Poncjusz Piłat, rzymski prefekt Judei, to jedna z wielu historycznych postaci, które zamieszkują karty Nowego Testamentu. Kościół Katolicki, podążając za słowem Ewangelii, przedstawia go jako tego, który chciał uwolnić Jezusa, ponieważ nie znajdował w nim żadnej winy. To sędzia rozdarty między poczuciem sprawiedliwości a potrzebą wykonywania powierzonych sobie obowiązków: „Jeżeli go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się cezarowi” (J 19, 12).

Niektórzy autorzy apokryfów domniemywali, że po procesie Piłat nawrócił się i został gorliwym naśladowcą Jezusa. Pisma te, a nawet sama relacja ewangelistów, dalece odchodzą jednak od obrazu prefekta, jaki wyłania się ze strzępków informacji, które przekazali nam współcześni mu historycy, kronikarze czy też polityczni rywale. Ich Piłat jest okrutny, zuchwały i nieobliczalny.

Który z nich jest tym prawdziwym? A może obaj nie mają z prawdą nic wspólnego?

ŻOŁNIERZ
Ann Wroe, zajmująca się badaniem życia i działalności Piłata, mówi w jednej ze swoich prac: „jedyne fizyczne świadectwa życia tego człowieka, które przetrwały do naszych czasów, to pewna inskrypcja w kamieniu i kilka niewielkich monet. (…) Jedyne źródła pisane dotyczące Poncjusza Piłata to kilka akapitów w dziełach Józefa Flawiusza, Żyda wychowanego w kulturze rzymskiej, który pisał czterdzieści lat po odwołaniu gubernatora z Judei, oraz dwie albo trzy strony z pism Filona z Aleksandrii, Żyda nastawionego zdecydowanie niechętnie do kultury rzymskiej, który żył w czasach Piłata; jedno zdanie u Tacyta napisane w czasach Hadriana oraz niemal aż za dobrze znane sceny z Nowego Testamentu. Każde z tych źródeł ujmuje Piłata z określonego punktu widzenia. Każde proponuje pewną wersję jego charakteru, ale są tak podporządkowane własnemu światopoglądowi, że trudno powiedzieć, co w nich, jeśli cokolwiek, można by uznać za prawdę”.

Widzimy zatem, że właściwie każda ze stron ma nie tylko swoje własne wyobrażenie o Piłacie, ale też własny interes w pokazaniu go w takim czy innym świetle. Wróćmy jednak do tego, co wiemy (prawie) na pewno: Piłat był rzymskim prefektem Judei od 26 do 36/37 r. i jako taki z pewnością mógł brać udział w wydawaniu sądów. Jest zatem niemal pewne, że mógł brać udział także w procesie Jezusa. Z relacji historyków wynika, że prefektem był dość trudnym – nie cofał się przed prowokacjami, które wzbudzały gniew Żydów, a wynikłe z tego czy innego powodu niepokoje i bunty tłumił krwawo.

Józef Flawiusz w „Wojnie żydowskiej” tak opisuje postępki Rzymianina: „Gdy jego żołnierze przybyli do Jerozolimy, nakazał im przynieść proporce będące symbolem cezara. Proporce zostały przyniesione pod osłoną nocy, lecz ich obecność została niebawem odkryta. Wielu Żydów przybyło do Cezarei, by namówić prokuratora do zniesienia tych symboli. Przez pięć dni Piłat nie chciał ich wysłuchać, lecz już szóstego zasiadł w fotelu sędziego. Gdy Żydzi zebrali się, kazał otoczyć ich kordonem żołnierzy i zagroził śmiercią, jeśli nie przestaną go dręczyć swoimi postulatami. Ci rzucili się na ziemię i odsłonili swoje karki, mówiąc, że wolą zginąć niż dopuścić do pogwałcenia swoich praw. Piłat, nie chcąc zabijać tak wielu, ustąpił i zdjął proporce”.

I dalej: „Innym razem użył świętego skarbu świątynnego, zwanego Korbanem, aby doprowadzić wodę do Jerozolimy przez akwedukt. Oburzony tłum złorzeczył Piłatowi; lecz ten posłał żołnierzy przebranych za cywilów w motłoch. Na dany sygnał bunt żydowski został stłumiony kijami”. Innym razem wydał rozkaz wymordowania pielgrzymów zmierzających do Świętego Miasta. Po kolejnej masakrze Piłat, na rozkaz legata Syrii, musiał udać się do samego cesarza, aby wytłumaczyć swoje bestialstwo.

Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że osoby opisujące działania Piłata-polityka miały zawsze w budowaniu jego wizerunku swój własny interes, to nie możemy zapomnieć, w jakiej roli został on posłany do Judei.

Obowiązkiem rzymskiego prefekta było w końcu zachowanie prawa i porządku w podległej mu prowincji. Aby to zapewnić, Piłat z pewnością do pewnego stopnia musiał współpracować w taki czy inny sposób z najwyższym kapłanem, Sanhedrynem, i starszyzną. Nie oznaczało to jednak, że mógł pozwolić na to, by pod jego rządami sprzeciwiano się woli i nakazom Rzymu. Prefekci, w tym także Piłat, robili wszystko, by konflikty rozwiązywać polubownie, a jeśli dojdzie do konfrontacji zbrojnej – by sprawy nie wymknęły się spod kontroli. Dlatego właśnie wspomniany wyżej tłum rozgoniono kijami, a nie usieczono na miejscu. Może się to wydawać dość dziwne, ale tak właśnie wyglądała bardzo często polityka legatów i prefektów – polegano na wybieraniu mniejszego zła.

SĘDZIA
Ojcowie Kościoła, teologowie, bibliści i uczeni sprzeczają się od czasów pierwszych chrześcijan nad tym, jak należy Piłata i jego postępowanie w Jerozolimie oraz sąd nad Jezusem oceniać. Szerokim echem w kręgach badaczy zajmujących się osobą prefekta odbiła się na przykład dyskusja między dwoma amerykańskimi profesorami: Bartem Ehrmanem, biblistą, historykiem i religioznawcą z Uniwersytetu Karoliny Północnej w Chapel Hill oraz Craigiem Evansem z Houston Christian University.

Ehrman widzi w Piłacie okrutnego, twardogłowego, niewrażliwego i brutalnego władcę, natomiast Evans skutecznego, ale mądrego i dość wrażliwego arystokratę, który wyciąga wnioski i który po tym z pewnością unikałby kolejnego urażenia żydowskiej wrażliwości. Dlatego właśnie jego zdaniem Piłat pozwolił na pochowanie ukrzyżowanych zaraz po skonaniu, zamiast, jakby oczekiwał tego rzymski interes polityczny, pozostawienie ich na Golgocie jako symbolu odstraszającego innych potencjalnych złoczyńców i wichrzycieli.

Zanim jednak skazani trafili na Górę Czaszki, Piłat musiał osądzić Jezusa, przyjrzyjmy się zatem tej scenie. Warto pamiętać, że w chwili, kiedy Nazarejczyk stanął przed prefektem, Sanhedryn i kapłani skazali go już na śmierć. Obecność i działanie cesarskiego przedstawiciela były jedynie potwierdzeniem już podjętej decyzji. Piłata nie interesowały argumenty Kajfasza i Annasza o bluźnierstwie, czynieniu znaków i tłumaczeniu Pisma, ale to, czy Jezus rzeczywiście nazywa siebie królem żydowskim i nawołuje do wystąpienia przeciw cesarzowi. Tu widzimy Piłata, który – chcąc uniknąć konfliktu z Sanhedrynem, czyli de facto ze wszystkimi Żydami – wybiera drogę dla siebie najbezpieczniejszą. Będzie sądził Jezusa jako „prawa ręka” cesarza w Judei, jako obywatel Cesarstwa i jego obrońca – dzięki temu będzie mógł uniknąć niepotrzebnych perturbacji po procesie.

Najwyżsi kapłani wiedzieli, że dla Piłata prawdopodobnie małe znaczenie ma fakt, że potomek jakiegoś cieśli nazywa siebie Mesjaszem i synem Boga; rzymska religia nie operowała wokół jednej najwyższej istoty i jeden bóg czy półbóg mniej lub więcej nie robił tu na nikim wrażenia. Prawdopodobnie Piłat uważał też, że w tej sprawie, jeśli można ją było ograniczyć właśnie do bluźnierstw, filozof albo medyk miałby znacznie więcej do powiedzenia. Niestety nie mógł się z tej skomplikowanej sytuacji tak łatwo wymigać – argumentem ostatecznym były przytoczone już przeze mnie na początku słowa: „Jeżeli go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się cezarowi”.

W ocenach ojców Kościoła Piłat nie zdecydował się skazać Jezusa, dopóki (żydowski) tłum nie zaczął na to nalegać. Niektórzy z nich uważali, że mogło to być efektem starań wczesnych chrześcijan o przypodobanie się Rzymowi oraz wynikać z chęci obarczenia Żydów pełną odpowiedzialnością za zamordowanie Jezusa. Bardzo ciekawe jest to, że jako jednoznacznie źli zostali przedstawieni nie tyle ci, którzy wykonali wyrok, ale przede wszystkim żydowski Sanhedryn. W niektórych przypadkach obrona Piłata poszła nawet dalej… o wiele dalej.

ŚWIĘTY
W koptyjskim Kościele ortodoksyjnym Piłat jest uznawany za świętego. Według tradycji Koptów miał on pod wpływem swojej żony Klaudii potajemnie nawrócić się na chrześcijaństwo w jakiś czas po śmierci Chrystusa. Oboje są wspominani 25 czerwca. We wschodnim Kościele prawosławnym jedynie Klaudia jest świętą, ponieważ w ewangelii to ona namawiała męża, aby ten nie miał nic wspólnego ze śmiercią Jezusa. Według niektórych tradycji prawosławnych Piłat miał popełnić samobójstwo z powodu wyrzutów sumienia.

Jak często w przypadku opowieści i postaci biblijnych się dzieje, niedostatek informacji uzupełnia legenda. Chrześcijanie poszukujący informacji „uzupełniających” kanon biblijny sięgali rzecz jasna do legend i apokryfów. Dzieło „Mors Pilati” („Śmierć Piłata”) wspomina, że po samobójczej śmierci ciało byłego prokuratora zostało wrzucone do Tybru, lecz „wody były wzburzone przez złe duchy, więc ciało dopłynęło do Vienne i zatonęło w Rodanie”. Do dziś można w tym mieście ujrzeć monument zwany „Grobowcem Piłata”. Gdy wody Rodanu wyrzuciły zwłoki na brzeg, zostały one ponownie porwane przez wodę i zatonęły w Jeziorze Genewskim. Ostatecznym miejscem spoczynku Piłata miał być opuszczony górski staw, który według późniejszej tradycji znajdował się na szczycie góry nazwanej Pilatus (pileatus, czyli pokryty chmurami), niedaleko Lucerny. W każdy Wielki Piątek ciało Piłata wynurza się z wód jeziora i obmywa ręce w biblijnym geście odrzucenia winy za śmierć Jezusa. Istnieje jeszcze wiele legend o Piłacie w kulturze narodowej Niemiec; jego śmierć jest przedstawiana w niezwykle udramatyzowanym cyklu sztuk misteryjnych „Ordinalia”.

Kim zatem był Piłat i jak należy go ocenić? Czy patrzeć na niego jedynie przez pryzmat teologii i polityki? Czy to, co o nim wiemy, jest wystarczające i odpowiednio obiektywne do oceny? A może popuścić wodze fantazji i uznać, że to Bułhakow w „Mistrzu i Małgorzacie” miał rację i Piłat był zmęczonym rzymskim bogaczem, niejako samemu skazanym na męczarnie w Judei? Jakikolwiek przyjmiemy punkt widzenia, Piłat pozostanie jedną z najważniejszych postaci biblijnych i historycznych ze względu na decyzje, które podjął, i ich konsekwencje. Bibliści i teologowie jeszcze długo będą mogli łamać sobie głowy nad ocenami. My w tym czasie pochylmy się nad tekstem Ewangelii i rozważmy, jak wielkie sprawy w ruch może wprawić jedna osoba.

Anna Albingier