Wszyscy ich znamy – dorośli mężczyźni mieszkający z rodzicami, pracujący zawodowo, zarabiający, ale żyjący z dnia na dzień. Niby dojrzali, a jednak sprawiający wrażenie, że są dziećmi. Kobiet funkcjonujących w ten sposób jest nieco mniej, ale też można je spotkać. Albo też nieco inaczej – mają własne mieszkania, ale pranie wożą do rodziców, u nich się stołują, miewają związki bardziej niż w nich są, nie mają planów sięgających dalej niż nadchodzący urlop. Jeśli stworzą trwały związek, zwykle mimo wszystko skupiają się na własnych potrzebach i zainteresowaniach, rzadko uwzględniając potrzeby partnerki lub rosnącej rodziny.

DZIECIODOROŚLI

Wieczny chłopiec, Piotruś Pan, marzyciel niechcący dojrzeć. Formalnie dorośli, ale psychicznie i emocjonalnie niekoniecznie. Badania pokazują, że Polska jest drugim po Włoszech europejskim krajem z najwyższym odsetkiem osób po 35. roku życia mieszkających z rodzicami lub po ukończeniu studiów wracających do domu rodzinnego.

Można się śmiać z dorosłego mężczyzny, któremu gotuje mama, ale można też podziwiać kogoś, kto realizuje swoje pasje, nawet jeśli robi to kosztem rodziny. To, co łączy obie te osoby, to niechęć do dorastania, do realizowania zadań rozwojowych. W kulturze popularnej o takich osobach mówi się kidults (określenie użyte przez piszącego dla „New York Timesa” Petera Martina), co można by przetłumaczyć jako „dzieciodorośli” – nie dorośli i nie dzieci.

Tkwienie w tej pozycji może być bardzo przyjemne; bez wyrzutów sumienia można otaczać się różnorodnymi gadżetami, inwestować we własne zainteresowania, a jednocześnie zarabiać tyle, by mieć poczucie niezależności. Podobnie jest z pracą – niekoniecznie musi być rozwojowa i wiązać się z osiąganiem kolejnych etapów, byle dostarczała środków do przeżycia.

Dla otoczenia taki człowiek – nastolatek tkwiący w ciele dorosłej osoby – może być bardzo męczący. Trudno się z nim wiązać, trudno wspólnie budować i planować. Ale też gdyby spojrzeć na sytuację „dzieciodorosłego” z jego perspektywy, jest równie trudno. Za niezgodą na dorastanie stoi szereg lęków i wątpliwości, a bać się to przecież nie jest ani wybór, ani przyjemność.

PIOTRUŚ PAN

Stworzona przez Jamesa Matthew Barrie postać Piotrusia Pana nie jest mężczyzną, nie jest też chłopcem. Niejasność jego płci i wieku wyraża się w tym, jak odbiera go oczarowana nim Wendy – nie może się do niego zbliżyć, również dosłownie; nie czuje się bezpiecznie w jego obecności. Piotruś Pan jest też symbolem jej własnego konfliktu: czy pozostać beztroskim dzieckiem, czy może jednak przesunąć się w stronę dorosłości i korzystać z dobrodziejstw, które niesie. Czy pozostać dzieckiem, czy może raczej tworzyć związek, cieszyć się bliskością, intymnością, seksualnością?

Współczesny Piotruś Pan to mężczyzna po trzydziestce, pracujący, często niezależny finansowo. Psychologicznie cechuje go niedojrzałość, lekkomyślność, niedotrzymywanie zobowiązań, niewywiązywanie się z obietnic, tworzenie powierzchownych relacji, słaba kontrola emocji wiążąca się z tym, że może bardzo szybko przejść z fazy spokoju w furię. Jak dziecko, które nie potrafi nazwać swoich uczuć, a tym bardziej nimi pokierować.

Nie dziwi więc też, że życie seksualne Piotrusia Pana może mieć skrajnie różny przebieg. Może on żyć bardzo swobodnie i korzystać z dostępności partnerów seksualnych. Ale równie dobrze może unikać seksu, czuć się rozczarowany czy nawet obrzydzony tą sferą życia. Niechętnie okazuje bliskość, nie angażuje się fizycznie, nie bierze i nie daje w ten sposób. Jest jakby zamrożony emocjonalnie.

CO TO ZNACZY BYĆ DOROSŁYM

Większość dorosłych osób pozostających w pozycji dziecka nie jest tego świadoma. Osiągają dojrzałość metrykalną, realizują niektóre etapy rozwojowe typowe dla swojego wieku (na przykład zakładają rodzinę, pracują), ale rzadko kiedy osiągają dojrzałość emocjonalną. Konsekwencją mogą być lęki, depresja, nadużywanie alkoholu lub sięganie po narkotyki. Trudno sobie poradzić z emocjami i narastającym poczuciem pustki, stąd spadek nastroju lub sięganie po substancje psychoaktywne.

Psycholodzy zauważają, że najważniejsze aspekty dorosłości to:

Racjonalność – osoby dorosłe odczuwają wiele emocji, ale niekoniecznie działają pod ich wpływem. Podejmują racjonalne decyzje oparte na tym, czy działanie jest moralne oraz zgodne z ich interesem. Potrafią dokonać rozróżnienia pomiędzy uczuciem a intelektem i podjąć taką decyzję, która będzie dla nich korzystna.

Dbanie o równouprawnienie w relacjach międzyludzkich – osoby dorosłe i dojrzałe emocjonalnie dbają o to, żeby relacje w związku były równe, to znaczy że nie wchodzą w rolę dziecka i nie oczekują ze strony partnera takiej opieki, jakiej oczekiwałoby dziecko właśnie. Oznacza to również, że potrafią realizować swoje pasje i mieć własne oczekiwania i w ten sam sposób traktują drugą osobę, w czym znajdują poczucie bezpieczeństwa.

Aktywność i pasywność – osoby dojrzałe emocjonalne starają się być aktywne, podejmować kolejne zadania i realizować je, nie czekać biernie na rozwój zdarzeń. Jest to o tyle ważne, że będąc aktywnym, ryzykujemy i narażamy się na porażki. Umiejętność znoszenia niepewności i ryzyka również jest cechą osób dorosłych.

Otwartość – zdolność do znoszenia krytyki oraz czerpania z niej również jest cechą związaną z dojrzałością emocjonalną. Na drugim biegunie znajdują się defensywność, uraźliwość oraz odrzucenie tak krytyki, jak i osoby ją wypowiadającej. Co ważne, nie wszystko, co jest niezgodne z naszym postrzeganiem rzeczywistości, jest krytyką. Często są to wartościowe, nawet jeśli bolesne, informacje zwrotne, z których można zrobić użytek. Osoby cechujące się niedojrzałością emocjonalną często w obliczu krytyki stają się defensywne, obrażają się, nie potrafią dostrzec realności słyszanych słów. Unikanie rzeczywistości na rzecz fantazji i chronienia swojego delikatnego wnętrza jest również cechą osób niedojrzałych emocjonalnie.

Poczucie sprawczości – nie mamy kontroli nad każdym aspektem naszego życia, nie mamy takiej mocy, a jednak są ludzie, którzy nieustannie postępują tak, jakby mogli całkowicie kontrolować swoje życie. A jeśli się to nie udaje, tracą motywację do działania, popadają w przygnębienie i poddają się.

Osobista siła – jest przeciwieństwem poczucia bezradności; to umiejętność realnej oceny sytuacji i swoich możliwości. Nie mamy wpływu na każdy obszar naszego życia, ale na niektóre na pewno. Nie mamy na przykład wpływu na nasze nieświadome pragnienia i fantazje, mamy jednak pewien wpływ na nasze zachowania. Można modyfikować swoje działanie w taki sposób, żeby było ono możliwie najbardziej korzystne i produktywne. Jest to jednak czasem proces trudny i czasochłonny, dlatego osiągnięcie pewnego poziomu dojrzałości emocjonalnej jest konieczne, żeby móc świadomie kierować swoim działaniem.

DLACZEGO BOIMY SIĘ DOROSNĄĆ?

Adam jest atrakcyjnym 40-latkiem. Ma powodzenie u kobiet i chętnie z tego korzysta. Trudno powiedzieć, że jest w związku, ponieważ zmienia partnerki bardzo często. Kiedyś był żonaty, ma dziecko, jednak jego małżeństwo trwało bardzo krótko. Żona nie rozumiała jego potrzeby wyjazdów na obozy wspinaczkowe w różne części globu. Nie rozumiała, że taka pasja kosztuje i że trzeba wziąć urlop wtedy, kiedy jest śnieg. Kolejne partnerki może byłyby bardziej wyrozumiałe, ale Adam już raz się zawiódł, nie zamierza więc angażować się kolejny raz. Zbyt duże ryzyko, a przy tym bardzo ceni sobie niezależność. Z synem widuje się nieczęsto. Pracuje tyle, żeby „wystarczyło”, głównie na realizację pasji. Alimentów nie płaci, wychodząc z założenia, że matka dziecka dobrze zarabia.

Powyższe rozważania pokazują, jak niepewna i trudna może być dorosłość. A bycie dzieckiem w ciele dorosłej osoby może być bardzo atrakcyjne. Dorośli są obciążeni odpowiedzialnością – za siebie i za inne osoby, zwłaszcza dzieci, dla których stają się również wzorem. Dla osób, które nie poradziły sobie z własną zależnością od innych ludzi, sytuacja ta może być szczególnie trudna.

Dorastanie jest również trudne, jeśli dorosła osoba sięga po fantazje jako mechanizm obronny i tym samym odcina się od rzeczywistości. Dzieje się tak na przykład wówczas, kiedy jako dzieci przeżyliśmy traumatyczne doświadczenie, którego skutki zepchnęliśmy do nieświadomości. Fantazjowanie może być uzależniającym mechanizmem, znacznie łagodzącym trudy codziennego życia.

Boimy się dorastać także dlatego, że dorosłość niechybnie prowadzi do starości, a ta z kolei kończy się śmiercią. Będąc dorosłymi musimy zdawać sobie sprawę z przemijalności, istnienia chorób i wreszcie śmiertelności, własnej, ale również bliskich osób.

Bycie wiecznym dzieckiem, Piotrusiem Panem może stać się sposobem na życie. Wprawdzie nie wybieramy go świadomie, ale często w którymś momencie zaczynamy sobie zdawać sprawę, że coś jest jednak nie tak. Bo jednak nie udaje się związek, bo nie potrafimy się nigdzie zakorzenić, zmieniamy mieszkania, kraje, kontynenty, bo mimo wszystko cierpimy z powodu obniżonego nastroju czy lęków. Warto o tym pamiętać i szukać pomocy.

Katarzyna Cieślak

psycholog, psychoterapeuta

www.psychoterapia-mj.pl

 

Gazetka 158 – luty 2017