Wszyscy pamiętamy, że najlepsze kasztany są na placu Pigalle, ale ilu z nas wie tak naprawdę, co to znaczy – i nie chodzi mi o to, jakie tajne dokumenty można uzyskać, podając to hasło. Mam na myśli to, w jaki sposób przygotowuje się te cudowne dary jesieni, jak się je powinno podawać i czy mogą się one stać dla nas, Polaków, tak jak dla Belgów, Niemców, Czechów i Francuzów jednym z przysmaków na długie, zimne i ciemne wieczory.

PO SKORUPCE JE POZNACIE

Właściwe rozpoznanie kasztanów jadalnych (Castanea sativa) jest bardzo ważne, ponieważ te, które spędzają sen z powiek maturzystom (Aesculus hippocastanum), są toksyczne! Na szczęście te jadalne – tamme kastanjes, jak się je nazywa we Flandrii, lub marrons w Walonii – bardzo łatwo rozpoznać. Ich wierzchnia osłona pokryta jest w całości cienkimi kolcami, co upodabnia je trochę de zwiniętych jeży. Te niejadalne zaś mogą pochwalić się jedynie kilkoma krótkimi i grubszymi kolcami.

             

 

Same orzechy też się między sobą znacząco różnią.

         

 

Jadalne kasztany są mniejsze niż owoce powszechnie w Polsce występującego kasztanowca zwyczajnego. Często w jednej łupinie można znaleźć dwa albo nawet trzy okazy (te w sadach są często większe i „samotnie zamieszkują” łupinkę). Nadające się do spożycia orzechy kasztana jadalnego są ciemniejsze, lekko spłaszczone z jednej strony i mają charakterystyczny „ogonek”.

 

Jeśli nadal nie jesteście pewni, czy znaleźliście potencjale przysmaki z placu Pigalle, czy też zwyczajną paszę dla dzików – popatrzcie na liście.

                             

 

Te zdobiące koronę kasztana jadalnego są pojedynczo rozmieszczone na gałązkach, ciemnozielone, piłkowane na końcach, ale gładkie i grubsze niż te, które należą do ich niejadalnego pobratymcy – te z kolei są duże i przypominają otwartą dłoń.

Kasztan jadalny jest rośliną ciepłolubną. Niegdyś rósł jedynie w Azji Mniejszej, obecnie także w całym basenie Morza Śródziemnego, w Europie Środkowo-Zachodniej, w północnej Afryce, na Kaukazie i w dużej części Azji – na Półwyspie Indyjskim i w niższych partiach Himalajów. Nie rośnie jedynie w krajach o surowym klimacie.

Polskie warunki klimatyczne są dla niego dość ostre, z tego właśnie powodu często przemarza i przyjmuje krzewiaste formy. Traktowany jest u nas przede wszystkim jako roślina ozdobna, którą spotyka się w parkach, ogrodach botanicznych i przydomowych ogródkach. Jedynie w zachodniej części kraju można spotkać drzewiaste okazy, które często też wydają owoce. Kasztan jadalny dziko rośnie jedynie w lasach sąsiadujących z Zieloną Górą.

JAK TO DRZEWIEJ BYWAŁO

Walory smakowe kasztanów jadalnych odkryli Grecy i Rzymianie, a dzięki kontaktom handlowym i kampaniom wojennym pozostałe kraje znanego wówczas świata mogły się z nimi zapoznać. Grecy i Rzymianie wierzyli, że jedzenie kasztanów zapobiega zatruciom. Kasztany cieszyły się od dawnych czasów wielką popularnością także na przykład wśród Węgrów, którzy mają nawet powiedzenie, że jedno duże drzewo może wyżywić człowieka przez całą zimę. I często właśnie te rośliny ratowały wsie lub żołnierzy przed głodem. W średniowieczu mnisi sadzili kasztany jadalne w sadach i ogrodach, ponieważ zapewniały ratunek w razie klęski nieurodzaju. Znana mniszka św. Hildegarda radziła: „Człowiek, którego mózg poprzez wyschnięcie jest osłabiony i pusty, niech ugotuje wewnętrzną część owocu w wodzie, nic nie dodając. Po odcedzeniu wody niech je zje na pusty żołądek, a jego mózg będzie rósł i się napełni, a nerwy jego będą mocne, tak też odejdą od niego bóle głowy”.

W XIX w. zajmujący się ekonomią Frédéric Le Play pisał, że kasztany mogą wyżywić bez problemu połowę populacji przez pół roku i stanowią czasowy, ale doskonały zamiennik dla ziarna. Tak rzeczywiście jest: kasztany można jeść na surowo, pieczone, gotowane lub po wysuszeniu zmielić na mąkę, która doskonale nadaje się do wypieku placków i chleba. W miejscach, gdzie przydarzały się nieurodzaje bądź zwyczajnie brakowało żywności, dieta biedniejszych warstw składała się często właśnie z tego, co akurat dojrzewało w lasach, na łąkach czy w wodzie. Kasztany jadalne zbierano, dbano też o to, by drzewa pozostawały w dobrej kondycji, tak by były pożyteczne w kolejnych latach. Orzechy te są też wysokokaloryczne, co doskonale sprawdza się w warunkach, kiedy trzeba zapewnić szybki i sycący posiłek wielu osobom, a porcje są ograniczone.

ZDROWIE NA TALERZU!

Kasztany w każdej formie często poleca się osobom cierpiącym na celiakię, ponieważ nie zawierają glutenu. Dzięki wysokiej zawartości witamin, minerałów i ponieważ są lekkostrawne, często poleca się je sportowcom i osobom, które szukają alternatywy dla kasz, ziemniaków i zbóż. Dzięki wysokiej zawartości błonnika usprawnią pracę jelit i żołądka. Trzeba jednak uważać, próbując ich po raz pierwszy, ponieważ mogą wywoływać reakcje alergiczne. Należy też mieć na względzie ich kaloryczność. W ogólnym jednak rozrachunku więcej można znaleźć plusów niż minusów wprowadzenia ich do diety. Św. Hildegarda miała rację, zalecając je na bóle głowy, ale pomogą też w usprawnieniu koncentracji i poprawią pamięć. Także osoby narażone na stres i przemęczenie mogą docenić ich skuteczne działanie. Pozytywnie wpływają na odporność, usprawniają pracę trzustki i wątroby oraz przyspieszają metabolizm. Dzieje się tak, ponieważ wspomagają układ trawienny, co pomaga w szybszym trawieniu i lepszym wydalaniu. Warto też wspomnieć, że przeciwutleniacze zawarte w orzechach ograniczają rozwój wolnych rodników. Wprowadzenie kasztanów jadalnych do diety nie tylko ją urozmaici, ale też zapewni organizmowi idealny zastrzyk przydatnych witamin, minerałów i substancji odżywczych.

Z CZYM TO SIĘ JE?

Szczerze? Jak, kiedy, gdzie i z czym tylko chcesz! Można jeść je na surowo, obrane ze skórki, albo przez ok. 10 min gotować je w wodzie. Już takie nadają się do spożycia, jednak zawsze można je połączyć z purée, pieczonymi warzywami lub sałatką. Ważne, by przed wrzuceniem do wrzątku lekko naciąć je na krzyż, wtedy szybciej dojdą i skóra lepiej się ściągnie – oczywiście nie czekaj, aż orzechy całkowicie ostygną, ponieważ to utrudnia obieranie. Zimowym przysmakiem na wielu jarmarkach świątecznych są rzecz jasna pieczone kasztany, które również bardzo łatwo przyrządzisz w domu – na grillu, w piekarniku czy nad ogniskiem. Należy je oczywiście opłukać, osuszyć i ponacinać. Następnie wrzucamy je na patelnię (można w sklepie i internecie znaleźć specjalne do kasztanów) albo do brytfanny i czekamy przez ok. 10 min. Piekarnik należy ustawić na 180 stopni. Znawcy tematu radzą, by od czasu do czasu wstrząsnąć naczyniem dla uzyskania lepszego efektu. Prawdziwym rarytasem jest deser z kasztanów nazywany Mont Blanc, który uważa się z doskonały afrodyzjak.

Deser Mont Blanc

Składniki:

  • kasztany 30 dkg
  • cukier 1 łyżeczka
  • cukier waniliowy 1 opakowanie
  • masło 82% 1 łyżka
  • woda zimna 1/3 szklanki
  • czekolada gorzka 5 dkg
  • żółtko 1 sztuka
  • aromat rumowy 3 krople

Sposób przygotowania:

Kasztany nakroić, zalać wodą. Gotować około 20 min, przestudzić, obrać ze skórki. Przełożyć kasztany do małego garnka, dolać wodę, dodać cukier waniliowy i łyżkę cukru. Gotować na małym ogniu, rozgniatając widelcem, do połączenia składników. Całość można też zmiksować na gładką masę.

Do masy kasztanowej dodać 5 dkg dobrej gorzkiej czekolady. Cały czas mieszać na małym ogniu, żeby czekolada połączyła się z masą.

Odstawić krem do lekkiego przestudzenia, dodać żółtko, aromat rumowy, dokładnie wymieszać.

Nałożyć do pucharków, podawać z ubitą śmietaną.

 

Anna Albingier

 

 

Gazetka 226 – listopad 2023