Dlaczego wspólne posiłki są ważne?

Kilka lat temu hiszpański oddział IKEA w kampanii „Rozłącz, aby połączyć” przedstawił pewien eksperyment. Do stołów zaproszono członków czterech rodzin. Mieli wziąć udział w grze polegającej na udzielaniu odpowiedzi na określone pytania. Ten kto nie znał poprawnej odpowiedzi, odpadał z gry, a co za tym idzie – musiał odejść od stołu. W pierwszej turze członkowie rodzin odpowiadali na pytania dotyczące mediów społecznościowych. Jakie funkcje można znaleźć w Instagram Stories? Jakie są najnowsze możliwości Instagrama? Radzili sobie świetnie. Druga tura zawierała pytania dotyczące bliskich. Jak poznali się twoi rodzice? Kim z zawodu jest twój tata? Jaki jest ulubiony zespół twojego syna? Jakie jest marzenie twojej żony? Na większość z nich nie znali odpowiedzi. Spot pokazał kontrast między poziomem bezużytecznej wiedzy o świecie celebrycko-internetowym a ubogą wiedzą o historii i życiu najbliższych.

TAŃCE, HULANKI, SWAWOLE

Stół jest tak stary, jak sama cywilizacja. Pożywienie zawsze musiało być oddzielone od ziemi, piasku i brudu, choćby ze względu na smak. Ponoć to Egipcjanie jako pierwsi układali płaskie kamienne płyty na jednej lub trzech nogach. O dziwo, przy pierwszych stołach nikt nie siadał. Służyły one wyłącznie do ozdoby i podkreślenia zamożności swych posiadaczy. Nawet elity spożywały posiłki z mis i talerzy rozkładanych na ziemi. Stoły wykorzystywano także w praktykach religijnych – jako platformy, na których wystawiano sarkofag z mumią faraona przed zamknięciem w grobowcu.

Drewniane, polerowane i fornirowane stoły, przy których można było pobiesiadować, wynaleźli dopiero między VI a IV wiekiem p.n.e. Grecy, lubujący się w wydawaniu wystawnych uczt. Każda okazja była inspiracją – święta rodzinne i publiczne, przybycie lub pożegnanie przyjaciela, zwycięstwo w zawodach sportowych czy sukces w rywalizacji poetyckiej. Zaproszenia na posiłki padały przy okazji przypadkowych spotkań na agorze. Uczty określano jako sympozjon, czyli „zebranie pijących”. Wydarzenia te składały się z dwóch wyraźnie wyodrębnionych części. Pierwszym elementem posiedzenia było zaspokojenie uczucia głodu, a podczas drugiej części raczono się winem, dyskutowano, słuchano muzyki, przyglądano się tańcom czy występom akrobatów. Nad tym misterium cielesno-duchowym czuwał zwykle jeden stołownik, najczęściej ten z najmocniejszą głową. W domowym zaciszu mężczyźni jedli w pozycji półleżącej, natomiast kobiety siedziały na krzesłach. Starożytni nie korzystali ze sztućców (z wyjątkiem noża do mięsa). Posługiwali się przede wszystkim palcami, a funkcję talerzy pełniły płaskie placki madza.

U Rzymian konsumpcja wyglądała podobnie. Jedli trzy posiłki dziennie. Pierwsze dwa, dość lekkostrawne, spożywano na stojąco. Najważniejsza była kolacja. Najpierw jedzono w atrium domostwa, gdzie biesiadnicy byli wystawieni na spojrzenia przechodniów, a później wewnątrz domu, w wydzielonym pokoju zwanym cenaculum. Z czasem przybrał on nazwę triclinium, kiedy to Rzymianie z wyższych warstw społecznych przejęli od Greków zwyczaj spożywania kolacji, leżąc na kanapach. Na wystawne wieczorne posiłki spraszano przyjaciół lub ważne osobistości. Na środku triclinium stał kwadratowy lub okrągły stół wykonany z marmuru lub kości słoniowej, a na nim potrawy i napitki, które niewolnicy roznosili do poszczególnych gości. Stół z trzech stron otaczały sofy. Ulokowanie poszczególnych osób na konkretnych sofach wiązało się z ich statusem społecznym lub chęcią wyróżnienia gości przez majordomusa. Biesiadnicy leżeli, opierając się na lewym boku w ten sposób, aby mieć wolną prawą rękę i móc sięgać po co lepsze cymesy. Zgodnie ze zwyczajem zaproszonemu mogło towarzyszyć dwóch niezaproszonych, zwanych „cieniami”. Za pomocą gry w kości dokonywano wyboru swoistego króla, mistrza ceremonii. Król kierował zabawami towarzyskimi, występami artystów czy ofiarami składanymi bogom. Ponadto proponował tematy rozmów, a także określał stosunek, w jakim mieszano wino z wodą.

Od tego czasu jedzenie na stojąco stało się symbolem prostactwa.

KONWENCJE, HIERARCHIA I DRYL

Dla współczesnych stół to mebel stojący na nogach, przynajmniej trochę podniesiony ponad poziom podłogi. Dawniej wyraz ten oznaczał odrębne miejsce do jedzenia oraz do siedzenia, stąd „stołek”, czyli taboret. Jest to bowiem rzeczownik utworzony od prasłowiańskiego czasownika „stolati”, co tłumaczy się jako „słać” i „ścielić”. Dla naszych pradziadów stół był więc posłaniem ulokowanym wprost na ziemi. Na nim kładło się jedzenie i siadano wokół w celu jego spożycia. W średniowiecznym meblarstwie zdecydowanie dominowało drewno i potężne, długie stoły. W renesansie i baroku bogacenie się klasy arystokratycznej, właścicieli fortun i pałaców, sprawiło, że meble te były kunsztownie zdobione.

Od przywołania trzasku otwieranych z nagła wielkich dwuskrzydłowych drzwi rozpoczyna się Dwunasta Księga „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. Dźwięk miał swoje miejsce w dramaturgii wydarzenia, jakim była staropolska uczta. Początek musiał być spektakularny. Szlachecka biesiada nie miała sobie równych. Do stołów zasiadali panowie. Damy zajmowały miejsce po innej stronie. Dzieci i młodzież przebywały w pomieszczeniach dla nich przygotowanych. Do gospodarza należało ustawiczne zapewnianie strawy i trunków. Etykieta nie wymagała jedzenia sztućcami. Sięgano rękami do wypełnionych po brzegi potrawami mis. Tak tworzono wspólnotę stołu. Z czasem pojawiły się indywidualne nakrycia i kielichy. Ważnym elementem była odpowiednia kolejność zajmowania miejsc przy stole. Szyk był wyznaczany przez wiek i sprawowane urzędy oraz płeć. Fundamentalnym elementem obyczaju była również kultura słowa i wypowiedzi. Rozmowy oscylowały wokół określonych tematów i prowadzone były w określony sposób. Konwersacje uważano za przejaw dobrego tonu i wychowania. Pielęgnowanie ceremoniałów przekazywanych z pokolenia na pokolenie nadawało codzienności szlachty głęboki sens.

Jak rodzice wyrażali swą miłość do dzieci? Wychowując je. Jak uczyli je zasad? Wymagając ścisłych reguł zachowania się przy stole. Jeszcze do niedawna w polskich domach stół w czasie obiadu stawał się terenem musztry. Siedź prosto! Jak trzymasz widelec? Jedz cicho! Ręce na obrusie! Łokcie ze stołu! Od zasad nie było odstępstw. Inaczej przestawały być zasadami. Dzieci siedziały zawsze na końcu stołu i zjadały resztki z półmisków, a wszystkie dobre kąski przypadały starszyźnie. Kardynalną wartość w systemie wychowawczym stanowił szacunek dla wieku i pracy. Nie było tajemnicą, że zasady przyzwoitego zachowania przy stole są nie tylko wizytówką domu, ale mówią bardzo wiele o człowieku. O tym, że potrafi być wstrzemięźliwy i nie jest niewolnikiem instynktów.

A DZIŚ?

Dawniej panie, zasiadając do stołu, nakładały inną suknię niż ta, w której od rana krzątały się przy pracy. A przynajmniej zmieniały fartuszek na schludny i wyprasowany. Każdy obiad był swego rodzaju świętem ku czci rodziny. Dziś wydaje się, że jedzenie w pełnej prostoty atmosferze stało się rodzajem luksusu. W pośpiechu dnia codziennego coraz rzadziej jemy razem z rodziną.

Sztućców używaj od zewnętrznych do wewnętrznych, nie odmawiaj próbowania podawanych potraw, talerz przechylaj w stronę od siebie, nie sięgaj przez cały stół, jedz małymi kęsami, nie przeżuwaj z otwartą buzią. Dryl przy stole ma swoje uzasadnienie, ale stół to nie tylko jedzenie. Wspólny posiłek sprzyja zacieśnieniu więzi, rozwojowi komunikacji, prawidłowym nawykom żywieniowym, poznawaniu nowych smaków i kultywowaniu tradycji.

Przy stole jest czas, by porozmawiać i posłuchać. Ktoś kiedyś powiedział, że domowy stół jest jak płyta lotniska. Lądujemy przy nim całą rodziną każdego dnia, przybywając z różnych zakamarków świata. Wspólny posiłek jest zachętą do zwierzeń. Gdzie fruną nasze myśli? Dokąd chcemy polecieć? Co nam dziś dodało skrzydeł, a co je podcięło? Spożywanie posiłków w gronie bliskich jest treningiem społecznym. To doskonała okazja do dyskusji. Konwersacja podczas jedzenia wpływa na rozwój empatii, szacunku i cierpliwości wobec odmiennych poglądów. Według badań dzieci regularnie jadające ze swoimi rodzicami są stabilniejsze psychicznie. Mają mniejsze skłonności do zachowań agresywnych, rzadziej sięgają po używki i substancje psychoaktywne.

Przy stole dzieci rozwijają zdolności językowe, poznają nowe słowa i poszerzają wiedzę. Według jednego z badań młodsze dzieci przy stole uczyły się nawet do 1000 tzw. rzadkich słów (spoza listy 3000 najpopularniejszych), szybciej zaczynały czytać i przychodziło im to z większą łatwością.

Przy stole lepiej utrzymuje się prawidłową wagę ciała. Zwykle podczas takich posiłków je się wolniej, dłużej gryzie. Dzięki temu łatwiej jest rozpoznać, kiedy jest się sytym. Młodzież i dzieci, które spożywają posiłki wspólnie z rodziną przynajmniej trzy razy w tygodniu, rzadziej sięgają po wysokoprzetworzone produkty (fast food, chipsy, ciastka, słodycze czy napoje gazowane), jedzą więcej warzyw i owoców w ciągu dnia i mają prawidłową masę ciała (częściej niż dzieci i młodzież niejedzący rodzinnych posiłków). Ponadto są mniej narażone na ryzyko zaburzeń odżywiania (anoreksji, bulimii i kompulsywnego objadania się).

CZY MY SIĘ ZNAMY?

Bogactwo form życia rodzinnego, którego centralnym miejscem był dom rodzinny, a w nim duży stół, zastąpił medialny karnawał. Zbudowany wokół motywu gry spot reklamowy sieci IKEA rozłożył na czynniki pierwsze złożoność relacji międzyludzkich. Krótka historia odsłoniła kryzys relacji i wyobrażenie, że to właśnie „tamten” świat jest tym bardziej wartościowym. Dzisiaj naszą uwagę przykuwa nie doświadczenie zbiorowe, ale fikcyjne życie postaci istniejących tylko na ekranie. Prawdziwe życie wydaje się pozbawione uroku. „W te święta rozłącz się, aby się na nowo połączyć” to apel, by w okresie świątecznym odłożyć na bok smartfony i zamiast na social mediach skupić się na relacjach z bliskimi.

A ty? Jak daleko doszedłbyś w takim turnieju? Jak wyglądałby taki spot, gdyby był nakręcony u ciebie w domu? O kim z twojej rodziny wiesz najmniej? Dlaczego? Spróbujmy zacząć od początku. Od własnych czterech ścian. Od nagle, z trzaskiem otwartych drzwi prowadzących do jasnego pokoju, gdzie przy stole zbiorą się wszyscy, których kochamy. Światła, zapachy, gwar rozmów. Zacznijmy na nowo świętować, nie tylko od święta.

 

Sylwia Znyk

 

 

Gazetka 217 – grudzień 2022