Konflikt na granicy z Białorusią rozpoczął się w lipcu br. na Litwie. W przeciągu dwóch miesięcy urósł do niebotycznych rozmiarów – objął tereny Łotwy i Polski, a antidotum na problem zaczęto upatrywać w płotach udaremniających nielegalne przekraczanie granic, w przepychaniu uchodźców na terytorium sąsiedniego państwa czy w końcu w rozwiązaniach terytorialnych (jak tymczasowe obostrzenia) i demagogicznych (wmawianie społeczeństwu, że wydalenie „obcych” jest jedyną szansą na ochronę przed zalewem islamskich imigrantów).

Przerzucanie nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu (m.in. z Iraku czy Afganistanu) przez Białoruś do krajów członkowskich Unii Europejskiej jest raczej świadomym działaniem połączonych sił białorusko-rosyjskich, odwetem za nakładane na Białoruś sankcje i kary za nieprzestrzeganie demokratycznych wartości, praw człowieka i obywatela. Niezależnie jednak od genezy konfliktu w tych dramatycznych wydarzeniach na pograniczu każdej ze stron cały czas brakuje współczucia i sumienia.

Narracja polityczna mówi o kilkudziesięciu tysiącach wyznawców islamu chętnych na osiedlenie się w Polsce. Oczywiście fakty są „nieco” mniej spektakularne, bo dotychczas jak podaje rząd udaremniono ok. 8 tys. nielegalnych przekroczeń granicy. W polskich ośrodkach przeznaczonych dla imigrantów znajduje się prawie półtora tysiąca osób. Przykładając do tego liczbę imigrantów przyjmowanych w innych krajach europejskich i masową pomoc dla potrzebujących, nie sposób nie protestować. Oczywiście zagrożenie przyjęcia do swojego kraju zwolenników Państwa Islamskiego i terroru podsyca lęk społeczeństwa, wzmagając coraz bardziej powszechną znieczulicę i dając niemą zgodę na takie traktowanie drugiego człowieka, jakie prezentowane jest przez strażników granicznych. W międzyczasie zapomina się o takich faktach, jak sytuacja polityczna w Afganistanie i prawdziwe powody ucieczki Afgańczyków ze swojego kraju. Tymczasem na granicy pojawiają się pierwsze ofiary śmiertelne wśród uchodźców. Rząd uspokaja, że nic takiego się nie dzieje, że panuje nad sytuacją, że to nie nasza, Polaków, wina.

PUSHBACK, CZYLI HANIEBNA USTAWA

Tymczasem udaremnienie nielegalnego przekroczenia granicy to dosłownie przepychanki graniczne między jedną strażą graniczną (polską) a drugą (białoruską). Dla tego pushbacku podwalinę stanowi rozporządzenie MSWiA o ograniczeniu ruchu granicznego, w którym takie praktyki „wypychania” są uznane za legalne i konieczne. 17 września Sejm przegłosował nowelizację ustawy zakładającej możliwość odwożenia cudzoziemców na granicę i zaniechanie postępowania azylowego.

Straż graniczna i rząd chętnie korzystają z tego prawa, nie zważając na ludzi przetrzymywanych na granicy długie tygodnie, często chorych, którymi nikt się nie opiekuje; ludzi pozbawionych podstawowych praw, które gwarantuje chociażby Konstytucja Rzeczypospolitej, Konwencja Genewska czy Powszechna Deklaracja Praw Człowieka… Środowisko prawnicze szeroko krytykowało tę nowelizację i jej sprzeczność z prawem międzynarodowym. Naruszone w niej zostają m.in. prawo do obrony krajowej oraz deportacji oraz obowiązek udzielenia azylu politycznego dla osób prześladowanych.

WYJĄTKOWY CZAS; STAN WYJĄTKOWY

Konflikt na granicy z Białorusią na tyle wstrząsnął poczuciem bezpieczeństwa państwa polskiego, że konieczne – według władz – było wprowadzenie na terenach przygranicznych surowych restrykcji. 2 września ogłoszony został stan nadzwyczajny, a swym zasięgiem obejmował województwo podlaskie (115 miejscowości) oraz lubelskie (68 miejscowości). Wyznaczono go na miesiąc, natomiast prawdopodobnie zostanie wydłużony.

W tym wyjątkowym czasie nie wolno na przykład organizować zgromadzeń, imprez masowych, nakładany jest obowiązek legitymowania, istnieje zakaz przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym osób niezamieszkujących go, niepracujących i nieedukujących się tam. Istotne są też ograniczenia dla mediów i dziennikarzy, którym uniemożliwia się przeprowadzenie rzetelnej relacji i weryfikacji w terenie oraz osąd stanu faktycznego. Ostatni stan wyjątkowy w Polsce wprowadzono blisko czterdzieści lat temu i raczej nie kojarzy się on z działaniami wzmagającymi pokój, a tym bardziej wartości demokratyczne. Tym razem podsycane konfliktem są uprzedzenia, a krzewienie języka nienawiści w odniesieniu do innych-obcych-cudzoziemców staje się taktyką władzy. Efektem będą zgony.

 

Ewelina Wolna-Olczak

 

 

Gazetka 205 – październik 2021