Pierwsze informacje o śniętych rybach w Odrze pojawiły się jeszcze w lipcu. Wciąż nie ustalono dokładnej przyczyny katastrofy ekologicznej w Odrze. Możliwe, że spowodował ją więcej niż jeden czynnik, jest jednak mało prawdopodobne, by katastrofa nie była wywołana działalnością ludzi. Jedną z badanych obecnie hipotez jest wzrost zasolenia Odry i związane z tym pojawienie się w niej toksycznych glonów, tzw. złotych alg. Wzrost zasolenia rzeki to – jak twierdzą naukowcy – skutek działalności ludzi. Nadal obowiązuje zakaz wstępu do Odry oraz łowienia lub spożywania ryb z tej rzeki.
Sytuację w Odrze opisuje się w kategoriach katastrofy ekologicznej. Obejmuje ona niemal 500 km rzeki. Katastrofa zaczęła się pomiędzy 26 a 27 lipca w okolicach Oławy. Wybrano już wtedy z rzeki 10 ton martwych ryb. Informacje o śniętych rybach docierały stopniowo z kolejnych miejscowości, np. w Lipkach (woj. opolskie) pojawiły się 26 lipca, w Oławie (woj. dolnośląskie) – 30 lipca, następnie był Głogów (woj. dolnośląskie) – 5 sierpnia, Brody i Krosno Odrzańskie (woj. lubuskie) – 9 sierpnia, Słubice (woj. lubuskie) – 10 sierpnia, Krajnik Dolny (woj. zachodniopomorskie) – 11 sierpnia, Szczecin – 12 sierpnia. Straż pożarna poinformowała 18 sierpnia, że do tego momentu odłowiła ponad 100 ton śniętych ryb z Odry oraz z Neru.
Dowodem nieadekwatnej reakcji przedstawicieli rządu na rozwój sytuacji było to, że do mieszkańców najbardziej narażonych województw nie wysłano wiadomości o możliwym zagrożeniu.
Dopiero 12 sierpnia do abonentów telefonii komórkowej z części powiatów Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RBC) wysłało alert dotyczący skażenia wody w Odrze.