Seksizm to pogląd, że kobiety i mężczyźni nie są sobie równi i nie powinni posiadać równych praw. Według pierwotnej definicji mężczyzna jest z gruntu lepszy od kobiety, dlatego należy mu się władza i kontrola nad płcią przeciwną. Pojęcie to ujrzało światło dzienne w latach 60. XX w. i było analogią do słowa „rasizm”, czyli dyskryminacji ze względu na rasę. Stereotypy dotyczące kobiet, podobnie jak te dotyczące konkretnych nacji, wzbudzają agresję i przemoc (fizyczną i słowną), przyczyniają się do niesprawiedliwej polityki pracy i płacy czy nawet do molestowania seksualnego. Gdzie tkwi punkt zapalny? I czy da się obalić stereotyp?

 

PARADYGMAT PŁCI

Za moich czasów (lata 80. XX w.) na ZPT, czyli zajęciach plastyczno-technicznych, dziewczęta uczyły się szydełkowania oraz piekły ciasta z zakalcem. Chłopcy zaś budowali urządzenia bazujące na bateriach i uczestniczyli w zajęciach na strzelnicy. Nikt nie podważał podziału obowiązków według tożsamości płci, bo zwyczajnie nikomu nie przyszło to do głowy. Mama była od cerowania, gotowania i sprzątania, a tata wychodził do pracy. W każdej rodzinie role rozdawane były podobnie, więc nie znaliśmy innego modelu społecznego.

Dzisiaj, po blisko trzydziestu latach, dawniej wpajane definicje nie pokrywają się z realiami. Teraz na topie są męscy styliści mody analizujący zwiewne kobiece szmatki oraz brzuchaci kucharze. Kobiety z kolei zawładnęły zarządami gigantycznych korporacji i podpisują intratne kontrakty albo szybują w chmurach na ciężkich maszynach lotniczych. Wydawałoby się, że tendencje seksistowskie umarły śmiercią naturalną niczym dinozaury. Nic bardziej mylnego – mają się nadal świetnie, wciąż dokarmiane w wielu dziedzinach życia.

Seksizm to ocenianie, różnicowanie, wartościowanie i wyróżnianie. Współczesną odpowiedzią na seksizm jest gender – pogląd, że obie płcie są równe i należą się im takie same prawa.

 

PODSTAWY PROGRAMOWE

„Elementarz” Mariana Falskiego to klasyk. Był niezbędnikiem w nauczaniu kilkulatków trudnej sztuki pisania i czytania. Jednak śledząc karty podręcznika, łatwo wpaść w schematyczne myślenie, że Ala bawi się lalkami i pomaga mamie w kuchni, a Lucek klei modele kolejek i z utęsknieniem zerka na księżyc, na którym wylądowali astronauci. Po Falskim na ławki w polskich szkołach trafiały przez lata setki podręczników, uaktualnianych poprzez pryzmat zmian politycznych, rządowych i społecznych. Jednak nadal zdarzają się autorzy, którzy – wychowani na jednym szablonie – nie potrafią się z niego oswobodzić.

W jednym z podręczników do języka polskiego w klasie piątej uczniowie dostali – jak podkreślono – odpowiedzialne misje. Nie wspomniano jednak, że odpowiedzialne jak na swoją płeć. Chłopcy mieli za zadanie przenieść się w czasy Kolumba i opracować dwumiesięczną podróż morską, natomiast na dziewczynkach spoczywał obowiązek zapoznania się z przyprawami przywożonymi do Europy w XV w. i przygotowanie prezentacji o przydatności przypraw w kuchni i cukiernictwie. Jak tłumaczy autorka, nie miała ona złych intencji, a kierowała się reakcją klasy na przeczytany wcześniej tekst. Ponoć płeć męska chętnie podejmowała się wyzwań, a płeć żeńska nie była zainteresowana tematem. Problem w tym, że ćwiczenie nie miało charakteru otwartego, ale było przypisane do konkretnej grupy. I nie dotyczyło tylko kwestii tematu, ale także znacząco różniło się poziomem trudności.

Edukacja szkolna jest wyznacznikiem idei. To, jaki kierunek będzie popularyzować, wpłynie zasadniczo na rozwój młodego, chłonnego umysłu.

 

CZAS WOLNY GWARANTOWANY

Latem społeczność internetową zalała fala oburzenia. Jedna z firm turystycznych odważyła się zorganizować półkolonie z podziałem na płeć. Jednak sama selekcja to bzdet przy tematyce warsztatów, które przypisano do każdej frakcji, wzmagając efekt przy użyciu koloru różowego i niebieskiego. Dziewczynkom zaproponowano aqua aerobik, kosmetyki, fitness, spa, projektowanie ubrań i biżuterii oraz piknik, a chłopcy mogli się doskonalić z zakresu gier karcianych, na konsolę i matematycznych, w programowaniu oraz sporcie. W skrócie – płeć piękna ma dobrze wyglądać, a płeć brzydka – rozwijać się.

I tu, podobnie jak na kartach podręczników, same proponowane zabawy nie są z gruntu złe, przeciwnie – zajmujące i niesztampowe. Nie są także lepsze czy gorsze, ponieważ nikt nie udowodni wyższości planszówek nad projektowaniem akcesoriów dla kobiet. Sęk w tym, że organizator bezkrytycznie narzucił konstrukcję projektu i nie dał klientom wyboru. Przeprowadził odgórną selekcję. Nie przyszło mu do głowy, że małe dziewczynki spędzają czas przed komputerem, a chłopcy lubią dbać o powierzchowność.

 

MARKETING NIESZEPTANY

Reklama dźwignią handlu. To część naszej kultury, a jej przekaz działa na odbiorcę w sposób podświadomy i często ukryty. Z seksizmem w reklamie mamy do czynienia wtedy, gdy jej treść bazuje na utartych poglądach i zamiast negować archaiczne stanowisko, dalej je praktykuje i rozpowszechnia.

Mowa o sprowadzeniu kobiety do roli żony, matki, kucharki, sprzątaczki i ozdobnika mężczyzny. W skrócie – pierze, prasuje, zmywa naczynia, gotuje, zmienia pieluchy. Zmaga się z trudami dnia codziennego, za punkt honoru obiera wypucowanie podłogi na błysk, frasuje się plamami na białym kołnierzyku. Jej humor zależy od osiągniętych rezultatów i pochwał ze strony domowników. W przedstawionych obrazach ma niskie ambicje, a jej samoocenę warunkuje zadowolenie innych. Mężczyznę z kolei utożsamia się z pieniędzmi, władzą i inteligencją. Każda reklama wzmagająca podział ról ze względu na płeć przyczynia się do degradacji społeczeństwa.

Damskie ciało jest również powszechnym motywem ozdobnym reklam – towarzyszy zdjęciu konserwy mielonej, proszku do prania, ubojni drobiu i opon samochodowych. Oglądając wieloformatowe plakaty wszędzie, jak Polska długa i szeroka, wydawać by się mogło, że naga pierś czy gołe pośladki potrafią sprzedać wszystko. Kobiece ciało traktowane jest jak bezrozumna, samoistna masa, a kobietę sprowadza się do roli obiektu seksualnego. Hasła reklamowe przekraczają często granicę dobrego smaku (np. laska, lala) i są niczym innym jak uprzedmiotowieniem człowieka.

Z golizną da się walczyć i – co udowadniają Włosi – da się to zrobić skutecznie. Kilka lat temu z ulic i budynków Rzymu zniknęły plakaty przedstawiające ciała kobiet. Wniosek o zakaz billboardów o seksistowskiej treści poparły władze miasta. Uzasadniają, że kobietom należy się szacunek, a ich fizjologiczne atrybuty nie są własnością publiczną. Podobną akcję przeprowadziło San Francisco.

 

DRUGIE DNO

W XXI w. zagadnienie seksizmu ma nowy wątek. Problem zaczął dosięgać również mężczyzn. Coraz częściej słychać głosy, że czują się przeciążeni w pracy obowiązkowymi nadgodzinami (bo kobieta-matka ma priorytet), walczą o opiekę nad potomstwem (bo w powszechnej opinii to matka jest lepszym opiekunem prawnym) i chcą mieć równe prawa do przyjęcia emerytury (tymczasem czeka ich kilka lat dodatkowego etatu).

„Kopernik była kobietą!” – zechcą krzyczeć niektórzy niczym bohaterka „Seksmisji” Juliusza Machulskiego. Przeciąganie liny na drugą stronę nie jest jednak roztropnym rozwiązaniem. Można wychowywać dziecko bezosobowo; dać mu dowolność w wyborze imienia, fryzury, ubrań, a nawet i płci, ale byłby to raczej eksperyment na żywym organizmie. Aby nie wychowywać kolejnego seksistowskiego pokolenia, rodzicom pozostaje wyrzucić z głowy wpajane w szkole kwestie i nie iść za społecznymi tendencjami. Słowem kluczem jest wybór. Daj dziecku wybór.

JAK NIE WYCHOWAĆ SYNA NA SEKSISTĘ?

  • Uczciwie chwal syna i córkę. Problem nie tkwi w ilości poświęconej uwagi, ale w tendencji wysyłanego komunikatu. Nie komplementuj dziewczynki jedynie za gładkie włosy i oszołamiającą sukienkę, a chłopca tylko za postępy w budowaniu domów z klocków lego. Zwróć uwagę na każdy aspekt ich wyglądu, osobowości, zainteresowań czy postępów. Zachowaj proporcje.
  • Wzbraniaj się przed seksizmem językowym. Słowa „ładna”, „urocza”, „zabawna” nie dotyczą jedynie kobiet, podobnie jak słów „odważny”, „mądry”, „bystry” nie używa się do określania tylko męskich cech. Nie wyróżniaj, kierując się przymiotnikami przypisanymi kulturowo do płci. Nie identyfikuj i nie oceniaj dzieci poprzez nadawanie im przydomków o seksistowskim zabarwieniu.
  • Zmieniaj scenariusz prac domowych. To fałszywe przekonanie, że córki powinny pomagać matce, a chłopcy ojcu. Małej księżniczce korona z głowy nie spadnie, jeśli odkurzy wnętrze samochodu lub pomoże kosić trawę w ogrodzie, a nieletniemu rycerzowi nie ubędzie z bohaterstwa, gdy włoży naczynia do zmywarki lub zetrze kurze. Na podstawie obserwacji poczynionych w domu rodzinnym zrekonstruują podział ról w dorosłym życiu.
  • Demokratycznie okazuj czułość. Gdy córka spadnie z roweru, zostaje oblepiona po uszy plastrami i uwięziona w matczynych objęciach. Synowi nakazuje się wziąć w garść i wsiąść z powrotem na perfidny pojazd. Nie odbieraj dzieciom potrzeb emocjonalnych. Chłopiec też czuje ból i pragnie bliskości.
  • Kupując prezent, nie kieruj się płcią. Lepiej poproś dzieci o wskazanie pięciu zabawek, które wydają się im interesujące. Pozwól im na samodzielną selekcję i wytypowanie faworytów. Na lalkach i samochodach nie ma przecież adnotacji, dla kogo są przeznaczone. Nie ograniczaj przestrzeni zainteresowań dzieci.

Sylwia Znyk

Gazetka 169 – marzec 2018