Nie da się ukryć – grudzień jest miesiącem pojednania. Trudno radować się życiem, kiedy nosisz na plecach bagaż pełen zebranych po drodze zwad, wypowiedzianych gorzkich słów i napastliwych gestów. Zanim zasiądziesz przy wigilijnym stole, uzdrów swoje relacje z bliskimi. Aby opłatek nie ugrzązł ci w gardle.

TORBA NA FOCHA

Kościół, zwłaszcza w grudniu, zachęca do licznego udziału w mszach i skorzystania z sakramentu pokuty i pojednania, aby w sposób prawdziwie chrześcijański celebrować święta Bożego Narodzenia. Jednak bez względu na religię i kulturę, na całej szerokości geograficznej ostatni miesiąc w roku to dobry przyczynek do podsumowań i refleksji nad własnymi wyborami, postawami i poczynaniami.

„Przepraszam” to słowo, którego wraz z „proszę” i „dziękuję” wymagamy od swoich dzieci – zaraz po nauce „mama”, „tata” i „auto”. Paradoksalnie, w życiu dorosłym bardzo rzadko po nie sięgamy. Boczymy się, dąsamy, gniewamy. Niekiedy powstrzymuje nas chowana uraza, duma bądź przekora – rodzona siostra uporu. Tymczasem jedno słowo może rozwiązać monstrualny problem. Przeproszenie pozwala niewielkim nakładem i bez wyrzeczeń odbudować spalone mosty, tamuje lawinę narastających waśni, a jednocześnie dowodzi, że jesteśmy osobami godnymi zaufania, dojrzałymi, zrównoważonymi emocjonalnie i praworządnymi.

Przeproszenie to wyraz skruchy i zadośćuczynienia. Bez presji, szantażu i interwencji z zewnątrz. Musi być wynikiem dobrej woli nadawcy wobec odbiorcy. Na nic przeprosiny, jeśli nadal nie wierzysz w rację drugiej strony, a słowa – wyrzucone niechlujnie, z szybkością karabinu maszynowego – wypowiadasz jedynie po to, by bezceremonialnie zakończyć konflikt. Autentyczne przeprosiny nie służą temu, by szybko zakończyć temat i uniknąć roztrząsania wątków. Przeciwnie, każdy punkt zapalny należy obgadać i wykrystalizować. Bo choćby pół populacji namawiało cię do odkupienia winy i postanowienia poprawy, to w istocie znaczenie ma tylko twoja niewymuszona inicjatywa.

Na co dzień liczy się etykieta nie tylko językowa. Komunikację dzielimy na werbalną i niewerbalną. Zakłada się, że w całym procesie komunikacyjnym za pomocą słów przekazuje się jedynie do 20 proc. informacji. Ton głosu (decydujący o interpretacji komunikatu) stanowi w tym zestawieniu 30 proc., a mowa ciała – aż 50 proc.!

Warto zapamiętać, że informacja powinna zastać przekazana również za pomocą kanału niewerbalnego, czyli winny temu towarzyszyć takie sygnały, jak pewny głos, otwarta postawa ciała czy spojrzenie prosto w oczy rozmówcy (kontakt wzrokowy jest przejawem uwagi i zainteresowania). Postawa zamknięta stanowi barierę nie do pokonania. Skrzyżowane na piersiach ręce (sygnał blokady), zaciśnięte pięści (wrogie nastawienie), splecione dłonie (poczucie pewności siebie, dominacji i kontroli sytuacji) czy skulone ciało poinformuje odbiorcę o twoim nieprzychylnym nastawieniu. Z kolei postawa dominująca – szeroko rozstawione nogi, na których mocno utrzymuje się cały ciężar ciała, a ręce złączone razem za plecami lub mocno położone na biodrach – da znać, że czujesz się wyżej w hierarchii, masz władzę i oczekujesz podporządkowania. Nie łam się, przepraszanie to nie oznaka słabości!

Bądź świadomy swojej mowy niewerbalnej i deklaracji, jakie za sobą niesie. W procesie komunikacji, zwłaszcza kiedy wyrażasz swe uczucia, liczy się spójność przekazu. Samo słowo „przepraszam” to tylko mały wycinek w ogromnej układance. Jeśli ciało będzie wysyłało przekaz odwrotny do informacji zawartej w słowach, to rozmówcę ogarnie chaos i nieświadomie zaufa komunikatowi niewerbalnemu.

Kiedy podejmiesz decyzję, by przeprosić osobę, której wyrządziłeś krzywdę, stań przed lustrem i wypróbuj cały arsenał swoich możliwości. Obserwuj nogi, ręce, ramiona, dłonie, mimikę twarzy i gesty, jakie wykonujesz. Zastanów się, co przy tym czujesz. Ćwicz, aż pozycja otwarta stanie się dla ciebie naturalna. Kiedy zaobserwujesz resztki irytacji, stresu czy pretensji, udaj się po torbę. Na focha. Przysięgam, widziałam kobiety spacerujące z takimi cacuszkami na ulicach polskich miast!

PAN/PANI REDAKTOR

Na studiach dziennikarskich uczy się budowy informacji prasowej. Szkoda, że niewielu ze studentów potrafi przenieść wykute na blachę treści na grunt prywatny. Bo na szpaltach gazet widzimy szczegółowe komunikaty, a w życiu jesteśmy skąpi w słowach. Można rzec, że oszczędnie gospodarujemy prawdą.

Biorąc pod uwagę standardy publicystyczne, do przeprosin podejdź jak profesjonalista. Zanotuj informacje, które odpowiedzą na podstawowe pytania: Kto? Co? Gdzie? Kiedy? Dlaczego? Jak? Z jakim skutkiem? Co ważne, opis powinien być bezstronny, rzeczowy i dokładny.

Przy tworzeniu informacji prasowej lead – streszczenie całego komunikatu – zostawia się na sam koniec. Po przeczytaniu tzw. zajawki czytelnik powinien być zorientowany w temacie i mieć już ogólną wiedzę, czego opisywany temat będzie dotyczył. Przede wszystkim jednak powinien chcieć czytać dalej. Ty również musisz na tyle sprytnie zagaić rozmowę, by rozmówca miał ochotę wysłuchać informacji, o której wspomniałeś we wstępie. I tu, podobnie jak w komunikacie prasowym, dobrą praktyką jest umieszczenie najważniejszych treści na początku, dalej przechodząc do rzeczy mniej istotnych.

Tak wyeksponowana forma pozwoli odnaleźć źródło problemu, a także punkt wyjścia do przeprosin. Bez kręcenia, bez owijania w bawełnę i szukania wymówek. Kiedy nakreślisz rozmówcy, co powodowało twoim postępowaniem, i podeprzesz to konkretami, wówczas twoje stanowisko nabierze autentyczności i dowiedzie uczciwości. Dodatkowo, gruntowna analiza całej sytuacji może sprawić, że więcej nie popełnisz tych samych błędów, i popchnie cię do korekty zachowań.

Chowanie się za gołym „przepraszam” przystoi jedynie trzylatkowi, który porysował ścianę neonowymi flamastrami. Od osoby dorosłej, a tym samym świadomej i racjonalnej, wymaga się wyważonej i przekonującej wypowiedzi argumentacyjnej. Bo jeśli zataisz prawdę, rana nigdy nie zdoła się zabliźnić, a przy każdym spotkaniu jątrzenie da o sobie znać.

ZENON Z KITION

Na przełomie IV i III w. p.n.e. w Atenach żył Zenon z Kition. Zapoczątkował on kierunek filozoficzny zwany stoicyzmem. Według filozofów tego nurtu człowiek, aby osiągnąć szczęście, musi zachować równowagę duchową, spokój i trzeźwość umysłu. Obojętność względem świata w duchu stoickim nie oznacza braku działania. Człowiek winien jedynie podporządkować się rozumowi, a nie namiętnościom. Stoikiem nazywamy kogoś, kto nie poddaje się emocjom, żyje zgodnie z naturą, wyrzeka się dóbr przemijających, a w zamian za to osiąga szczęście. Znajomość fundamentalnych zasad stoicyzmu to podstawa dla tych, którzy mają zamiar prosić o wybaczenie.

Przeprosiny muszą mieć swój ciężar. Półgębkiem rzucone „sorry” to puste słowo. Nie kajaj się za swoje zachowanie między myciem zębów a oglądaniem serialu w telewizji. Inaczej rozmówca w mig pomyśli, że bełkoczesz bez przekonania i żonglujesz frazesami. Osobie pokrzywdzonej należy się szacunek. Daj jej w prezencie swój czas i stuprocentową uwagę. Zwłaszcza że przeprosiny nie są aktem jednostronnym. Zgoda wymaga dialogu, więc daj innym dojść do głosu. Bądź przygotowany, że rozmówca zechce powrócić do punktu spornego i na nowo podejmie polemikę. Licz się z tym, że nie przyjmie przeprosin i spotkasz się z falą impertynencji. Przymknij oko na ponownie wykrzyczane pretensje, roszczenia i zaczepki werbalne. Weź pełną odpowiedzialność za swój czyn. Jeśli już wszedłeś w rolę, tak łatwo się z niej nie wycofuj. Zachowaj cierpliwość, trzymaj nerwy na wodzy i bądź konsekwentny. To chwila prawdy – sprawdzian, czy działasz uczciwie i honorowo. Bądź jak Zenon z Kition. Zachowaj stoicki spokój.

Słowa nic nie kosztują, a jednak „przepraszam” wydajemy jak na receptę. W dodatku często bez pełnego rozpoznania źródła schorzenia. Korzystając ze świąt, u podstawy których leży akt pojednania, wykonaj rachunek sumienia. W porozumieniu chodzi o to, by uwolnić się od ciężaru krzywd, które wyrządziliśmy innym, ale także od krzywd, które wyrządzono nam. Wszystko po to, by zresetować uczucia i niczym tabula rasa zacząć od nowa zapisywać rozdziały życia, tym razem stroniąc od jadu czy wyrzutów sumienia.

Opłatek wigilijny jest symbolem pojednania i przebaczenia, znakiem przyjaźni i miłości. Dawniej dzielenie się nim miało wymiar patriotyczny – podtrzymywało ducha narodu w czasie rozbiorów, okupacji hitlerowskiej czy w stanie wojennym. Opłatki przekazywano zesłańcom i więźniom politycznym, a także bliskim przebywającym na emigracji. Były symbolem jedności i więzi narodowej. Dziś również to znak braterstwa i przebaczenia. Warto wykorzystać ten symboliczny gest, by zasiąść do wieczerzy z czystym sumieniem i miękkim sercem.

 

Sylwia Znyk

 

 

Gazetka 187 – grudzień 2019