Bill Gates, Steve Jobs i inni „garażowi geniusze” stawiani są młodym pasjonatom nauki i biznesu za wzory do naśladowania. W szkołach słyszymy przede wszystkim o tym, jak dzielni wizjonerzy stawiali czoła zazdrośnikom, brakowi pieniędzy i innym przeciwnościom losu. Niemal zawsze wspomina się w tym kontekście mężczyzn, kobiece przykłady takich samych zmagań pomijając lub nie przywiązując do nich większej wagi. A szkoda! Bo wielu dziewczynkom przydaje się wsparcie i świadomość, że one, podobnie jak inne kobiety, też mogą zaistnieć w świecie nauki wciąż jeszcze zdominowanym przez mężczyzn.

„EFEKT MATYLDY” I „ZJAWISKO HAREMU”

Wiele kobiet w różnych dziedzinach życia pada jeszcze ciągle ofiarami tak zwanego „efektu Matyldy”, który opisuje przypadki pomijania ich wkładu w projekty, wynalazki i odkrycia i przypisywanie ich właśnie mężczyznom, którzy często mieli w nich bardzo niewielki udział. Obecnie zwraca się uwagę również na to, że media częściej na „ekspertów” w omawianej dziedzinie powołują mężczyzn, choć bardzo łatwo można byłoby znaleźć kobietę, która zajmuje się dokładnie taką samą problematyką.

Nazwa tego niepokojącego zjawiska pochodzi od imienia feministki i działaczki społecznej Matildy Gage, która jako jedna z pierwszych zaczęła zwracać na nie uwagę. Wiele pań padło ofiarami takich działań, warto wymienić choćby kilka. g, która badała helikalną strukturę DNA, a której wkład w jej odkrycie został niemal wymazany przez działania jej współpracowników, brak reakcji ze strony akademików i niesprawiedliwe oceny komitetu noblowskiego. Mary Whiton Calkins, której Harvard nie przyznał tytułu doktora tylko dlatego, że była kobietą. Oberwało się także żonie Alberta Einsteina – Milevie, która sama będąc fizyczką, pomagała mężowi w badaniach, poprawiała jego prace, konsultowała i omawiała jego pomysły. Członkowie akademii niemal całkowicie wymazali wkład kobiety w badania, czego absolutnie nie chciał sam Albert, który pisał: „Jakże będę szczęśliwy i dumny, gdy oboje doprowadzimy naszą pracę nad ruchem względnym do zwycięskiego końca!”.

Bardzo często, mówiąc o „efekcie Matyldy”, wspomina się także o „zjawisku haremu”. Badania i obserwacje świata akademickiego i środowisk, w których kobiety współpracują ze sobą, dowiodły, że są one zacznie mniej niż mężczyźni nastawione na rywalizację i „przepychanie” własnego interesu przed interes ogółu. Panie lepiej pracują w grupie, osiągając lepsze wyniki niż współpracująca grupa mężczyzn. Świadomy inteligencji, zaangażowania, systematyczności oraz umiejętności pracy zespołowej kobiet Edward Pickering z pełnym przekonaniem zatrudnił do katalogowania gwiazd Drogi Mlecznej właśnie panie (znane jako „harwardzkie komputery”), ponieważ wiedział, że wykonają swoje zadanie lepiej i szybciej niż nastawieni egocentrycznie i słabsi intelektualnie mężczyźni.

Mówiąc o „zjawisku haremu”, nie można pominąć rzecz jasna wkładu czarnoskórych ekspertek pracujących dla NASA w latach sześćdziesiątych. Kobiety dokonywały obliczeń, które pomogły w misji Johna Glenna – pierwszego astronauty, który zdołał okrążyć Ziemię. Mary Jackson, Katherine Johnson i Dorothy Vaughan pracowały w NASA jako tak zwane „ludzkie superkomputery” i podobnie jak „harwardzkie komputery” były w stanie w pamięci dokonywać skomplikowanych obliczeń, dzięki którym Glenn nie tylko bezpiecznie wzbił się w powietrze, ale też okrążył planetę i bez najmniejszych kłopotów wrócił na Ziemię. O ich pracy i walce z seksizmem i rasizmem w miejscu pracy opowiada film „Ukryte działania”.

KILKA PRZYKŁADÓW

Słyszeliście kiedyś o XVII-wiecznej cyruliczce Magdalenie Bendzisławskiej? Nie? Oczywiście, że nie, bo w szkołach nadal pomija się tak wiele kobiet – pionierek, które nie tylko kładły podwaliny nauki, ale też torowały drogę innym paniom łaknącym czegoś więcej niż podziwu dla swojego talentu hafciarskiego. Magdalena i jej małżonek pracowali w kopalni soli w Wieliczce, gdzie po śmierci męża sama przyjęła posadę głównego medyka. Owdowiałe kobiety w dawnej Polsce bardzo często przejmowały zakłady, drukarnie, sklepy i tym podobne, nie było zatem zaskoczeniem, że Magdalena, która nie tylko była u męża na naukach, ale też odbyła u niego praktykę, przejęła po nim pałeczkę. August II Mocny docenił jej wiedzę i kunszt i nadał jej prawo do wykonywania zawodu, pisząc, iż jest ona „chirurgiem w swym rzemiośle doskonałym”. Szkoda, że tak mało mówi się o niej i o jej podobnych wdowach, które zakasywały rękawy i same zarządzały swoimi majątkami, a te niejednokrotnie pod ich czujnym okiem działały nawet sprawniej niż wcześniej.

Jedną z pionierek w nauce jest Maria Skłodowska-Curie, która wniosła nieoceniony wkład w badanie radioaktywności i została pierwszą kobietą uhonorowaną Nagrodą Nobla. Curie urodziła się w Polsce w 1867 r. i studiowała fizykę i matematykę we Francji. Pierwszą Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki zdobyła w 1903 r., a drugą w dziedzinie chemii w 1911 r. Praca Curie utorowała drogę do rozwoju badań nad promieniami rentgenowskimi i wykorzystania radioaktywnych izotopów w leczeniu. Choć usiłowano zniszczyć jej reputację, przypisując jej kochanków, rozbijanie małżeństw i oszustwa, Maria i jej prace oparły się zawiści i podłości, stając się inspiracją dla wielu kobiet na całym świecie.

Mówiąc o kobietach w świecie nauki, nie można pominąć Chien-Shiung Wu, chińsko-amerykańskiej fizyczki, która wniosła ważny wkład w badania fizyki jądrowej i niestety na własnej skórze odczuła niesprawiedliwość „efektu Matyldy”. Wu urodziła się w Chinach w 1912 r. i zdobyła doktorat z fizyki na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Podczas II wojny światowej pracowała nad Projektem Manhattan, tajnym przedsięwzięciem mającym na celu opracowanie pierwszej broni jądrowej. Po wojnie wniosła znaczący wkład w nasze zrozumienie rozpadu beta – w 1957 r. przeprowadziła doświadczenia udowadniające łamanie parzystości w rozpadzie beta, jednak pominięto ją w kolejce do Nobla, przyznając nagrodę mężczyznom, którzy teoretycznie omawiali to zjawisko. Wu była znana jako Pierwsza Dama Fizyki i otrzymała liczne nagrody i wyróżnienia w całej swojej karierze, między innymi Nagrodę Wolfa, którą wielu uważa za ważniejszą niż Nobel.

Ostatnio kobiety naukowczynie dokonały przełomowych odkryć w takich dziedzinach, jak genetyka, neuronauka i astronomia. Na przykład Jennifer Doudna i Emmanuelle Charpentier otrzymały Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii w 2020 r. za odkrycie systemu edycji genów CRISPR-Cas9. System CRISPR-Cas9 zrewolucjonizował dziedzinę genetyki, umożliwiając naukowcom dokonywanie precyzyjnych edycji DNA żywych organizmów. Badacze starają się wykorzystać ich odkrycia w walce z chorobami nowotworowymi, wirusem HIV i AIDS oraz wadami genetycznymi, które można „naprawić” lub ograniczyć za pomocą CRISPR.

Innym bliskim nam przykładem jest Sara Seager, astrofizyczka, która wniosła ważny wkład w nasze rozumienie egzoplanet, czyli planet krążących wokół gwiazd poza Układem Słonecznym. Seager urodziła się w Kanadzie w 1971 r. i zdobyła doktorat z fizyki na Uniwersytecie Harvarda, gdzie, o ironio!, wcześniej kobietom odmawiało się tytułów. Znana jest z prac nad atmosferami egzoplanet i poszukiwania oznak życia na innych światach. Seager jest wiodącą ekspertką w dziedzinie badań kosmosu oraz propagatorką działań kobiet w świecie nauki.

Pomimo tych i niezliczonych innych osiągnięć kobiety nadal napotykają bariery i przeszkody na drodze kariery w szeroko pojętym świecie nauki. Kobiety są niedostatecznie reprezentowane i często otrzymują niższe wynagrodzenie niż ich koledzy. Ponadto często spotykają się z nieświadomymi uprzedzeniami i dyskryminacją w miejscu pracy, co może ograniczać ich możliwości awansu. Padają ofiarami seksizmu – pamiętacie „Legalną blondynkę”? Rzeczywistość, z jaką musiała mierzyć się bohaterka tej kultowej komedii, jest niestety codziennością wielu pań w świecie akademickim.

Podejmuje się jednak wiele wysiłków, aby sprostać tym wyzwaniom i zwiększyć reprezentację kobiet w nauce. Na przykład organizacje takie jak National Girls Collaborative Project i Association for Women in Science działają na rzecz promowania edukacji i karier dla dziewcząt i kobiet. Wiele uniwersytetów i firm wdrożyło również programy i inicjatywy mające na celu zwiększenie różnorodności i integracji na uniwersytetach i w miejscach pracy.

Zmiany są powolne, ale widoczne i niezwykle ważne. Każdy sukces kobiet w nauce powinien być inspiracją dla dziewczynek na całym świecie. Każda nagroda, publikacja i czas w telewizji mogą sprawić, że jakaś mała, ciekawa świata wojowniczka postanowi wspiąć się na szczyt i, kto wie, może odkryje życie w kosmosie albo lek na raka?

 

 

Anna Albingier

 

Gazetka 219 – marzec 2023