Miniony rok zapisał się jako rok wybuchu i rozprzestrzeniania się epidemii koronawirusa. Ale w Belgii był on także ważny z innego powodu. Doszło wreszcie do rozstrzygnięcia sprawy, która od kilkunastu miesięcy była na czołówkach, ale swój początek miała wiele, wiele lat temu. Tym gorącym tematem belgijskich mediów był proces sądowy wytoczony królowi Albertowi II przez jego własną córkę – Delphine Boël.

DLA PRAWDY CZY PIENIĘDZY?

Na pierwszej konferencji prasowej po uznaniu jej za biologiczną córkę króla Alberta II oraz przyznaniu jej tytułu książęcego Delphine Boël powiedziała, że wieloletnie starania i batalia sądowa o uznanie ojcostwa były drogą do odkrycia prawdy. Jej prawnicy dodawali, że jest zachwycona decyzją sądu. Choć nie zwróci jej to miłości ojca, to daje poczucie sprawiedliwości. W czasie trwania procesu opinia publiczna była jednak podzielona. Wiele osób zarzucało Delphine niestosowną interesowność, czyli chęć zdobycia pieniędzy, sławy i tytułu. Inni z kolei dopingowali ją w walce o odkrycie prawdy, wyjście z cienia i dochodzenie należnych jej praw.

Delphine Boël ma prawo do posługiwania się tytułem książęcym, który brzmi „księżniczka Belgii”, oraz do spadku – po śmierci swego biologicznego ojca, czyli króla Alberta II. A może to być nawet 1/8 majątku króla. Jej dwojgu dzieciom – córce Józefinie i synowi Oskarowi – również należą się tytuły książęce. Kobieta może zmienić nazwisko na Sachsen-Coburg, co ma zamiar uczynić. Nie ma jednak żadnych praw do dziedziczenia tronu ani nie przysługują jej państwowe dotacje pieniężne, jak jest to w przypadku pozostałych członków belgijskiej rodziny królewskiej. To konsekwencja jej pochodzenia ze związku pozamałżeńskiego.

MÓJ TATA – KRÓL

Delphine Boël jest owocem pozamałżeńskiego związku Alberta II z baronową Sybille de Selys Longchamps. Poznali się w 1966 r., a po kilku miesiącach nawiązali romans. Delphine przyszła na świat 22 lutego 1966 r. w Brukseli – jej rodzice byli wtedy oficjalnie w innych związkach. Albert był mężem włoskiej księżniczki Paoli Ruffo di Calabria i nosił tytuł księcia Liège, a Sybille de Selys Longchamps była żoną bogatego przemysłowca Jacques’a Boël. Oficjalnie i prawnie Delphine Boël uznana więc została za jego córkę.

Romans Księcia Alberta i Sybille ciągnął się przez kilkanaście lat – aż do początku lat 80. Przyszły król Belgów i baronowa spotykali się często, mała Delphine systematycznie widywała więc swojego biologicznego ojca. Na przykład w 1974 r. spędzili w trójkę wakacje na Korsyce, co można zobaczyć na zdjęciach. Baronowa postanowiła jednak „uciec” z Belgii i zamieszkać z kilkuletnią córką w Londynie. Według jej słów książę Albert był gotów nawet rozwieść się z żoną, księżniczką Paolą, i związać się z nią. To jednak oznaczałoby pozbawienie go możliwości dziedziczenia tronu i łączyłoby się z wieloma innymi obciążeniami. Do rozwodu więc nie doszło, choć romans pokazuje, jak głęboki kryzys małżeński przechodzili Albert i Paola.

Warto też dodać, że przez długi czas książę Albert nie czuł się przyszłym królem, bo w Belgii rządził jego starszy brat – król Baudouin. Choć przyjął decyzję brata, to jednak namawiał go do zakończenia romansu lub przynajmniej do powstrzymania się z ostatecznym krokiem, i naciskał na ojca Sybille, by ten wpłynął na córkę.

Dość nieoczekiwanie na początku lat 80. książę Albert pokonał jednak problemy małżeńskie i pogodził się z żoną. W 1984 r. ostatecznie zakończył romans i świętował 25. rocznicę ślubu. Przestał się kontaktować z córką. Brak dziedzica tronu i nieoczekiwana śmierć króla Baudouina sprawiły, że Albert w 1993 r. zasiadł na belgijskim tronie. Natomiast Sybille rozwiodła się z mężem w 1978 r., a cztery lata później wyszła za Michaela Anthony’ego Rathborne’a Cayzera, syna pierwszego barona Rotherwicka. O swoim prawdziwym pochodzeniu Delphine Boël dowiedziała się od matki w dniu swoich 18. urodzin.

STARA I BOLESNA TAJEMNICA

Romans króla Alberta II, choć oficjalnie go nie komentowano, był w zasadzie tajemnicą poliszynela. Natomiast o istnieniu córki z tego pozamałżeńskiego związku wiedziały tylko nieliczne osoby, które przez wiele lat utrzymywały tę informację w tajemnicy. Sytuacja zmieniła się diametralnie w 1999 r., po wydaniu nieautoryzowanej biografii królowej Paoli „Paola: van ‘la dolce vita’ tot koningin”, napisanej przez osiemnastoletniego adepta dziennikarstwa z Flandrii.

Mario Danneels zamieścił w książce, która odniosła nieoczekiwanie spory sukces, takie zdanie: „Paola refusa d'accueillir la demi-soeur de ses enfants”. Wyraźna sugestia istnienia nieślubnej córki króla Belgów sprawiła, że wybuchł medialny skandal. Czytelnicy dowiedzieli się o pozamałżeńskim związku króla oraz o przyjściu na świat nieślubnej córki. Pałac Królewski jednakże zdementował te informacje. Dziennikarze jednak odnaleźli Delphine i jej matkę oraz namawiali je do zwierzeń. Początkowo kobiety odmawiały jakiegokolwiek komentarza, ale później zaczęły się pojawiać pierwsze wywiady, których tematem był brak ojca.

Sam król Albert II publicznie zaprzeczał, że ma córkę ze związku pozamałżeńskiego. Gdy Delphine Boël chciała odnowić z nim relacje, telefonując do niego w 2001 r., miał zaprzeczyć, jakoby była jego córką. Poczuła się zdradzona. Jako dorosła kobieta rozpoczęła walkę o uznanie ojcostwa. W 2005 r. udzieliła wywiadu, w którym opowiedziała o swoim pochodzeniu. Sprawa została upubliczniona także za sprawą jej matki – Sybille de Selys Longchamps, która w dniu abdykacji Alberta II udzieliła wywiadu telewizyjnego. Opowiedziała o swoim wieloletnim romansie z byłym królem i podała wiele szczegółów z ich wspólnego pozamałżeńskiego „pożycia”.

BATALIA SĄDOWA

Najpierw Delphine Boël założyła sprawę sądową księciu Filipowi i księżnej Astrid, by udowodnić, że jest córką króla Alberta II, a więc ich przyrodnią siostrą. Nie mogła pozwać Alberta II jako oficjalnie urzędującego króla, gdyż jest on praktycznie nietykalny. W Belgii zawrzało. Jednak w 2013 r., po abdykacji króla, sprawy przybrały inny obrót. Pozew sądowy skierowany został także przeciwko niemu, gdyż nie chronił go już immunitet.

Najpierw wydawało się, że sprawa zakończy się po myśli Alberta II, bowiem w 2017 r. sąd uznał pozew Delphine za bezpodstawny. Jednak jej prawnicy niezmiennie apelowali o zmianę wyroku. W listopadzie 2018 r. uzyskali nakaz poddania się króla testowi DNA. Ale pomimo wyroku Albert II ciągle zwlekał z dostarczeniem próbek krwi. Wreszcie w maju 2019 r. belgijski sąd zagroził królowi zastosowaniem kary pieniężnej w przypadku dalszego ociągania się z wypełnieniem orzeczenia sądu. Każdy dzień zwłoki miał kosztować 5000 euro. Wtedy Albert II zrezygnował z walki w sądzie. Przekazał próbki DNA do wykonania testu na ojcostwo, który potwierdził to, czego się wszyscy domyślali – że jest biologicznym ojcem Delphine Boël.

27 stycznia 2020 r. Albert II wydał poprzez swoich prawników oświadczenie, w którym oficjalnie przyznał się do ojcostwa. Pomimo tego kroku ku prawdzie zarzucono mu, że wydźwięk dokumentu jest dość chłodny. Były król musi także opłacić koszty trwającego ponad 7 lat procesu sądowego, a wynoszą one 3,4 mln euro.

SPOTKANIA Z OJCEM I BRATEM

Po zakończonym sądowym procesie i „wygranej” Delphine Boël została zaproszona przez swojego przyrodniego brata, króla Filipa, do rezydencji królewskiej w Laeken. Obecny król Belgów bardzo chciał pozytywnie zakończyć odziedziczoną po ojcu, ciągnącą się latami, aferę. Spotkanie miało charakter prywatny, a w oficjalnym komunikacie dwór królewski ogłosił, że mieli okazję się poznać i porozmawiać o życiu i wspólnych zainteresowaniach. Do tekstu dołączono zdjęcie, na którym pozują wspólnie – brat-król i jego już oficjalnie uznana przyrodnia siostra.

Także Albert II spotkał się z córką. Przez lata zaprzeczał, że jest jej ojcem, choć krążące na ten temat coraz bardziej pewne pogłoski potwierdzało też niezwykłe podobieństwo Delphine do ojca i jego matki – księżniczki Astrid. Jednak Pałac Królewski zawsze dementował tego typu rewelacje. Teraz, jak można przeczytać w oficjalnym komunikacie wydanym po spotkaniu, „otworzył się nowy rozdział, pełen emocji, spokoju, zrozumienia, a także nadziei. Po zamieszaniu, ranach i cierpieniach przychodzi czas na przebaczenie, uzdrowienie i pojednanie”. Być może tak będzie, bo w spotkaniu uczestniczyła też była królowa Paola.

Zakończona batalia sądowa rozstrzyga, że Delphine Boël jest prawnie uznawana za czwarte dziecko króla Alberta II. Zyska więc nie tylko królewskiego ojca, ale i królewskie rodzeństwo. Zresztą już w 2008 r. książę Laurenty spotkał się z nią na pokazie mody i pozował do wspólnego zdjęcia, ale, jak wiadomo, jest on enfant terrible rodziny królewskiej.

Delphine Boël jest artystką plastyczką. Jej prace znane są z niezwykle żywych kolorów. Cechuje je ekscentryczność, a często prowokacyjność. Nie jest to styl, który wszystkim się podoba, ale wyraża jej uczucia i przeżycia. Teraz jest Delphine de Sachsen-Coburg – artystką, której prace odzyskały kolor, gdy „odzyskała” ojca, sama stając się przy tym księżniczką.

 

Sylwia Maj

 

 

Gazetka 198 – luty 2021