„Jej mąż zmarł dość nagle, choć nie powinna była być bardzo zaskoczona. Przez jakiś czas chorował na serce, ale był pod opieką lekarską. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Nagle przyszło pogorszenie, trafił do szpitala i po tygodniu było po wszystkim. Pogrzeb, a potem powrót do pustego domu. I wtedy wszystko się zaczęło. Dopiero wówczas do niej dotarło, co się stało. Aż do dnia pogrzebu działała jakby na automatycznym pilocie. Pomagał też dorosły już syn, ciągle ktoś był obok, pytał, jak pomóc. Ale po pogrzebie musiała wrócić do wspólnego do niedawna mieszkania. Noce stały się bardzo długie. Najgorsze było poczucie winy. Czego nie zauważyła? Czego nie zrobiła? Miał dopiero 60 lat, choroba nie była śmiertelna, więc jak to możliwe? A może to niedbalstwo lekarzy?

Najpierw był stan żalu i poczucia winy. Potem ogromnego smutku na przemian z otępieniem. Łez mieszających się z automatycznym działaniem. Przetrwała w tym stanie rok. W drugim roku stanów otępiennych było już coraz mniej, ale smutek pozostał. Pięć lat po śmierci męża niewiele się zmieniło. Może trochę więcej czuje, może funkcjonowanie jest mniej automatyczne, udaje się jej częściej skupić na kontaktach z wnuczką. Ale smutek pozostał.”

„Dla Piotra śmierć ojca była zupełnym zaskoczeniem. Ojciec pił od wielu lat, nałogowo, ale nieźle się trzymał, nie chorował. Pewnego dnia przewrócił się na ulicy i zmarł. Pogotowie nie było już nawet potrzebne. Po śmierci ojca Piotr zaczął mieć koszmary senne, a potem stany lękowe. Bał się jeździć komunikacją miejską, bał się zostać sam w domu, bał się zasypiać i chwilę po przebudzeniu zaczynał odczuwać znany lęk. Najpierw poszedł do psychiatry, który przepisał środki antydepresyjne i zalecił psychoterapię. Po roku stan Piotra mocno się poprawił. Fakt, że ojciec zmarł nagle i niespodziewanie, wyzwolił jego stany lękowe”.

„– Śmierć jest częścią życia. Czy chcą państwo, żeby odbył się pogrzeb? – takie pytanie lekarka zadała Oli, która poroniła 11-tygodniową ciążę. Ola nie chciała. Wówczas wydawało się jej, że to dobra decyzja. Ciąża była wczesna, niewiele osób o niej wiedziało. Sama nie była też pewna, jak myśleć o swojej stracie – czy straciła rzeczywiście dziecko czy po prostu ciążę? Przez kilka miesięcy miała problem z byciem wśród ciężarnych kobiet, w okolicach dnia, w którym miała rodzić, czuła się wyjątkowo źle. Była rozkojarzona, smutna, zdenerwowana, płaczliwa. Nie od razu skojarzyła fakty. Czasami fala smutku zalewała ją na widok 3-latka, potem przedszkolaka, wówczas uświadamiała sobie, że jej dziecko byłoby w tym wieku. Podobnie czuła się przy okazji wszystkich rocznic.”

Śmierć łączy w sobie dwa skrajnie trudne elementy – konieczność pogodzenia się z odejściem ważnej i bliskiej osoby oraz poradzenia sobie z własną śmiertelnością. Jak potwierdzi każda osoba, która doświadczyła tego koszmarnego połączenia, potem nic już nie jest takie samo. Rytm dobowy zostaje zaburzony, każdy kolejny dzień przypomina poprzedni, nie można się skupić na ulubionym programie telewizyjnym czy książce. Życie się zatrzymuje i osoby w żałobie z zaskoczeniem patrzą na świat, który nadal trwa. Przynajmniej na początku trwają w takim stanie.

Żałoba jest naturalnym stanem pojawiającym się po śmierci bliskiej osoby. Naturalnym nie znaczy jednak przyjemnym. Czasami, może nawet często, jest nie do wytrzymania. Już Freud wprowadził rozróżnienie pomiędzy melancholią (dziś rozumianą jako depresja) a żałobą. Ta ostatnia, mimo wszystkich trudności, jakie ze sobą niesie, jest stanem naturalnym. Nie jest stanem, który należy leczyć. Można natomiast i warto szukać form pomocy, również profesjonalnej. Zwłaszcza że czasami żałoba przekształca się w depresję lub ujawnia istniejące wcześniej zaburzenie psychiczne. Śmierć jest przerwaniem więzi, obnaża naszą zależność od kogoś. Na tym więc tle przede wszystkim mogą ujawnić się problemy.

Jak już zostało powiedziane, żałoba w całej swej naturalności zwykle bywa stanem trudnym. Osoby jej doświadczające mogą mieć poczucie, że dotykają granicy własnej wytrzymałości, mogą myśleć o własnej śmierci, żeby uśmierzyć ból. Mogą nawet podejmować próby. Jeśli pojawią się tak skrajne uczucia, warto niezwłocznie poszukać pomocy profesjonalisty. Bo żałoba ma też to do siebie, że z czasem się zmienia. Uczucia, które są na początku, bledną, nie są już tak intensywne. Działanie pod wpływem impulsu, nieumiejętność wytrzymania pewnych stanów – to mogą być niepokojące objawy.

Jak można sobie poradzić z naturalnie przebiegającą żałobą? Jest kilka sposobów.

WIEDZ, CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ

Pod koniec lat 50. ubiegłego wieku amerykańska psychiatra szwajcarskiego pochodzenia, Elizabeth Kübler-Ross, zaczęła pracę z pacjentami m.in. w szpitalach psychiatrycznych. Dość szybko zorientowała się, że opieka nad pacjentami, zwłaszcza terminalnie chorymi, jest przerażająca. Tematy opieki nad nimi, a w konsekwencji proces umierania oraz śmierć stały się najważniejszymi w jej całej karierze, co zaowocowało wydaniem książki „Rozmowy o śmierci i umieraniu”. Kübler-Ross uważała, że niezależnie od tego, czy śmierć przyszła nagle czy też można się było jej spodziewać, osoba w żałobie doświadcza określonych uczuć i emocji. Mówiła o stadiach przeżywania śmierci.

Kübler-Ross, na podstawie swojego rozległego doświadczenia w pracy z umierającymi pacjentami oraz ich bliskimi, doszła do wniosku, że człowiek w żałobie przechodzi pięć etapów psychologicznych: zaprzeczenie, gniew, negocjację (targowanie się), depresję i akceptację. Przebiegają one mniej więcej jeden po drugim, ale można (i nie jest to wcale rzadkie) dotrzeć do etapu depresji i cofnąć się na przykład do zaprzeczenia. Można też „utknąć” na którymś z etapów na bardzo długo. Można mieć nawet poczucie, że traci się rozum.

Analogicznie własne umieranie przeżywają osoby terminalnie chore.

Niezależnie od tego, jak przebiegają te stadia i jak dotkliwe są te uczucia, warto pamiętać, że dotykają one wszystkich, mogą jedynie przebiegać w różny sposób i z różną intensywnością.

Oprócz skutków psychologicznych osoby będące w żałobie doświadczają również często objawów fizycznych, takich jak bóle brzucha, zanik apetytu lub poczucia smaku, bezsenność lub zbyt długi sen, brak energii. Mogą się też nasilić istniejące wcześniej dolegliwości chorobowe. Można o tym pomyśleć symbolicznie – systemy ciała zaczynają szwankować lub przechodzą w fazę „stand by”; działa tylko to, co musi, tylko to, co utrzymuje człowieka przy życiu. A i na to potrzeba czasami bardzo dużo energii.

ŻYCIE Z ŻAŁOBĄ

Stadia i sposób przeżywania żałoby opisany przez Kübler-Ross jest ciekawym i porządkującym pomysłem. Ale też, co potwierdzi wiele osób na podstawie własnego doświadczenia (oraz co widać na podstawie praktyki terapeutycznej), są takie straty, których do końca nie można przeżyć. Są takie rodzaje żałoby, które się nie kończą. Rodzice, którzy stracili dziecko, wiedzą o tym najlepiej. Są takie śmierci, które zmieniają nas bezpowrotnie, zmieniają nasze życie. Są to takie sytuacje, jak śmierć samobójcza, śmierć dziecka właśnie, śmierć współmałżonka.

Z żałobą można jednak nauczyć się żyć. Trzeba, jeśli chce się zachować względną stabilność psychiczną. Warto więc pamiętać:

  • Najważniejsze jest wsparcie, każde możliwe. Warto szukać wsparcia terapeutycznego, również farmakologicznego, ale też otworzyć się na przyjaciół i znajomych. Warto także rozważyć dołączenie do grupy wsparcia, najlepiej spotykającej się regularnie, również po to, żeby stopniowo wrócić do regularnej aktywności.
  • Wyrażaj uczucia. Nieważne, jakie one są. To nie uczucia i emocje są szkodliwe, ale ich tłamszenie. Oczywiście, warto mówić w sprzyjających okolicznościach, w nieoceniającej atmosferze, bezpiecznie. Stąd właśnie znaczenie grup wsparcia.
  • Zadbaj o swoje zdrowie. Ważny jest regularny kontakt z lekarzem oraz okresowe badania. Warto również pamiętać, że okres żałoby i związane z nim emocje mogą sprzyjać rozwojowi uzależnień na przykład od alkoholu czy leków.
  • Daj sobie czas na przeprowadzenie poważnych życiowych zmian. Czasami śmierć kogoś bliskiego przerywa ważne procesy życiowe – przeprowadzkę, kupno domu, zmianę pracy. Może to nie być najlepszy czas na tego typu decyzje.
  • Życie toczy się dalej. Jakkolwiek okrutnie to brzmi, nic nie zmieni rzeczywistości, nie przywróci umarłym życia. Można jedynie kontynuować własne, tak jak jest to w danej sytuacji możliwe.
  • Bądź cierpliwy. Żałoba będzie się zmieniać, emocje słabnąć, żal i tęsknota z czasem będą zastępowane innymi uczuciami. Być może nic nie będzie już takie samo, ale też nie zawsze będzie tak źle.

 

Katarzyna Cieślak

psycholog, psychoterapeuta

Gazetka 166 – listopad 2017