W ostatnim czasie trafia do mojego gabinetu coraz więcej osób z rozpoznaniem fibromialgii, schorzenia charakteryzującego się przewlekłymi dolegliwościami bólowymi mięśni i stawów. Fibromialgia (z łac. fibro oznacza tkankę łączną, z grec. myos – mięśnie, a algos – ból) to przewlekła niezapalna choroba reumatyczna tkanek miękkich, kości i stawów wywołująca ból, który może obejmować całe ciało lub jego fragment. Co jednak bardzo ciekawe i równocześnie dla lekarzy problematyczne, w badaniach laboratoryjnych i obrazowych osób chorych na fibromialgię nie stwierdza się żadnych anomalii i wszystko jest w normie. Stąd też pacjent skarżący się na ból ciała jest przez wielu specjalistów nierozumiany. Bo jak i czym taką osobę leczyć, skoro wyniki badań są prawidłowe? I czy przypadkiem dolegliwości pacjenta nie są jego wymysłem, objawem hipochondrii, nerwicy, depresji albo zwykłego lenistwa?

Fibromialgia dopiero niedawno została uznana za odrębną chorobę i do dziś nie wszyscy lekarze są zgodni co do jej występowania. Pacjent bowiem cierpi, ale lekarz często nie bardzo wie, jak mu pomóc. I tak osoby z fibromialgią błąkają się od specjalisty do specjalisty, zanim otrzymają właściwe rozpoznanie. Bywa, że latami odwiedzają kolejnych lekarzy, poszukując takiego, który ich wyleczy, aplikując magiczną tabletkę. A tymczasem z powodu fibromialgii, jak pokazują statystyki, cierpi od 3 do 6 proc. populacji, zwykle kobiety (80 do 90 proc. wszystkich przypadków) w wieku między 35 a 60 lat.

Oprócz bólu mięśni, ścięgien i stawów fibromialgii mogą towarzyszyć inne symptomy:

Leczenie fibromialgii jest trudne, czasochłonne i niejednokrotnie wymaga współpracy kilku specjalistów z różnych dziedzin (reumatolog, neurolog, psycholog, kinezyterapeuta) jednocześnie. Na fibromialgię nie ma bowiem jednego skutecznego leku. Leczenie wymaga zatem holistycznego zaopiekowania się pacjentem i zastosowania kompleksowej terapii na kilku płaszczyznach. Naukowcy badający podłoże fibromialgii odkryli, że jedna ze struktur mózgu odpowiedzialna za doświadczanie bólu jest u tych osób silnie pobudzona, co sprawia, że nawet najdelikatniejsze bodźce powodują u nich silną reakcję ciała. Może to być wynikiem braku równowagi chemicznej w mózgu.

Chorzy przyjmują najczęściej środki przeciwbólowe i leki przeciwdepresyjne, które regulują nastrój i poprawiają jakość snu. Wspomagającą metodą leczenia są ćwiczenia aerobowe i siłowe, które mają za zadanie zmniejszyć napięcie mięśniowe. Często stosowane są także alternatywne i naturalne metody leczenia, takie jak akupunktura, balneoterapia (zajęcia w ciepłej wodzie w połączeniu z ćwiczeniami fizycznymi), krioterapia ogólnoustrojowa (dla chorych dobrze tolerujących zimno), medytacja, joga, masaże rozluźniające napięcie mięśniowe. Ulgę przynosi dobrze i mądrze prowadzona fizykoterapia, a szczególnie TENS, czyli przezskórna elektryczna stymulacja nerwów. Pacjenci pod okiem lekarza stosują również leczenie kannabinoidami, czyli marihuaną medyczną. Ogromną zaletą tej terapii są praktycznie natychmiastowe efekty – w odróżnieniu od leków antydepresyjnych, na których pełną skuteczność czeka się około miesiąca. Przy waporyzacji (wdychaniu leku) efekt przeciwbólowy pojawia się po pięciu minutach, a pełne działanie po upływie pół godziny. Dzięki temu można tę terapię stosować jako terapię wspomagającą przy jednoczesnym przyjmowaniu leków przeciwdepresyjnych. Poza tym marihuana medyczna ma także działanie rozluźniające mięśnie i nasenne.

Coraz więcej specjalistów z różnych dziedzin uważa, że jedną z ważniejszych przyczyn fibromialgii jest przewlekły stres, który zaburza wydzielanie hormonów, rozregulowuje metabolizm, zakłóca sen i rytm dobowy oraz wpływa na obniżenie nastroju. Trudno zresztą mówić o dobrym nastroju, kiedy człowiek żyje z nieustającym bólem. A postępujące dolegliwości i coraz słabsza kontrola nad własnym ciałem wpędzają chorego w jeszcze większe przygnębienie, do którego dochodzi obawa o własne zdrowie, przyszłość, pracę i sytuację finansową. Tu naukowcy i lekarze dochodzą do wniosku, że źródła fibromialgii leżą raczej w psychice aniżeli w ciele chorego (z tego właśnie powodu wyniki badań są w normie, co znacznie utrudnia rozpoznanie choroby i zastosowanie odpowiedniego leczenia) i biorą się z zamrożonych emocji.

Latami nieprzepracowane emocje, zatrzymane w ciele, stymulują umysł do pojawienia się symptomów fizycznych. A bólu fizycznego w odróżnieniu od psychicznego już nie da się nie zauważyć ani zignorować. Ból to dla nas symptom, który powinien skłonić do zmian na wielu płaszczyznach życia. Także, a może nawet głównie, w sferze emocjonalnej. Nie bez powodu bowiem lekarze często odsyłają pacjentów z fibromialgią do gabinetu psychologicznego, zalecając podjęcie terapii.

Z moich obserwacji również wynika, iż na fibromialgię często cierpią kobiety, które głęboko w sobie całymi latami trzymają lęk, wstyd, samotność, wściekłość, żal czy poczucie niezasługiwania na miłość, które tak często dostrzegam jako psycholog u przychodzących do mnie osób. Bo ludzie żyjący z fibromialgią są w przeważającej większości oddani i ofiarni, poświęcają się i pochylają nad drugim człowiekiem bardziej niż nad sobą. Już samo uświadomienie sobie w czasie rozmowy wszystkich tych bolesnych sytuacji działa terapeutycznie. Terapia jest bez wątpienia najskuteczniejszym sposobem rozliczenia się z przeszłością i przede wszystkim nauczenia się siebie, odkrycia swojego naturalnego rytmu życia. Ciało powinno być przecież naszym przyjacielem i przewodnikiem, który wie, co dla nas najlepsze. Cierpienie z powodu nadwrażliwości i braku miłości oraz braku szacunku do siebie samego leży, jak się okazuje, u podłoża większości chorób autoimmunologicznych. Odwaga, by je odczuć i przeżyć, to być może najważniejszy czynnik leczący. Prosty i szalenie trudny zarazem.

 

Aleksandra Szewczyk

Psycholog

 

Gazetka 211 – maj 2022