Zwierzęta towarzyszą człowiekowi w codzienności od zarania dziejów. Czasem jako wierni towarzysze, częściej jako przysmak na talerzu, siła robocza czy dostawcy rozrywki. Niegdyś mało kto zastanawiał się nad ich życiem i śmiercią. Dzisiaj mamy coraz większą świadomość tego, że przedmiotowe postrzeganie zwierząt było naszą gatunkową pomyłką. Zwierzęta mają coraz więcej praw, a niektóre kraje uznają je nawet za równe człowiekowi w odczuwaniu bólu i emocji.

Gdybyśmy się nad tym głębiej zastanowili, pewnie większość z nas stwierdziłaby, że jesteśmy w stanie obejść się bez wielu rzeczy, z powodu których zwierzętom dzieje się krzywda. Zwykle jednak nad tym nie rozmyślamy, choć coraz więcej osób zauważa konieczność całkowitej zmiany w traktowaniu wszystkich zwierząt.

NA OBIAD, NA WŁOSY I NA WYCIECZKĘ

Pomysłowość człowieka, w jakim celu wykorzystać zwierzę, nie ma granic. Wykorzystujemy zwierzęta, zazwyczaj kopytne, jako siłę – do ciągnięcia, wożenia, noszenia, pchania. Jemy drób, bydło, świnie, ryby – mięso i jego pochodne takie jak tłuszcze, a także mleko czy jaja. Czasem sięgamy po wyrafinowane smaki – stek z jelenia, gulasz z bażanta lub jajko przepiórcze. Okradamy pszczoły z miodu, a jedwabniki z nici. Ubieramy się w futra, nosimy kożuchy, wełniane swetry i szale. Napychamy poduszki i kołdry gęsim pierzem. Mamy mnóstwo potrzeb, na których prócz doznawania przyjemności – zarabiamy. Każda z gałęzi gospodarki opierająca sie na surowcach pochodzenia zwierzęcego to bez wątpienia biznes, w którym nie etyka jest na pierwszym miejscu.

Poza takim oczywistym wykorzystaniem zwierząt jest jeszcze wiele innych dziedzin. Testujemy na zwierzętach – leki, suplementy, kosmetyki, całe terapie – bezustannie, do skutku. Dodajemy składniki odzwierzęce nie tylko do potraw, ale i szamponów, maseczek czy mydeł. Zamykamy zwierzęta w klatkach w domu, by sobie na nie patrzeć, chodzimy do zoo, do cyrku, nawet na walki zwierząt – tylko po ty, by nacieszyć oko miłym, ciekawym lub egzotycznym gatunkiem. Polujemy, bo... lubimy. Zatrudniamy zwierzęta w policji, w straży pożarnej, w wojsku. Zwierzęta bywają nawet nośnikiem broni podczas wojen. Są też, a jakże, przyjacielem człowieka, z którym jemy, śpimy, jedziemy na wakacje.

ZWIERZĘ I BOLI, I SIĘ BOI

Większość zwierząt, które widzimy na co dzień, to właśnie te niecierpiące – udomowione i szanowane. Niestety, każdego dnia mamy też w pośredni sposób do czynienia ze zwierzęciem, które doznało lub doznaje bólu i krzywdy. Zabijanie zwierząt w różnych celach to niestety nadal rzeź, której widoku większość z nas nie zniesie. Gatunki hodowlane żyją w urągających warunkach, by generować jak największy zysk. Tradycyjna hodowla została zastąpiona np. zautomatyzowanym procesem rozrodu, rozwoju i uboju. Bez mrugnięcia okiem człowiek potrafi likwidować całe ekosystemy, aby zrealizować własne imperialne cele. Nie przejmuje się żyjącymi (i często umierającymi) na tych terenach zwierzętami, wliczając je w koszty konieczne.

Zwierzęta odczuwają ból tak jak ludzie. Gdy dzieje się im krzywda fizyczna, cierpią tak samo. Odczuwają jednak również różne emocje. Strach, panika, dezorientacja, smutek to tylko niektóre z tych, które mają ogromny wpływ na jakość zwierzęcego życia. Służąc nam w różnych celach, niestety doświadczają zazwyczaj tych złych emocji. Szczególnie z chęci zysku ludzie potrafią ignorować taką, wydawałoby się, oczywistą potrzebę, jak spokój czy zadowolenie zwierzęcia

OCHRONA PRZED CZŁOWIEKIEM

Prawa zwierząt powstały po to, by chronić zwierzęta przed... nami. Dotyczą szczególnie ochrony przed cierpieniem i okrucieństwem, wyzyskiem i znęcaniem się. Dopuszczają wykorzystywanie zwierząt w różnych celach, w tym uśmiercanie, ale nakazują traktować je z szacunkiem, w poszanowaniu ich życia i zdrowia. Stanowisk oczywiście jest wiele – jedni uważają, że zwierzęta powinny być całkowicie chronione przed cierpieniem i śmiercią, inni – że wystarczy się nad nimi nie znęcać, a jeszcze inni – że to wymysł jakiejś nawiedzonej frakcji. W praktyce jednak zwierzęta są chronione Powszechną Deklaracją Praw Zwierząt, uchwaloną w 1978 r. przez UNESCO. Jej uzupełnieniem są ciągle nowe zapisy w państwach na całym świecie świadczące o tym, że świadomość odczuwania przez zwierzęta emocji i bólu staje się wreszcie powszechna.

Światowa Deklaracja Praw Zwierząt zakłada m.in. że:

(Cytat ze Światowej Deklaracji Praw Zwierząt z 1978 r.).

PODMIOTY – NIE PRZEDMIOTY

Dzisiaj już nie tylko „zieloni” i weganie myślą o zwierzętach – w końcu niektórzy przedstawiciele rządów podejmują konkretne działania, by lepiej chronić inne gatunki, do tej pory uważane za naturalnie podległe człowiekowi. Ostatnie dziesięciolecie w niektórych częściach świata jest przełomowe, jeśli chodzi np. o poprawę bytu gatunków hodowlanych, zakaz hodowli futerkowych czy udział zwierząt w widowiskach cyrkowych. Firmy odzieżowe występują przeciw futrom, restauracje rezygnują z jajek z chowu klatkowego, sieciówki wycofują ze sprzedaży żywe karpie, wegańska skóra z liści ananasa czy z obierek jabłek robi furorę marketingową, a kolejka oczekujących na mięso hodowane w laboratorium wciąż rośnie...

W Polsce w 1997 r. uchwalono ustawę zakładającą, że zwierzę jest istotą żyjącą zdolną do odczuwania cierpienia, którą należy traktować humanitarnie. W Europie powołano nawet pierwszą policję ds. ochrony zwierząt oraz rzecznika ich praw. Prawdziwy przełom wprowadza jednak nowozelandzkie prawo zakładające, że wszystkie zwierzęta mają zdolność odczuwania emocji – pozytywnych i negatywnych. Ten zapis otwiera furtkę prawną do ukrócenia wielu praktyk, które mieściły się w dotychczasowym pojmowaniu zwierzęcego bólu i cierpienia – jako dopuszczalnego w działaniach ludzkich. W ślad za Nową Zelandią poszły Francja, Holandia i Belgia, które również potwierdziły prawnie, że zwierzęta to „żywe istoty obdarzone wrażliwością, samoświadomością i godnością, ze względu na które zasługują na specjalną ochronę”. Żywe istoty – nie rzeczy, podmioty – nie przedmioty.

WSTYD ZA MIĘSO

Pomimo tych bardzo pozytywnych sygnałów z różnych stron świata powszechne postrzeganie zwierząt jest jednak dość powierzchowne. Egzekwowanie dotąd istniejących praw to jedno, wprowadzanie kolejnych zapisów chroniących różne gatunki to drugie, podnoszenie zbiorowej świadomości co do roli zwierzęcia na świecie i w życiu człowieka – to już zupełnie inna bajka. Jednak jest nadzieja, że ludzkość podąży śladem humanitarnych wartości. Można tu zacytować zeszłoroczną laureatkę Nagrody Nobla, Olgę Tokarczuk, która wielokrotnie podkreślała, że człowiek od zwierzęcia wcale aż tak bardzo się nie różni. I że zarówno indywidualnie, jak i jako gatunek „za pięćdziesiąt lat będziemy wstydzili się, że jedliśmy mięso”.

Niestety, jako gatunek jesteśmy bez wątpienia odpowiedzialni za dzisiejszy stan naszej planety, za zgodę na cierpienie zwierząt oraz ich uprzedmiotowienie. To, że człowiek zreflektuje się za pięćdziesiąt lat, nie zrekompensuje wstydu przyszłych pokoleń za nasze odwieczne grzechy, jednak na pewno będzie miało same pozytywne skutki – nie tylko dla zwierząt, ale i dla całej planety, a więc – i dla nas.

 

Ewelina Wolna-Olczak

 

Gazetka 196 – listopad 2020