Myśląc o luksusowym samolocie, widzimy Concorde’a, o luksusowym statku – Titanica, a o pociągu – zawsze Orient Express. Najbardziej luksusowy skład na świecie, kursujący między Paryżem a Konstantynopolem (dzisiejszy Stambuł), po raz pierwszy wyjechał na tory w roku 1883. Ale „król pociągów” nadal ekscytuje Europę.

SUKCES NAGELMACKERSA

Zaczęło się od wizji Georges’a Nagelmackersa, syna prominentnego belgijskiego bankiera. W 1865 roku wymyślił on sobie pociąg snujący się niespiesznie przez Europę, kuszący swoim luksusem najróżniejsze elity i największe ówczesne sławy. Po powrocie ze Stanów Georges postanowił zrealizować swój plan. Po licznych niepowodzeniach i tarapatach finansowych ostatecznie stworzył linię kolejową pomiędzy Paryżem a Stambułem. Ówczesna prasa nazwała ją „orient express”, co Nagelmackers postanowił wykorzystać i oficjalnie nazwał tak swoje przedsięwzięcie.

Początkowo pociąg łączył Paryż z Azją, ale z czasem na trasie pojawiły się inne miasta: Wenecja, Ateny, Budapeszt, Wiedeń czy Mediolan, a od roku 1930 (z przerwą w czasie wojny) także Londyn. Przez lata zmieniały się trasy pociągu i liczba wagonów (mogło ich być nawet czterdzieści!). Nigdy jednak nie zmienił się jego status, wygląd i cennik. Podróżowanie Orient Expressem stało się symbolem wysokiego statusu społecznego i każdy, kto wtedy w Europie szczycił się jakąkolwiek fortuną, „musiał” wykupić przejazd tym pociągiem.

W Ameryce Północnej próbowano uruchomić luksusowe trasy American Orient Express, którymi podążała replika europejskiej legendy od 1989 do 2008 roku. Na Starym Kontynencie Orient Express przestał kursować rok później, a jego spadkobiercy właściwie do dziś poszukują oryginalnych wagonów, które znajdują w muzeach, prywatnych ogrodach i na bocznicach kolejowych na całym świecie.

POLSKI EPIZOD ORIENT EXPRESSU

Oficjalna trasa przejazdu legendarnego składu nigdy nie obejmowała Polski. Ale z czasem zaczęły powstawać najróżniejsze firmy, które niemal w każdym zakątku Europy chciały mieć coś wspólnego z Orient Expressem i oferowały swoim klientom przepych na torach pod oryginalną nazwą. W 1988 roku pociąg jechał z Paryża do Hong Kongu trasą przez Białą Podlaską i Terespol. Wydzierżawiony został przez rosyjską spółkę Orient Express, która potem otworzyła połączenia do Władywostoku i Pekinu. Po dwunastu latach spółka miała zwrócić pociąg jego właścicielowi. Nie wiadomo dlaczego, ale trzynaście wagonów Orient Expressu trafiło na dziesięć lat na bocznicę w Małaszewiczach w gminie Terespol. Nikt się nimi nie interesował. Skład niszczał, rdzewiał i był regularnie rozkradany. Jak mówił wtedy naczelnik sekcji napraw wagonów, Sławomir Denicki: „Byłem w kilku wagonach. W jednym stał fortepian. Widziałem przepych, bogactwo, wiele ozdób mosiężnych, miedzianych i pozłacanych. To było po prostu cudo”.

Z czasem pojawili się łowcy skarbów i złomiarze. Ostatecznie wagony zostały odtransportowane do Francji, choć do dziś operacja ta owiana jest tajemnicą. Ale Orient Express pojawił się w Polsce także w roku 2007. Podczas podróży z Wenecji do Pragi legendarny pociąg zajechał też do Krakowa, a potem ruszył na północ, do Warszawy i Malborka.

KOMU BILET ZA 63 000 EURO?

Ostatni oryginalny Orient Express wyjechał w trasę 14 grudnia 2009 roku. Zdecydowano wówczas, że ekspansja sieci kolejowych w Europie i rozwój tanich linii lotniczych stwarzają zbyt wielką konkurencję dla regularnych podróży legendarnym pociągiem. Niemniej postanowiono, że pociąg będzie kursować po krótszych trasach – lub dłuższych, czarterowanych, jako legenda, ciekawostka, współczesny luksus albo po prostu kawał kolejowej historii. Nieco później firma Venice-Simplon Orient Express (VSOE) postanowiła odnaleźć, wykupić i odrestaurować wagony oryginalnych składów i użyć ich w swojej ofercie turystycznej.

W roku 1883 bilet na podróż Orient Expressem kosztował 700 złotych franków, czyli równowartość około 6000 euro. Dzisiaj cena biletu może sięgnąć nawet 63 000 euro za osobę, w zależności od rodzaju, długości i standardu podróży. Najwięcej płaci się rzecz jasna za najdłuższą, nawet tygodniową podróż i towarzyszące jej prywatne zakwaterowanie, własną łazienkę w przedziale, najlepsze dania serwowane cały dzień, obsługę pociągu gotową spełnić każdą zachciankę 24 godziny na dobę, jak również przewodników po historycznych miejscach, w których na trasie zatrzymuje się pociąg. Oczywiście spadkobiercy Orient Expressu oferują też tańsze, znacznie krótsze i bardziej okrojone formy podróży. Te największą popularnością cieszą się w Wielkiej Brytanii, a podczas takiej jednodniowej wycieczki wszyscy chętni mogą liczyć na niedzielny lunch albo popołudniowy posiłek, czyli odpowiednik naszego obiadu. Bilety na taką wyprawę kosztują około 570 euro.

MASZYNA DO ROBIENIA PIENIĘDZY

Na każdej sławie można zarobić gigantyczne pieniądze. Tak jest też w przypadku Orient Expressu. I nie chodzi wyłącznie o książki, filmy czy wycieczki. Skoro Agatha Christie rozsławiła pociąg powieścią „Morderstwo w Orient Expressie”, to dlaczego nie podążać jej śladami i nie organizować tematycznych podróży z morderstwem w tle? Jedną z firm, które organizują tego typu atrakcje, jest Ariodante. Pierwszą z takich „podróży w czasie” – do roku 1920 – zorganizowano w styczniu ubiegłego roku. Kolejna planowana jest na wiosnę 2022 roku. Wszyscy chętni, ubrani w stroje z epoki, będą mogli przejechać z Paryża do Nicei, wcielając się po drodze w legendarnego Herkulesa Poirot i rozwiązując zagadkowe morderstwo. Będą mieć na to dwanaście godzin. W trakcie wycieczki na pasażerów czekać będą także posiłki, szampan i... aktorzy, którzy wcielą się w pasażerów i obsługę pociągu, a ich zadaniem będzie pomagać lub przeszkadzać w rozwiązaniu mrocznej zagadki.

Oczywiście każdy chętny musi się liczyć z kosztami – 10 380 dolarów za osobę. Za dodatkowe 3916 dolarów można dokupić też wersję VIP, czyli prywatną wizytę u jednego z francuskich projektantów pracujących dla telewizji i teatru, przymiarkę kostiumu z lat 20. ubiegłego stulecia, wizytę u stylisty i fryzjera, a także przejazd z hotelu na dworzec kolejowy odrestaurowaną limuzyną z 1920 roku. Ale to oczywiście nie wszystko. Za dodatkowe 9000 dolarów za dwie osoby chętni mogą zarezerwować nocleg w Paryżu i dwa w Nicei w jednym z hoteli, które nawiązują swoją estetyką do minionej epoki. Powrót do Paryża już na własną rękę.

KRÓLOWA AGATHA

Pierwsza osoba, która przychodzi na myśl w przypadku Orient Expressu, to oczywiście Agatha Christie. To właśnie ona w 1934 roku rozsławiła pociąg w książce „Morderstwo w Orient Expressie”. Po raz pierwszy jej powieść ukazała się w odcinkach rok wcześniej na łamach amerykańskiej gazety „Saturday Evening Post” pod tytułem „Morderstwo w pociągu do Calais”. Na treść książki złożyły się dwa fakty. Pierwszy to tak zwana „sprawa Lindbergha” – porwanie niemal dwuletniego syna amerykańskiego lotnika Charlesa Lindbergha. Mimo tego, że zażądany okup w wysokości 50 000 dolarów został zapłacony, dziecko znaleziono martwe 8 km od rodzinnego domu. Kolejnym zdarzeniem, które wpłynęło na powstanie powieści, był przymusowy postój Orient Expressu w 1929 roku niedaleko tureckiego miasta Çerkezköy, gdzie w wyniku wyjątkowo ciężkiej śnieżycy pociąg został unieruchomiony na sześć dni. Tamtejszą atmosferę doskonale oddaje najnowszy film z 2017 roku z udziałem największych gwiazd kina, takich jak Kenneth Branagh, Judi Dench, Penelope Cruz, Johnny Depp, Derek Jacobi, Michelle Pfeiffer czy Olivia Colman. Sama pisarka, która kilkakrotnie korzystała z usług legendarnego pociągu, w 1931 roku utknęła w nim podczas podróży ze względu na powodzie i ulewy, które podmyły tory.

TĘSKNOTA ZA ORIENT EXPRESSEM

Dziś po Europie kursują składy pod nazwą Venice Simplon Orient-Express (VSOE). Natomiast w Wielkiej Brytanii historyczne pociągi obsługuje firma Pullman. Nie zmienia to faktu, że wagony są dokładnie takie same, z wyjątkiem sypialnych. Tych na Wyspach nie ma, bo nie istnieje taka potrzeba. W przypadku tras europejskich Pullman przewozi pasażerów ze stacji London Victoria do Folkestone. Wszyscy przesiadają się do autokarów, które wjeżdżają na pokład pociągu transportującego je tunelem pod kanałem La Manche do francuskiego Calais. Tam na turystów czeka VSOE i rozpoczyna się druga część wycieczki. Historyczny pociąg kursuje po Europie sześć dni. Pasażerowie mogą więc liczyć na wyjątkowe doznania w kilku krajach na trasie przejazdu, ale też na spokojne i luksusowe noce.

Do nocnych tras wraca obecnie coraz więcej przewoźników. Turyści chętnie wybierają tę formę podróży. Rzecz jasna w przypadku firm mniej sławnych niż Orient Express w grę wchodzą znacznie niższe koszty. Pojawiają się też nowe firmy kolejowe, niektóre na bazie tak popularnych dzisiaj start-upów, jak choćby Midnight Trains. Właściciele firmy chcą zgromadzić wystarczające fundusze, aby od grudnia 2024 roku móc oferować podróżnym „hotel na torach” łączący Paryż z Edynburgiem, Rzymem, Madrytem, Berlinem i Kopenhagą. W planach jest także połączenie z Wenecją.

Coraz częściej najróżniejsze przedsiębiorstwa stawiają na ekologię. Skoro są już ekologiczne samochody i niewielkie awionetki, warto przypomnieć, że to kolej jest najbardziej przyjazna środowisku. „Trzeba by 23 razy przejechać naszym pociągiem trasę Paryż-Rzym, żeby zanieczyścić środowisko tak, jak jedna podróż samolotem na tej samej trasie” – czytamy na stronie start-upu Midnight Trains. Firma chce, by luksus był na wyciągnięcie ręki, i zapewnia, że ceny biletów będą zbliżone do tych, które już oferuje SNCF. Niezależnie od standardu, kosztów i zapewnianych atrakcji, wszystko zależeć będzie wyłącznie od tego, czy potencjalni klienci zechcą wydać pieniądze.

 

Filip Cuprych

 

 

 

Gazetka 204 – wrzesień 2021