Z nastaniem lata i czasu urlopowego większość z nas zapomina o problemach epidemiologicznych i tęsknie zerka w kierunku zasłużonego odpoczynku. Relaks popandemiczny zapowiada się jednak całkiem inaczej niż ten, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Ale „inaczej” nie musi oznaczać gorzej, o ile otworzymy się na nowe możliwości wokół.

W OGNIU OBOSTRZEŃ

Większość krajów europejskich latem będzie mieć już okres kulminacji pandemii za sobą, w związku z czym obostrzenia zostaną zniesione lub poluzowane. Pozostaną na pewno zalecenia i do nich warto się stosować, filtrując je przez zdrowy rozsądek w każdej indywidualnej sytuacji wakacyjnej. Cała branża turystyczna obwarowana jest obostrzeniami w związku z dużą rotacją klientów z różnych zakątków świata. Rygor dotyczy obiektów noclegowych i gastronomicznych, w których ściśle przestrzegane są zasady dezynfekcji, odległości oraz liczby klientów, jak i obiektów rozrywkowych czy kulturalnych, w których podczas wypoczynku można aktywnie spędzać czas. W różnych krajach Europy powrót do „normalności” przebiega inaczej; w Polsce jak na razie zaleca się „ostrożne” wakacje, z zachowaniem dystansu społecznego, ze zwiększoną dbałością sanitarną oraz unikaniem zatłoczonych miejsc. Nie ma jednak blokady branży turystycznej, chociaż społeczeństwo i tak odczuwa wewnętrzny dyskomfort w preferowanych dotychczas podróżach. W związku z tym zachodzą duże zmiany w wyborze celów turystycznych.

LOKALNIE I Z DOFINANSOWANIEM

Ulubione dotychczas przez Polaków zagraniczne kurorty w tym roku spadną na dalekie miejsce. Oblegane chorwackie wybrzeże czy greckie wyspy zastąpione zostaną lokalnymi „Malediwami”, których wcale nie tak mało wokół nas, niezależnie od tego, w jakiej części Europy mieszkamy. Otwieramy się na piękno znajdujące się tuż obok, dzięki czemu zyskają przedsiębiorcy z naszej okolicy, ale i nasza wewnętrzna potrzeba znajomości swych korzeni, regionu i otoczenia.

Jak się okazuje, wiele rezerwacji jest anulowanych, wielu turystów nie decyduje się na wyjazdy zagraniczne ze strachu przed drugą falą wirusa. Częściej wybiera się wakacje lokalne, w obrębie własnego kraju, a nawet regionu. Innym powodem jest oczywiście ekonomia – w wyniku krachu gospodarczego wiele osób straciło pracę, inni mają nadal obniżoną pensję, a niektóre stanowiska wciąż objęte są ryzykiem likwidacji. Warto więc podróżować lokalnie, żeby wspierać lokalną gospodarkę. A w razie jakichś koronawirusowych komplikacji dystans do domu nie jest żadnym problemem.

Naprzeciw turystycznym potrzebom wychodzą programy rządowe oferujące dofinansowania do korzystania z rodzimej oferty turystycznej. Do końca jeszcze nie wiadomo, w jakiej formie i w jakiej części Europy pojawią się dotacje, obietnice wyglądają jednak zachęcająco. Anulowane loty bądź rezerwacje z biur podróży rekompensowane są specjalnymi bonami turystycznymi, które będzie można wykorzystać w przyszłości, zazwyczaj z ograniczeniem czasowym do roku. Pojawiają się coraz to nowe promocje sieci hotelowych czy gastronomicznych, by nadgonić kilka miesięcy zastoju jakimkolwiek ruchem w biznesie. Zniżki, gratisowe usługi czy obietnice stuprocentowego bezpieczeństwa nie zawsze jednak wystarczą, bo większość turystów wybiera na tegoroczne wakacje mniej komercyjne rozwiązania.

KEMPING, NAMIOT I AGROTURYSTYKA

Już w pierwszych dniach „luzowania” europejskich obostrzeń widoczna była tendencja społeczeństw do spędzania wolnego czasu: las, przestrzeń, góry, jeziora. Zmuszeni do izolacji obywatele wielu państw zaczęli dostrzegać plusy w korzystaniu z oferty turystycznej blisko domu. I to tej naturalnej, ogólnodostępnej, a jednak niepowtarzalnej. W związku z tym apetyt na zwiedzanie najbliższych zakątków wzrósł i wielu miłośników dalekich podróży przerzuciło się na bliskie destynacje.

Forma podróży również potrafi zaskakiwać. W ostatnich tygodniach wyjątkowym zainteresowaniem cieszy się branża motoryzacyjna z sektorem kamperów czy przyczep kempingowych. Wiele rodzin, często z niepewnym dochodem, wybiera tę formę podróży jako bardziej ekonomiczną. Inni wolą ją jako bezpieczniejszą w dobie pandemii. Popularna staje się również turystyka namiotowa. Wydawałoby się, że ożywienie w tych sektorach nie wróży dobrze ofercie noclegowej, jednak szacunki z pierwszych dni znoszenia obostrzeń dowodzą, że również tradycyjne noclegi w małych i średnich obiektach cieszą się dużym zainteresowaniem. Szczególnie pożądane są oferty agroturystyczne z niewielką liczbą miejsc noclegowych i z pełnym wyżywieniem, które minimalizują ryzyko kontaktu z wirusem. Normą stają się krótkie wypady – na przedłużony weekend, trzy dni, bez długich dojazdów i wielkich kosztów.

ROWEREM PO PRZEDMIEŚCIACH

Wyjątkowym zjawiskiem jest jednak aktywność na co dzień. Odkąd za oknem pojawiło się słońce, zmęczeni okresem pandemii obywatele wszystkich państw zaczęli doceniać świeże powietrze, zieleń, kawałek lasu czy ścieżki rowerowej. Szczytem marzeń dla wielu był górski spacer, bieg przez las czy beztroska jazda na rolkach przez park. Wiele osób z zachwytem zauważyło, że potrafi jeszcze jeździć na rowerze, inni odkryli, że spacery wcale nie muszą być zabójcze. Zdaliśmy sobie sprawę, że przecież nie potrzebujemy aż tylu dalekich podróży za miliony, poznawania nowych kultur, egzotycznej przyrody czy pustynnych plaż. Nagłe proste przyjemności okazały się na tyle interesujące, że wiele osób w ogóle zrezygnowało z tradycyjnego urlopu na rzecz domowego. „Domowego” oczywiście nie w sensie spędzania czasu w domu, bo tego mieliśmy aż nadto, ale codziennego dojazdu z domu w bliskie miejsca. Nagle odkrywamy wokół trasy i zakątki, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Ujawniają się parki z urokliwymi pałacykami, wcale nie takie nudne muzea, ścieżki przez ogrody botaniczne albo podmiejskie bulwary. Dzięki długiej izolacji wytrawni turyści zaczęli gustować w lokalnych specjałach i pomimo że taka tendencja nie potrwa zapewne zbyt długo, na pewno odbije się na tegorocznych wyborach wakacyjnych.

Jak się bowiem po raz kolejny okazuje, oferta turystyczna wielu europejskich krajów jest tak zróżnicowana i atrakcyjna, że potrafi zaspokoić apetyty swoich obywateli co najmniej przez jeden sezon. W przypadku Polski jest podobnie – zawsze pozostaną nam miejsca do odkrycia.

ALTERNATYWA: POLSKA!

Cała Polska w zasadzie mogłaby się stać jednym wielkim kurortem turystycznym, o ile nie będziemy się koncentrować na bazie noclegowo-gastronomicznej czy ofercie kulturalno-rozrywkowej, ale na walorach przyrodniczych. Od Bałtyku po Tatry, od ściany wschodniej po ziemię lubuską mamy do czynienia z cudami, które zachwycą w swojej prostocie. Na wybrzeżu, prócz ciekawych wysp Uznam i Wolin oraz wiosek ukrytych przy piaszczystych plażach jak Mielno, Darłówko czy Rowy, znajdziemy nieprawdopodobne wydmy w Słowińskim Parku Narodowym. Dalej mamy Pojezierze Drawskie, Kaszuby, Warmię czy Mazury, na których można zgubić się na długie tygodnie z kajakiem lub na rowerze i nie zatęsknić do codzienności. Kujawy czy Kurpie ukażą niesamowitą regionalną egzotykę pośrodku cywilizowanego kraju. Puszcza Białowieska uwiedzie swoim pierwotnym charakterem zarówno fauny, jak i flory, a Podlasie przeniesie w zupełnie inne czasy, o których przez ostatnie dekady większość Polaków zapomniała.

Małopolska i ziemia kłodzka zaczarują szlakami licznych zamków, pałacyków i ich ruin wplecionych w niesamowity, tętniący krajobraz zieleni i skał, jak np. w Ojcowskim Parku Narodowym czy Górach Stołowych. Jeszcze dalej można utonąć w całodziennych wędrówkach na szlakach długiego beskidzkiego pasma, w wyzwaniach wysokogórskiej turystyki Tatr czy dzikich bieszczadzkich bezdroży. A to dopiero początek – oferta miejska, niby skoncentrowana wokół muzeów, galerii handlowych i ogrodów zoologicznych, również potrafi zaskoczyć swoją przyrodą wyzierającą spomiędzy osiedli czy drapaczy chmur. Warszawa, Kraków, Wrocław, Katowice, Trójmiasto, Szczecin, Toruń, Poznań, Białystok, Zielona Góra, Łódź, Częstochowa, Zamość, Opole, Lublin, Rzeszów, Sandomierz... To tylko niektóre z miast, które powinny się znaleźć na obowiązkowej liście Polaka-turysty, który nie tylko zwiedza i poznaje, ale i odkrywa zieleń i świeże powietrze tam, gdzie na pierwszy rzut oka nie spodziewa się ich spotkać.

AKUMULATORY DOBREJ ENERGII

Pandemia zamknęła większość z nas w domach na długie tygodnie. Jeśli nawet tkwiliśmy w nich bezczynnie, trudno było nazwać ten czas odpoczynkiem. Większości z nas należy się porządny oddech od problemów, z którymi borykaliśmy się przez ostatnie miesiące i z którymi prawdopodobnie będziemy borykać się nadal przez jakiś czas, choć w nieco innej formie. Dlatego tak ważny jest relaks, choćby krótki. Wielu z nas zdało sobie sprawę, że do szczęścia nie potrzebuje piramid i hawajskich drinków. Warto więc tegoroczny odpoczynek zaplanować inaczej, lokalnie, zostawiając nawet skromne wakacyjne fundusze „u siebie”. Zapewne będziemy pamiętać o dystansie dwóch metrów, o maseczkach w tłumie i w zamkniętej przestrzeni, o kichaniu w łokieć czy o zwykłym myciu rąk. Ostatnie miesiące nauczyły wielu z nas, że odpowiednia higiena i zachowanie są w stanie uchronić nas przed koronawirusem – nie zapomnijmy o tym na wakacjach, chociaż starajmy się, by nie zdominowało to całego wypoczynku. By odpocząć, nie trzeba nie wiadomo jak wielkich możliwości i standardów, wystarczy serce otwarte na miejsca wokół i rozsądne zachowania sanitarne, dzięki którym będzie można złapać dobrą energię na (oby) popandemiczny świat. Bo wakacje to przecież akumulatory dobrej energii na długie miesiące pracy, nauki, najróżniejszych wyzwań i problemów.

Ewelina Wolna-Olczak

 

Gazetka 193 – lipiec/sierień 2020