– Dmuchaj pan! – poleca policjant zatrzymanemu kierowcy.
– Chętnie! A gdzie się pan władza oparzył?


Policjant zatrzymuje pijanego kierowcę.
– Do poloneza proszę – mówi policjant.
– Panie władzo, ja nie potrafię tańczyć! – odpowiada kierowca.


Każdego ranka kawa pobudza mnie do działania. Dzięki niej idę do pracy, w której wreszcie mogę się porządnie wyspać...


– Czy zgadzasz się z nią być w zdrowiu i w chorobie, w bogactwie i w biedzie, póki śmierć was nie rozłączy?
– Tak, nie, tak, nie, nie.


– Jakie święto wypada w tym roku 14 lutego?
– A masz żonę, czy dziewczynę?
– Żonę.
– To Środa Popielcowa.


– Dlaczego zamierzacie podnieść ceny benzyny? – pyta dziennikarz prezesa spółki paliwowej.
– Aby zwiększyć wynagrodzenie naszych pracowników na progu nadciągającej inflacji.
– Ale skąd wiecie o inflacji?
– Cóż, przecież benzyna podrożeje.


Przyjaciel pyta Nowaka:
– Jak minęły święta?
– Wspaniale! Żona serwowała mi same zagraniczne potrawy.
– Jakie?
– Barszcz ukraiński, fasolkę po bretońsku, pierogi ruskie, rybę po grecku i sznycel po wiedeńsku z kapustą włoską.


Ksiądz chodzący po kolędzie dzwoni do drzwi mieszkania.
– Czy to ty, aniołku? – pyta kobiecy głos zza drzwi.
– Nie, ale z tej samej firmy!

Ko
walski tłumaczy swojemu pięcioletniemu synowi:
– Jasiu, jesteś już dostatecznie duży, żeby wiedzieć, że nie ma żadnego św. Mikołaja. To ja ci dawałem prezenty.
– Wiem, wiem! Bocian to też ty!


Dwaj znajomi spotykają się na ulicy.
– Cześć, skąd idziesz?
– Od dentysty.
– Ile ci wyrwał?
– Pół tysiąca.


– Wpadnij kiedyś do mnie, mam nowego psa.
– A nie pogryzie mnie?
– Właśnie chciałem to sprawdzić.


Mężczyzna postanowił pozbyć się kota. Zapakował go w koszyk i wytargał do innej dzielnicy. Zadowolony, że pozbył się problemu, wraca do domu – kot już tam jest.
Niezrażony, na drugi dzień wywozi kota za miasto i szybciutko leci do domu. W domu zastaje kota. Myśli sobie: „Uparta zaraza”.
Nazajutrz wywozi kota krętymi drogami 100 kilometrów od miasta. Po niedługim czasie dzwoni do domu:
– Jest kot? – pyta żony.
– Jest.
– To dawaj go do telefonu, bo nie wiem jak do domu wrócić...


Rozmawiają dwie kangurzyce:
– Chciałabyś mieć dwójkę dzieci?
– A wiesz, to nie na moją kieszeń.


Stoi orzeł i sęp na krawędzi klifu.
– Ej orzeł, luzujemy się? - pyta sęp.
– Luzujemy.
No i orzeł wraz z sępem rzucają się w przepaść i 2 metry nad ziemią spektakularnie hamują i wznoszą się w powietrze, po czym powracają na krawędź klifu.
Nagle podchodzi do nich kolejny sęp.
– Ej chłopaki, mogę się z wami poluzować?
– No to się luzujemy.
No i we trzech rzucili się w przepaść i tuż nad ziemią spektakularnie wyhamowali, po czym wznieśli się w powietrze i wrócili na krawędź klifu.
Nagle podchodzi do nich wilk i mówi:
– Ej chłopaki, mogę się z wami poluzować?
– No to się luzujemy.
No i wszyscy czterej rzucili się z krawędzi klifu.
W połowie lotu orzeł pyta się wilka:
– Ej wilk, ty masz w ogóle skrzydła?
– Nie mam.
– Ty to luzak jesteś.


Wszedł facet do kwiaciarni i mówi, że chce kupić jakieś kwiaty.
Ekspedientka:
– Oczywiście, a jakie ma pan na myśli?
– No sam nie wiem...
– Hmmm... no to pozwoli pan, że pomogę. Co konkretnie pan przeskrobał?


– Popatrz! Ale ekstra babka!
– Troje dzieci...
– Co ty, ona ma już troje dzieci?!
– Nie ona. TY!


Student wchodzi do sali egzaminacyjnej.
Profesor, siedzący obok swojego asystenta trzyma w ręku trzy kartki z zestawami pytań i każe zdającemu wylosować jeden z nich.
Student bierze jedną z kartek, lecz po przeczytaniu prosi o pozwolenie na kolejne losowanie.
Profesor zgodził się.
Następny zestaw pytań także nie odpowiadał studentowi, więc prosi profesora o kolejne losowanie.
Profesor na to:
– Idź już. Dostajesz tróję.
Ucieszony student wychodzi z sali.
Po chwili asystent profesora zadaje profesorowi pytanie:
– Dlaczego ten student dostał tróję, przecież nie odpowiedział na żadne pytanie!
– Ale coś wiedział, bo szukał! – odpowiada profesor.


Siedzi dwóch pijaków przed pałacem kultury.
Nagle w pałac kultury uderzyła motolotnia.
Pierwszy pijak:
– Ej Zbychu patrz – pokazał palcem na motolotniarza.
– Widzisz Kazek, jaki kraj tacy terroryści.


Szef przyjmuje nowego pracownika:
– W naszym zakładzie obowiązują dwie zasady. Pierwsza to czystość. Czy wytarł Pan buty przed wejściem do gabinetu?
– Oczywiście.
– Druga to prawdomówność. Przed moimi drzwiami nie ma wycieraczki.