Hasło to towarzyszy nam już od lat. Jednak niektórym spędza ono sen z powiek. O ile nie chodzi o sam wymieniony w nim miesiąc (chyba że jesteś rodzicem studenta), o tyle „oszczędzanie” napawa lękiem. Bo jak i na czym oszczędzać, kiedy ceny rosną? Wbrew pozorom nie jest to aż takie trudne – wystarczy trzymać się kilku zasad i rzeczywiście zacząć przyglądać się własnym nawykom w wydawaniu pieniędzy.

WILK SYTY I OWCA CAŁA, CZYLI OSZCZĘDNOŚĆ W KUCHNIfot. fotolia

Analizy dowodzą, że przeciętna rodzina większą część swoich wydatków przeznacza na produkty spożywcze. W tej sferze oszczędność nie musi (i nie oznacza) nudnych i pozbawionych smaku potraw. W internecie znajdziesz setki stron zawierających „przepisy za ileś złotych” i opowieści o doświadczeniach innych, którzy już podjęli wyzwanie. Warto skorzystać z dobrych i sprawdzonych rad, bo wówczas widzisz, jakie mogą być potencjalne problemy i co faktycznie można zyskać.

Zmiany zacznij od prześwietlenia swoich nawyków. Zadaj sobie kilka pytań: Jak robię zakupy? Gdzie? Czy używam listy i czy planuję, co będę w najbliższym czasie gotować? Zawsze warto zapisać to, czego będziesz potrzebować. Nie tylko będzie ci łatwiej podejmować decyzje, ale też unikniesz kupowania sterty rzeczy, których nie potrzebujesz, a które za dwa dni wyrzucisz, bo się zepsują. W sklepie wybieraj tańsze produkty, które nie zawsze są gorsze od znanych marek. Wiadomo, że jeśli chodzi o mięsa i wędliny, zasada ta często przestaje obowiązywać, ale w innych przypadkach działa. Pamiętaj, że czasem płacimy nie za produkt, ale za logo, warto zatem unikać podążania za modą i reklamą. Staraj się rzucić okiem na to, co stoi nad lub pod reklamowanym, wiodącym produktem. Strategie marketingowe sprzedawców mówią jasno: to, co chcesz sprzedać (bo jest droższe, modne), ustawiaj w centrum, na wysokości wzroku kupujących – ten prosty chwyt zapewnia sprzedawcom ogromne zyski. Ważne jest wybieranie produktów sezonowych, z których możesz wyczarować niepowtarzalne smaki. Jeśli potrzebujesz mrożonek, warto zrobić je samemu – kup np. świeży kalafior, bo taki jest tańszy niż przetworzony, i sama wrzuć go do zamrażarki. Warto też robić zapasy produktów z długim terminem przydatności – pomoże ci to nie tylko zaoszczędzić pieniądze, ale i czas. Po każdej wizycie w sklepie zbieraj paragony i kontroluj swoje wydatki, a po miesiącu zobacz, na co wydajesz najwięcej, i zastanów się, czy nie można tego zmienić. Jeśli wydajesz dużo na słodycze, kolorowe napoje i niezdrowe przekąski, postaraj się je wyeliminować – nie tylko z oszczędności, ale przede wszystkim dla zdrowia. Na koniec uważaj na to, co wyrzucasz. Badania prowadzone na całym świecie dowodzą, że co roku wśród stert śmieci pojawiają się tony jedzenia. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że kupujemy za dużo, ale też dlatego, że nie wiemy, jak wykorzystywać to, co mamy w domu. Miękkie pomidory można zamienić we wspaniały i zdrowy domowy przecier, owoce w dżem lub sok. Jeśli widzisz, że kupione warzywa zaczynają więdnąć, zrób zupę albo pokrojone włóż do zamrażarki.

PRĄD, GAZ I WODA… A PIENIĘDZY SZKODA

O tym, że rachunki za energię pochłaniają lwią część domowego budżetu, nie trzeba przypominać. Warto jednak pamiętać, że w walce o ich zmniejszenie nie stoimy na przegranej pozycji. Wiesz, że w każdym domu znaleźć można wampira? Czasem nie zauważasz jego obecności, ale on siedzi sobie cichuteńko, przyklejony do kontaktu, i wysysa twoje pieniądze. Rozejrzyj się, nie widzisz może jego czerwonych ślepi? Zostawione w gniazdku ładowarki; telewizory i radia, które uśpiłeś, a które nadal żerują na twoim rachunku, świecąc czerwoną lampką. Bardzo często w całościowym rozrachunku te właśnie małe światełka odpowiadają za wysokie rachunki. O tym, że trzeba wyłączać światło, opuszczając pokój, przypominać nie trzeba, ale o tym, że warto wymienić żarówki na energooszczędne, już tak. Pamiętaj też, że masz bardzo blisko siebie darmowe i bardzo dobre źródło światła – słońce. Korzystaj z naturalnego oświetlenia jak najwięcej. Podnieś rolety i odsłoń okna – przecież nie musisz używać lampy, kiedy na dworze jest jasno. Ustaw biurko do pracy przy oknie i ciesz się promieniami, za które nie zapłacisz ani centa! Szybki prysznic zamiast kąpieli z pianką pomoże w rozwiązaniu problemów z rachunkiem za wodę. Zakręć kran, kiedy myjesz zęby; nie wylewaj hektolitrów wody na swój samochód i trawnik.

„ROWER TO JEST ŚWIAT”

Tak śpiewa Lech Janerka i ma sporo racji. Oczywiście nie zawsze da się zamienić samochód na autobus, pociąg czy rower, nie wszędzie można też dojść, ale warto pomyśleć nad sensownością używania auta w pewnych sytuacjach. Paliwo kosztuje, a spacer nie, więc jeśli zamierzasz kupić bułki w sklepie dwie ulice dalej, chyba lepiej wybrać wygodne buty niż wsiadać do samochodu. Pomyśl, czy nie jest tak, że samochód stał się twoim jedynym środkiem transportu, zawsze i wszędzie? Jeśli tak (a sądzę, że tak właśnie jest), postaraj się to zmienić. Jeśli w twojej okolicy mieszkają osoby, które z tobą pracują, to może warto umówić się na wspólną podróż do pracy? Nie tylko zaoszczędzisz, ale i pomożesz w skróceniu korków. Musisz odwozić dzieci do szkoły? Może inni rodzice w okolicy też? Ustalcie dyżury – to może wiele ułatwić. Takie zmiany mogą również zaowocować nowymi przyjaźniami i kontaktami, które pomogą ci też stać się częścią społeczności, w której żyjesz.

GROSZ DO GROSZA, A BĘDZIE KOKOSZA

Znam wielu Belgów, którzy każde pieniądze ekstra (z dodatkowej pracy; to, co zostało w portfelu po zakupach itp.) wpłacają do banku lub wrzucają do skarbonki w domu. Na przykład Frank. Frank jest już szczęśliwie na emeryturze, ale nadal dorabia w restauracji. Napiwki i wypłaty z dodatkowej pracy odkłada (na ile to możliwe) na wakacje albo drobne zachcianki swoje lub żony. Oczywiście nie każdy ma komfort posiadania dwu źródeł dochodów, ale warto pomyśleć nad takim rozwiązaniem, zwłaszcza jeśli rzeczywiście mamy czas i sprawi nam to przyjemność. Popularną metodą jest też „zasada jednej monety”. Jest bardzo prosta – wybierasz monetę, którą codziennie musisz wrzucić do skarbonki. Zatem jeśli wybierasz 2 euro, to na koniec dnia wrzucasz wszystkie dwójki, które masz w kieszeni lub portfelu. Metoda ta pomaga nie tylko w oszczędzaniu, ale także w wyrobieniu sobie nawyku odkładania pieniędzy.

Czasem wielkie zmiany mają początek w bardzo małych rzeczach – tak jest m.in. z oszczędzaniem. Wystarczy trochę pomyśleć, poobserwować i dokonać kilku ocen, żeby zobaczyć, że i można wydawać mniej i nadal cieszyć się życiem i korzystać z przyjemności. Couchsurfing jako pomysł na wakacje? Zbiorowy wypad na kilka dni? Obecnie istnieją setki opcji przyjemnego spędzania czasu, które nie muszą kosztować majątku. Pamiętaj jednak, że oszczędność nie może przysłonić ci radości życia i wpływać na twoje kontakty, np. z rodziną. Oczywiście fajnie jest być z partnerem, który rozumie wagę pieniądza, ale z centusiem żyje się ciężko.

 

Anna Albingier

 

 

Gazetka 185 – październik 2019