Rząd Belgii oficjalnie dał obywatelom wybór, czy chcą pracować cztery dni w tygodniu czy pięć, jednak zgodnie z regulacją, która weszła w życie w listopadzie, liczba godzin pracy niezależnie od wybranej opcji niemal się nie zmieni.
Belgijski czterodniowy tydzień pracy różni się od większości takich rozwiązań, jakie są obecnie wprowadzane próbnie w niektórych krajach świata. Pracownicy w Belgii będą mogli wybrać system pracy po 9,5 godziny przez 4 dni w tygodniu, co oznacza łącznie 38 godzin pracy, lub pozostać przy modelu 8-godzinnym przez 5 dni w tygodniu, czyli 40 godzin pracy. Niezależnie więc od podjętej decyzji Belgowie przepracują podobną liczbę godzin.
Szef rządu dodał, że celem zmian jest uelastycznienie krajowego rynku pracy oraz zapewnienie obywatelom i firmom większej swobody. W lokalnych mediach pojawiają się jednak głosy, że nie wszyscy są zachwyceni nowym rozwiązaniem. Jak przekazał Euronews, przedsiębiorstwa obawiają się, że nowy, „skondensowany” tydzień pracy może stworzyć problemy organizacyjne, a związki zawodowe ostrzegają, że będzie to po prostu oznaczać większe obciążenie pracą w ciągu czterech dni.
Pilotażowy program czterodniowego tygodnia pracy trwa obecnie w Wielkiej Brytanii. Do programu, trwającego do końca listopada, w ramach którego można pracować o 20 proc. krócej bez zmiany wysokości wynagrodzenia, zgłosiło się około 70 brytyjskich firm i ponad 3300 pracowników. Podobne strategie testują m.in. Irlandia, Stany Zjednoczone, Kanada, Australia i Nowa Zelandia.