Czy wy też czasem siedzicie na kanapie wpatrzeni w ekran telewizora i zastanawiacie się, co by tu sobie dobrego zobaczyć? Spieszę zatem z pomocą i polecam: filmy Studia Ghibli.

WIATR PRZEMIAN

Japońskie Studio Ghibli powstało w 1985 r. w Tokio. Założyciele Hayao Miyazaki, Isao Takahata i producent Toshio Suzuki od początku za cel obrali sobie odnowienie sposobu tworzenia filmów animowanych, dlatego właśnie zdecydowali się nazwać swój projekt „ghibli”, co dosłownie oznacza „wiatr ze wschodu”. Jak się bardzo szybko okazało, nowatorskie podejście do tworzenia animacji oraz wybieranie „niepopularnych” w tym gatunku tematów zdecydowało o ogromnym sukcesie ich filmów. Styl Ghibli jest unikatowy, magiczny i rozpoznawalny na całym świecie.

Wiadomo nie od dziś, że japońscy twórcy mangi i anime to jedni z najlepszych artystów na świecie, a ci, którzy współtworzą Ghibli, są prawdziwymi legendami. Kreowane przez nich światy i postaci są przepięknie narysowane, nie są przy tym jednak bezbarwne, jednowymiarowe czy pozbawione charakteru. Bohaterowie aż kipią emocjami. Kiedy oglądam „Księżniczkę Mononoke”, „Mojego sąsiada Totoro” albo „W krainie bogów”, mam wrażenie, że z ekranu mówią do mnie żywi aktorzy. Nie ma w nich tej skądinąd często uroczej sztuczności rysunkowych postaci, na przykład z filmów studia Pixar czy Disney. Sprawienie, żeby postać rysunkowa wzruszyła, porwała lub wstrząsnęła widzem, jest niezwykle trudne ze względu na pewne ograniczenia techniki twórczej. Dlatego tak wielkie wrażenie robi na widzach kipiąca gniewem Mononoke i ciesząca się ze swoich uroczych nóżek Ponyo.

Pamiętajmy, że wiele z produkcji Ghibli to filmy z późnych lat osiemdziesiątych, nie ma więc w nich tego ogromnego zaplecza, jakim obecnie dysponuje na przykład Pixar. Rysownicy Ghibli, uznani autorzy mang, zdołali jak nikt tchnąć życie w papierowe postaci, nadać im charakter i sprawić, że nawet jeśli nie mamy wielkiego pojęcia o kulturze, obyczajach czy religii Japonii, to nie możemy przejść obok żadnej z nich obojętnie. Każdy, najmniejszy nawet duszek, każdy bóg, wiedźma, zwierzątko i demon to dzieła sztuki plastycznej z jednej strony, a z drugiej – niesamowicie interesujące i złożone postaci o rozbudowanej psyche.

Nowością dla wielu widzów były też poruszane w produkcjach tematy, nie każdy bowiem w familijnym anime oczekuje głębokich refleksji na temat przemijania, relacji międzyludzkich, degradacji środowiska i odrywania się współczesności od tradycji. W niektórych momentach Ghibli potrafi być dość mroczne i okrutnie prawdziwe, trzeba zatem pamiętać, żeby dokładnie przyjrzeć się klasyfikacji wiekowej, zanim pokaże się filmy najmłodszym widzom.

DLA MAŁYCH I DUŻYCH

Choć bohaterowie i wątki produkcji Ghibli bardzo mocno zakorzenione są w japońskiej kulturze i tradycji, nie oznacza to absolutnie, że będą się nimi zachwycali jedynie miłośnicy mangi, maniacy gier komputerowych i zakochani w Kraju Kwitnącej Wiśni „dziwacy”. Jak już wspomniałam, poruszane przez Ghibli tematy są uniwersalne, bliskie wszystkim i ważne w każdym czasie. To, co widzimy na ekranie w produkcji z lat osiemdziesiątych na temat zmian klimatu i degradacji środowiska przez człowieka, można bez żadnych zmian dziś pokazać w kinie, ponieważ wszyscy żyjemy problemami, które niestety sami na siebie sprowadziliśmy.

Nie ma chyba nic bardziej uniwersalnego niż problemy związane z dorastaniem, pierwszą miłością, zdobywaniem samodzielności, stawianiem czoła wyzwaniom. Każdy, niezależnie od wieku, pochodzenia czy statusu społecznego, będzie w stanie w animacjach Ghibli znaleźć coś dla siebie. Ze względu na wielowymiarowość opowieści, ich symbolikę, używane metafory i charakter postaci, dorośli znajdą tu tyle samo przyjemności, co najmłodsi. Choć niektóre tematy są dla dzieci trudne, nie znaczy to, że należy ich unikać. Owszem, nie można rzucać ich samotnie na szerokie wody, ale nie można też sztucznie odgradzać ich na przykład od odkrywania, czym jest strach, przemijanie, samotność czy smutek.

W Japonii dzieci uczy się samodzielności od najmłodszych lat – pięciolatki same podróżują pociągiem i chodzą do szkoły. Pomagają w sprzątaniu, gotowaniu, nie izoluje się ich też od „dorosłych tematów”. Rodzice często myślą, że maluchy, dzieci i nastolatkowie nie są gotowi, żeby zmierzyć się z trudnymi tematami, ale często to rodzice albo nie wiedzą, jak je poruszać, albo wolą ich unikać, ponieważ sami o nich nigdy jako dzieci nie rozmawiali. Ghibli nie boi się konfrontacji, daje możliwość rozmowy, przygotowuje grunt pod wartościowe spotkanie między rodzicem a dzieckiem. W filmach japońskiego studia zachwyca mnie to, że kolejne produkcje można oglądać z dziećmi na różnych etapach rozwoju. Od słodkich Ponyo i Totoro przez Nausicaä z Doliny Wiatru aż do Mononoke – w każdym wieku można rozkoszować się wspaniałymi historiami.

PANIE PRZODEM!

Filmy Studia Ghibli od innych produkcji różnią także bardzo silne i zdecydowane bohaterki, które często biorą sprawy w swoje ręce, podczas gdy mężczyźni bez większych oporów podążają za nimi. Księżniczki Mononoke i Nausicaä w niczym nie przypominają wyfiokowanych panien z filmów Disneya. To wojowniczki i obrończynie swoich plemion. Nie boją się ruszyć do walki, nawet jeśli sprawa wydaje się już przegrana. Bardzo podoba mi się to, że jeśli towarzyszy im mężczyzna, chłopak, ojciec, przyjaciel czy inny przedstawiciel płci przeciwnej, one nadal potrafią zachować swoją niezależność. Działają z nim jak z równym partnerem, a nie na zasadzie ozdoby do wspaniałego bohatera. Ghibli pozwala bohaterkom poznawać siebie, dorastać, uczyć się na błędach, smucić, cieszyć i czuć, czego wielu współczesnym animacjom i filmom o księżniczkach brakuje. Animatorzy z japońskiego studia nadają swoim bohaterkom charakter, czynią z nich postaci, które z jednej strony chce się poznać, a z drugiej naśladować.

Doskonałe jest też to, w jaki sposób historie przedstawione w filmach pokazują, że dziewczynki i kobiety mogą łączyć bycie silną, zdecydowaną i odpowiedzialną za dom czy wioskę z delikatnością, czułością i empatią. Złe bohaterki, które też rzecz jasna się pojawiają, to często takie, które dały się pochłonąć własnym demonom – pysze, gniewowi, żądzy posiadania i rozpaczy. To te, które za wszelką cenę chciały chronić swoich poddanych, w ostateczności czyniąc z nich niewolników, albo te, które zbytnio skupiały się na sobie. Nie oznacza to jednak, że są one spisane na straty! Nie w świecie Ghibli, bo tu dostaje się drugą szansę, tu walczy się o siebie, a na końcu każdy dostanie wybór i tylko od niego zależy, jaki będzie dla niego los.

Cieszy mnie, że najnowsze filmy animowane pokazują dziewczyny i kobiety jako myślące, wrażliwe, przewidujące i silne, a nie jako apatyczne i zawsze dobre „Śpiące Królewny” czy też zawsze podłe i przebiegłe „złe macochy”. Postaci żeńskie nabierają nieco rumieńców, co się chwali, ale trzeba przyznać, że dzieje się to „u nas, na Zachodzie” dość późno w porównaniu z rynkiem japońskim. Ale, ale: lepiej późno niż wcale, cieszmy się zatem, że pojawiają się takie cacuszka jak „To nie wypada”!

WSZYSCY KOCHAJĄ TOTORO

Jednym z najbardziej kochanych bohaterów Ghibli jest niewątpliwie Totoro. Sympatyczny, tajemniczy i bardzo cichy sąsiad sióstr Kusakabe. Anime powstała w 1988 r. i niespodziewanie zdobyła w Japonii, a później na całym świecie, tak wielką popularność, że założyciele wytwórni postanowili umieścić tę właśnie postać w swoim logo. Film opowiada o perypetiach dziewczynek, które wraz z ojcem przeprowadzają się na wieś, żeby być bliżej leżącej w szpitalu mamy. Reżyser Hayao Miyazaki wplótł w historię wątki autobiograficzne – jego mama też długo przebywała w szpitalu, on też był wychowywany przez ojca. Wędrująca tam i siam Mei odkrywa, że w lesie nieopodal ich domu aż roi się od przyjacielskich duchów, które określa zbiorczo Totoro. Mei ma tylko cztery lata i widząc duszki, od razu skojarza je z widzianymi w książce trollami, a że jakoś nie do końca wie, jak słowo to poprawnie wymówić, robi z niego urocze „totoro”.

Stworzonka najchętniej na mieszkanie wybierają drzewa kamforowe; są bardzo przyjacielskie, kochają muzykę i taniec. Opiekują się przyrodą i niejednokrotnie spieszą dzieciom z pomocą. Totoro potrafią też stawać się niewidzialne, co często wykorzystują, żeby dać popalić ludziom, którzy krzywdzą zwierzęta i nie szanują natury. Duchom przewodniczy największy z nich, puchaty, milczący i kochający szybką jazdę Kotobus.

„Totoro” to niewątpliwie jedna z najlepszych animacji w historii; serwis Rotten Tomatoes przyznał jej wynik 93 proc. Fani kochają obraz za nastrojowość, magię i uroczo scharakteryzowane postaci. Duszków i Kotobusa zwyczajnie nie da się nie lubić, a dzieci, które im towarzyszą, przywołują na myśl te, które znamy z sąsiedztwa. Nie ma w nich ani krzty sztuczności, reżyser i rysownicy zdołali naprawdę ożywić rysunkowe postaci. Wybór trudnego tematu dzieciństwa, które mierzyć się musi z cierpieniem i strachem o rodziców, okazał się strzałem w dziesiątkę – widzowie utożsamiali się z bohaterami i ich perypetiami. Historia stała się punktem wyjścia dla wielu poważnych rozmów z najmłodszymi na temat choroby, gniewu, niezgody na niespodziewane wyroki losu. Totoro pomagały i będą jeszcze długo pomagać kolejnym pokoleniom zachwyconych widzów.

Mam nadzieję, że przekonałam was do zapoznania się z kultową już twórczością Studia Ghibli i że tak jak ja i miliony ludzi na całym świecie rozkoszować się będziecie dopracowanym i pięknym światem stworzonych tam opowieści. Dla mnie każda chwila spędzona na oglądaniu tych arcydzieł animacji (zdobyły nawet Oscara) to czysta przyjemność, którą, jeśli tylko mogę, dzielę się z innymi. Pewnego dnia mam nadzieję usiąść przed ekranem ze swoimi dziećmi i, jak za pierwszym razem, zachwycić się tym, jak piękne i wzruszające są japońskie animacje.

 

Anna Albingier

 

Gazetka 211 – maj 2022