. wydał ucztę bożonarodzeniową, podczas której zjedzono 28 wołów i 300 owiec.

Kres takich obchodów Bożego Narodzenia nadszedł w XVII w., wraz z nastaniem władzy purytańskich protestantów. Najpierw ograniczono huczność świątecznych zabaw i podporządkowano je zadumie i pokorze, a następnie w ogóle zlikwidowano obchodzenie tego święta, jako powód podając, że to wynalazek katolicki. Doszło nawet do tego, że angielscy koloniści w Ameryce pracowali w pierwszy dzień Bożego Narodzenia, demonstrując w ten sposób swoją pogardę dla tego święta.

Po pewnym czasie Boże Narodzenie zostało przywrócone, ale obchodzono je raczej na wsiach i w małych miasteczkach. Nie miało już też takiego znaczenia jak przedtem. Elita społeczna traktowała obchody tego święta marginalnie. Sytuacja zaczęła się zmieniać po ślubie królowej Wiktorii z niemieckim księciem Albertem. Albert wprowadził swoje tradycje świąteczne, które wcale nie były znane w Anglii. I tak w 1840 r. na królewskim dworze pojawiła się choinka pełna świeczek i ozdób oraz prezenty – i ten zwyczaj zaczął się rozprzestrzeniać w całym kraju. Także w samym protestantyzmie zachodziły pewne zmiany – dążono do przeżywania wiary w sposób bardziej emocjonalny i szukano nowych kierunków rozwoju duchowości.

AUTOR „OPOWIEŚCI WIGILIJNEJ

Karol Dickens był w Wielkiej Brytanii znany jako autor powieści takich jak „Oliver Twist”, „Nicholas Nickleby” czy „Klub Pickwicka”. Przedstawiał w nich życie, o którym wiedział bardzo dużo. Sam jako dziecko popadł w biedę z powodu długów ojca, który trafił do więzienia. Już jako 12-latek musiał pracować w fabryce pasty do butów po 10 godzin dziennie. Na szczęście jego los się odwrócił – w młodzieńczym wieku Dickens podjął pracę dziennikarza, a potem został pisarzem i z tego się utrzymywał. Z uwagi na własne doświadczenia był wrażliwy na krzywdę społeczną i bronił najbiedniejszych, w tym dzieci i ich praw.

Tuż przed napisaniem „Opowieści wigilijnej” pisarzowi nie wiodło się jednak zbyt dobrze. Jego dwie książki nie przyniosły mu ani popularności, ani pieniędzy. A tych ostatnich pilnie potrzebował – właśnie miało się narodzić jego piąte dziecko. Dickens tymczasem żył ponad stan i właśnie wrócił z amerykańskiego tournée. Postanowił więc wydać książkę, która zapewni mu dochody. Tematem miały być święta Bożego Narodzenia. Wydawca nie był przekonany do owego pomysłu i nie podjął się finansowania dzieła. Ale niezrażony pisarz wziął się ostro do pracy – do świąt zostało półtora miesiąca. Utalentowanemu twórcy wystarczyło sześć tygodni intensywnej pracy, by powstała „Opowieść wigilijna”. Przy pisaniu czerpał ze swojego dzieciństwa i młodości oraz z opowiadań pracownic amerykańskiej fabryki, którą odwiedził w czasie pobytu w USA.

OPOWIEŚĆ WIGILIJNA, CZYLI KOLĘDA PROZĄ

„A Christmas Carol” to opowieść o przemianie moralnej. Głównym bohaterem jest Ebenezer Scrooge – samotnik i egoista, mieszkaniec XIX-wiecznego Londynu. Jest właścicielem kantoru, czyli kimś w rodzaju współczesnego bankiera. Nie narzeka na brak pieniędzy, choć nie wskazuje na to jego sposób życia. Mieszka w nieogrzewanym mieszkaniu, którego jedynym oświetleniem jest ledwo tlące się drewienko w kominku, stołuje się w najtańszych jadłodajniach, od wielu lat nosi ten sam surdut. Pracuje całymi dniami i do tego zmusza też swojego jedynego pracownika, któremu zresztą za długą i wyczerpującą pracę wypłaca głodową pensję. Wszystko dlatego, że jest osobą niezwykle skąpą – chorobliwie nie lubi wydawać pieniędzy. Jest oschły i bezduszny.

Poznajemy go tuż przed świętami Bożego Narodzenia, których wcale nie zamierza obchodzić, uważając je za stratę czasu. W wigilijny wieczór odwiedza go duch nieżyjącego wspólnika i przyjaciela – Jakuba Marleya. Okazuje się, że po śmierci – za swoją chciwość i brak empatii w stosunku do ludzi – skazany został na wieczną pokutę. Następnie Scrooge’a odwiedzają kolejne zjawy: duch dawnych świąt Bożego Narodzenia, duch obecnych świąt i duch świąt przyszłych. Zabierają one Scrooge’a w podróż w czasie – przenoszą do okresu dzieciństwa i młodości, a także pokazują różne miejsca – mieszkania ludzi, których znał, ale także dzielnice nędzy, więzienia, przytułki. Wszędzie panuje radość z okazji Bożego Narodzenia podszyta nadzieją na lepsze jutro. Ostatni duch pokazuje Scrooge’owi, co się z nim stanie, jeśli nadal będzie tak bezduszny względem siebie i innych. Rankiem w dzień Bożego Narodzenia bohater budzi się odmieniony. W czasie wigilijnej nocy przeszedł zaskakującą przemianę. Zamierza świętować Boże Narodzenie. Idzie do siostrzeńca na świąteczne śniadanie, zaś swojemu pracownikowi posyła olbrzymiego indyka.

NIESPOTYKANY SUKCES

Pierwszy nakład „Opowieści wigilijnej” został całkowicie wyprzedany przed Bożym Narodzeniem 1843 r. W zaledwie kilka dni czytelnicy kupili 6 tys. egzemplarzy i to pomimo tego, że książka była dość droga, gdyż została ekskluzywnie wydana. Miała twardą okładkę, złocone napisy i kolorowe ilustracje. Jeszcze przed Nowym Rokiem rozeszły się kolejne dwa wydania, w następnym roku było aż jedenaście wznowień. Wzruszająca fabuła, wyraziste postaci, współczesny obraz Londynu, a także optymizm i nadzieja płynące z kart opowiadania sprawiły, że zaczytywano się w nowej książce Dickensa. Dzięki pisarskiemu kunsztowi połączył on w swym dziele modne wtedy motywy grozy i horroru z realistycznym opisem życia ówczesnego mieszczaństwa – a działo się to w epoce rozkwitu bezwzględnego, drapieżnego kapitalizmu. Czasy nie były łatwe – rewolucja przemysłowa powodowała wiele zmian społecznych: migrację ludności do wielkich miast, całodniową pracę robotników, w tym dzieci, w fabrykach, brak jakichkolwiek zabezpieczeń socjalnych, co sprzyjało biedzie, przestępczości, chorobom i wysokiej śmiertelności.

Swoją historią Dickens trafił w zapotrzebowanie społeczne i odniósł wielki sukces. Książka cieszyła się w tamtych czasach tak wielką popularnością, że cyklicznie, przez kilkadziesiąt lat, przeprowadzano jej głośne czytanie w okresie przed Bożym Narodzeniem. Nawet sam Dickens odczytywał tekst w Anglii i w Ameryce, zbierając przy okazji datki dla biednych. Do dziś w wielu krajach książka jest lekturą szkolną i popularnym prezentem świątecznym.

NOWY SPOSÓB ŚWIĘTOWANIA

„Opowieść wigilijna” wyznaczyła nowy sposób świętowania Bożego Narodzenia w kulturze anglosaskiej. I nie jest to wcale zdanie na wyrost. Dickensa zaczęto nazywać „The Man Who Invented Christmas”, czyli człowiekiem, który wynalazł święta Bożego Narodzenia. Tak jak w „Opowieści wigilijnej”, dzień Bożego Narodzenia stał się czasem spotkania rodziny, przyjaciół i znajomych. Zbierano się, by śpiewać kolędy i obdarowywać się prezentami. To była także uczta dla ciała. Na świątecznym stole musi pojawić się pieczony indyk, poncz i pudding. W powietrzu unosi się zapach przypraw i kawy. Do tak zastawionego stołu zasiada cała rodzina. Wszyscy są pełni radości i nadziei. Czuć, że jest to wyjątkowa chwila, która łączy. Myśli się też o tym, by święta w radosny i syty sposób mogli przeżywać wszyscy, w tym biedni, sieroty czy więźniowie. Z potrzeby serca wspiera się ubogich i potrzebujących.

Już w rok po opublikowaniu opowiadania w całej Wielkiej Brytanii wzrosły w wymierny sposób darowizny na cele charytatywne. Fabrykanci, wzorem nawróconego na wyznawcę świąt Bożego Narodzenia Ebenezera Scrooge’a, dawali swoim pracownikom dzień wolny i podwyżki, by ci też mogli świętować. Po opublikowaniu „Opowieści wigilijnej” powtórną popularność zaczął przeżywać zwrot „Merry Christmas”, który pojawiał się na kartkach świątecznych i stał się świątecznym pozdrowieniem wymienianym na ulicy nawet przez nieznanych sobie ludzi, których jednak łączyło wspólne przeżywanie świąt.

Nowa świąteczna tradycja szybko zdobyła zwolenników i w Ameryce, gdzie oprócz angielskich zwyczajów pojawiły się nowe – kolędowanie od drzwi do drzwi, wysyłanie kartek świątecznych, dekorowanie domów i drzew oraz wystawianie szopek. Ważnym elementem opowieści Dickensa było to, że w Boże Narodzenie pada śnieg, co nadaje tym dniom wyjątkową i niepowtarzalną zimową aurę. W grudniu w Londynie rzadko padał śnieg, ale akurat spadł przed wydaniem książki, co dodatkowo spotęgowało efekt lektury i powiązało ją z rzeczywistością.

ODDZIAŁYWANIE

„Opowieść wigilijna” do dziś cieszy się niesłabnącą popularnością. Gdy Agatha Christie wspomina swoje dziecięce Boże Narodzenia lub też opisuje je w swoich kryminałach, zawsze wygląda ono tak, jak u Dickensa. Rodzina i znajomi razem przy zasobnym stole, na którym króluje pieczony indyk i świąteczny pudding, przyjemności płynące z zapalania światełek na choince i oczekiwania na prezenty oraz oddawanie się świątecznemu lenistwu – wspaniałe i niezapomniane chwile.

„Opowieść wigilijna” wprowadziła do współczesnej kultury wiele odniesień i symboli. Nazwisko głównego bohatera – Scrooge – kojarzy się powszechnie jako synonim sknery i samoluba. Nieustająca popularność opowiadania o surowym i zgryźliwym skąpcu, który zmienia się w filantropa, widoczna jest choćby w tym, że powstało 120 filmowych wersji, nie licząc innych tekstów kultury. Niektóre z nich wprost nawiązują do dzieła Dickensa, jak „Opowieść wigilijna Muppetów” czy „Opowieść wigilijna Myszki Miki”. W kreskówce o przygodach Kaczora Donalda pojawia się postać nazwana Scrooge McDuck (w polskiej wersji Sknerus McKwacz). Sylwetka bohatera nawiązuje wprost do oryginału. Karol Dickens napisał jeszcze kilka opowieści wigilijnych, tworząc pięcioczęściową serię (m.in. „Nawiedzony”, „Choinka”), w której rozwinął idee dotyczące świętowania Bożego Narodzenia.

Książka napisana z pobudek czysto finansowych nie przyniosła mimo wszystko pieniędzy autorowi. Zmieniła jednak zasadniczo sposób świętowania Bożego Narodzenia w Anglii i na całym świecie. Od teraz najważniejsze były: spotkanie z rodziną, czerpanie radości z obecności bliskich oraz wspieranie ubogich.

 

Sylwia Maj

 

 

 

Gazetka 217 – grudzień 2022