Są w Polsce takie zwyczaje, które swoją oryginalnością przebijają wszelkie plagiaty pseudoświąt z zagranicy. Jednym z nich są Dziady – ale nie te Mickiewiczowskie, powiązane ze Świętem Zmarłych. Mowa o Dziadach, które pojawiają się w różnych wioskach na Żywiecczyźnie, krocząc dumnie w feerii barw i mieszaninie dźwięków w okresie noworoczno-karnawałowym. W stolicy regionu te niezwykłe postaci nazywane są Jukacami i tworzą tęczowy korowód na żywieckich ulicach. Jest to swoisty teatr, pełen magii i starodawnych wierzeń ludowych.

DZIKI POCHÓD ZWIASTUJĄCY POMYŚLNOŚĆ

Dziady to grupa przebierańców, którzy zgodnie z tradycją na przełomie roku pojawiali się na ulicach wsi, strasząc, śmiesząc, zaczepiając napotkane osoby. Geneza tego zwyczaju nie jest zbyt dobrze znana; przypuszcza się, że pierwsze obrzędy pojawiły się już w XVII w. Powiązane są one także z popularnym w tym rejonie Polski kolędowaniem, które w okresie świątecznym i noworocznym było nieodłącznym elementem wiejskiej rzeczywistości.

Zgodnie z tradycją przebierańcami mogą być tylko mężczyźni. Choć niegdyś byli to wyłącznie kawalerowie i młodzi chłopcy, dziś często uczestniczą w obrzędzie także mężowie i ojcowie. Niegdyś miało ich być tylko trzynastu. Dziś idą barwnym korowodem przez główne ulice miast i wsi, pociągając za sobą tłumy zafascynowanych obserwatorów i turystów. Niegdyś spontanicznie odwiedzali domy, kolędowali, hałasowali i winszowali (czyli składali tradycyjne góralskie życzenia). Przynosili pomyślność.

Można wśród nich spotkać dziwaczne postaci, które przez stulecia były starannie dopracowywane i tworzą nieodłączny element tradycyjnego korowodu. Dzięki niezwykłym, dokładnie przemyślanym przebraniom i trafnym rekwizytom symbolika postaci sięga daleko poza proste konotacje i mogłaby stanowić twardy orzech do zgryzienia dla niejednego badacza kultury regionu. Pojawiają się tutaj bowiem postaci związane z różnymi zawodami, różnych narodowości, różnych klas społecznych, ale także zwierzęta czy postaci mityczne.

KIEDYŚ I DZIŚ

Przygotowanie barwnych strojów niegdyś zajmowało kilka miesięcy. Wykorzystywano głównie materiały pozyskane z natury, takie jak rogi, słomę, drewno czy skórę zwierzęcą. Słynne trzaskanie batem, głośna muzyka i pokrzykiwania, dzwoniące dzwonki, instrumenty regionalne miały potęgować ogólny rwetes – był to również znak pomyślności, ponieważ miał odpędzić złe duchy. Podczas tego niezwykłego kolędowania pojawiała się także symbolika płodności, cykliczności życia, obfitości, odrodzenia.

Wśród przebierańców można było tak kiedyś, jak i dziś spotkać konie (w wielkich kolorowych czapkach) i niedźwiedzie (w futrzanych kombinezonach), młodą parę i księdza, rodzinę cygańską (z dzieckiem na plecach) i Żyda, „dziechciorza” i kominiarza, żołnierza i policjanta, diabła i śmierć. Była też – dla wielu najpiękniejsza – Macidula, czyli postać w drewnianej masce, której strój zrobiono z kolorowych ścinków falujących w dzikim tańcu. Bez wątpienia jest to dziś jedna z najpopularniejszych wizytówek dziadowej tradycji.

Całości dopełniali żywieccy górale przygrywający na regionalnych instrumentach: heligonkach, skrzypcach, wakatach, kołatkach. Trzaskanie bicza, gwizdy i wszechobecne dzwonki wibrowały w rytm ruchliwych postaci – jedne w biegu, inne w tańcu. Mróz i skrzący się śnieg dodatkowo aktywizowały zarówno tłum aktorów, jak i publiczności. W tym spektaklu bowiem prócz dźwięku, ruchu i obrazu jeszcze jeden element był nieodzowny – gwałtowna, intensywna interakcja z otoczeniem.

ŻYWIECKIE GODY

Od ponad 50. lat zwyczaje żywieckich przebierańców mają oficjalną formę – podczas organizowanych corocznie, zazwyczaj pod koniec stycznia lub na początku lutego, Godów Żywieckich. W ich trakcie odbywa się przegląd zespołów kolędniczych i obrzędowych z całego regionu, a towarzyszy im wiele oficjalnych wydarzeń, jak i spontanicznych wędrówek Dziadów. Najwięcej przebierańców można spotkać wówczas w Żywcu oraz w Milówce i okolicznych wsiach, jednak w ostatnich latach cały region, łącznie z przygranicznymi wioskami słowackimi, aktywizuje się w czasie tego wydarzenia. Niezwykłą atmosferę podsyca zazwyczaj zimowa aura.

W tym roku po raz pierwszy impreza odbędzie online (www.mck.zywiec.pl), co daje szansę na zapoznanie się z kulturą żywiecką bez względu na odległość. Nie ma jednak co liczyć na to, że atmosfera wydarzenia uchwycona zdalnie będzie się równać bezpośredniemu spotkaniu z Dziadami – tego nie da się ani opisać, ani nagrać czy sfotografować. To trzeba po prostu przeżyć.

 

Ewelina Wolna-Olczak

 

 

Gazetka 198 – luty 2021