Wszyscy wiemy bardzo dobrze, że okres okołobożonarodzeniowy jest jednym z najbardziej bolesnych dla naszych budżetów domowych. Zakupy spożywcze, prezenty, ozdoby i podróże pochłaniają w grudniu lwią część naszych dochodów. W obliczu ogólnoświatowego wzrostu cen na towary i usługi wielu z nas coraz częściej rozgląda się za tańszymi i często też bardziej ekologicznymi opcjami w codziennym życiu i utrzymaniu domu. Wymieniłam się doświadczeniami z przyjaciółmi i w Polsce, i w Belgii, i doszłam do wniosku, że kilkoma pomysłami na bardziej ekologiczne i tańsze rozwiązania dla świątecznego budżetu warto się z Państwem podzielić.

MAM PLAN!

Planowanie budżetu i zakupów to podstawa i dla wielu brzmi jak banał. Jednak dzięki temu możemy nie tylko bardzo łatwo sprawdzić, gdzie portfel nam przecieka, ale także uniknąć zbyt drogich i chybionych zakupów. Chodzenie do sklepu z listą pojawia się przy tej okazji zawsze jako naczelna rada i nie należy się temu zbytnio dziwić, ponieważ jest to zawsze bardzo dobry pomysł! Przed wyjściem na świąteczne zakupy koniecznie najpierw sprawdź szafki, szafy, zamrażarki i spiżarki – bardzo często jedynie wydaje nam się, że czegoś nie mamy w domu, ponieważ dawno temu wstawiliśmy to w ciemny kąt i usunęliśmy z pamięci. Przeszukanie pudeł z ozdobami choinkowymi uchroni nas przed nierozważnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto, a naszą planetę przed tonami plastikowych śmieci powstających przy okazji produkcji i sprzedaży dekoracji.

Sprawa ma się nieco inaczej, jeśli chodzi o produkty spożywcze – o ile przyprawy i jakieś składniki do ciasta w domach zawsze można znaleźć, o tyle o karpia, śledzie, buraki i postny bigos niekoniecznie. Warto podczas rekonesansu w szafkach zapisać dokładnie, jakie potrawy planujemy podać – nie tylko na wigilię, ale również później – i przy każdej zanotować, co jest nam potrzebne. Moja teściowa zapisuje także na swojej liście orientacyjną ilość danego produktu na osobę (wiadomo na przykład, że dzieci karpia zjedzą mało albo wcale) i dzięki takiemu rozumowaniu może kupić okaz nieco mniejszy i tańszy. Lista pomoże nam także zachować spokój między półkami w sklepie oraz uniknąć wpadania w pułapki marketingowe, których w tym nerwowym czasie na każdym kroku pełno. Jeśli będziemy trzymać się menu i swoich zapisków, nie przyczynimy się również do powstania gigantycznej „nadwyżki spożywczej”.

Wiem z własnych doświadczeń, że po każdych świętach zostają w lodówce tony produktów, które nie zawsze jestem w stanie przerobić. Wyrzucanie jedzenia nie wchodzi w moim domu w grę – nie tylko ze względu na krzyki, jakie wydobywają się z wnętrza mojego portfela, ale też dlatego, że nie chcę przyczyniać się do degradacji środowiska. Produkty spożywcze lądujące na hałdach śmieci rozkładają się i produkują gazy przyczyniające się do ocieplenia klimatu, a przy tym oddają do gleby i wody trujące substancje organiczne. Kupowanie na zapas, impulsywne i niekontrolowane, nie jest jak widać dla nikogo dobre, warto zatem zapytać, co zrobić, jeśli już mamy w domu nadwyżkę jedzenia po świętach.

Marta, jedna z moich przyjaciółek, zawsze sprawdza, co można zamrozić na później. Barszcz, pierogi i bigos to tylko niektóre potrawy mogące spokojnie poczekać w zamrażarce. To, czego nie da się zamrozić, czyli resztki mięs i warzyw, Marta zamienia w zupełnie nowe danie – robi sos, pasztet albo jakąś tartę. Dzięki temu bardzo niewiele się marnuje. Warto też poszukać, czy w okolicy nie działa jakiś bank żywności albo jadłodzielnia, gdzie moglibyśmy oddać produkty. W okresie świątecznym wiele rodzin i osób samotnych szuka wsparcia, a jak wiadomo – każda pomoc się przydaje. Zawsze dobrym rozwiązaniem jest podzielenie tego, co zostało. Mam znajomą, która w święta idzie jeszcze dalej i zawsze umawia się ze swoimi gośćmi, że każdy przyniesie na kolację jedno danie, a później, jeśli coś zostanie, dzieli między przybyłych.

CZAS TO PIENIĄDZ

Kolejnym pomysłem na zmniejszenie stresu i uratowanie konta bankowego jest odpowiednio wczesne reagowanie. Jeśli do świątecznych przygotowań zabierzemy się z wyprzedzeniem, możemy uniknąć nie tylko kolejek, ale także znacznie wyższych cen w sklepach. Promocje, które lansowane są przez cały rok, mogą nam zagwarantować nieco niższe koszty zakupu prezentów i jedzenia. Dlatego warto trzymać rękę na pulsie cały czas, a nie tylko na kilka tygodni przed „godziną zero”. Zdarza się często, że sklepy i handlowcy przed świętami podnoszą ceny i przyklejają na nowych bardzo niewielkie obniżki, a wszystko po to, by kupującym wydawało się, że zrobili interes życia.

Wiem, że może zabrzmi to śmiesznie, ale często tuż po świętach pojawiają się rzeczywiste promocje na ozdoby świąteczne, dlatego kilka rzeczy, które zdobią nasze drzewko, kupiłam zaraz po świętach, mając już w planach rok następny. Coraz więcej osób wybiera taki system zamiast zakupów na ostatnią chwilę, mając nadzieję, że oszczędzą sobie wystawania w kolejkach. Oczywiście i to jest bardzo dużym plusem zakupów świątecznych z wyprzedzeniem, jednak wielu z moich znajomych zauważa też, że na ich koncie zostaje znacznie więcej funduszy. Jeśli chodzi o produkty spożywcze, to oczywiście dużo wcześniej można kupić suche i sypkie produkty, które akurat wypatrzymy w promocji, oraz wszystko, co da się zamrozić.

ZRÓB TO SAM! KUP Z DRUGIEJ RĘKI!

Bardzo dobrym rozwiązaniem jest także zobowiązanie się do własnoręcznego wykonania ozdób, prezentów i potraw. Już kilka lat z rzędu dużą popularnością cieszą się naturalne dekoracje z drewna, patyków czy słomy. Do przybrania choinki można zatem użyć gwiazdek zrobionych z patyczków, orzechów pomalowanych na różne kolory, wycinanek albo figurek z masy solnej. Wspólne przygotowywanie ozdób może być wspaniałą zabawą z dziećmi oraz okazją do wspominania, jak to było, kiedy sami byliśmy mali i z babcią czy dziadkiem kleiliśmy łańcuchy. W dobie plastikowych świecidełek dostępnych przez okrągły rok zapominamy o magii świąt. Zadania nie ułatwiają rozwrzeszczane dekoracje straszące na każdym kroku już od listopada. Jednak poprzez coś tak prostego, jak tworzenie własnoręcznych ozdób, można czar świąt na nowo obudzić. W internecie i prasie pełno jest inspiracji, ale ja zachęcam do pójścia na żywioł. Najładniejsze rzeczy powstają, kiedy dajemy się ponieść fantazji, a że czasem coś jest krzywe albo „naiwne”, to nic nie szkodzi, bo liczy się czas spędzony z rodziną i przyjaciółmi.

Wykonane własnoręcznie ozdoby z drewna, kamyków, ciasta czy też z rzeczy z recyklingu nie tylko upiększają nasze domy, ale i znacznie zmniejszają nasz „śmieciowy odcisk”, który zostawiamy na Ziemi. Świąteczne drzewka nie muszą tonąć w plastiku, żeby można je było nazwać pięknymi. Często mniej znaczy więcej, także jeśli chodzi o dekoracje. Jeśli już koniecznie chcemy typowe bombki, łańcuchy i lampki, warto wybrać się do second handów. Przed świętami mają one wspaniałą kolekcję ozdób, które nie przyczyniają się do degradacji środowiska w takim stopniu, jak nowe.

Tradycyjne „kupne” prezenty, które co roku pochłaniają lwią część naszych budżetów, również bardzo łatwo można zastąpić albo wykonanymi własnoręcznie, albo kupionymi od poprzedniego właściciela. W naszym społeczeństwie nadal pokutuje przekonanie, że o miłości do obdarowanego świadczy jedynie drogi, błyszczący, zapakowany w złotko prezent. Coraz więcej jest jednak osób podobnych do mnie, które znacznie bardziej cenią sobie podarunki z duszą, niekoniecznie oklejone ceną i znanymi metkami. Własnoręcznie uszyta torba, zrobiony sweter, zdjęcie upamiętniające jakiś piękny moment w życiu będą znacznie bardziej wartościowe od kupki plastiku ze sklepu.

Zapytajmy swoich bliskich, o czym na święta marzą – znając ich preferencje, zawsze uda nam się zdobyć trafiony prezent i unikniemy żenujących zwrotów albo dubli. Nie bójmy się mówić, co chcemy otrzymać, posyłajmy sobie listy i nie obawiajmy się umieszczania klauzuli: „może być z drugiej ręki”, jeśli to możliwe. Warto wybierać także opcje ekologiczne i o „niskiej szkodliwości”, czyli na przykład po zegarek udajmy się do sklepu w sąsiedztwie, zamiast zamawiać taki sam, tylko o 2 zł tańszy, z Chin. W ogóle przygotowując się do świąt, starajmy się wspierać lokalnych sprzedających i twórców. Sprawimy im swoją obecnością i zamówieniami bardzo wiele radości i unikniemy niepotrzebnego zanieczyszczania planety.

To tylko kilka pomysłów na „dobrą zmianę” na święta. Mam jednak nadzieję, że część z Was, drodzy Czytelnicy, zechce kilka z moich rad wziąć sobie do serca i dzięki nim zadbać o swoje portfele i o naszą piękną planetę.

 

Anna Albingier

 

 

Gazetka 207 – grudzień 2021