George Herbert, angielski poeta epoki baroku, napisał, że jeden ojciec znaczy więcej niż stu nauczycieli. Konieczność uczestniczenia ojca w procesie wychowania dziecka uznawana jest za jedną z podstawowych prawd pedagogicznych znanych od najdawniejszych czasów, choć jego rola w rodzinie na przestrzeni wieków ulegała wielu modyfikacjom. Jak znaleźć sens ojcostwa we współczesnym świecie?

TRANSFORMACJA

W starożytnym Rzymie ojciec był bogiem. Jak podają źródła historyczne, ojciec decydował o życiu i śmierci członków rodziny. Miał możliwość pozbawić swoje dzieci wolności, ukarać cięgami, a nawet je odsprzedać. Jego pozycja była niepodważalna, zagwarantowana prawem. Głowa rodziny decydowała w kwestiach dotyczących wychowania, nauki oraz planów życiowych potomstwa. Niesubordynacja nie wchodziła w rachubę.

W średniowieczu rodzina była zarówno związkiem emocjonalnym, jak i ekonomicznym. W opracowaniach historycznych czytamy, że praca w gospodarstwie podzielona była na zajęcia męskie i kobiece. Zajęcia rolnicze i zawodowe rzemiosło należały do mężczyzn, natomiast prowadzeniem gospodarstwa domowego oraz rękodzielnictwem zajmowały się kobiety. Wychowanie potomstwa było domeną matek. Dopiero starsi chłopcy pod kierunkiem mężczyzn wdrażali się do zajęć męskich, takich jak uprawa roli, łowiectwo i władanie bronią. Nie da się ukryć, że władzę w rodzinie dzierżył ojciec. Jemu posłuszna miała być zarówno żona, jak i dzieci – nawet dorośli, jeśli nadal zamieszkiwali pod wspólną strzechą. To ojciec decydował o związkach małżeńskich potomków. Matki stały w cieniu, wzmacniając jedynie autorytet ojca, na ogół przebywającego poza domem. Relacje między ojcem a dziećmi były dość sztywne i miały charakter instrumentalny. Ojciec reprezentował autokratyczy styl wychowania, opierający się na systemie nagród i kar. Dzieci czuły głębokie zobowiązanie do czci i szacunku wobec niego. Z matką łączyły je więzi uczuciowe.

Kulturowe wzorce ojcostwa ewoluowały powoli. Na ostateczny koniec patriarchalnego modelu rodziny miały wpływ różne przemiany historyczne. Z pewnością wieki XIX i XX, w związku z industrializacją, urbanizacją i masową migracją, wpłynęły na rozprzężenie więzi rodzinnych. Jednak za moment krytyczny uznaje się zakończenie II wojny światowej, kiedy mężczyźni powrócili do domów, w których zastali nienawykłe do nich dzieci i ich matki, zręcznie żonglujące między wychowaniem dziatwy, pracą zawodową a służbą ojczyźnie. Tata musiał w tym gnieździe znaleźć sobie nową rolę.

Dziś mężczyzna nie ma władzy ostatecznej nad potomstwem. Partnerski styl życia spowodował, że rola ojca i męża uległa przemianom. Obecnie widoczne są zwiększające się oczekiwania wobec ojcowskiego zaangażowania nie tylko w wychowanie, ale i w opiekę. Dziś ojcostwo zobowiązuje, aby mężczyzna towarzyszył potomstwu na drodze rozwoju, aż ku pełnej dojrzałości. Zawsze szanując godność dziecka. Co istotne, nowy wzorzec pozwala tacie na okazywanie całego wachlarzu emocji, które przez wieki były zarezerwowane tylko dla kobiet. Mężczyzna jest dumny z faktu bycia tatą i nie wstydzi się tego okazywać. Coraz więcej panów nie boi się głośno mówić o tym, jak bardzo kocha swoje dziecko, jak o nie dba, jak je przewija i karmi, jak się z nim bawi. Przeciwnie, zamieszczając co rusz zdjęcia w mediach społecznościowych, faceci za wszelką cenę chcą pokazać światu, że uczestniczą, i w jaki sposób, w życiu swoich pociech. Wpadli w filozofię bliskości jak śliwka w kompot.

„MIEĆ DZIECKO” A „BYĆ OJCEM”

Dorota Zawadzka, polska superniania, szukała odpowiedzi na pytanie, kiedy mężczyzna zaczyna być tatą. Opinii było tak wiele, jak wielu jest ojców. Jedni merytorycznie stwierdzali, że ojcem zostaje się, kiedy plemnik łączy się z komórką jajową. Drudzy, że w chwili narodzin dziecka. Inni, że punktem zwrotnym jest pierwsze słowo „tata”, a pozostali nie potrafili myśli ubrać w słowa. Faktem jest, że między „mieć dziecko” a „być ojcem” jest ogromna dziura obowiązków (ale i przyjemności), którą mężczyzna powinien wypełnić.

Każde dziecko (nie tylko małe!) marzy o ojcu mądrym, silnym, odważnym, ciepłym. Takim, który opatrzy zranione kolano, zaplecie warkocz i przegoni smoka zza szafy. Który przeczyta książkę na dobranoc i nauczy jazdy na rowerze bez trzymanki. Który pochwali za dobre wyniki w szkole i nie boi się rozmowy na trudne tematy. Tak wygórowane oczekiwania napawają ojców strachem, zwłaszcza jeśli ich kontakt z rodzicielem był godny pożałowania. Jednak wbrew pozorom są one dość konkretne i wcale nieskomplikowane. Podstawą do zbudowania bliskiej więzi z dzieckiem jest wspólny czas. Jak podkreślają psychologowie wieku dziecięcego, ojciec nie ma autorytetu z nadania, więc musi go sobie wypracować. Tyle, że żadnego malucha nie interesuje stanowisko, uposażenie, szybka fura czy liczba zer na koncie taty. Statusu nie zapewni także groźna mina i wykaz kar za przewinienia. W cenie jest obecność i dostępność. Ojcem się jest, a nie bywa.

Szczęśliwe dzieciństwo stanowi podwaliny pod szczęśliwe dorosłe życie. Badania nad osobowością dzieci, które pozbawione były kontaktów z ojcem i jego miłości, wskazują liczne jej zaburzenia. Są to m.in. zaburzenia związane z przystosowaniem się do pełnienia ról społecznych, trudności w przystosowaniu się do wymagań panujących w grupie, mniejsza samodzielność, brak poczucia bezpieczeństwa, lękliwość, nieumiejętność sprostania stawianym obowiązkom czy brak osobowego wzoru mężczyzny.

BALANS

Wielu psychologów bije na alarm, że dzisiejszy świat stanął na głowie. Mówi się o zacieraniu granic między rolą ojca i matki. Ojciec staje się drugą matką. Wysuwa się nawet tezę, że wobec przemian roli mężczyzny, powodujących utratę przez niego pozycji społecznej, zachodzi niebezpieczeństwo całkowitego zepchnięcia go na margines życia rodzinnego. Z drugiej strony media dolewają oliwy do ognia, przedstawiając portrety kobiet silnych, przedsiębiorczych, samowystarczalnych, którym facet (także w roli ojca ich dziecka) jest potrzebny jak kwiatek do kożucha. Kobieta-bohaterka. Ojciec-figurant. Kobiety stały się ponoć bardziej męskie, a mężczyźni zniewieściali. Czy aby na pewno?

Mama i tata to dwa stanowiska, które się wypełniają, ale nie mogą wzajemnie się zastąpić. Bo rodzicielstwo to nie rywalizacja o względy dziecka, lecz współpraca i pomaganie sobie nawzajem. Przy zachowaniu wspólnych wartości, ale przy udziale osobnych potencjałów. To wspaniale, że są różni, ponieważ każdy z nich inaczej wykonuje swoje rodzicielskie obowiązki, inaczej interpretuje świat i w inny sposób komunikuje swoje uczucia. Ta różnorodność wzbogaca.

Dziś mężczyzna jest partnerem dla kobiety i dzieci. Każde z nich musi znaleźć swoje miejsce w związku, w którym stery i odpowiedzialność rozkładają się po równi między kobietę i mężczyznę. Obie role – oj ca i matki - jko wzorów osobowych są bezsprzecznie ważne. Dzięki nim dziecko zdobywa przygotowanie do późniejszych ról społecznych: kobiety i mężczyzny, żony i męża czy matki i ojca.

Nie dajmy sobie wmówić, które zajęcia są promęskie, a które anty. Nie ulegajmy lansowanym trendom. Nie ma jednego wzorca na idealnego ojca. Są różne oblicza ojcostwa. To rola w trakcie nieustannej transformacji, skorelowana zarówno ze sferą prywatnych relacji, jak i społecznych zależności. Każdy mężczyzna musi wypracować własny model, skrojony na miarę potrzeb swojej rodziny. Musi pisać własną instrukcję, na bieżąco i systematycznie uzupełnianą aneksami. Każda rodzina to niepowtarzalny układ cech poszczególnych jej członków, a także związków uczuciowych pomiędzy nimi. Każda rodzina to indywidualny przypadek – wyjątkowy zbitek doświadczeń i temperamentów. Grunt, żeby aktywnie słuchać jej członków i wpisać się w jej rytm.

23 czerwca w Polsce, a 14 w Belgii obchodzimy Dzień Ojca, święto nieco mniej popularne niż Dzień Matki. To idealny moment na mały rachunek sumienia. Nie pytaj jednak, jaki powinien być idealny ojciec. Spytaj swoje dzieci, jakiego tatę chciałyby mieć.

 

Sylwia Znyk

 

 

Gazetka 192 – czerwiec 2020