Igrzyska olimpijskie mają starożytną tradycję. Po raz pierwszy zorganizowano je w 776 r. p.n.e. w Grecji. Odbywały się co cztery lata w Olimpii. Konkurowano w biegach, zapasach, boksie, pankrationie (kombinacja boksu i zapasów), pentatlonie, czyli pięcioboju (rzut dyskiem, skok w dal, rzut oszczepem, biegi i zapasy), wyścigach konnych i wyścigach zaprzęgów (pierwowzór Formuły 1). I teraz bomba. Uczestnicy startowali jak ich matka na świat wydała. Au naturel. Na golasa! Dlaczego więc dziś tyle krzyku wokół strojów sportowych, skoro starożytnych uwierały nawet skórzane reformy?

O GRECKICH NUDYSTACH

Ubiory w starożytnej Grecji były wyjątkowo trywialne i ascetyczne. W zasadzie był to zawsze mniejszy lub większy prostokąt tkaniny, omotany wokół ciała na wiele sposobów. Podczas inauguracji zawodów najbardziej popularnym strojem były majtki ze skóry, ale przeszkadzały w swobodzie ruchów, powodowały otarcia i spowalniały. Legenda głosi, że w roku 720 p.n.e. biegnącemu na zawodach do mety Orsipposowi z Megary zsunęła się przepaska biodrowa. Nie dał się zbić z pantałyku. Zachował kamienną twarz i niewzruszony parł do przodu. Wyścig wygrał, a publiczność nagrodziła go gromkimi brawami. To dało Grekom do myślenia – czyżby nagość ułatwiała bicie rekordów? Nie trzeba było długo czekać, aby greccy sportowcy zrezygnowali z odzienia wierzchniego i zdecydowali się na występy w stroju Adama. Warto zaznaczyć, że starożytne igrzyska były zawodami przewidzianymi dla określonej grupy społecznej. Mogli w nich brać udział – i jako uczestnicy, i jako kibice – jedynie mężczyźni.

Inna sprawa, że nie mieli się czego wstydzić. Przecież wychowanie w Sparcie było ukierunkowane na doskonalenie kondycji fizycznej oraz umiejętności wojskowych. To Grecy stworzyli ideał wychowania fizycznego. Wspólnym ideałem greckiego wychowania („paideia”) była „aretē” (dzielność, cnota), a celem wychowawczym – człowiek dążący do doskonałości. Wzorem był mężczyzna rozwinięty fizycznie, wysportowany, piękny, odważny i waleczny. Dążenie do tego, co optymalne, określano mianem kalokagatii. Termin ten oznaczał sprawność fizyczną, a także wysportowaną i harmonijnie zbudowaną sylwetkę.

O GRECKICH SPRINTERKACH

Kobiety w starożytnej Grecji rzadko kiedy dopuszczano do rywalizacji sportowej. Wynikało to zarówno z poglądów religijnych, jak i przekonania o ich ułomności cielesnej. Kobietom zakazano wstępu na męskie zawody, ale nie pozostały bierne. Ku czci bogini Hery odbywały się w Olimpii igrzyska herajskie, przeznaczone wyłącznie dla płci pięknej. Najprawdopodobniej miały charakter panhelleński (ogólnogrecki), choć nie jest to potwierdzone, i zapewne odbywały się tuż przed igrzyskami olimpijskimi dla mężczyzn. Za organizację zawodów odpowiedzialnych było szesnaście mężatek, a uczestniczkami mogły być jedynie niezamężne dziewczęta. Podczas igrzysk rywalizowano w jednej konkurencji – biegu na dystansie niepełnego stadionu (160,22 m). Zwyciężczynie otrzymywały wieniec oliwny i część wołu ofiarowanego patronce igrzysk. Miały również prawo do wystawiania swojego „wizerunku” (ikones) w Altisie. Były to portrety lub posągi z plakietkami z ich imieniem. Wizerunki te prezentowano w świątyni Hery. Do dziś zachowały się nisze, w których je wystawiano.

Zapisy z tamtych lat podają, że dziewczęta biegały z rozpuszczonymi włosami. Ich tuniki sięgały niewiele powyżej kolan, a ich prawe ramię i pierś były odsłonięte. Obecnie strój ten interpretuje się jako exomis – rodzaj męskiej tuniki, a igrzyska kobiece jako rytuał inicjacji przedślubnej. Historycy jednogłośnie twierdzą, że strój biegaczek był hołdem dla silnych kobiet, za które wówczas uważano Amazonki, plemię wojowniczek wywodzących się od boga Aresa i nimfy Harmonii. Sądzono, że Amazonki usuwały dziewczętom pierś, aby nie przeszkadzała im w napinaniu cięciwy łuku lub rzucaniu dzidą.

O PRZYZWOITOŚCI

Nowożytne letnie igrzyska olimpijskie rozgrywane są od 1896 r. (Ateny), a zimowe od 1924 r. (Chamonix). Nawiązują do głębokich tradycji antycznych igrzysk olimpijskich. Zawodnicy traktują je jako najważniejsze zawody sportowe, a złoty medal olimpijski jako najcenniejsze trofeum. Na początku uczestnictwo kobiet w igrzyskach ograniczało się do tzw. sportów kobiecych – dawnych zajęć rekreacyjnych arystokracji, takich jak tenis, żeglarstwo, krokiet, jazda konna, łyżwiarstwo figurowe. Taki wybór miał chronić kobiecość i płodność. Kobiety miały unikać forsownego lub ciągłego wysiłku, co było zaprzeczeniem sportów na wysokim poziomie. Miały być przyzwoite.

Od kiedy dopuszczono kobiety do udziału w zawodach, narzucano im rozmaite wymagania. Na początku XX w. zawodniczki występowały w kompletnym ubraniu, włącznie z gorsetem. Patrzę na zdjęcie mistrzyni świata w łyżwiarstwie figurowym. Brytyjka Madge Syers miała na sobie spódnicę, która sięgała jej do połowy łydki, kiedy w 1908 r. została nagrodzona złotym medalem indywidualnym i brązowym medalem dla par (z mężem) w Londynie. Nobliwa kreacja. Umiar. Ucieleśnienie cnót wszelakich.

O FORMIE I TREŚCI

Podczas współczesnych igrzysk kwestia stroju sportowego wznieca najwięcej kontrowersji. Igrzyska Olimpijskie w Tokio miały odbyć się w poprzednim roku, ale ze względu na pandemię koronawirusa święto przełożono na 2021 r. Walorem tych zawodów jest wielokulturowość i wielonarodowość. Podczas ceremonii otwarcia możemy zobaczyć sportowców z najróżniejszych zakątków świata. Wiele reprezentacji w swoich okryciach wierzchnich nawiązuje do kultury lokalnej. Nie brakuje różnobarwnych i widowiskowych projektów, a całość przypomina raczej globalny pokaz trendów aniżeli preludium do zaciętych potyczek o miejsce na podium. Włochów od lat ubiera Armani. Włoski przepis na stylowy wygląd opiera się na minimalizmie z nutą elegancji. Włosi liczą, że król wybiegów przynosi im szczęście. Z kolei reprezentantów USA ubrał Ralph Lauren (kultywując ideę „american dream”), a bieliznę i stroje wypoczynkowe zaprojektowała dla nich… Kim Kardashian. Sport i moda idą w parze. Tyle że to, co na wybiegu zachwyca i inspiruje, już na boisku traci na znaczeniu.

O AFERZE

Paradoks naszych czasów. Podczas tegorocznych Igrzysk Olimpijskich w Tokio to nie sukcesorzy Orsipposa zajmowali opinię publiczną. Gromy spadły na niemieckie gimnastyczki, które zdecydowały się na długie spodnie zamiast tradycyjnych, wysoko wyciętych trykotów odsłaniających uda i nogi. Niemki postanowiły zawalczyć o prawo do samodecydowania, a jednocześnie przeciwdziałać seksualizacji kobiet w sporcie. Ich wybór był absolutnie zgodny z zasadami. Kobiety mogą zaprezentować się w kombinezonach oraz legginsach w identycznym kolorze co trykot.

Tyle szczęścia co Niemki nie miały jednak Norweżki. Norweska Federacja Piłki Ręcznej zapłaciła karę za to, że reprezentacja kobiet w piłce ręcznej plażowej złamała dress code. W meczu o brązowy medal mistrzostw Europy wszystkie Norweżki wystąpiły w krótkich, obcisłych spodenkach, a regulamin nakazuje grę w majtkach od bikini. Kara była symboliczna (1500 euro), niemniej jednak wywołała debatę na temat prawa do intymności. Deklarację opłacenia grzywny publicznie złożyła znana piosenkarka pop Pink, która napisała, że jest dumna z norweskich koleżanek protestujących przeciwko nietaktownym uniformom. Uderzyła przy tym w światową federację za seksistowskie reguły.

Jasne, wszystkie wydarzenia sportowe powinny być widowiskowe, ale zarówno stroje gimnastyczek, jak bikini siatkarek, nie zakrywają tyle, ile bardzo często zawodniczki chciałyby zakryć. Spektakularne osiągnięcia zawodników przyćmiła afera zupełnie niezwiązana ze zmaganiami sportowymi.

Nadzy sportowcy na starożytnych igrzyskach olimpijskich nie siali zgorszenia. Wszyscy pochodzili z tego samego kręgu kulturowego i religijnego. Nie powinno więc dziwić, że Orsippos z Megary dumnie prężył muskuły. Czy dzisiaj, wystawiając nagie ciało na widok publiczny, zebrałby cięgi? Być może sześciopak na brzuchu i bosko wyrzeźbione pośladki u niektórych wzbudziłyby entuzjazm. Być może inni nonszalancję Orsipposa nazwaliby prowokacją i promowaniem treści pornograficznych. Być może na czołówkach gazet zamiast informacji o wynikach szerzyłyby się komentarze i osądy społeczne. A może jednak nie?

Wystarczy zerknąć na telewizyjną transmisję z zawodów. W oczy bije wyraźna różnica między skąpymi, przylegającymi do ciała strojami pań i luźnymi, komfortowymi panów. Mężczyźni jednak nie pieją z zachwytu. Koszulka siatkarza po odegraniu meczu jest tak przesiąknięta potem, że waży bodaj z kilogram. Chciałby ją zrzucić, ale regulamin nie pozwala. I pewnie sponsorzy byliby zawiedzeni, bo to ich logo na niej prezentuje. O ile negliż pań jest mile widziany (im mniej, tym większa frajda dla publiki), to panom – poza kilkoma konkurencjami – nie wypada pokazywać gołego torsu.

Wydarzenia podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio pokazały, że seksualizacja sportu ma się całkiem nieźle. Widowiska skupiające przede wszystkim męską część kibiców uatrakcyjnia się kosztem kobiet. Śmiało wycięte kostiumy zawodniczek mają przyciągnąć męską uwagę. Bo nagość świetnie się sprzedaje. Panowie, więcej sportu w sporcie!

 

Sylwia Znyk

 

Gazetka 205 – październik 2021