Niegdyś jej sklepy znajdowały się w każdym zakątku naszego kraju, a nawet poza granicami. Ba, w 1958 r. otwarto jeden oddział w Brukseli! To w Cepelii szukano inspiracji i pomysłów na prezenty – dodawała barw szarej powojennej i PRL-owskiej rzeczywistości. Potem przeszła do lamusa, ale przecież przez lata kształtowała gusta Polaków. Elementy jej charakterystycznego stylu nadal można spotkać w niektórych domach.
JAK TO SIĘ ZACZĘŁO
Cepelia to fonetyczny skrót nazwy Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego (CPLiA). Organizacja ta została powołana w kwietniu 1949 r. przez Ministerstwo Kultury i Sztuki oraz Biuro Nadzoru Estetyki Produkcji, jednak jej początków należy szukać już w 1913 r. Rozwój sztuki użytkowej oraz rzemiosła artystycznego, czerpiących z rodzimego folkloru, promowały Warsztaty Krakowskie, a po ich upadku w 1926 r. spółdzielnia „Ład” w Warszawie.
II wojna światowa zniszczyła te instytucje i przyczyniła się do nieodwracalnych zmian w kulturze. Wraz ze wzrostem fascynacji miejskim szykiem wieś zaczęła się wyludniać. Jednocześnie zaobserwowano zanikanie niektórych zawodów. Aby utrzymać przy życiu twórczość ludową i by pomóc wiejskiemu społeczeństwu wyjść z biedy, władze państwowe postanowiły zorganizować spółdzielnie pracy.
Cepelia kilkukrotnie zmieniała nazwę, jednak skrót pozostał bez zmian i stał się swego rodzaju nazwą marki. Pochyła czcionka w logo miała naśladować odręczne pismo, a kogut nawiązywać do kultury wsi. Dlaczego akurat kogut? Drewniane lub blaszane koguty umieszczano na dachach domów, wieżach kościołów i przydrożnych krzyżach. Symbolizowały płodność, której Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego można było pozazdrościć. Twórczość Cypriana Kamila Norwida, Stanisława Witkiewicza czy Stanisława Wyspiańskiego, bardzo wtedy żywa, potęgowała fascynację ludowością.
FOLKLOROWE SZALEŃSTWO
Celem Cepelii miała być opieka nad twórczością ludową i chałupniczą, a także promowanie polskiego folkloru. Organizacja zaopatrywała twórców w potrzebne materiały i narzędzia oraz zajmowała się dystrybucją gotowych produktów. Już w drugim roku działalności w skład Centrali wchodziło 208 spółdzielni rękodzieła ludowego i artystycznego, 105 zakładów przemysłu artystycznego, 18 magazynów hurtowych, 60 sklepów detalicznych i 59 punktów skupu gotowych wyrobów. W owym czasie zatrudniała 28 tys. osób, w tym 11 tys. chałupników. Liczbę rękodzielników, którzy dostarczali swoje produkty, szacowano na 200 tys.!
Pierwszym prezesem została historyczka sztuki, Zofia Szydłowska, zwana królową polskiej sztuki ludowej. Miała jasną wizję i jedno pragnienie: odmienić gust społeczeństwa, wprowadzając do nowoczesnych mieszkań ludową twórczość. Chciała, podobnie jak działo się to w latach międzywojennych, wskrzesić polską sztukę ludową i stworzyć z niej odrębny styl, taki jak chociażby w krajach skandynawskich.
Ze względu na otoczenie polityczno-gospodarcze oraz fakt, że bazowała na wytwórczości rękodzielniczej, unikatowej, niskoseryjnej, a nie masowej, Cepelia nie odniosła takiego sukcesu jak np. IKEA. Przedmioty dekoracyjne i użytkowe miały rekompensować niedostatki produkcyjne tzw. przemysłu kluczowego i zaspokajać bardziej wyrafinowane gusta. Choć w założeniu wyroby z Cepelii miały być dostępne dla mas, w rzeczywistości raczej okazały się atrakcyjne dla wyrobionej estetycznie klienteli. Obecność wyrobów z Cepelii wyznaczała standard mieszkań inteligencji.
KOLORY CEPELII REMEDIUM NA SZAROŚĆ
Przedsiębiorstwo stawiało duży nacisk na odniesienia do tradycji ludowej i staropolskiej, ale z dodatkiem aktualnych prądów estetycznych. Promowano wnętrza, w których nowoczesne meble – dostosowane do standardów powojennego budownictwa wielorodzinnego – łączono z ludowymi i artystycznymi detalami: tkaniną, ceramiką czy rzeźbą. Drobnomieszczańska estetyka została wyparta przez spajanie starego z nowym.
W ulotce „Z Cepelią w domu” można było przeczytać: „Jesteśmy krajem, gdzie zima trwa wystarczająco długo, abyśmy odczuli szarość otoczenia i brak słońca. Niechże kolorowe przedmioty wybrane w Cepelii pomogą nam urządzić pogodne i funkcjonalne wnętrza naszych domów”.
Stawiano głównie na oryginalność dzieł, ich rodzimość i nade wszystko wygodę. W okresie świetności Cepelii w przeciętnym mieszkaniu inspirowanym jej stylem znajdowały się drewniane meble autorstwa Józefa Kulona z Zakopanego, krzesła i fotele kurpiowskie wyściełane słomą albo obite pasiakiem, na stole haftowana serweta z motywem kaszubskim, podhalańskim lub śląskim, podłogę zdobił dwuosobowy dywan, a na ścianach wisiały gobeliny, które dla Cepelii wytwarzała nawet Magdalena Abakanowicz (zanim stała się światowej sławy artystką). Cepeliowe wnętrza ozdobione były też kilimami i słomianymi matami; inne akcenty dekoracyjne to naczynia ceramiczne i drewniane zabawki czy figurki.
CEPELIA W BRUKSELI
W Polsce Cepelia miała monopol na ludowe wyroby, jednak za granicą spotykała się ze sporą konkurencją. W eksporcie królowały wyroby z wikliny, a za nimi plasowały się kilimy i gobeliny, galanteria drewniana i meble. Kolejne miejsca zajmowały artykuły kaletnicze, wyroby z bursztynu, ceramika, hafty i koronki. Produkty eksportowano m.in. do Anglii, Holandii i obu Ameryk.
W 1958 r. otwarto nawet pierwszy sklep sztuki ludowej w Brukseli, w eleganckim budynku na placu Rogier. To wydarzenie zostało odnotowane przez Janinę Orynżynę, badaczkę i propagatorkę sztuki ludowej: „Belgijski minister finansów gratulował polskiemu ambasadorowi ozdobienia stolicy tak pięknym sklepem, a królowa Elżbieta, żywiąca sentyment do ojczyzny Chopina, zwiedziła go wraz ze świtą”.
Dwa lata później otwarto kolejną placówkę, tym razem w Nowym Jorku, i to przy słynnej Piątej Alei. W sumie powstało sześć sklepów w Europie i USA. Klienci chętnie je odwiedzali – ale niestety nie miało to przełożenia na zyski. Niedługo po otwarciu zagraniczne sklepy postanowiono zamknąć.
CEPELIADY – FESTIWALE FOLKLORU
W 1971 r. na placu Defilad w Warszawie zorganizowano pierwszą Cepeliadę – festiwal folkloru z pokazami haftowania, snycerstwa, wyrobem ciasta obrzędowego, sprzedażą rękodzieła i występami zespołów regionalnych. Niebawem podobne imprezy zaczęły się odbywać w innych większych miastach. Centrala, oprócz promowania polskiego folkloru, organizowała konkursy i przyznawała stypendia artystom ludowym. Niewątpliwym osiągnięciem było utworzenie Biura Studiów i Projektów Przemysłu Zabawkarskiego, które jako jedno z pierwszych na świecie analizowało rolę zabawki w rozwoju dziecka. Personel Cepelii słynął z profesjonalizmu, a same sklepy cieszyły się niebywałą atmosferą. Wielu klientów odwiedzało placówki jedynie po to, by podziwiać wyroby.
JAK TO SIĘ SKOŃCZYŁO
W latach 80. XX w. nastąpił spadek jakości wyrobów i ich spowszednienie. Pociągnęło to za sobą likwidację kilku znaczących organów. Poza tym społeczeństwo polskie coraz częściej spoglądało w stronę Zachodu, odżegnując się od rodzimych wyrobów. Umasowiona ludowość stała się passé. Słowo „cepelia” nabrało pejoratywnego znaczenia jako synonim fałszu i kiczu. W okresie transformacji gospodarczej w 1990 r. nastąpiła likwidacja Cepelii, na bazie której powstały cztery inne podmioty.
Obecnie działa jako fundacja i przedsiębiorstwo o charakterze spółki, a o dawnej formie może tylko pomarzyć. Nowe podmioty cepeliowskie do dzisiaj współpracują ze sobą i organizują na Rynku Głównym w Krakowie Targi Sztuki Ludowej. W okresie wakacyjnym w Sopocie odbywa się przegląd rękodzieła i folkloru Cepeliada. W październiku 2020 r. zamknięto ostatni sklep Cepelii w Warszawie przy ul. Chmielnej 8, który działał przez 70 lat. Jedynym miejscem, gdzie możemy dokonać typowo cepeliowych zakupów, jest sklep internetowy: www.cepelia.com.pl.
CO DALEJ?
Na szczęście w Warszawie udało się ocalić przynajmniej charakterystyczny zabytkowy pawilon Cepelii przy ul. Marszałkowskiej, zbudowany po wojnie, w stylu późnego modernizmu. Konieczny był gruntowny remont – budynek rozebrano niemalże do szkieletu, po czym odtworzono. Mieści się tam teraz Empik.
Era Cepelii jako takiej minęła bezpowrotnie. Ale pomyślmy w ten sposób: obrzędy wielkanocne w dużej mierze wywodzą się z ludowości. Pisanki, palmy czy przystrojone wiklinowe koszyki do święcenia pokarmów to rękodzieła. Dlatego dbajmy o nasze dziedzictwo kulturowe i przekazujmy je kolejnym pokoleniom. Elementy folkloru – miseczki czy kilimy – mogą nam też towarzyszyć na co dzień – wizualnie „ocieplą” nasze mieszkania i dodadzą im nietuzinkowego charakteru.
Anna Kata
Artykuły miesiąca
CZAR CEPELII
- Artykuły miesiąca
- Odsłony: 66