Rok 2020 nie zaczął się dobrze. Wybuchł konflikt pomiędzy Iranem a USA, Indonezja dotknięta została powodzią, Turcja trzęsieniem ziemi, a Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej. Australia zapłonęła, Jemen ogarnęła wojna domowa, Iran zestrzelił ukraiński samolot, zabijając 179 osób. W katastrofie prywatnego śmigłowca zginął jeden z najlepszych koszykarzy w historii, Kobe Bryant, jego trzynastoletnia córka oraz siedem innych osób. To wszystko działo się w pierwszym miesiącu roku.

W lutym nie było lepiej. W Polsce szalał orkan Sabina, zabijając kilka osób i powodując ogromne straty materialne. Na Mali, w Nigerii i Pakistanie w atakach terrorystycznych zginęło kilkadziesiąt osób. Te dwa miesiące stanowiły, jak się przekonaliśmy w marcu, wstęp do czegoś, czego nikt nawet w najczarniejszych myślach się nie spodziewał. Zaatakował koronawirus, zmieniając nasz świat. Nie udało się tego śmiercionośnego zagrożenia wyeliminować i nadal nie wiadomo, kogo dotknie i jakie spustoszenia w organizmie poczyni. Walka trwa, oby udało się ją wygrać.

PROMYCZKI NADZIEI

W tej smutnej rzeczywistości jak nigdy cieszymy się z dobrych wiadomości. Pożary, które zaatakowały Australię, objęły lasy deszczowe, niszcząc ich florę i faunę. Dotychczas takie kataklizmy zdarzały się głównie na terenach pokrytych buszem, suchych. Były na tych obszarach zjawiskiem dość naturalnym i często spotykanym, dzięki czemu wiele roślin nauczyło się walczyć z ich skutkami.

Rośliny, których naturalnym środowiskiem są lasy deszczowe, takich mechanizmów obronnych nie wykształciły. Nadzieję jednak dają dane naukowców i obserwacje poczynione przez samych Australijczyków. Na zdjęciach udostępnionych przez mieszkańców najmniejszego kontynentu widać, jak natura walczy z ogromem zniszczeń. Liście i trawy przebijają się przez warstwy popiołu, zwierzęta powoli wracają do swoich siedlisk. Wypuszczono na wolność już wszystkie misie koala, które udało się uratować z zagrożonych miejsc. Jeden z występujących tylko w Australii gatunków papug, żałobnica brunatna, był już przed pożarami na skraju wyginięcia. Płomienie zniszczyły jedną trzecią gniazd i ograniczyły o ponad połowę zasoby pożywienia żałobnic. Jak jednak czytamy na stronie WWF, w ocalałych gniazdach znaleziono dwadzieścioro troje zdrowych piskląt, jest więc szansa na przetrwanie tych wyjątkowych ptaków.

KANAŁY STARSZE NIŻ PIRAMIDY

Pożary odsłoniły także jedną z tajemnic Australii, a mianowicie sieć kanałów wydrążonych przez rdzenny lud Gunditjmara. Cała sieć jest wyjątkowo rozległa, a wykorzystywana była m.in. do łapania węgorzy. Do budowy całego układu, pełnego kanałów i zapór, wykorzystywano skały wulkanu, który dziś pozostaje (oby już na zawsze) uśpiony. Kanały powstać mogły na tym terenie nawet ponad 6600 lat temu, są więc starsze od egipskich piramid. Archeolodzy już wcześniej wiedzieli o ich istnieniu, jednak dopiero tragiczne pożary sprawiły, że uzyskano do nich dostęp. Wcześniej również rzadko pojawiały się o nich jakiekolwiek informacje, przez co zdecydowana większość mieszkańców stanu Victoria nie miała pojęcia, co znajduje się tuż obok nich.

NOWA RAFA KORALOWA

Wielka Rafa Koralowa, zadziwiający cud przyrody ciągnący się u wybrzeży Australii, jest ważnym składnikiem ekosystemu. Od wielu lat interesuje naukowców i jest gruntowanie badana. Wiemy, że nie jest w najlepszej kondycji. Za główne czynniki niosące jej zagrożenie uznaje się zmiany klimatyczne, spływ powierzchniowy i rozwój wybrzeża, a w dalszej kolejności rybołówstwo i kłusownictwo.

Wydawało się, że australijskie rafy nie kryją już przed nami żadnych tajemnic. Jednak okazało się po raz kolejny, że świat wciąż pełny jest zagadek. 20 października Falkor, statek badający wody oceaniczne otaczające Australię, odkrył potężną, wcześniej nieznaną rafę koralową. Rafa ta jest większa niż Empire State Building czy dwa Pałace Kultury. Oszacowano, że sięga 500 metrów wzwyż. Dzięki temu jej wierzchołek znajduje się zaledwie 40 metrów pod powierzchnią wody. Znajduje się w pobliżu Wielkiej Rafy Koralowej, ale jest od niej odłączona. Dotąd odkryto siedem takich przypadków. Ten obszar jest z nich największy.

Pięć dni po odkryciu rafy badacze wysłali w ten sam rejon swojego podwodnego robota SuBastian, aby się jej dokładnie przyjrzeć. Wysokiej jakości dane z kamer SuBastiana przekazywane były na żywo na pokład statku i dalej na YouTube. (Do obejrzenia na kanale Schmidt Ocean).

Wyprawa statku Falkor to nie tylko odkrycie nowej rafy, ale także najdłuższego na świecie organizmu morskiego, jakim jest 45-metrowy rurkopław. Oprócz niego udało się podczas misji badawczej odkryć także 30 innych, nieznanych dotąd gatunków zwierząt.

AFRYKA WOLNA OD POLIO

Polio, poliomyelitis, inaczej też choroba Heinego-Medina (od nazwisk dwóch uczonych, którzy po raz pierwszy ją opisali), to wirusowa choroba zakaźna, dotykająca zazwyczaj dzieci poniżej piątego roku życia. W przypadku gdy zaatakowane zostaną mięśnie oddechowe, może nawet prowadzić do śmierci. Od 5 do 10 proc. chorych umiera właśnie z tego powodu. Choroba jest nieuleczalna i może doprowadzić do trwałego paraliżu dziecka. Przenosi się z osoby na osobę najczęściej za pośrednictwem wody pitnej.

Ćwierć wieku temu polio atakowało tysiące dzieci w Afryce. Nigeria jest ostatnim krajem afrykańskim, który został uznany za wolny od tego wirusa. Jeszcze dziesięć lat temu ponad połowa wszystkich rejestrowanych na świecie przypadków dotyczyła właśnie tego państwa. Dwa z trzech szczepów wirusa polio zostały całkowicie wyeliminowane. W Afryce przeciwko polio zaszczepiono ponad 95 proc. populacji, a w dużej mierze stało się to dzięki pomocy Billa Gatesa, który zaoferował 100 mln dolarów na program szczepień.

Ogniska dzikiego polio nadal są na świecie obecne – w Pakistanie i Afganistanie. Liczba przypadków zachorowań znacznie się zmienia. Global Polio Eradication Initiative, organizacja zajmująca się walką z tą chorobą, podaje, że w 2015 roku w Pakistanie zachorowały 54 osoby, w Afganistanie zaś 20. W roku 2017 zanotowano 8 zachorowań w Pakistanie i 14 w Afganistanie. W roku 2019 w Pakistanie zachorowało 147 osób, w Afganistanie zaś 29. W bieżącym roku widać, że sytuacja ulega pogorszeniu. Pomiędzy 1 stycznia a 18 sierpnia w Pakistanie zanotowano 65 zachorowań (w roku ubiegłym w analogicznym okresie były 53 zachorowania), w Afganistanie liczba chorych do 18 sierpnia wynosiła 37 osób (13 w roku ubiegłym). Miejmy nadzieję, że niedługo uda się polio całkowicie wyeliminować i uchronić dzieci przed skutkami tej choroby.

PRZYRODA SIĘ ODRADZA

Izolacja to najskuteczniejsza forma walki z zarazą, dlatego koronawirus zamknął nas w domach. Czy miejsca dawniej zdominowane przez ludzi opanowała podczas pandemii dzika przyroda? W internecie znaleźć można mnóstwo zdjęć i filmów potwierdzających tę opinię: krystalicznie czysta woda w weneckich kanałach, stada dzików wędrujące po przedmieściach Londynu czy niezwykłe nagrania pokazujące stosy muszli na plażach w Karolinie Północnej.

Filipińska wyspa Palawan była zawsze jednym z popularniejszych miejsc wybieranych przez turystów odwiedzających te rejony. W kwietniu tego roku tamtejsze plaże świeciły jednak, z oczywistych względów, pustkami. Za to w przybrzeżnej wodzie zapanował prawdziwy tłok. Pojawiły się tysiące różowych meduz, niewidzianych tak blisko plaży od lat. Niezwykłe jest to, że dopiero kwarantanna i puste ulice miast skłoniły tak rzadki gatunek do wejścia na terytorium człowieka.

W Polsce obserwowano spacerujące po lasach łanie, niedźwiedzie czy rysie. Żubry w Białowieskim Parku Narodowym mogły swobodnie poruszać się po swoim domu, nie niepokojone przez tłumy turystów. Największe z żyjących w Polsce ropuch, ropuchy szare, bezpiecznie odbywały gody i nie ginęły masowo pod kołami samochodów. Ministerstwo Środowiska w oficjalnym komunikacie stwierdziło, że natura odetchnęła: „Leśnicy dzielą się informacjami o napotkanych zwierzętach i ich zachowaniu, które dziwi najstarszych stażem pracowników. Odrodziło się prawdziwe leśne życie. (...) Dopiero teraz, gdy obowiązywał zakaz wstępu do lasu, zobaczyliśmy, ile dotąd traciliśmy”.

Choć więc mijający rok zapisze się w naszej pamięci w związku z wieloma nieoczekiwanymi i trudnymi wydarzeniami, nie traćmy nadziei. Mimo wszystkich przytłaczających wiadomości można bowiem znaleźć także te dobre – miejmy to w pamięci.

 

Anna Albingier

 

Gazetka 197 – grudzień 2020