Nasze babcie często czerpały z natury pomysły, jak być piękną. W czasach ich młodości nie było szerokiej gamy produktów higienicznych i pielęgnacyjnych, więc starały się stworzyć indywidualny zestaw kosmetyków, które odpowiadały potrzebom osób w różnym wieku, zgromadzonych w jednym domu, w tym dzieciom. Czerpały z wiedzy starej jak świat, przekazywanej z pokolenia na pokolenie, tworząc najrozmaitsze cuda.

Potem przyszedł czas globalnej konsumpcji i różnorakie produkty napływające z Zachodu zatarły tajemną wiedzę i wprowadziły nowe trendy. Z biegiem lat nowości, które na początku wydawały się darem niebios, traciły na jakości i atrakcyjności, coraz częściej przemieniając się w śmieci. Tym sposobem powoli, nieśmiało, do łask zaczęły powracać dawne domowe produkty – zarówno w łazience, jak i w kuchni. Przez wielu uznawane za dziwactwo kosmetyki ręcznie robione stają się raz po raz albo hitem, albo porażką wykonawców. Jednak każdy może spróbować ich produkcji i ocenić, czy warto zgłębiać tajniki tej sztuki. Kosmetyki DIY (ang. do it yourself, czyli zrób to sam) bez wątpienia stają się alternatywą dla pełnych chemii, plastiku i szkodliwych substancji propozycji współczesnego rynku kosmetycznego.

HAND MADE W DOMOWYM LABORATORIUM

Mając kilka podstawowych produktów w domu, każdy może pokusić się o eksperymenty w zaciszu swojej kuchni czy łazienki. Bez wątpienia jest kilka bazowych składników, w które trzeba się zaopatrzyć podczas pierwszych kosmetycznych prób – np. soda oczyszczona, gliceryna, olejki eteryczne czy oleje roślinne. Wielu z nich na co dzień używamy w kuchni, są tanie i oczywiste. W niektóre trzeba dość dużo zainwestować. Warto pamiętać, żeby nie wybierać najtańszych opcji, a przy podejmowaniu decyzji dobrze kierować się również miejscem i datą produkcji oraz sposobem pozyskania surowca.

Gdy już półeczka bazowa w domowym laboratorium się zapełni, można spokojnie przejść do kosmetycznych czarów. Zrobić możemy prawie wszystko – od pasty do zębów, przez mydła, szampony, płukanki do włosów, po antyperspirant; od balsamu do ciała, przez peelingi i maseczki, po kremy do twarzy czy mieszanki koloryzujące; od podkładów i pudrów, przez szminki i konturówki, po perfumy… Tworzyć można nieskończenie długo i płodnie, jeśli tylko wystarczy… motywacji.

EKOLOGIA, ZDROWIE I URODA

Ręcznie robionych kosmetyków nie trzeba specjalnie zachwalać, bo bronią się same. Tworzone z prostych składników wydają się idealnym rozwiązaniem – pozyskane z natury, pozbawione chemicznych dodatków, silikonów, parabenów, sztucznych konserwantów, wypełniaczy, spieniaczy, barwników, drażniących substancji zapachowych powinny odpowiadać szczególnie osobom wyjątkowo wrażliwym na skład używanego produktu. Możemy tu wyróżnić alergików, osoby z atopowym zapaleniem skóry lub różnorakimi reakcjami, niekoniecznie uczuleniowymi, na zawartość chemiczną kosmetyków. Podczas zmiany codziennych nawyków i po rozpoczęciu korzystania głównie z naturalnych, prostych w składzie kosmetyków każdy zauważy dość szybką reakcję swojego ciała, skóry, włosów – zazwyczaj na plus.

Kosmetyki robione w domu są wegańskie, czyli nie wykorzystuje się do nich żadnych składników pochodzenia zwierzęcego (co niestety nie jest takie oczywiste, jeśli używamy produktów sklepowych). Oczywiście nie są testowane na zwierzętach, co najwyżej na sobie i własnej rodzinie lub gronie przyjaciół. Są przyjazne dla planety – nie zawierają mikroplastiku lub szkodliwych substancji przenikających do wody wodociągowej, po prostu całkowicie się rozpuszczają – lub rozkładają. Pozostawiają mniejszy ślad węglowy – nie jadą do nas z końca świata, a jeśli staramy się dobrać lokalne składniki bazowe w recyklingowanych opakowaniach – stają się również ważnym elementem w ograniczaniu produkowanych śmieci.

To właśnie często z idei zero waste, czyli niemarnowania i nieśmiecenia, wyrasta chęć tworzenia własnych środków pielęgnacyjnych. Patrząc na sklepowe półki, widzimy tsunami plastiku w kolorach tęczy. Produkując kosmetyki samemu, łatwo ograniczyć ilość produktów kupowanych w drogeriach. Robione w domu kosmetyki wydają się więc idealne – bezpieczne dla zdrowia, bogate w skład (a więc wzbogacające naturalne piękno), ekologiczne… Jest jednak kilka haczyków, które skutecznie mogą odwieść od prób kosmetycznych w domowym laboratorium.

DYLEMATY: MIĘDZY PASJĄ A PORAŻKĄ

Zwykło się mówić, że domowa produkcja kosmetyków jest tania. Niestety, nie zawsze jest to prawda. Czasem produkty bazowe dobrej jakości kosztują niemało. Istnieje też ryzyko, że dany produkt nie spełni w ogóle naszych oczekiwań lub po pierwszej próbie zrezygnujemy z eksperymentów i… zostaniemy z półką średnio przydatnych do innych celów surowców.

Aby uzyskać jak najlepszy efekt, warto poświęcić czas na obserwację swoich potrzeb i ciała, ale też na analizę działania poszczególnych składników oraz na staranny ich wybór w odpowiedniej proporcji ceny do jakości. Samo ich wymieszanie zazwyczaj zajmuje chwilę. Jednak uzyskanie oczekiwanego efektu wymaga nie tylko wstępnej analizy, ale też późniejszego wyciągania wniosków oraz ponawiania prób w celu udoskonalenia swojego kosmetyku.

Kluczową wadą niestety jest więc zazwyczaj sam domowy producent specyfiku. Często, zrażony niepowodzeniem, szybko rezygnuje i porzuca ścieżkę domorosłego manufakturzysty kosmetycznego. Tymczasem bez motywacji, pasji, energii oraz morza cierpliwości takie kosmetyki rzadko się udają – mało kto przy pierwszym podejściu wyprodukuje ideał. Na pewno o wiele łatwiej w roli kosmetycznego czarodzieja odnajdą się pasjonaci zafascynowani i urodą, i składnikami tworzącymi różne połączenia i dającymi ciekawe efekty.

O wiele większe ryzyko pojawia się wtedy, gdy do domowego laboratorium wchodzi osoba o znikomej wiedzy, której motywacja płynie z rozczarowania dostępną na rynku ofertą – fatalnym składem, brakiem pozytywnych efektów, nieetyczną produkcją. Jeszcze inne zagrożenie czai się na miłośników życia w pełni w zgodzie z naturą, wyznawców idei zero waste, zatwardziałych fanów restrykcyjnego weganizmu lub innej mocno zdeterminowanej ideologii ekologicznej. Starając się nagiąć rzeczywistość do swoich oczekiwań, uzyskują efekty bardzo często zupełnie niezadawalające.

ALTERNATYWA – MAŁE MANUFAKTURY

Istnieje na szczęście alternatywa dla kosmetyków domowej produkcji, jeśli sami nie do końca odnajdziemy się w roli wytwórcy. Są to coraz liczniejsze i coraz popularniejsze małe zakłady rzemieślnicze, które wyrosły z pasji i fascynacji. Niejednokrotnie rodziły się właśnie w kuchennym zaciszu, gdzie powstawały różne receptury, z czasem przekładając się na coraz lepsze efekty. Gromadzona wiedza owocowała nowymi odsłonami produktów, ciekawymi pomysłami, aż w końcu udało się znaleźć szersze grono odbiorców spragnionych naturalnych, powstających w zgodzie z przyrodą i uwzględniających dobro planety produktów. Nie wszystkich dostępnych możliwych wariantów, ale kilku doskonałych, w pełni dopracowanych w najdrobniejszych szczegółach pozycji.

Produkty lokalnych manufaktur, których podstawą są najlepsze składniki, czyste składy i wysoka jakość, rzadko trafiają do sieciowych drogerii czy marketów. Mają zupełnie innego odbiorcę, który jest w stanie zapłacić więcej za etycznie wyprodukowany kosmetyk o krótkim i oczywistym składzie. Produkt jest przy tym zapakowany w kartonik, szklany słoiczek nadający się do recyklingu lub jest sprzedawany w ogóle bez opakowania. Jeżeli brak nam cierpliwości i czasu na domowe eksperymenty, warto szukać swoich kosmetycznych ideałów właśnie wśród tych małych producentów, którzy kierują się zupełnie inną etyką i jakością w porównaniu z dominującymi na współczesnym rynku produktami.

Gdzie szukać przepisów na domowe kosmetyki?

Najlepiej w sieci! Warte polecenia są zwłaszcza blogi – można na nich znaleźć sprawdzone pomysły od osób, które od dłuższego czasu zajmują się produkcją kosmetyków na własny użytek. W wyborze danego przepisu pomagają oceny innych osób, które go już wypróbowały. Często podają one swój typ cery, urody, włosów itd., dzięki czemu łatwiej podjąć decyzję, który przepis będzie dla nas najlepszy.

Warto zajrzeć na:

 

 

Ewelina Wolna-Olczak

 

 

Gazetka 200 – kwiecień 2021