Kryzys grzewczy i energetyczny trwa, a w jaki sposób zmieni naszą rzeczywistość, tego na razie nie wiemy. Wysokie rachunki za energię każą zmienić nawyki związane z ogrzewaniem mieszkania, myciem, gotowaniem, rozrywkami itp. Coraz częściej ludzie muszą ograniczać swoje potrzeby. Społeczeństwom zachodnim, przyzwyczajonym przez lata do dobrobytu i stabilizacji, współczesne czasy pewnie wydają się trudniejsze niż nacjom przyzwyczajonym do niedoborów. Ponieważ mówi się o tym, że możliwe mogą być przerwy w dostawie energii elektrycznej, budzą się refleksje nad tym, co by było, gdyby prądu zabrakło.

UZALEŻNIENI OD PRĄDU

Ile urządzeń na prąd ma przeciętna rodzina? W Belgii około 95 – według firmy Recupel. Natomiast amerykańska rodzina może mieć nawet prawie 200 tego typu sprzętów. Wlicza się tu też takie urządzenia, z których się już nie korzysta lub które są zepsute. Jeśli wydaje nam się, że my na pewno nie mamy aż tylu sprzętów na prąd, jesteśmy w błędzie. Spróbujmy wyliczyć urządzenia znajdujące się w kuchni. Niezbędne minimum to lodówka, zmywarka do naczyń, płyta indukcyjna, piekarnik, okap kuchenny, ekspres do kawy, czajnik elektryczny, mikser. To już osiem urządzeń. A ponadto w wielu domach są także: opiekacz do chleba, mikrofalówka, wyciskarka do owoców, krajalnica, blender, maszynka do mięsa, a często mamy także takie sprzęty jak młynek kawy, suszarkę do owoców, dodatkową zamrażarkę, frytkownicę, urządzenie do pieczenia chleba czy szybkowar. To już dwadzieścia urządzeń.

Bądźmy jednak szczerzy – w swoich domach mamy o wiele więcej sprzętów: często dwie lodówki, trzy laptopy i dwa telewizory. Każde podłączone do sieci energetycznej urządzenie generuje większe zużycie prądu, a więc i wyższe opłaty. Może łatwiej przyszłaby nam odpowiedź na pytanie – z jakich sprzętów, które nie są zasilane prądem, korzystamy? Chyba tylko z solniczki, ale i one też już mają elektryczne wersje. Cała przestrzeń współczesnej cywilizacji oparta jest na działaniu urządzeń elektrycznych czy elektronicznych, które do działania potrzebują energii. Sami nie wiadomo kiedy staliśmy się praktycznie całkowicie uzależnieni od prądu i zależni od jego dostaw. Do niedawna cena prądu nie była zbyt wysoka, więc sukcesywnie zwiększała się liczba przedmiotów, których działanie oparte było na korzystaniu z energii elektrycznej.

PRĄD – WYNALAZEK STULECIA TAKŻE DLA KOBIET

Jeszcze nie tak dawno temu sprzątanie, gotowanie i pozostałe prace domowe wymagały wiele poświęcenia, czasu i siły fizycznej. Praktycznie wszystkie czynności związane z życiem codziennym i pracą wykonywano, używając siły własnych mięśni lub posiłkując się pomocą zwierząt. Prąd, a właściwie wykorzystanie jego możliwości na dużą skalę, to dość niedawny wynalazek, przy czym większość ludzi ma dostęp do elektryczności na stałe dopiero od kilkudziesięciu lat. Oczywiście są nadal takie rejony świata, w których dostęp do energii elektrycznej jest ograniczony lub limitowany albo nie ma go wcale.

Wraz z rozwojem elektryczności i po wynalezieniu silnika elektrycznego zaczęło powstawać coraz więcej urządzeń – w tym do domowego użytku – na prąd. I choć pierwsze lodówki czy pralki były wielkie, drogie i dość nieporęczne, a nawet niebezpieczne w użytkowaniu, to stale ulepszane zdobywały nowych klientów, bo pozwalały pracować mniejszym nakładem sił. Za sprawą prądu pojawiły się także telegraf, telefon, radio, telewizor, a obecnie internet. Prąd zmienił całkowicie nasze życie i trudno byłoby sobie wyobrazić, jak moglibyśmy żyć bez niego.

A przecież jeszcze tak niedawno musieliśmy się bez tych wszystkich dobrodziejstw obejść. Sprzątanie, pranie i inne obowiązki domowe spoczywały przez wieki na barkach kobiet. Traciły one zdrowie i urodę z powodu ciężkiej pracy. Każdy nowy sprzęt na prąd w gospodarstwie domowym był więc entuzjastycznie witany przez większość kobiet. Umożliwiało to odejście od ciężkiej, uciążliwej harówki przy przygotowywaniu obiadu, pieczeniu czy praniu. Dbanie o dom stawało się czynnością lżejszą, mniej męczącą, za to bardziej efektywną, a sprzęty pozwalały oszczędzić czas. Nawet te kobiety, które z nieufnością patrzyły na nowoczesne wynalazki, szybko przekonywały się do ich skuteczności. Wiele urządzeń, z których dziś korzystamy na co dzień, powszechność zdobywało dopiero po II wojnie światowej, gdy ceny zmalały na tyle, by sprzęty te mogły zagościć praktycznie w każdym domu.

PORADY NIE OD PARADY

Które domowe sprzęty elektryczne zużywają najwięcej prądu? Zależne jest to od ich klasy energetycznej i częstotliwości korzystania z nich. Lodówka pochłania ok. 30 proc. rocznych kosztów energii. Musi być podłączona do prądu cały czas, ale nawet w takiej sytuacji da się oszczędzić. W jaki sposób? Nie należy wkładać do niej ciepłego jedzenia ani otwierać jej na zbyt długo, gdyż wtedy będzie musiała pobierać więcej prądu, by ochłodzić wnętrze do poprzedniej temperatury. Za to trzeba ją regularnie rozmrażać. Jeśli chodzi o pralkę, to im większa temperatura prania, tym większe zużycie prądu, bo najwięcej prądu zużywa w tym urządzeniu grzałka. Warto uważnie przeczytać instrukcję obsługi, by zorientować się, ile prądu zużywa nasza pralka w poszczególnych cyklach prania. Pralkę i zmywarkę powinno się nastawiać, gdy są odpowiednio zapełnione.

Najbardziej prądożerne domowe urządzenie to płyta indukcyjna. Warto więc stosować odpowiednie naczynia do gotowania i używać pokrywek do garnków i patelni. Czajnik elektryczny zużywa sporo prądu, więc warto grzać tylko tyle wody, ile jednorazowo potrzeba. Jeśli chodzi o laptopy czy telefony, to odłączmy je od prądy, kiedy są już naładowane, i nie korzystajmy z nich, gdy są podłączone do sieci – lepiej naładować, odłączyć i korzystać.

Wymiana słuchawki prysznicowej na oszczędną lub zamontowanie perlatorów uchroni nas przed zbyt dużym zużyciem ciepłej wody. Warto też powrócić do starych zasad – gasić światło w pomieszczeniach, z których wychodzimy na dłużej niż trzy minuty. Poradników dotyczących rad na temat tego, co zrobić, by zmniejszyć zużycie prądu i oszczędzić pieniądze, jest obecnie naprawdę wiele.

MIOTŁA ZAMIAST ODKURZACZA?

Co nas czeka? Zaawansowana technologia czy powrót do dawnych czasów? Jeszcze do niedawna wydawało się, że nasz świat podąża ku całkowitej technicyzacji życia. Roboty i inne inteligentne urządzenia miały coraz bardziej wkraczać w nasze życie i praktycznie całkowicie zapanować w przemyśle i usługach, ale także w naszych domach. Aby żyć we współczesnym świecie, musimy umieć odnaleźć się w cyfrowej i coraz bardziej wirtualnej rzeczywistości. By nastawić pranie czy zmywarkę, by kupić bilet miesięczny, wypożyczyć rower miejski czy zrobić przelew, potrzebujemy znajomości obsługi konkretnych urządzeń. A one potrzebują prądu, żeby działać. Bez niego nic nie załatwimy. W czasie pandemii ludzie nauczyli się masowo kupować przez internet. Ułatwieniu uległ też proces płatności. Aplikacje w telefonie pozwalają płacić bezdotykowo, porozumiewać się z własną lodówką lub włączyć ogrzewanie w domu o konkretnej godzinie.

Internet rzeczy miał być niedaleką przyszłością. Wszystko sterowane w prosty sposób dla naszej wygody. Ale aby wszystkie te urządzenia działały, potrzeba prądu, i to naprawdę w wielkich ilościach. Skąd wziąć energię? I czy możemy swobodnie korzystać z wielu urządzeń elektrycznych? Gdy przyjdzie nam zapłacić zbyt duży rachunek za prąd, czy nie zrezygnujemy z części technologicznych udoskonaleń, które obecnie tak ułatwiają i umilają nam życie? Skoro są papierowe książki czy gazety, czy będzie nas stać na czytniki elektroniczne? Skoro elektryczna suszarka do ubrań jest dość prądożerna, czy będziemy suszyć pranie na klasycznej suszarce?

Wiele osób, wcale nie z własnej chęci, ale z finansowego przymusu, będzie musiało zmienić swoje codzienne nawyki. Mieć biurko do pracy przy oknie, by korzystać ze światła słonecznego jak najdłużej. Wykonywać domowe prace w ciągu dnia w tych pomieszczeniach, w których są okna. Spędzać czas z rodziną w salonie lub w kuchni, by nie ogrzewać całego mieszkania. Gotować w garnkach emaliowanych, bo one trzymają ciepło.

ŻYCIE BEZ PRĄDU

Wyobraźmy sobie najczarniejszy z możliwych scenariuszy – nagle z jakiejś przyczyny przerwane zostają dostawy prądu. Co się dzieje? Zapada ciemność. I cisza. Nie działają telewizor, lodówka czy pralka. Brak prądu to także brak wody w kranie, bo działanie pomp i oczyszczalni wody oparte jest na zasilaniu prądem. Nie ma więc wody na herbatę, ale i do mycia. Dopóki nie rozładują się baterie w telefonach i laptopach, może uda się czegoś dowiedzieć. Powerbanki wystarczą na pewien czas. O ile wcześniej nie padną serwery. Nie byłoby wiadomo, co się dzieje. Normalnie, by się czegoś dowiedzieć, sięgamy po tablet czy telefon i wyszukujemy informacje. Wtedy nie byłoby to możliwe. Działalność szpitali, banków, sklepów, fabryk jest stechnicyzowana i oparta na działaniu urządzeń elektrycznych, więc bez prądu nie może istnieć. Agregatory i awaryjne systemy zasilania wystarczają na pewien czas. Tak więc opieka medyczna zostanie zredukowana do prostych czynności typu podanie leków, zrobienie zastrzyku czy zmienienie opatrunku.

Polacy w czasach socjalizmu byli przyzwyczajeni do okresowych wyłączeń prądu – zawsze miało się w podręcznym miejscu świeczki i zapałki na wszelki wypadek. Wtedy po prostu nie oglądało się telewizji lub nie słuchało radia, a za to siedziało przy świeczkach i czytało książki, czekając na powrót zasilania. Ale współcześnie skutki braku prądu mogą być bardziej katastroficzne, co pokazuje sytuacja we Włoszech i w Stanach Zjednoczonych, gdzie w 2003 r. zdarzyły się blackouty, czyli rozległe zaniki napięcia w sieci energetycznej. I choć same te przerwy nie trwały długo, to ich skutki były ogromne. Życie milionów osób zostało sparaliżowane – ewakuowano ludzi z pociągów i lotnisk, przenoszono chorych ze szpitali.

Czy moglibyśmy żyć bez prądu? Chyba nie. Musielibyśmy zrezygnować z wielu rzeczy, do których jesteśmy przyzwyczajeni, np. z życia po zmroku – musielibyśmy powrócić do aktywności tylko za dnia. Czy zamienilibyśmy odkurzacze na miotły, a kosiarki elektryczne na kosy? Na razie chyba nam to nie grozi, ale jaka będzie nasza przyszłość? Czas pokaże.

 

Sylwia Maj

 

 

Gazetka 219 – marzec 2023