Wewnętrzna harmonia to taki stan jasności umysłu i ducha, o którym zdecydowanie łatwiej jest mówić i pisać, niż świadomie go osiągnąć. Dlaczego? Ponieważ człowiek to istota niecierpliwa, która pragnie wszystkiego tu i teraz – również spokoju. Wszyscy jednak, którzy choć raz pokusili się o jakiekolwiek prowizoryczne recepty na poprawę życia i którzy w poszukiwaniu cudownego lekarstwa na spokój ducha zwrócili się na zewnątrz – zamiast do wewnątrz siebie – szybko przekonali się o ich iluzoryczności.

Za dużo pijemy, za dużo jemy, za dużo czasu spędzamy z telefonem i komputerem, kupujemy mnóstwo nieprzydatnych rzeczy jedynie po to, aby doświadczyć chwilowej ulgi i poczucia stabilności. Wygląda na to, że zbyt wiele osób poszukuje cudownego lekarstwa, które pomoże im osiągnąć cele w sposób łatwy i przyjemny, bez wysiłku i wyraźnego skupienia. Tylko że to trochę tak, jakby pragnąć natychmiastowych rozwiązań problemów, które rozwijały się przez całe lata. To po prostu niemożliwe.

Rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę z tego, że często nie wiemy, co jest dla nas w życiu ważne, czego nam potrzeba, co nas motywuje, a co uspokaja. Nie znamy siebie, a to generuje wiele psychologicznych następstw. Mało kto się dzisiaj nad tym zastanawia i ten brak refleksji nad sobą samym czyni nam wielką szkodę. Często bowiem bywamy do tego stopnia przytłoczeni codziennością, że nawet nie wiemy, od czego zacząć poszukiwanie źródeł wewnętrznego wyciszenia. A fakt, że życiowy balans trzeba systematycznie i konkretnymi działaniami wypracowywać, tylko jeszcze bardziej nas denerwuje – i tak tkwimy w błędnym kole.

Cóż, również na wewnętrzną równowagę w życiu trzeba solidnie zapracować. Trening czyni mistrza, ale musi być regularny. Nie ma dróg na skróty. Chyba że zadowoli nas chwilowe zatracenie się. Bo działania podejmowane w desperacji będą wyglądały tak: zakupy, by poczuć się lepiej; alkohol, narkotyki lub hazard, by poprawić sobie nastrój; zdrada, by chwilowo podnieść poczucie własnej wartości. Zadziała? Na krótko. A potem będą wyrzuty sumienia i jeszcze głębsze rozchwianie emocjonalne.

Kluczem do osiągnięcia stanu równowagi jest jasność umysłu, klarowność co do naszych zamierzeń, oczekiwań i co do wartości, które prowadzą nas przez życie. Bo gdy wymyka się nam ono z rąk, automatycznie przestajemy się angażować w to, co robimy, brnąc w otchłań emocjonalnego chaosu. Zamiast brać sprawy w swoje ręce, dostosowujemy się często do innych i ulegamy ich opinii, przez co przeznaczamy czas i energię na sprawy, które nas w ogóle nie cieszą.

Jasność umysłu jest naszą bazą, naszym wewnętrznym rusztowaniem. To jasność w kwestii tego, kim jestem, co jest dla mnie ważne i jak chciałbym przeżyć podarowany mi czas. Nasze wartości stanowią rdzeń charakteru i osobowości, warto się zatem choć od czasu do czasu nad nimi zastanowić. Im bardziej bowiem codzienne działania i słowa będą spójne z naszą duszą, tym wyższa będzie nasza samoocena, sympatia oraz szacunek do samego siebie. Im większa jasność umysłu, im mniej rozbieżności pomiędzy sercem a głową, tym łatwiej będzie nam osiągnąć wewnętrzną równowagę. Bo człowiek jest istotą holistyczną i wszelkie próby rozdzielenia go na oddzielne komponenty z reguły kończą się niepowodzeniem.

Spokojnej głowie i duszy sprzyja też unikanie porównywania się z innymi oraz zaniechanie oceniania i krytykowania ich życiowych wyborów. Bo to, co jest dobre dla nas, niekoniecznie musi być dobre dla kogoś innego – i odwrotnie. Gdy mamy jasność co do własnych wartości i decydujemy, by żyć według nich, bez kompromisów, możemy czuć się spokojni i pewni siebie bez względu na to, co robią i mówią inni.

Innym ważnym aspektem w kontekście równowagi wewnętrznej jest niebranie pod uwagę długofalowych konsekwencji swojego postępowania. Krótkoterminowe myślenie i działania są niestety jednym z głównych źródeł naszego nieszczęścia, frustracji i życiowych porażek. Osoby, którym udało się wypracować to, co w psychologii nazywamy dobrostanem psychicznym – spokojne, zrównoważone i szczęśliwe – praktycznie każde działanie rozpatrują w świetle tego, co chcą osiągnąć w kontekście długofalowym. Poświęcają więc najpierw czas na to, by przemyśleć, czy ich decyzje są z nimi spójne – a to znacząco wpływa na jakość ich życia.

Osoba wewnętrznie zrównoważona stawia własne szczęście na pierwszym miejscu – wcale nie z powodu egoizmu, ale ponieważ jest świadoma tego, że jeśli będzie żyła w poczuciu wewnętrznego dobrostanu i jasności umysłu, to wszystkim innym wokół niej także będzie z tym dobrze. Dość często niestety wpaja nam się, że poszukiwanie szczęścia i własnego sposobu na życie jest w jakiś sposób samolubne i egocentryczne, że najpierw powinniśmy zadbać o szczęście innych. Prawda jest jednak taka, że nie uszczęśliwimy kogoś, jeśli sami będziemy nieszczęśliwi. Jeśli więc zależy nam na bliskich, najpierw zadbajmy o siebie. Bo jeśli każdy sprzątanie zacznie od swojego ogródka, to wszyscy będziemy mieli elegancko posprzątane.

Wewnętrzna równowaga oznacza także wierność samemu sobie, autentyczność i prawdę. Nie osiągną jej mitomani, kłamcy, manipulanci ani zawistnicy. Oni nie widzą prawdy, ale to, co wykreuje ich umysł. Jeśli więc możemy, omijajmy szerokim łukiem tych, którzy burzą nasz dobrostan psychiczny i są źródłem naszego nieszczęścia, smutku i frustracji.

Spokój ducha powinien stanowić dla nas najwyższe dobro. Jeśli zatem mamy go nieustająco na uwadze, istnieje wielka szansa, że uporządkujemy swoje życie tak, aby go doświadczać. Kierunek jest w tym wypadku dość prosty: to, co długoterminowo przynosi nam klarowność umysłu, zadowolenie, radość i co pomaga nam podnieść poczucie własnej wartości, bez wątpienia jest dla nas właściwe.

 

 

Aleksandra Szewczyk

Psycholog

 

Gazetka 199 – marzec 2021