Czy wiesz, że już Ötzi – człowiek żyjący trzy i pół tysiąca lat przed naszą erą i odnaleziony w alpejskim lodowcu – nosił przy pasku torebkę z wołowej skóry? Pewnie spadłby z wierzchołka, gdyby dowiedział się, że za kilka tysięcy lat o owe damskie akcesorium będą toczyły boje największe domy mody.

PROTOTYPY

Ötzi został znaleziony w 1991 roku na wysokości 3210 m n.p.m. w Alpach Ötztalskich przez dwoje niemieckich turystów. Uznali oni, że ciało należy do zmarłego tragicznie turysty. Jego prawdziwy rocznik określono dopiero w wyniku specjalistycznych badań. Odzież i przedmioty należące do Ötziego pozwalają odtworzyć dość precyzyjny obraz życia ludzi z epoki miedzi (przełom epoki kamiennej i epoki brązu). Mężczyzna ubrany był w skóry, które pochodziły od niedźwiedzia, kozicy i jelenia, oraz w buty i skarpety splecione z miękkich traw i łyka. Taka konfekcja zapewniała znakomitą ochronę w trudnych warunkach pogodowych wysokich gór. Ponadto miał przy sobie miedziany toporek, nóż z krzemienia i łuk ze strzałami oraz – i to jest hit – plecak, w którym znajdowały się hubka, sieć do polowania na zające, pojemniki z kory brzozowej i kilka innych narzędzi krzemiennych. Okazuje się, że „człowiek lodu” był prekursorem torebki!Za pierwsze torebki stosowane na masową skalę można uznać worki noszone przez naszych praprzodków parających się głównie zbieractwem i łowiectwem. Wytwarzano je z różnego rodzaju materiałów, ale w zamyśle nie stanowiły ozdoby. Miały dość pragmatyczne zastosowanie – służyły do gromadzenia pożywienia w trakcie koczowniczego trybu życia.

W Egipcie znaleziono hieroglify i starożytne rzeźby, które pokazują mężczyzn z torbami przywiązanymi do talii (pierwowzory dzisiejszych „nerek” vel „biodrówek”). Prawdopodobnie przenoszono w nich nasiona na plantacjach. Ze względu na ich niewielkie rozmiary trzymano w nich także pomady, kości do gry oraz monety. Zwykle przywiązane rzemieniem do pasa padały łupem złodziei – wystarczyło je odciąć nożem. Co ciekawe, to właśnie u Egipcjan torebka zaczęła balansować na granicy użyteczności i trendu. W miastach torebki nie służyły tylko do gromadzenia drobiazgów, ale także stanowiły symbol ukazujący status społeczny, zachwycając efektownym zdobnictwem.

W średniowieczu narodziły się „listonoszki”. To w nich bogaci kupcy miejscy przenosili pieniądze. Ilość zdobień na torebce była zależna od tego, jakim poziomem zamożności cechowała się dana osoba. Natomiast między XV a XVIII wiekiem powstały torebki w formie kieszeni ukrytych w fałdach kobiecych sukni za pomocą eleganckiego klipsa z łańcuszkiem. Tak zwane „sweet bags” miały osobliwy cel – neutralizowały nieprzyjemny zapach wynikający z niskich standardów higieny, nawet wśród wyższych warstw społecznych.

Popularnością cieszyły się także sakwy wykonane z aksamitu, jedwabiu lub atłasu. Były szyte złotymi nićmi, zdobione szlachetnymi kamieniami i eleganckimi haftami, a ściągane na górze za pomocą dekoracyjnych wiązań. W ich wnętrzu chowano monety i żetony do gier hazardowych. W XVII wieku panowie z wolna zaczęli rezygnować z toreb na rzecz małych sakiewek (prototypów dzisiejszych portfeli), które mieściły się w wygodnych kieszeniach spodni. Idąc za trendem wyznaczonym przez Ludwika XIV, który jako pierwszy założył trzyczęściowy garnitur z kieszeniami, mężczyźni upychali drobiazgi w zakamarkach garderoby. Równolegle weszły na rynek przeskalowane torby na ramię (prototyp „shopper bag”), wytrzymałe na bardzo duże obciążenie. Użytkowali je głównie biedniejsi do transportowania narzędzi lub produktów rolnych na cykliczne jarmarki.

Pod koniec XVII wieku kobiety zrzuciły piramidalne kiecki, a tym samym straciły kryjówki na babskie fidrygałki. Pojawiły się „ridicules”, czyli śmiesznotki – jedwabne torebusie w kształcie urny, tulipana bądź liry, przewiązywane sznureczkiem. Panie trzymały je zazwyczaj w ręku lub przyczepiały za pomocą paska do nadgarstka (pierwowzór torebek „wristlet”). Co ciekawe, w tym modelu lubowały się kobiety pracujące, ale damom nie przypadł do gustu. Uważały, że kobiecie uwłacza wystawianie na widok publiczny rekwizytu, który do tej pory stanowił intymny detal.

Wiek XIX to czas nowych technologii, co widać także w przemyśle odzieżowym. Nie dość, że torby szyją wielkie manufaktury, to jeszcze wprowadzają w obieg ekstrawaganckie detale wykończeniowe: haczyki, łańcuszki i zapięcia na metalowy zatrzask. W 1854 roku w Paryżu otworzył swój salon mody Louis Vuitton. To jemu zawdzięczamy „kopertówki”, w których kobiety trzymały chusteczki oraz sole trzeźwiące.

W XX wieku zdecydowanie największy wpływ na kształt torebki miała emancypacja kobiet. Panie, stając się aktywniejsze na gruncie zawodowym i mobilniejsze, chętnie zaopatrywały się w nesesery i walizy podróżne z solidnymi okuciami i masywnymi zamkami. Torebka miała dopasować się do spektrum ich wymagań. Zaczynają formować się także wariacje torby, zróżnicowane w zależności od pory dnia i ubioru: przed południem – torebki skórzane, po południu – torebki z tkanin, a wieczorem – błyszczące, kosztowne balowe woreczki.

FENOMEN

Dzisiejsza moda bezspornie nawiązuje do nieprzemijalnej klasyki ubiegłych epok. Mnogość stylów, materiałów, wzorów i sposobów produkcji nakręca biznes. Świat mody nieustannie dyktuje nowe trendy, dynamicznie rozwijają się kierunki w sztuce i modzie, więc i forma toreb ulega przeobrażeniom z sezonu na sezon. Kopertówki, bowlery, kuferki, shopperki, hobo, worki, listonoszki, nerki, duffle, saszetki – współczesna kobieta pełni tak wiele funkcji, że jedna torba to zdecydowanie za mało. Zresztą, panowie też szukają alternatywy dla przenoszenia swoich gadżetów, kiedy kieszenie w dopasowanych jeansach pękają w szwach. Dziś bez torebki to jak bez ręki.

Najsłynniejsze torebki świata to te, które należą do najdroższych. Wystarczy przyjrzeć się chociażby fenomenowi torebek Hermès, a w szczególności modelom Kelly (na cześć aktorki Grace Kelly) oraz Birkin (odpowiedź na potrzeby Jane Birkin). Niedawno świat mody obiegła informacja, iż włoska marka Boarini Milanesi stworzyła najdroższą torebkę w historii. Część dochodu ze sprzedaży ma trafić na ochronę oceanów. Projektant włoskiej marki podkreślił, że ratowanie mórz jest misją firmy. Nowa najdroższa torebka świata o nazwie Parva Mea utrzymana została w niebieskiej tonacji, a jej faktura przypomina w dotyku skórę aligatora. Model przyozdabiają biżuteryjne motyle wysadzane kamieniami, diamentami pavé, szafirami oraz turmalinami paraiba. Koszt sakwy to 6 mln euro, czyli prawie 27 mln złotych! Warto podkreślić, że powstały tylko trzy egzemplarze tego modelu. Aby produkt stał się pożądany, musi być osiągalny jedynie dla nielicznych.

INTROSPEKCJA

Niedawno przeczytałam, że pewien mąż, chcąc udowodnić żonie, że ta nosi przy sobie pół domu, wrzucił jej po kryjomu do torby cegłę. Biedaczka przez miesiąc nie odkryła kantu. Dopiero dobroduszna córka wyjawiła sekret. Ale przypał! Okazuje się, że o ile legendarnemu Ötziemu torba służyła do przenoszenia, tak współczesnym kobietom służy do noszenia.

Koncepcja torebki i historia jej przeobrażeń dają obraz naszych potrzeb. Torba stanowiła środek transportu dla niezbędnych rzeczy – sieci do polowań, narzędzi krzemiennych, żywności, monet, kości do gry, chusteczek czy soli trzeźwiących. Dzisiaj jej zawartość może stanowić wyposażenie całego pokoju, więc doczekała się nawet kategoryzacji. I tak mamy podział na rzeczy praktyczne (portfel, klucze, dokument tożsamości, telefon, notes, długopis, słuchawki), kosmetyki i środki higieny (lusterko, chusteczki higieniczne, pomadki, perfumy lub dezodorant, grzebień, gumka i spinki do włosów), apteczkę pierwszej pomocy (miętówki, płyn do dezynfekcji rąk, tabletki, plastry, parasolka, agrafka) oraz przekąski (baton, owoc, woda). Dodałabym jeszcze kategorię „zmiotki”, w skład której wchodzą rachunki, paragony i bilety, oraz „rodzina” („Mamo, lalka nie mieści się do mojego plecaka!”, „Mamo, przechowaj mi różową kulkę, patyk z parku, ukruszony ząb, oko misia, piórko gęsi, kamień z piaskownicy i guzik z boiska!”). Pocieszam się, że ten torebkowy bajzel nie świadczy o mojej dezorganizacji, ale o ilości i wielorakości obowiązków, które biorę na siebie. Każda torebka mówi coś o kobiecie, do której należy, nawet jeśli ona sama nie zdaje sobie z tego sprawy.

Wysoce zorganizowana i ustawicznie uśmiechnięta Japonka Marie Kondo w swojej metodzie KonMari z codziennego opróżniania torebki proponuje zrobić rytuał. Po powrocie do domu przeglądamy zawartość saszetki, odkładamy wszystkie przedmioty znajdujące się w niej na przeznaczone im miejsce, segregujemy paragony i wyrzucamy śmieci. Mając świadomość posiadanych elementów, z czasem zmniejszamy ilość dźwiganych codziennie bibelotów.

WYMIĘKAM

Można śmiało postawić tezę, że kobietę wraz ze swoją sakiewką należałoby zaliczyć do muszlowców. Ślimak z muszlą wykluwa się z jaja. Muszla jest najczęściej przezroczysta i bardzo miękka, ale z czasem zaczyna twardnieć, jeśli tylko jej właściciel pozyska dużą ilość wapnia. Taki twardniejący wapń nadbudowuje muszlę, dzięki czemu z czasem, w ciągu życia ślimaka, jego skorupa się powiększa. Nie ma innego wyjścia, ponieważ ślimak z roku na rok rośnie i musi się w swoim mobilnym domku mieścić. Teoretycznie ślimak może sobie swoją muszlę powiększać do woli. Ponoć gdyby się uparł, to mógłby sobie ją rozbudować tak, żeby mieć monstrualną chatę, której z pewnością zazdrościłyby mu inne mięczaki z kwartału. Jednak ślimak to wbrew pozorom niegłupie stworzenie i nie buduje sobie nic ponad to, czego potrzebuje. Im większy dom, tym większy koszt. W przypadku ślimaka jest to koszt energetyczny – brzuchonóg będzie musiał go dźwigać wszędzie ze sobą. W jego przypadku sprawdza się zasada: domek ciasny, ale własny. A na pewno lekki.

Ujmuje mnie zmysł praktyczny Ötziego, jak i trzeźwość umysłu i logika ślimaka. Czy zorientowałabym się, gdyby ktoś podłożył mi cegłę? Może przyszedł czas na przejrzenie torebki. Pytanie… której?

 

Sylwia Znyk

 

Gazetka 201 – maj 2021