Z Katarzyną Napiórkowską rozmawia Anna Włodarczyk.

 

 

Rok temu miała miejsce uroczysta inauguracja prowadzonej przez panią Galerii Sztuki w Brukseli. Jak podsumuje pani ten rok?

Obecność w Brukseli jest wyjątkowym doświadczeniem. Rozpoczynając prowadzenie Galerii tutaj, znałam wielu belgijskich kolekcjonerów i artystów. Belgowie zachwycają się wieloma polskimi dziełami. Miło jest spotykać tu też obcokrajowców, którzy znają naszą Galerię z Warszawy i Poznania. Odkryciem jest spotkanie z polską publicznością w Brukseli. Polacy w Belgii są bardzo zainteresowani sztuką, mają dużą wiedzę i pasję dla malarstwa polskiego.

 

Co uznałaby pani za największy sukces tego roku?

Na rynku sztuki bardzo ważny jest kontekst. Dlatego duże znaczenie ma to, w jakich kolekcjach znajdują się prace wybranych artystów. Ważnym wydarzeniem było to, że kilka obrazów z naszej Galerii zostało zakupionych do belgijskiej kolekcji, w której znajduje się m.in. obraz atrybuowany szkole Bruegla. Fakt, że obok arcydzieł sztuki dawnej artystów światowego formatu znalazły się m.in. obrazy Marka Okrassy i profesora Leszka Rózgi, ma duże znaczenie! A sztuka nie zna granic!

 

Pani Galeria w Polsce jest bardzo znana. Czy Galeria w Brukseli po roku działalności staje się powoli adresem, do którego goście wracają?

Już kilka razy zaskoczyło mnie to, jak wiele osób rozpoznaje naszą Galerię. Osoby interesujące się sztuką znają ją z Warszawy. Rozpoznają prezentowanych przez nas artystów, zanim jeszcze zobaczą logo Galerii. I wszyscy bez wyjątku gratulują nam pięknej lokalizacji przy Mont des Arts. To wyjątkowy adres. Z woli belgijskiego króla Leopolda to tu, na „wzgórzu sztuki” miały znajdować się najważniejsze muzea i kolekcje. Dlatego w naszym sąsiedztwie jest Muzeum Magritte’a, Bozar i Królewskie Muzea Sztuk Pięknych. Cieszę się, że możemy prezentować sztukę polską w tak prestiżowym miejscu, w samym sercu miasta. Przed inauguracją piękny list z gratulacjami otrzymaliśmy od belgijskiej królowej. Przypomniało mi to o wydarzeniu sprzed kilku lat, gdy król Belgów Albert II uroczyście celebrował otwarcie nowej polsko-belgijskiej inwestycji w Warszawie. Tam mieściła się nasza Galeria.

 

Rzeczywiście, Galeria jest świetnie zlokalizowana. A kim są ci goście? Kto kupuje obrazy?

Kolekcjonerem może zostać każdy. Wszystko zaczyna się od potrzeby otaczania się pięknem, otaczania się sztuką. Jestem przekonana o tym, że większość osób ma wrażliwość, niekiedy jednak ma do dyspozycji niewiele czasu. Ci jednak, którzy odkrywają, czym jest sztuka, zaczynają częściej bywać na wystawach, oglądają wiele obrazów, odkrywają, jak wiele to daje. Sztuka pozwala nam spojrzeć na świat inaczej, stać się wrażliwszym, żyć piękniej i mądrzej. A kolekcjonerzy, których spotkałam w swojej pracy, niekiedy zaczynali od jednego obrazu, a potem budowali wspaniałe, imponujące kolekcje. Kolekcje powstają z różnych przyczyn. Z potrzeby otaczania się obrazami, ale także dla budowania prestiżu i wizerunku firm. Dlatego przecież najznakomitsze korporacje posiadają wystawiane w siedzibach kolekcje obrazów i rzeźb.

 

Którzy artyści podobają się tutaj najbardziej?

Dużym zainteresowaniem cieszą się młodzi polscy artyści. Wśród prac, które posiadamy w naszej kolekcji, są też obrazy klasyków XX wieku. Wiele osób zwraca uwagę na prace Edwarda Dwurnika; niektórzy pamiętają go z dużych wystaw, np. w Martin Gropius Bau w Berlinie. Bardzo lubiana jest twórczość profesora Leszka Rózgi – artysty, który w swoich pracach odnosi się do kultury i cywilizacji europejskiej. Odkryciem dla wielu osób jest twórczość artystów najbardziej aktywnych w latach 60. i 70. – Józefa Szajny, Eugeniusza Markowskiego, Tadeusza Dominika. Pamiętam zachwyt nad pokazywanymi przez nas pracami Abakanowicz. Uznaniem cieszy się słynna polska grafika.

 

Za swoją działalność została pani odznaczona w Polsce Złotym Krzyżem Zasługi i Orderem Polonia Restituta.

To prawda, te odznaczenia bardzo sobie cenię. Świadczą o dostrzeganiu mojej pracy na rzecz promocji sztuki. Otrzymałam także odznakę „Uśmiech dziecka”!

 

W naszych galeriach pracują także moje córki – Magdalena, która jest architektem i Justyna – historyk sztuki i europeista. W Brukseli widzimy, że działalność Galerii jest naprawdę potrzebna. Ma to znaczenie dla wizerunku Polski. W Belgii działają znakomicie instytucje kulturalne promujące polską obecność, jak Instytut Polski. Ambasador Rzeczpospolitej Polskiej pan Artur Harazim poświęca bardzo dużo uwagi polskiej kulturze – muzyce, teatrowi, sztuce. Jest tak dużo inicjatyw i wydarzeń, które łączą Polaków i Belgów. Dzięki temu Polska jest postrzegana jako kraj imponujący swoim życiem kulturalnym.

 

W Galerii pokazywała pani prace wybitnych artystów – klasyków sztuki XX wieku.

Od wielu lat konsekwentnie staramy się promować sztukę, prezentować wybitnych, uznanych artystów, jak i młodych malarzy. To duże, ale bardzo ciekawe wyzwanie. Współpracowałam z największymi artystami XX i XXI wieku: Magdaleną Abakanowicz, Edwardem Dwurnikiem, Tadeuszem Dominikiem, Jerzym Dudą-Graczem, Zdzisławem Beksińskim, Franciszkiem Starowieyskim, Leszkiem Rózgą, Józefem Szajną, Eugeniuszem Markowskim. Niejednokrotnie z tymi artystami wiązała mnie przyjaźń.

 

Bardzo głośna była wystawa fotografii Janusza Gajosa, którą pokazała pani po raz pierwszy w Warszawie.

To prawda. Janusz Gajos jest człowiekiem wielu talentów. Jest wybitnym aktorem, wybitnym artystą. Pasjonuje się fotografią. Jego wystawy oglądało tysiące osób. Pokazaliśmy m.in. znakomite portrety ludzi teatru. Były wyjątkowe, wnikające w dusze modeli, o niezwykłym świetle. Zapamiętałam portrety Danuty Szaflarskiej, Adama Hanuszkiewicza, Gustawa Holoubka, Krystyny Jandy, Beaty Tyszkiewicz. Wiele z tych osób odwiedziło wówczas kolejne wystawy fotografii Janusza Gajosa w mojej warszawskiej Galerii.

 

Jakie są plany Galerii na przyszłość?

Konsekwentna praca i ciekawy program wystaw. Zapraszam do Brukseli, na Mont des Arts 8!

 

Gazetka 121 – maj 2013