We wrześniu na platformie Netflix pojawił się południowokoreański serial „Sguid Game” w reżyserii Hwanga Dong-hyuka. W kilka tygodni zdobył ponad 110 mln widzów w ponad 90 krajów świata, osiągając w nich pierwsze miejsca w rankingach popularności. Swoje na pewno zrobił ekspansywny marketing, 37 wersji językowych i 34 wersje dubbingowe. Serialowa opowieść nie należy do lekkich; wręcz przeciwnie – zmusza do głębszych przemyśleń i wzrusza, szokuje, wywołuje skrajne emocje. Znajdując odbiorców także w młodszych grupach wiekowych, wywołuje dyskusję wśród różnych środowisk na całym świecie: czy tego typu produkcje powinny się w ogóle pojawiać?

GRA, MORD I FORTUNA

Serial składa się z dziewięciu odcinków stanowiących zamkniętą całość. Widz może oglądać losy kilku zdesperowanych osób, którym w życiu co najmniej słabo się układa. Z własnego wyboru decydują się na udział w grze, której zasady są proste – jeśli odpadasz, giniesz. Zwycięzca dostanie tak abstrakcyjnie wielką kasę, że – wydaje się – na pewno go ona uszczęśliwi. Konkurencjami są podwórkowe gry, które większość uczestników „zabawy” kojarzy z własnego dzieciństwa. Gry „przesiewają” uczestników – z 456 ma zostać jeden.

Brutalna przemoc, mnóstwo krwi, dosłowne kadry to główne elementy serialu, na które zwraca się uwagę na początku. Dopiero z biegiem serialowych minut losy bohaterów, ich rozterki i emocje zaczynają się przekształcać w pytania moralne, które widz może sobie postawi… a może nie. Na pewno wielu odbiorców zobaczy ten pierwszy, pozorny obraz, w którym rządzi przemoc, brak skrupułów i prawo silniejszego.

NIELETNI WIDZOWIE

Istnieją obawy, że właśnie to dosłowne przesłanie filmu – że zabijanie jest grą, w której wygranym należy się nagroda – może mieć katastrofalny wpływ na psychikę młodych ludzi, całkiem przekonując ich do tego, że przemoc jest w porządku i dobrze umotywowana, ma prawo bytu w społeczeństwie. Krótko po premierze zaczęły się bowiem pojawiać głosy zaniepokojonych rodziców i pedagogów, którzy zaobserwowali wyjątkowe zainteresowanie tym serialem wśród nawet kilkuletnich (!) dzieci i młodzieży. Nieletni użytkownicy Netflixa w zasadzie nie mogą ominąć tego tytułu, dodatkowo nawiązania do niego pojawiają się w innych miejscach – na Facebooku, Instagramie czy TikToku (to tam jest dzisiaj najwięcej możliwości interakcji z fabułą serialu). Dzieci i młodzież zaczynają odgrywać scenki gier z filmu, w których przemoc jest naturalna, skopiowana z pierwowzoru i – umotywowana.

WIELKIE HALO?

Oczywiście przemoc w kinie i telewizji nie powinna dziś nikogo dziwić. Pojawia się na ekranach notorycznie, a szokujące sceny tylko wzbudzają emocje i ciekawość widza. Motyw gry sam w sobie też jest dość popularny, często nawet ukazany właśnie w abstrakcyjny dla uczestników sposób (jak np. w „Cube”, „Igrzyskach śmierci” czy „Platformie”). Epatowanie przemocą mistrzowsko pokazane zostało chociażby w „Kill Billu”. Jednak oglądając ten film, widz nie brał fabuły dosłownie, ale raczej jako szeroko pojętą przenośnię. Już inaczej postrzegano „Dextera”, w którym tytułowy bohater, seryjny morderca, zyskał powszechną sympatię widzów, a sceny przemocy były wisienką na torcie dość intrygującej fabuły.

Patrząc na liczne tytuły z ostatnich dwóch dekad, nie można powiedzieć, że „Squid Game” czymś szczególnym się wyróżnia. Swoją zaskakującą popularność zawdzięcza raczej czasom, w których żyjemy. Dzięki mediom społecznościowym i łatwemu dostępowi do platform telewizyjnych oraz z powodu ograniczonej rodzicielskiej kontroli treści – takie produkcje stają się hitami. Efektem tej niekontrolowanej fascynacji wśród młodych może być nadmierne zainteresowanie przemocą, zadawaniem bólu, nawet zabijaniem. Do tego dochodzi też frajda z odtwarzania motywów zaczerpniętych z serialu. Niestety, wśród spraw kryminalnych minionych dekad nie były rzadkością zbrodnie inspirowane właśnie tym, co przedstawiano na ekranie. Dlatego popularyzacja przemocy i zbrodni wśród najmłodszych, którzy nie są jeszcze moralnie ukształtowani, może mieć fatalne skutki w przyszłości.

ROZMAWIAĆ ZAMIAST ZABRANIAĆ

Jakie jest zatem wyjście? Czy zabraniać oglądać i ograniczać dostęp, a tym samym zakazywać podążania z prądem zainteresowań rówieśników? Czy pozwalać, tłumacząc, na jakiej podstawie kreowany jest świat w mediach? Wykluczenie z grona rówieśników przez zakazy i nakazy na pewno nie pomoże osiągnąć pożądanego efektu. Produkcje typu „Squid Game” będą powstawać i docierać do najmłodszych, krzewiąc wśród nich znieczulicę na przemoc – czy się to rodzicom podoba, czy nie. Na pewno niezbędne jest ograniczenie dostępu dla kilkulatków do treści 16+ oraz wzmożona kontrola oglądanych kanałów. Choć młodzież doskonale wie, jak dotrzeć do szukanych treści, musi być odpowiednio wspierana przez dorosłych opiekunów podczas kontaktu z takimi filmami i serialami.

Warto rozmawiać z młodymi i wyjaśniać, po co są takie produkcje z drastycznymi scenami i pokrętną logiką. Trzeba im uzmysłowiać, że zachowania bohaterów nie mogą być kopiowane w rzeczywistym życiu, bo są fikcją i często wykraczają poza przyjęte normy społeczne, prawne czy moralne. A postawy postaci powinny być inspiracją do przemyśleń na temat własnych wyborów, odczuć, osądów, a nie do bezmyślnego powielania. Warto też podkreślać, że dzięki zetknięciu ze sztuką, także taką, człowiek poznaje lepiej sam siebie.

Ze starszym dzieckiem warto sięgnąć po produkcje kontrowersyjne, na których przykładzie można porozmawiać o roli kreowania fikcyjnej rzeczywistości, sensowności prezentowania przemocy i mordu w sztuce. Czasem do zrzucenia z piedestału „fajności” wystarczy kilka prostych pytań, na które odpowiedzi są oczywiste. Rola opiekuna jest nieoceniona – powinien być dyskretnym przewodnikiem po świecie fikcji i dzięki niej pomóc dziecku skupić się na własnym ego, a nie na samej fabule czy bohaterach. Twórcom „Squid Game” chodziło raczej o pobudzenie do myślenia przez ukazanie kapitalistycznych mechanizmów uprzedmiotawiających jednostkę, a nie o fascynację krwawą jatką. Nie przewidzieli jednak jednego (choć… czyżby?) – że nie każdy odbiorca będzie w stanie ocenić serial na poziomie dojrzałym i właśnie fascynacja jatką będzie napędzać fanów serialu.

 

Ewelina Wolna-Olczak

 

 

Gazetka 206 – listopad 2021