Dawniej pisano wiersze do szuflady. Dziś można samemu wydać tomik i w dodatku sprzedać go z zyskiem. Czy poeta może przeistoczyć się w przedsiębiorcę? W jaki sposób fantazję przekuć w biznes? I od czego zacząć? Najlepiej od początku…

NA START

Panuje przekonanie, że aby napisać książkę, należy poczekać na natchnienie lub je sobie wymodlić. Tymczasem ten stan duchowego ożywienia twórczego, ta podnieta do działania, to dążenie do czegoś wzniosłego to… mit, który możesz włożyć między bajki. Bo z pisaniem jest jak w tym dowcipie o facecie, który miał kłopoty finansowe. Jego firma popadła w długi, stracił samochód, a bank chciał zająć dom. Postanowił zagrać w lotto, ale niestety nie wygrał. Prosił więc Boga o kolejną szansę na wygraną. I znów w losowaniu zwyciężył ktoś inny. I tak kilka wieczorów z rzędu biadolił i wysyłał modły do nieba. Nagle zobaczył błysk i stanął przed obliczem rozgniewanego Boga, który swoje stanowisko przedstawił krótko, aczkolwiek dosadnie: „Mogę ci pomóc, ale wykrzesz też coś z siebie – wypełnij wreszcie ten cholerny kupon!”. Morał z tego taki, że z pustego i Salomon nie naleje.

Pisanie książki to taka sama mozolna praca biurowa jak każda inna. Masz pomysł na opowiadanie? Usiądź przy biurku o 8.00 rano i skoncentruj się choćby na kwadrans. Przez następne dni wydłużaj czas. Stwórz harmonogram pisania, aby mieć orientację, ile czasu możesz poświęcić na projekt i kiedy jesteś w stanie doprowadzić go do końca. Pamiętaj, że dobór odpowiednich słów czy korekta ortograficzna i językowa to sprawy mniejszego kalibru, które na wstępnym etapie tworzenia nie mają żadnego znaczenia. Architekci też mają w głowie modernistyczne bryły, ale zanim przystąpią do kosztorysu, muszą zacząć od projektu budowlanego, by dopiero z czasem naszkicować projekt wykonawczy, uwzględniający więcej szczegółów. Na co im dobór plisy dachowej, zapraw murarskich, pustaków czy izolacji akustycznej, skoro nie znają powierzchni użytkowej, liczby pomieszczeń i wymiarów działki? Każdy zaczyna od fundamentów. Twoją podbudówką jest pierwszy akapit. Dalej pójdzie jak z płatka…

Kiedy dzieło uznasz za skończone, nie zachłystuj się nim i nie rozckliwiaj. Podsuń tekst koleżance, sąsiadce, zaprzyjaźnionej nauczycielce lub bibliotekarce. Wyślij je na konkurs dla początkujących pisarzy lub opublikuj na stronie internetowej zrzeszającej wielbicieli czytadeł. Skonfrontuj swoje wyobrażenie o tekście z opiniami innych. Nie zżymaj się, jeśli spotkasz się z surową krytyką. Przecież książkę tworzysz z myślą o innych. Nie spędzisz kilku miesięcy w księgarniach między półkami, tłumacząc zawiłe wątki i własne refleksje przelane na papier – tekst musi sam się obronić!

NA DWOJE BABKA WRÓŻYŁA

Książkę możesz wydać na dwa sposoby: tradycyjnie z wydawcą lub jako selfpublisher.

Jeśli nie masz głowy do interesów i nic nie wiesz o kulisach biznesu, znajdź wydawcę, któremu całkowicie zlecisz zadanie. O znane nazwisko wydawcy biją się sami, ale wschodząca gwiazda musi pukać do drzwi. Przy wyborze wydawnictwa należy wziąć pod uwagę jego profil. Ambitny tekst nie nadaje się do oficyny publikującej głównie literaturę lekką, podobnie jak materiały w żartobliwym tonie mijają się z przesłaniem wydawnictw publikujących rzeczy złożone i wysokoartystyczne. Dla wydawnictwa debiutujący autor jest ogromną inwestycją. Dlatego najchętniej lokują kapitał w przedsięwzięcia, które gwarantują duży zysk. Wydawnictwa dostają multum propozycji od autorów. Spośród nich próbują wybrać najlepsze. Kryteriów, którymi się kierują, jest znacznie więcej niż tylko to, czy tekst dobrze się czyta, i są to z reguły kwestie pozaliterackie – czy istnieje duża konkurencja obejmująca pozycje o podobnej tematyce? Czy autor ma doświadczenie na rynku wydawniczym? Czy pisarz jest osobą medialną i umiejącą grać pod publiczkę? Ile można na tekście zarobić?

Czasu realizacji wydania książki nie da się jednoznacznie sprecyzować. Wszystko zależy od organizacji pracy wydawcy – jeden chodzi jak w szwajcarskim zegarku, podczas gdy inny ślimaczy się i robi ciągłe przestoje, gdyż ma w planach wydawniczych bardziej rokujące i rentowniejsze pozycje. Licz się z tym, że wiele drzwi nie wyważysz. Nie nastawiaj się także na wysokie zyski. Ten pierwszy raz z wydawcą potraktuj jako lekcję dla początkującego pisarza.

ZOSIA SAMOSIA

Jeśli los ci nie sprzyja, a ty nadal wierzysz w sukces swojej publikacji, skieruj kroki w stronę selfpublishingu. Podejmujesz ryzyko, ale sam dowodzisz. Zakładasz własną działalność gospodarczą i sam troszczysz się o poszczególne etapy procesu wydawniczego, m.in. opracowanie, zredagowanie i przygotowanie książki do druku, nadanie numeru ISBN w Bibliotece Narodowej, wybór drukarni i formy dystrybucji oraz reklamę.

Selfpublishing to najprostszy sposób na wydanie własnej publikacji, ale nie każdy poeta odnajdzie się w roli autorytarnego przedsiębiorcy. Z pomocą przychodzą zespoły wydawnicze, z którymi możesz podjąć współpracę (już na zasadach partnerskich). Tacy profesjonaliści mają przetarte ścieżki i wspomogą cię na nowej drodze zawodowej. Co istotne z punktu widzenia pisarza, prawa autorskie zostają przy autorze (podpisując umowę z wydawnictwem w roli sponsora, cedujesz prawa na nie, a tym samym pozbawiasz się możliwości reedycji przez wiele lat). Autor zyskuje dużą niezależność i kontrolę, a jego honorarium jest zdecydowanie wyższe niż we współpracy z tradycyjnym wydawcą.

W przypadku selfpublishingu opierającym się na umowie z firmą wydawniczą to ty płacisz za całokształt, za to ona (prawie) bez mrugnięcia okiem łyka dzieło, które jej dostarczasz. Co ważne, musisz znaleźć oficynę, która podejdzie do przedsięwzięcia kompleksowo, a nie tylko przepuści plik tekstowy przez drukarkę. Przy selfpublishingu bądź czujny. W tym przypadku wydawca nie zarabia na książkach, ale na zapłaconych przez ciebie fakturach. Trzeba patrzeć mu na ręce, by nie robił po kosztach wszystkiego, co mu powierzasz. Zanim podpiszesz umowę, zapoznaj się z jego publikacjami. Jeśli w reklamowanych przez oficynę tekstach znajdziesz literówki, powtórzenia i niechlujstwo językowe, szukaj dalej.

W ramach podstawowych usług wydawca zapewnia redakcję, skład komputerowy, opracowanie graficzne, druk cyfrowy lub offsetowy (w zależności od nakładu) i oprawę. Redakcja ma na celu przygotowanie pozycji do publikacji. To gruntowne opracowanie tekstu, który sprawdza się zarówno na poziomie językowym, jak i typograficznym oraz merytorycznym. Podczas redakcji eliminuje się większość błędów ortograficznych, stylistycznych i gramatycznych, natomiast treść szlifuje się tak, by była bardziej zrozumiała i przystępna dla czytelników. Co ważne, wszelkie nieścisłości merytoryczne czy niekonsekwencje w konstrukcji fabuły wyjaśnia redaktor, który jest w stałym kontakcie z autorem. Korekta jest zwieńczeniem procesu redakcyjnego – podwójnie sprawdzony tekst daje większą gwarancję na uniknięcie wpadek i niedoróbek. Skład komputerowy tekstu to nadawanie mu odpowiedniej formy – poprzez łamanie, umieszczanie w postaci kolumn na poszczególnych stronach oraz składanie w całość. Dalej przychodzi pora na druk. Wydawca daje ci dowolność – możesz wydrukować książkę w nakładzie pięćdziesięciu egzemplarzy, a możesz pójść o kilka zer wyżej. Cały proces honoruje dobór okładki.

Dodatkowo wydawca oferuje wszelkie formy promocji publikacji – artykuły prasowe, nagrania video, wywiady z autorem, spotkania autorskie, eksponowanie pozycji na targach książki, dystrybucję do największych hurtowni książek oraz sprzedaż poprzez księgarnie stacjonarne i internetowe. Masz możliwość skorzystania z holistycznej kampanii reklamowej. Wszystko zależy od tego, jakim budżetem dysponujesz.

KSIĄŻKOWE DIY

Postęp druku cyfrowego i wiążąca się z tym możliwość drukowania bardzo niskich nakładów ułatwia zaistnienie na rynku wydawniczym za stosunkowo nieduże pieniądze. Jeśli nie masz wystarczająco tupetu, by łasić się do drzwi wydawców i zapychać ich skrzynkę mailową propozycjami współpracy, a na myśl o samodzielnym wydaniu książki boli cię głowa, zawsze możesz poprzestać na publikacji przeznaczonej do kameralnego obiegu. Z pomocą przychodzą firmy zajmujące się vanity press, czyli drukiem na życzenie. Nie wnikają w wartość literacką dzieła ani nie spierają się z autorem o to, czy lepsza byłaby oprawa w kolorze czy monochromatyczna. Vanity press to idealne rozwiązanie dla kogoś, kto chciałby z okazji świąt czy rodzinnej uroczystości sprezentować bliskim własny tomik poezji lub zbiór nowel.

Podchodząc do tematu od końca, możesz zawsze poprosić bliskich o wsparcie za pomocą platformy crowdfundingowej. Crowdfunding jest formą finansowania różnego rodzaju projektów przez społeczność, która jest lub zostanie wokół tych projektów zorganizowana. Przedsięwzięcie jest dotowane poprzez dużą liczbę drobnych, jednorazowych wpłat dokonywanych przez osoby zainteresowane intencją autora. Swoją propozycję możesz wypromować za pomocą internetu (blog, vlogi) lub poprzez media społecznościowe. Pierwowzorem crowdfundingu była subskrypcja, popularna w XVIII wieku. Kompozytor wysuwał propozycję zakupu utworu dobrze sytuowanym melomanom, a kiedy zgromadził wystarczającą liczbę subskrybentów (czyli miał gwarancję, że utwór nie przyniesie strat), podejmował się druku. Ponoć w taki sposób ukazały się najwcześniejsze utwory Beethovena! Ujawniasz swój plan biznesowy, z uwzględnieniem poszczególnych etapów realizacji projektu, a twoi kibice (tudzież osoby wierzące w twój pisarski potencjał) dorzucają ci grosza, byś zrealizował marzenie o byciu wieszczem XXI wieku. Nie myl jednak crowdfundingu ze zbiórką do świnki-skarbonki. Ofiarodawcy powinni zostać wynagrodzeni w sposób wcześniej ustalony – autografem, udziałem w spotkaniu autorskim, partycypowaniem w zyskach lub wymienieniem ich nazwiska w rozdziale poświęconym sponsorom.

Pisarzem może być każdy. Bo każdy ma wyobraźnię. Nie każdego jednak cechuje pracowitość, upór, odwaga i konsekwencja. Każdy debiutant pragnie zobaczyć swoje nazwisko na okładce książki w dużej księgarni. Nim jednak wygra wojnę, musi stoczyć wiele bitew. Wysyp zawartość szuflady i do boju!

 

Sylwia Znyk

 

Gazetka 180 – kwiecień 2019