rozmowa z Prof. Agnieszką Matusiak, która będzie obecna na Kongresie

Agnieszka Matusiak – prof. nauk humanistycznych, dr hab., literaturoznawczyni, slawistka. Od 1998 r. pracuje w Instytucie Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. W latach 2008–2018 kierowała Zakładem Ukrainistyki IFS. Od 2015 r. kierowniczka Centrum Transkulturowych Studiów Posttotalitarnych na Wydziale Filologicznym UWr.

Anna Kiejna: Jesteś naukowczynią, ukrainistką. Protestujesz. Co szczególnie dziwi cię w reakcjach Europy na wojnę?

Agnieszka Matusiak: Dziwi mnie nierzadko spotykana niechęć europejskich środowisk intelektualnych do spojrzenia prawdzie w oczy, że kultura, nauka rosyjska są także odpowiedzialne za wojnę w Ukrainie oraz za destabilizację pokojowego porządku w świecie, zwłaszcza w naszym, europejskim regionie. Kultura, nauka od samego początku budowania imperium rosyjskiego, a później i sowieckiego oraz współczesnego – putinowskiego – były skutecznym imperialnym narzędziem opowiadania światu o Rosji i Związku Sowieckim, ale też o krajach, które znajdowały się w polu zniewalającej rosjanistycznej zależności. Władza rosyjska/radziecka doskonale rozumiała znaczenie tzw. miękkiej siły, więc przez stulecia przeznaczała na związane z tym cele niemałe środki finansowe, w tym także na budowanie sprzyjających owym zadaniom rozsianych po całym świecie instytucji i programów kulturowych czy naukowych.

Ukraińscy intelektualiści mają ogromny potencjał odegrania uświadamiającej roli w tym aspekcie. To samo wyzwanie stoi przed nami – ukrainistami. Powinniśmy być ambasadorami słusznie pojętej sprawy ukraińskiej. Naszym zadaniem jest także popularyzowanie jakościowej kultury i nauki ukraińskiej, bo sukces tzw. „wielkiej kultury rosyjskiej” w dużej mierze wynika z niewiedzy zagranicznych społeczeństw na temat faktycznego dziedzictwa i dzisiejszego potencjału kulturowego i naukowego Ukrainy; niewiedzy, której świadome szerzenie na arenie międzynarodowej, poparte zakłamaniem i fałszowaniem, jest jedną z kluczowych imperialnych strategii Rosji, tej dawnej i tej obecnej.

Dlaczego wszelkimi środkami musimy się sprzeciwiać wojnie w Ukrainie i głośno manifestować swoją niezgodę na rosyjską agresję?

W świecie cywilizowanym nie może być zgody na barbarzyństwo, na przedmiotowe traktowanie podmiotowości, na brak poszanowania życia. Przestrzeganie prawa, wartości demokratycznych, na których zbudowany jest nasz świat, to nasz obowiązek moralny wobec obecnych, jak i przyszłych pokoleń. Poza tym nasza solidarność – czy to materialna, czy to w wymiarze niematerialnym – wobec Ukrainek i Ukraińców w ich zmaganiach z rosyjskim agresorem jest dla nich szalenie istotna: w niemałej mierze to daje im siłę do działania i umacnia nadzieję, że dobro i prawda zwyciężą.

Poza tym, w obliczu jednego z największych kryzysów od czasów II wojny światowej, z którym nasz świat musi się zmierzyć, trzeba głośno przypominać, kto jest temu winien, kto jest głównym sprawcą i wreszcie kto powinien ponieść za to karę – ku przestrodze na przyszłość.

Jaka jest twoim zdaniem najważniejsza rola, jaka w wojnie przypadła Ukrainkom?

Ukraińskie kobiety od samego początku aktywnie włączyły się w przeciwdziałania zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę – zarówno w sferze zbrojnej, jak i cywilnej. Dziś 15 proc. Sił Zbrojnych Ukrainy (armia, obrona terytorialna) stanowią kobiety. Było to możliwe dzięki odpowiedniemu prawodawstwu, które było dostosowywane pod względem genderowym już od 2014 r., czyli od samego początku zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę. W tym aspekcie na szczególną uwagę zasługuje parlamentarna inicjatywa „Równe Możliwości” oraz rozliczne akcje organizacji prawniczych, zwłaszcza Kobiet Prawniczek Ukrainy „JurFem” (oprócz działań w skali makro – na poziomie państwowym, ogólnospołecznym, szczególnie cenne było wsparcie na poziomie lokalnym, w skali mikro: konsultacje prawne, wsparcie działań biznesowych, dziennikarskich, antyprzemocowych itp.).

Pozostając w sferze cywilnej, kobiety skoncentrowały się na organizowaniu życia w wojennej rzeczywistości – zarówno w horyzoncie ogólnopaństwowym, jak i regionalnym czy lokalnym – w sferze polityki, ekonomii, administracji, szkolnictwa, kultury, czy wreszcie domowej, która w momencie gdy mężczyźni walczą na froncie, całkowicie spadła na ich barki, często też w warunkach nowej, wymuszonej przez działania wojenne migracji: albo wewnętrznej, krajowej, albo zewnętrznej, zagranicznej. W dużej mierze kobiety stanowią też siłę ruchu wolontariackiego na rzecz działań propomocowych dla ukraińskiego frontu.

Ważką rolę w dzisiejszej wojennej rzeczywistości Ukrainy odgrywają organizacje i stowarzyszenia kobiece, które zaczęły pełnić funkcję ośrodków pomocy humanitarnej nie tylko dla kobiet, ale całych społeczności.

Kobiety wzięły też na siebie misję głoszenia prawdy o wojnie, zwłaszcza o zbrodniach wojennych Rosji i Rosjan wobec narodu ukraińskiego. Dbają o stworzenie i podtrzymywanie szerokich i wiarygodnych kanałów informacyjnych – nie tylko tych krajowych, ale w pierwszej kolejności zagranicznych. Liderki partyjne, biznesmenki, działaczki wolontariackie, ale też twórczynie: pisarki, reżyserki teatralne, filmowe, aktorki, malarki, graficzki, muzyczki, śpiewaczki itp., dziennikarki oraz naukowczynie zaangażowały się w stworzenie frontu walki na polach właściwej sobie działalności.

Jakie przesłanie Kongres Kobiet w Brukseli może wystosować do Ukrainek?

Ważnym aspektem obecnej debaty jest uświadomienie społeczeństwu ukraińskiemu ważkości dobrego liderstwa kobiet dla odbudowy Ukrainy z powojennych zniszczeń – tych materialnych i niematerialnych, dla tworzenia konstruktywnej przyszłości Ukrainy dla pokoleń obecnych, ale i przyszłych. Myślę, że w trakcie VIII Kongresu Kobiet w Brukseli ta kwestia stanie się jedną z centralnych.

 

rozmawiała Anna Kiejna

 

 

Gazetka 217 – grudzień 2022