Współczynnik dzietności w Polsce od lat utrzymuje się na jednym z najniższych poziomów w Europie. W 2023 r. wyniósł zaledwie 1,16 dziecka na kobietę, podczas gdy dla zapewnienia zastępowalności pokoleń niezbędna jest wartość około 2,1. Przebiliśmy Japonię, podążamy drogą Korei Południowej. Dlaczego coraz więcej par w Polsce rezygnuje z posiadania potomstwa?
WYBÓR, NIE KAPRYS
Młoda para z Warszawy – oboje zatrudnieni na umowach o pracę i zarabiający łącznie około 10 tys. zł brutto miesięcznie – po opłaceniu kredytu hipotecznego, rachunków i podstawowych wydatków dysponuje ograniczoną nadwyżką. Opłata za sam żłobek waha się od około 300 zł w placówce publicznej do nawet 1500 zł w prywatnej – a to tylko jedna z wielu pozycji na liście przyszłych wydatków związanych z wychowaniem dziecka. Trzeba doliczyć lekarzy, pieluchy, wyprawkę czy edukację.
Według wyliczeń Centrum im. Adama Smitha całkowity koszt wychowania jednego dziecka w Polsce do 18. r.ż. wynosił w 2024 r. około 346 tys. zł, czyli średnio około 1600 zł miesięcznie. Wychowanie dwojga dzieci to już wydatek rzędu 579 tys. zł. Jeśli brać pod uwagę jedynie minimum egzystencjalne, czyli poziom zapewniający biologiczne przetrwanie, koszt spada do około 179 tys. zł (829 zł miesięcznie). Nie gwarantuje on jednak komfortu ani rozwoju, a jedynie podstawowe przeżycie.
Nie dziwią więc wyniki badań CBOS: aż 21 proc. kobiet, które nie planują mieć dzieci, jako główny powód wymienia brak wystarczających środków finansowych. Dodatkowo 8 proc. respondentek wskazuje na niewystarczające warunki mieszkaniowe, a 5 proc. obawia się pogorszenia jakości życia po narodzinach potomstwa. W praktyce oznacza to, że nawet para z przyzwoitymi zarobkami często odczuwa realne trudności nie tylko w sfinansowaniu samego utrzymania dziecka, ale także zapewnienia mu odpowiednich warunków do kształcenia.
Marta, 29-latka z Poznania, pracuje w agencji reklamowej na stanowisku kierowniczym. Choć osiągnęła sukces zawodowy i ma stabilne dochody, decyzję o potomstwie odkłada z obawy przed utratą pozycji. W firmie nie funkcjonują elastyczne formy zatrudnienia ani żadne formy wsparcia dla rodziców. Prywatna opieka nad dzieckiem, której wymagałby jej powrót do pracy, kosztowałaby ją 1800 zł miesięcznie. Według CBOS aż 13 proc. kobiet obawia się trudności w łączeniu pracy z wychowaniem dziecka, a 9 proc. boi się utraty zatrudnienia po urodzeniu potomka. Mimo prawnych gwarancji powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim wiele kobiet zmaga się z marginalizacją w firmie lub wypada z rynku pracy. Kariera i dziecko stają się dla wielu kobiet alternatywami, a nie elementami możliwymi do pogodzenia.
Nie można także pominąć kwestii osobistych wyborów. W dużych miastach coraz częściej spotyka się osoby, które rezygnują z potomstwa nie z powodu braku możliwości, lecz z przekonania. Stawiają na rozwój osobisty, karierę, podróże i niezależność. Choć mają stabilne warunki życiowe, nie czują potrzeby realizowania tradycyjnego modelu rodziny. Badania CBOS pokazują, że aż 18 proc. respondentów deklaruje brak chęci posiadania dzieci, ponieważ po prostu ich nie chce. Dla wielu osób nie jest to ucieczka od obowiązków, lecz spójna z ich wartościami decyzja, by prowadzić życie w sposób, który daje im poczucie spełnienia i wolności.
PLANETA NIEPEWNOŚCI
Coraz więcej kobiet i par wskazuje na obawy związane ze zdrowiem – zarówno własnym, jak i przyszłego dziecka. Katarzyna, 35-letnia prawniczka z Lublina, po latach zawodowych wyrzeczeń zaczęła myśleć o macierzyństwie, jednak zniechęciły ją relacje kobiet, które doświadczyły powikłań ciążowych, a mimo to nie uzyskały odpowiedniej pomocy medycznej. Po zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce w 2020 r. wiele kobiet zaczęło odczuwać lęk przed brakiem możliwości podjęcia decyzji w sytuacji zagrożenia życia. W obawie, że lekarze będą zwlekać z interwencją z powodu restrykcyjnych przepisów, Katarzyna postanowiła nie ryzykować.
Na wybory prokreacyjne wpływa także szerszy kontekst – niepewność związana z przyszłością świata, zmiany klimatyczne, konflikty zbrojne i kryzysy gospodarcze. Obawy nie dotyczą już tylko obecnych warunków bytowych, ale także tego, w jakim otoczeniu przyjdzie żyć przyszłym pokoleniom. Czy to odpowiedzialne, by sprowadzać dziecko na świat, który może stać się coraz trudniejszy do życia? To nie jest wyraz egoizmu, lecz racjonalna odpowiedź na chaos, w którym trudno planować przyszłość nawet na kilka miesięcy naprzód.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wielu ludzi miało znacznie większe rodziny – nie było niczym niezwykłym, że kobiety rodziły po kilkanaścioro dzieci. Warto jednak spojrzeć na ten fakt w kontekście historycznym i społecznym. W przeszłości wysoka liczba urodzeń była często wynikiem innych warunków życia: wyższego wskaźnika śmiertelności dzieci, braku skutecznej antykoncepcji, konieczności posiadania wielu rąk do pracy, a także mniejszych oczekiwań co do jakości życia czy rozwoju jednostki.
Decyzja o posiadaniu dziecka staje się dziś nie tylko bardziej złożona, ale i głęboko osobista. Nie jest to już jedynie spełnianie społecznych oczekiwań, lecz świadomy wybór wymagający odwagi, refleksji i odpowiedzialności. Aby zatrzymać spadek dzietności, nie wystarczą proste rozwiązania – potrzebne jest kompleksowe podejście, które naprawdę zrozumie i wesprze przyszłych rodziców na wszystkich frontach: ekonomicznym, psychologicznym, zawodowym i zdrowotnym. Jednak prawdziwym wyzwaniem jest to, czy społeczeństwo potrafi zaakceptować różnorodność wyborów życiowych i uszanować tych, którzy świadomie decydują się nie mieć dzieci.
Sylwia Znyk
Artykuły miesiąca
ŚWIADOMA BEZDZIETNOŚĆ
- Artykuły miesiąca
- Odsłony: 38