Wiosna za oknami na dobre, nikt już nie pamięta zimnych i śnieżnych dni w lutym. A to podobno zazwyczaj wtedy – w połowie lutego – rozstajemy się ze swoimi noworocznymi postanowieniami. Szczęśliwie pożegnałyśmy więc plan schudnięcia o trzy rozmiary w dwa miesiące i codziennych treningów do kwietniowego maratonu. Nadal jednak pozostaje w nas potrzeba samoakceptacji: chcemy czuć się dobrze z samą sobą i wiedzieć, że inni myślą o nas dobrze. Pomaganie jest z pewnością skutecznym na to sposobem. Daje wiele korzyści osobie pomagającej, a niesie niewielkie ryzyko straty.
Liczne badania dowodzą, że pomaganie minimalizuje negatywny wpływ stresu na naszą kondycję. Osoby, które bezinteresownie pomagają innym, odczuwają więcej pozytywnych emocji i cieszą się lepszym samopoczuciem niż te, które tego nie robią.
Mogę to potwierdzić na własnym przykładzie, który zresztą zainspirował mnie do napisania tego tekstu. Początkowo wcale nie chciałam pomóc. Po prostu w grudniu dowiedziałam się, że przesympatyczna osoba, którą znam na gruncie zawodowym, straciła pracę. Żeby choć trochę ją pocieszyć, postanowiłam zrobić jej jakiś użyteczny prezent pod choinkę, najlepiej kartę podarunkową do kilku sklepów. Niestety, nie chciała nic przyjąć w poczuciu solidarności z innymi zwolnionymi kolegami. Nie było innego wyjścia, jak zainteresować tym tematem więcej osób, tak żebyśmy razem mogli sprezentować coś każdemu. I w ten sposób zostałam główną organizatorką bardzo owocnej (jak się później okazało) akcji, która przyniosła prezenty gwiazdkowe kilkunastu osobom, a mnie pozwoliła po raz pierwszy od dawna przeżywać święta w poczuciu samozadowolenia i spełnienia. Kiedy jedna z obdarowanych mówiła, że dzięki temu prezentowi może urządzić rodzinie prawdziwe święta, poczułam, że jestem przydatna. Dodatkowo, sprawdziłam się jako organizatorka akcji charytatywnej, a nie było to łatwe zadanie. To doświadczenie wzbudziło we mnie chyba tyle samo dobra i radości, co w obdarowanych.
Jednocześnie, w naszej indywidualistycznej kulturze Zachodu przyjęcie pomocy często postrzegane jest jako przejaw słabości. Z kolei jej udzielenie bywa rozumiane jako przejaw siły, chęci kontroli. Nie ma nic dziwnego w pomaganiu dzieciom, osobom starszym i chorym, biednym, a także „naszym braciom mniejszym” – zwierzętom. Jednak ludzie niezależni, samodzielni, a za takich przecież chcemy wszyscy uchodzić, pomocy tak jakby nie potrzebują. Dlatego też czasami, hamując naturalny odruch zainteresowania drugą osobą w potrzebie, zastanawiamy się, czy oferta pomocy jej nie urazi. Czy nie odkryje jej zależności, słabości.
Opowiedziano mi raz o starszej sąsiadce, która, bez kontaktu z dziećmi, wszystkie święta spędza samotnie. Sąsiedzi, którzy ją lubią, bardzo jej współczują i chętnie widzieliby ją u siebie, jednak jej nie zapraszają, nie chcąc urazić tym, że wiedzą o jej samotności. I w ten sposób co roku obie strony spędzają święta z cieniem smutku w sercu.
Dlaczego tak jest? Czy propozycja pomocy to nie jest przede wszystkim wyraz ludzkiej sympatii i zrozumienia? I czy przyjęcie pomocy nie powinno kojarzyć się z ulgą, chwilą wytchnienia i poczuciem „bycia zaopiekowaną”?
Przecież każdy człowiek na świecie, nawet na co dzień silny i niezależny, przeżywa takie chwile lub sytuacje, w których czuje się słaby i chciałby poczuć troskę i zrozumienie ludzi wokół siebie. Nikt z nas nie jest samotną wyspą. Każdy z nas czuje, że od kogoś zależy, a jednocześnie wierzy, że ma wpływ na innych. Tak więc każdy może i dawać, i przyjmować pomoc.
Kilka dni temu miotałam się desperacko pomiędzy otwartym samochodem pozostawionym na chwilę na ulicy a wejściem do naszego budynku – z licznymi drzwiami na klucz. Każdy kurs do budynku (a były już chyba ze trzy) z siatkami zakupów, a nie był to koniec. Wiedziałam dobrze, że mój samochód jest zawalidrogą na ulicy, a kiedy zobaczyłam wychodzącą sąsiadkę, byłam pewna, że nie jest szczęśliwa z powodu slalomu, który musiała zrobić pomiędzy moimi siatkami. Brzmi znajomo? Mam nadzieję, że nie… Na szczęście sąsiadka uśmiechnęła się do mnie ciepło przy zwyczajowym „bonjour”. Kiedy weszłam do budynku z następną porcją zakupów, zobaczyłam, że wewnętrzne drzwi, te do windy, zostały podparte jedną z moich siatek, mam więc wolną drogę, a dwie inne torby są przestawione bliżej windy, tak że mniej mi zostało do wniesienia dalej. Pewnie, powie ktoś, mogłam sama sobie poprzestawiać. Mogłam, ale tego nie zrobiłam, i kiedy zrozumiałam, że to właśnie sąsiadka (starsza ode mnie!) w ten dyskretny, ale i znaczący sposób ułatwiła mi całą operację, poczułam… wdzięczność. Za współ-czucie ze mną. Za domyślność i zrozumienie mojego pośpiechu i zakręcenia.
Jak napisała Shannon L. Alder – „Jedną z najważniejszych rzeczy, które możesz zrobić na tej ziemi, jest pokazanie ludziom, że nie są sami”.
A pozytywne emocje, i w efekcie lepsze samopoczucie, to nie jedyne powody, dla których warto pomagać. Oczywistą zachętą do pomagania jest zasada wzajemności. Skoro pomogłam, to jest szansa, że kiedy ja będę potrzebować pomocy, mam jedną osobę więcej wokół siebie skłonną mi jej udzielić. Warto budować wokół siebie taką sieć życzliwych ludzi.
Kiedy pomogliśmy, widzimy, że coś od nas zależy. Nasze poczucie sprawstwa wzrasta, co pozwala nam się czuć wartościowszym, porządniejszym człowiekiem. A to z kolei pomaga poczuć szczęście. Jak powiedział Aleksander Sołżenicyn – „Człowiek jest szczęśliwy tak długo, jak długo się na to decyduje”. Kiedy więc widzimy, że postanowienia noworoczne szczęścia nie dają, zacznijmy pomagać i pomoc przyjmować, a będziemy szczęśliwsze.
W 2020 roku powstało w Brukseli nowe grono kobiet, którego jestem członkinią. To Elles pour Elles, polska organizacja zrzeszająca dzielne i pomysłowe polskie dziewczyny, które pomagają Polkom w Belgii doświadczającym przemocy w rodzinie. Prowadzimy m.in. tak zwane Kręgi Kobiet – grupy terapeutyczne dla Polek borykających się z przemocą, prowadzone przez psycholożki. Właśnie otworzyłyśmy zapisy na kolejny Krąg.
Jeśli znacie osobę potrzebującą pomocy, podszepnijcie jej o nas.
Niebieska Linia: +32 466 901 702
www.ellespourelles.be
Autorka: członkini Elles pour Elles
Gazetka 200 – kwiecień 2021