Wiosna to świetna okazja do uzupełnienia niedoborów witamin po zimowych mrożonkach, słoikach i kartonikach z żywnością. Złaknieni świeżych owoców i warzyw idziemy do hipermarketów, sklepów osiedlowych czy na bazarki i oczy nam się świecą do wspaniałych dobroci. Dorodnych, soczystych, kształtnych i pełnych obietnicy niepowtarzalnego smaku, zapachu – bomby witaminowej dla zdrowia. Wybieramy oczywiście te najpiękniejsze, bez skaz, idealne, które kuszą nas nie tylko wyglądem, zapachem, ale i ceną. Te trzy wyznaczniki są kluczowe przy wyborze naturalnego źródła witamin do naszej codziennej diety. Tymczasem... nie wszystko złoto, co się świeci. Okazuje się, że walory odżywcze produktów wyglądających jak okładek bywają wątpliwe. Pewne jest jedno – idealne rośliny mają szansę wyrosnąć tylko przy użyciu środków ochrony, zazwyczaj – chemicznych. Tak zwane pestycydy, bo o nich mowa, stają się składnikiem codziennego menu szczególnie w miesiącach wiosennych i letnich, mając dość jednoznaczny wpływ na nasze zdrowie.

DESTRUKCYJNA OCHRONA ROŚLIN

Pestycydy to nic innego jak środki – syntetyczne bądź naturalne – stosowane do eksterminacji szkodników i osobników niepożądanych w danym ekosystemie. Najczęściej używane są w celu ochrony roślin uprawnych, chociaż zdarzają się przypadki stosowania ich do ochrony systemów leśnych czy wodnych. Poza tym można je znaleźć także w środkach chemicznych przeznaczonych do ochrony różnego rodzaju pomieszczeń (w tym np. mieszkalnych lub szpitalnych). Najwięcej szkodliwych pestycydów jest więc w środkach do czyszczenia pomieszczeń sanitarnych, w klejach i farbach, środkach do drewna lub dezynfekcji wody, w środkach do pielęgnacji roślin domowych lub do zwalczania insektów domowych czy pasożytów – po zbyt intensywnym kontakcie z tymi produktami może dojść do poważnych zatruć. Najpopularniejsze pestycydy to środki bakteriobójcze, owadobójcze, gryzoniobójcze, roztoczobójcze, mszycobójcze, chwastobójcze, grzybobójcze, a także odstraszające bądź zwabiające szkodniki albo opóźniające wzrost roślin.

Nas oczywiście najbardziej interesują pestycydy jako środki ochrony roślin uprawnych w kontekście żywności, których historia zaczęła się już pod koniec XIX w., aby w ostatniej dekadzie XX w. rozkwitnąć i z pełnym rozmachem wejść w XXI w. Dzisiaj naprawdę trudno znaleźć produkty spożywcze pozbawione pestycydów, a mimo że procent ich zawartości nie przekracza przyjętych norm, to jednak należy je traktować jako trujące. Gdyby się nad tym szczegółowo zastanowić, mało pocieszający byłby fakt, że ilość trucizny w danym owocu lub warzywie nie przekracza przyjętej dawki maksymalnej.

POZORNE KORZYŚCI, FAKTYCZNE SKUTKI UBOCZNE

Korzyścią numer jeden ze stosowania pestycydów jest oczywiście zwiększenie ilości produkcji żywności. Poprzez niszczenie szkodliwych dla roślin uprawnych chwastów i szkodników można zminimalizować straty podczas upraw, a dodatkowo przedłużyć termin przydatności produktów. Uprawy, na których zastosowano pestycydy, o wiele lepiej znoszą transport i przechowywanie. Dobre działanie pestycydów można też zaobserwować wśród zwierząt hodowlanych czy ptactwa. Dzięki minimalizacji ilości epidemii produkuje się więcej mięsa, jaj i mleka. W kontekście epidemii możemy wyróżnić jeszcze jeden plus – pestycydy w krajach rozwijających się ograniczyły rozwój chorób zakaźnych. Pozytywne zastosowanie obserwujemy również np. w przemyśle papierniczym, tekstylnym i transportowym.

Z drugiej strony te pozorne korzyści raczej nie są warte szkód, które pestycydy wywołują zarówno u organizmów żywych, jak i w środowisku przyrody nieożywionej. Ich silna toksyczność w połączeniu z niezwykłą tendencją do przetrwania oraz biokumulacji powoduje, że pestycydy realnie zagrażają życiu i zdrowiu nie tylko człowieka, ale wszystkich zwierząt, ptactwa, owadów, pszczół, organizmów wodnych, ryb. Znaczący – i niestety negatywny – wpływ mają one także na całe ekosystemy, najsilniej poprzez zatrucia gleby, a w nieco mniejszym stopniu wody i atmosfery. Gleba jest najlepszym nośnikiem pestycydów – to tutaj przemieszczają się i rozpuszczają środki chemiczne, które potem wędrują do zbiorników wodnych lub do powietrza. W dodatku w podłożu środki chemiczne mogą się utrzymywać przez wiele lat, doprowadzając do skażenia terenu, co uniemożliwia jego eksploatację np. pod względem rolniczym.

ZABÓJCZE WITAMINY

A czym tak naprawdę grozi przeciętnemu człowiekowi konsumpcja naszpikowanych pestycydami idealnych jabłek, ziemniaków, truskawek czy sałat? Bezpośrednio – niczym nagłym, jeśli nie jest on narażony na kontakt ze środkiem chemicznym o dużym natężeniu. W pierwszej grupie zagrożonych znajdują się bowiem ci, którzy pracują przy opryskach. Mogą oni ulec zatruciom objawiającym się bólami głowy i brzucha, wymiotami, biegunkami, co w skrajnych przypadkach – kończy się śmiercią. Jednak mimo że większość z nas nie ma bezpośredniego kontaktu z pestycydami, to ich spożywanie na co dzień kiełkuje w każdym z nas z osobna i w rezultacie zwiększa – lub stwarza – ryzyko zachorowania na wiele groźnych chorób.

Warto zaznaczyć, że pestycydy są bardzo wolno usuwane z organizmu, a dostarczane systematycznie, w zasadzie zadomawiają się na dobre w naszych układach wewnętrznych. Najwięcej szkód wyrządzają w ośrodkowym i obwodowym układzie nerwowym, są przyczyną wielu schorzeń przewlekłych u milionów ludzi na całym globie. Jednym z nich jest cukrzyca, na którą – pod wpływem wysokiej zawartości pestycydów chloroorganicznych w organizmie – narażone są szczególnie osoby z nadwagą. Pestycydy mogą wywołać same w sobie otyłość, zaburzając gospodarkę hormonalną w organizmie. Kolejnym, a prawdopodobnie najpoważniejszym i najpowszechniejszym zagrożeniem medycznym wynikłym z nadmiaru chemicznych środków ochrony roślin są choroby nowotworowe. Zarówno białaczki, chłoniaki, jak i raki piersi, prostaty, szpiku kostnego, jelit, tarczycy, wątroby czy płuc można połączyć z wpływem pestycydów. Inną bezpośrednią konsekwencją medyczną ich nadmiaru w organizmie może być choroba Parkinsona. Bez wątpienia dzisiaj wiele przewlekłych chorób neurologicznych ma związek z odżywianiem i jakością żywności, szczególnie jeśli wystąpi wysokie stężenie środków chwastobójczych i owadobójczych.

Pestycydy mają również ogromny wpływ na płodność – a współczesne problemy z posiadaniem potomstwa mogą być niestety wynikową nawyków żywieniowych. Wzmożona liczba poronień, zmniejszenie poziomu testosteronu u mężczyzn czy uszkodzenia spermy mogą mieć ścisły związek ze zbyt intensywnym oddziaływaniem środków chemicznych na ludzki układ rozrodczy. Kolejne zagrożenie dotyczy wad wrodzonych i rozwojowych, które kształtują się u dziecka jeszcze w organizmie matki. Te dzieci, które zostają poczęte w miesiącach wiosennych i letnich, są bardziej narażone na pośrednie działanie rolniczych środków chemicznych. Konsekwencją mogą być np. rozszczepy kręgosłupa i podniebienia, zespół Downa czy autyzm.

Szczegółowe badania nad szkodliwością pestycydów prowadzone są od niedawna, a długofalowych skutków narażenia na ich działanie nie można jeszcze w pełni ocenić. Niepodważalny jest jednak fakt szkodliwości tych środków – w zaskakującej skali, której na początku nie spodziewano się w ogóle. We wstępnej ocenie pestycydy miały mieć same pozytywne skutki. Dzisiaj pewne jest, że bardzo szkodzą człowiekowi – i to na tak wielu płaszczyznach, że nie tylko poszczególne jednostki, ale przede wszystkim rządy powinny się skupić na ich maksymalnym ograniczeniu w światowej produkcji rolnej. Podążając za modą na zdrową żywność, z reguły utożsamia się ją z warzywami i owocami pełnymi witamin. Niestety, wiosną i latem więcej kryje się w nich zagrożeń niż korzyści.

JEŚLI NIE PESTYCYDY – TO CO?

Innych rozwiązań wcale aż tak wiele nie ma. Idealny byłby powrót do naturalnych metod ochrony roślin, które jednak spowodowałyby nagły wzrost cen żywności i o wiele mniejszy wybór, mogłyby też pogłębić problem głodu na świecie. Badane są nowe, innowacyjne metody, wykraczające poza przemysł chemiczny, ale mimo że są skuteczne, nie stanowią jeszcze na tyle istotnego – i dochodowego – czynnika w gospodarce, żeby konkurować z pestycydami. Innym rozwiązaniem byłaby żywność modyfikowana genetycznie. Mogłaby wykorzenić używanie środków chemicznych w uprawach, a także przyczynić się do ochrony środowiska. Ile jednak zagrożeń wynika z konsumpcji pożywienia ze znaczkiem GMO, to już zupełnie inny temat, który można oceniać równie krytycznie jak stosowanie pestycydów.

Co więc nam pozostaje? Musimy skupić się na wyborze żywności ekologicznej i jak najmniej przetworzonej – tylko jak ją znaleźć? Najbezpieczniej zaopatrywać się w nowalijki i inne wiosenno-letnie pyszności bogate w witaminy na targach i bazarach z żywnością ekologiczną. Jeszcze lepiej, gdybyśmy mogli kupować w okolicy zdrowe produkty od rolników, do których mamy zaufanie i wiemy, że nie szpikują swoich upraw chemią. Dobrym pomysłem byłoby też odkupywanie żywności od osób uprawiających warzywa i owoce tylko na własne potrzeby i mających nadwyżki, których nie są w stanie spożytkować.

 

Jednak nie zawsze kupujemy warzywa i owoce ekologiczne, nie zawsze mamy do nich dostęp czy fundusze. Istnieją sposoby, by ograniczyć spożycie pestycydów i środków chemicznych stosowanych przy uprawach konwencjonalnych, skutecznie usuwając je z powierzchni produktów. Grunt – to wiedzieć jak je myć. Bo nawet te ekologiczne potrafią być nośnikami bakterii czy pasożytów groźnych dla naszego zdrowia.

Znaczna część pestycydów i środków chemicznych nie rozpuszcza się w wodzie, więc zwykłe opłukanie (tak, jak robi to większość z nas) niewiele daje. Dlatego, by pozbyć się ich z powierzchni żywności, musimy sięgnąć po nieco inna metodę.

Po przyniesieniu do domu owoców i warzyw najlepiej zrobić im kilkunastominutową kąpiel w roztworze sody oczyszczonej. Jest to w ich opinii naukowców najskuteczniejsza metoda usuwania pestycydów z powierzchni produktów. Należy jednak pamiętać, że część związków (do 20 proc.), która przeniknęła do wnętrza owocu, pozostanie w nich pomimo mycia.

 

 

Ewelina Wolna

 

Gazetka 211 – maj 2022