Szkoła daje podwaliny wiedzy o świecie. Wiedzy teoretycznej, ale dającej nam wyobrażenie, w jaki sposób działa rzeczywistość. Podstawa programowa ma nas wyposażać w elementarną wiedzę potrzebną do prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie. I wyposaża, choć często wybiórczo i stereotypowo.

MIĘDZY POTĘGĄ A WAKACJAMI

Patrząc na zakres tematyczny przedmiotów humanistycznych, często zadajemy sobie pytanie, w jakim świecie żyjemy. Wyśnionym? Odległym? Nieprawdziwym? Cztery razy w swojej szkolnej karierze przerabiałam Piastów, świetność Polski za Jagiellonów i chlubę ducha narodowego podczas rozbiorów. Z drugiej wojny potrafiłam wymienić bez zająknięcia wszystkie bitwy wraz z dowódcami. Dzisiaj niewiele pamiętam dat, nazwisk. Obraz pozostał, oczywiście – choć wolałabym uzupełnić go o współczesność. Bo ogrom państwa polskiego sprzed tysiąca lat imponuje, romantyzm ginących za ojczyznę wzrusza do łez, uświadomienie sobie skali ludobójstwa paraliżuje. Jednak wiedza i pamięć o tych wydarzeniach nie powinny być kluczem przedmiotów takich jak historia, język polski, wiedza o społeczeństwie. W dzisiejszym świecie potrzeba nie tylko martyrologii, ale zwrócenia twarzy ku współczesnemu człowiekowi i jego problemom. Tragedie dzieją się też współcześnie, ale na wspomnienie o nich na trwającej 45 minut lekcji brakuje czasu, a często też ochoty czy przyzwolenia. Nawet jeśli zdarza nam się na historii usłyszeć o okrągłym stole czy upadku muru berlińskiego, są to informacje na szybko, relacjonowane tylko w celu odhaczenia podstawy programowej. Bo zazwyczaj już czerwiec, oceny wystawione... A przecież później doszło do wielu innych ważnych wydarzeń historycznych, politycznych i gospodarczych.

WSPÓŁCZESNOŚĆ NA CENZUROWANYM

Współczesności brakowało w trakcie mojej edukacji, tak jak brakuje jej w podstawie programowej i dzisiaj. Ludobójstwo drugiej wojny światowej paraliżuje, jednak do podobnej tragedii doszło niestety również za naszych czasów, podczas rozpadu Jugosławii w 1995 r. (o rwandyjskich potyczkach między Hutu i Tutsi w 1994 r. nawet nie wspominając, bo dla większości uczniów to daleka egzotyka). A ludobójstwo Jezydów w 2014 r.? Mało który dorosły w ogóle o nim słyszał, skąd więc miałaby się pojawić potrzeba mówienia o nim w szkole? O arabskiej wiośnie można dowiedzieć się paru stereotypów związanych z kryzysem uchodźczym. Wojna w Syrii, która rozgrywa się na naszych oczach od 8 lat, również jest odległym wydarzeniem, na które nie starcza czasu. Bliższy konflikt na Ukrainie i bezprawna aneksja Krymu także nas nie dotyczą, bo to temat nie do końca wygodny politycznie. Ważniejsza jest święta polska historia sprzed tysiącleci, chociaż w ostatnich latach częściej jest to narzędzie do wywoływania nienawiści niż tworzenia wspólnoty narodowej. Świadomość aktualnych konfliktów na świecie nie jest zapewne niezbędna do funkcjonowania, ale pozwala otworzyć oczy na większe problemy i zagrożenia. Tego we współczesnej szkole brak.

A polityka to tylko jedna strona medalu. Co ze świadomością gospodarczą? Czy mówi się w szkole o tym, jakie polska gospodarka ma powiązania, od czego zależy, czym jest w praktyce gospodarcza wspólnota europejska? Czy Unia Europejska poza szerzeniem jednościowych i równościowych haseł coś wnosi do Polski? Czy w szkole mówi się ekologii? Dlaczego dorośli układający podstawy programowe nie znajdują w nich miejsca na najważniejsze informacje o globalnym ociepleniu, problemie zaśmiecenia planety czy szkodliwej emisji gazów cieplarnianych?

POBOŻNE ŻYCZENIAfot. fotolia

Życzeń jest wiele. Prawda jest taka, że brakuje wytycznych, kadry i motywacji do zaktualizowania oferty edukacyjnej. Dotychczasowe reformy skupiały się głównie na wygodnej żonglerce materiałem pod własne cele. Piętrzenie biurokracji, generowanie kosztów związanych z ogromnymi zmianami w szkolnictwie i cofanie tych zmian czy też burza w zakresie tematycznym przedmiotów skutecznie depczą motywację młodych ludzi do pogłębiania wiedzy. Szufladkowe oceny według klucza, które zabijają kreatywność, również są demotywatorem. W szkolnictwie podejmuje się tak wiele dziwnych rozwiązań, jakby zapomniano o głównej jego idei – wykształceniu ludzi mądrych i świadomych problemów świata, w którym żyją, umiejących sobie z nimi radzić, szukających rozwiązań. Myślących. Czasem wydaje mi się, że spiętrzenie szkodliwych reform ma na celu wychowanie bezmyślnych automatów wykonujących bez szemrania polecenia. Otwartość, ciekawość i wnikliwość w tym systemie nie są w cenie, a wręcz szkodzą. Jeden dobry nauczyciel mógłby zarazić tymi cechami, wykrzesać w młodych energię do zadawania pytań i szukania odpowiedzi. Jednak jest on zmuszony dzisiaj do nadążania za ewoluującym systemem. Musi wypełniać papierki, aktualizować program pod nie zawsze sensowne wytyczne i zmagać się z nierówną walką z roszczeniowymi rodzicami, którzy często wymagają schematycznego traktowania swoich pupilów. Wiedza o współczesnym świecie jest w zasięgu ręki każdego ciekawego ucznia dzięki nowoczesnym technologiom. Jednak bez jej odpowiedniej filtracji i bez dobrego przewodnika młody człowiek łatwo może się pogubić w natłoku informacji. Dlatego potrzebny mu dobry system nauczania i mądrzy nauczyciele.

Rozpoczął się kolejny rok szkolny. Nadzieja na skuteczny, mądry system edukacji w polskich szkołach jest niestety nikła. Edukujemy nadal wstecz, w systemie coraz bardziej fragmentarycznym. Tymczasem współczesność ciągle woła cichym głosem o byt w szkolnej ławce.

Ewelina Wolna-Olczak

 

 

Gazetka 184 – wrzesien 2019