300 mld dolarów rocznie do 2035 r. będą przeznaczać wysoko rozwinięte państwa świata (w tym USA, Wielka Brytania, Australia, UE, Japonia, Arabia Saudyjska i Szwajcaria) na finansowanie transformacji klimatycznej w regionach biedniejszych. To nawet nie jedna trzecia potrzeb – wskazują ekonomiści. Środki te mają być dostępne m.in. w postaci pożyczek i grantów. Postanowienie to jest jednym z najważniejszych wśród tych, które podjęto podczas szczytu klimatycznego COP29 w Baku (Azerbejdżan), zakończonego 23 listopada br.
Jak wynika z
raportu
powołanej przez ONZ Niezależnej Grupy Ekspertów Wysokiego Szczebla ds. Finansowania Działań Związanych z Klimatem, złożonej ze światowej sławy ekonomistów, do 2030 r. państwa rozwijające się będą potrzebowały ponad miliarda dolarów rocznie, aby możliwe było osiągnięcie celów klimatycznych zapisanych w porozumieniu paryskim.
Udział finansowy państw wysoko rozwiniętych w adaptacji do zmian klimatu biedniejszych regionów jest jednym z elementów uzgodnień szczytu klimatycznego w Paryżu w 2015 r. Odpowiedzialność państw wysoko rozwiniętych wynika z tego, że to one odpowiadają za większość światowych emisji gazów cieplarnianych, czym w przeważającym stopniu przyczyniają się do globalnego wzrostu temperatur.
Jak wynika z dokumentu Emissions Gap Report, w 2023 r. globalne emisje gazów cieplarnianych sięgnęły nowego rekordu na poziomie 57,1 Gt (ekwiwalentu CO2), co stanowi wzrost o 1,3 proc. w porównaniu z poziomami z 2022 r.
Bez natychmiastowego i znacznego obniżenia światowych emisji do końca tego stulecia średni globalny wzrost temperatur wyniesie 3,1℃ wobec poziomów sprzed epoki industrialnej, a to o ponad dwa razy więcej niż poziom 1,5℃, przy którym, według naukowców, jesteśmy w stanie jeszcze zapobiegać katastrofalnym skutkom zmian klimatu.