Potęga wyobraźni – to myśl, która przychodzi do głowy przy pierwszym kontakcie z obrazami młodego polskiego malarza Marka Okrassy. W sposób twórczy potrafi on każdy pomysł przełożyć na język malarski. Na płótnach prowadzi dialog z malarską tradycją, sięga do swoich mistrzów, nawiązuje do malarskiego dziedzictwa. W ogrodzie skojarzeń szuka swojej drogi z dystansem i dyscypliną.

 

Malarz jest jak iluzjonista. Śmiałość i determinacja pozwalają mu grać z konwencją, igrać z dosłownością, prowokować, a potem prowokację zmieniać w żart. Artysta czerpie inspiracje z otoczenia i z wyłuskiwanego z niego podziwu. To pradawne źródło sztuki rodzącej się z zachwytu pięknem. I pozostające w szacunku do piękna.

 

Obrazy Marka Okrassy dialogują z przeszłością, ale i ze sobą nawzajem. Pozwalają się odczytywać w kontekście innych prac. Są jak barwne kamyki układające się w imponującą mozaikę. Nie są zatem przypadkowe, należą do jakiegoś kontekstu. Kolejne obrazy prowadzą malarza pewną drogą. Często jest to droga nieznana, droga eksperymentu i poszukiwań. Jednak malarz wybiera się w nią zaopatrzony w mapę i opowieści innych wędrowców, bo ma bardzo dużo szacunku i wiedzy z historii malarstwa. Patrzył na Velázqueza, analizował Goyę, w przybliżeniu studiował obrazy Maneta. Poznawał tajniki dawnych mistrzów.

 

W języku francuskim istnieje słowo agréable. Słownikowo oznacza po prostu „miły”, „przyjemny”. Powiemy c'est agréable, gdy dosięgnie nas przyjemny promień wiosennego słońca albo gdy latem na rozgrzanej plaży powietrzem poruszy chłodna morska bryza. Nie pomieści tego znaczenia ani słowo „miłe”, ani „przyjemne”, nawet gdy wzmocnimy je o „dobroczynne” i „dogodne”. W słowie agréable mieści się więcej, jakieś całościowe poczucie radości podszytej szczęściem. To słowo użyte w wymianie zdań pozwala powiedzieć, że jest nam szczególnie dobrze. Właśnie ten moment, ułamek sekundy, gdy chciałoby się powiedzieć c'est agréable, próbuje uchwycić w swoich obrazach Marek Okrassa. To moment ulotny i niezdefiniowany. Ale taki, w którym mieści się więcej niż to, co widać.

 

Marek Okrassa wiąże w swoich obrazach to, co oczywiste i dosłowne, z tym, co nieuchwytne, niezdefiniowane. Między tymi dwiema rzeczywistościami prowadzi pewną grę. Ale robi to w białych rękawiczkach, zgodnie z konwencją, jak sędzia w meczu polo, gdzie – choć wokół dużo emocji – trzeba uważnie śledzić każdy ruch malletów i trajektorię piłki.

 

W malarstwie Marka Okrassy pomysły rodzą się jakby z atmosfery leniwego popołudnia. Z jakiegoś stanu ospałości przechodzi się w stan kreatywności – jak dziecko spędzające wakacje w domu na wsi, jak Briony z powieści McEwana czy jak Alicja z opowieści Lewisa Carrolla. Z lenistwa rodzą się pomysły, koncepty, żarty. Sytuacje poważne przeobrażają się w farsę. Ich sceneria staje się sceną teatru, a ich bohaterowie – zapominają się w tańcu.

 

 

Obrazy Marka Okrassy prezentuje brukselska Galeria Katarzyny Napiórkowskiej przy Mont des Arts 8 (www.galeriemontdesarts.com).

 

 

Justyna Napiórkowska

 

 

Gazetka 119 – marzec 2013