Halina Szołtysik: W ubiegłym roku zaprezentowali państwo w Brukseli współczesny polski design nawiązujący do wzornictwa z czasów komunizmu. Jakie były reakcje publiczności?

Agnieszka Gansiniec: Pierwsza edycja „Art in the Box” faktycznie poświęcona była współczesnemu polskiemu designowi, który czerpał natchnienie ze sztuki PRL. Wydawać by się mogło, że podobna tematyka może być bliska jedynie Polakom lub osobom, które w jakiś sposób poznały realia komunistycznej Polski. Tymczasem zainteresowanie ze strony turystów oraz mieszkańców Brukseli przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Okazuje się, że pewnego rodzaju indywidualność tego typu myśli designerskiej oraz niespotykalność na rynku europejskim przedmiotów czerpiących ze sztuki komunizmu wspólnie sprawiły, że eksponaty cieszyły się ogromnym zainteresowaniem.

Czy designerzy z ubiegłorocznej wystawy zanotowali wzrost zainteresowania swoimi pracami?

Jesteśmy w ciągłym kontakcie z projektantami, których prace zaprezentowaliśmy w czasie ubiegłej edycji wystawy. Informują nas oni, że co jakiś czas zgłaszają się do nich osoby, które widziały ich pomysły w naszych boxach i są zainteresowane zakupem. Bardzo nas to cieszy. To budujące, że chociaż w taki sposób możemy mieć swój udział w promowaniu polskich marek.

Co powinien zrobić ktoś, komu spodobał się jakiś przedmiot prezentowany na wystawie?

Do każdego eksponatu była dołączona krótka notka z opisem oraz informacją o projektancie. Zainteresowane osoby mogły właściwie od razu znaleźć tam dane kontaktowe do autorów konkretnych produktów. Jeśli jednak ktoś chciałby teraz skontaktować się z którymś z projektantów, to zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej: www.blog.art-in-the-box.be. Tam znajdują się wszystkie niezbędne informacje. Pracujemy nad wersją do sprzedaży.

Czy pomysł „sztuki w pudełku” się sprawdził?

Bez zwątpienia tak! Wystawa przyciągała ludzi swoją otwartością. Dzięki prezentacji eksponatów w publicznym miejscu daliśmy możliwość zapoznania się z nimi wszystkim zainteresowanym niezależnie od wieku, pochodzenia czy zasobu portfela. Poza tym uwagę przechodniów przyciągały same pudełka – czyli forma wystawy. Myślę, że można powiedzieć, że i one stanowiły pewnego rodzaju eksponat.

Co proponują państwo teraz?

W tym roku przygotowujemy się do kolejnej edycji wystawy. Dzięki zeszłorocznej pracy wiemy już, że polski design jest interesujący dla mieszkańców europejskich miast. Tym razem postanowiliśmy pokazać coś zupełnie innego – właściwie przeszliśmy na drugi biegun w stosunku do ubiegłorocznej tematyki. Tegoroczna edycja wystawy nosi nazwę „Magic Box – Polish design” i skupiać się będzie na innowacyjności i różnorodności współczesnego polskiego designu. Tak jak poprzednio, będziemy prezentować przedmioty związane z życiem codziennym, tyle że „przesiąknięte” nowoczesną wizją. Na wystawie zaprezentowane będzie współczesne wzornictwo z regionu lubelskiego, łódzkiego, zachodniopomorskiego oraz z Wrocławia.

Jakim kluczem kierowali się państwo przy wyborze artystów?

Tak jak już wspomniałam, na wystawie prezentowane będą prace polskich projektantów. Zależy nam przecież na tym, by promować tu, w Brukseli, nasz rodzimy design. Jeżeli chodzi o kryteria, to tym razem poszukiwaliśmy artystów cechujących się bardzo nowatorskim podejściem do projektowania przedmiotów użytkowych. Dzięki temu na wystawie będzie można zobaczyć niestandardowe lampy i krzesła, kartonowe słoiki, niebanalne pufy oraz niespotykaną nigdzie indziej ceramikę. Znajdziemy również przedmioty nieco ekstrawaganckie – jak sanki na kółkach czy interaktywne dywano-układanki. Oczywiście nie zamykaliśmy nikomu drzwi do współpracy – bardzo chętnie poznajemy nowych projektantów i ich prace. W tym roku zaprezentujemy projekty kilku designerów, którzy sami zgłosili nam swoją chęć udziału w wystawie. Ciągle zresztą szukamy kolejnych osób, które mogłyby z nami współpracować, choćby i w kolejnych edycjach wystawy.

Dziękuję za rozmowę.

 

Gazetka 144 – wrzesień 2015