W lipcu ceny w Polsce rosły ponad 9-krotnie szybciej niż średnia w strefie euro. Większe podwyżki były tylko na Węgrzech. W maju i czerwcu Polska była krajem o największym rocznym wzroście cen. Według Europejskiego Urzędu Statystycznego inflacja dochodziła do 3,8% (wskaźnik HICP).

W lipcu inflacja minimalnie spadła do 3,7% i tym samym Polska jest w niechlubnym rankingu na drugim miejscu, podczas gdy pierwsze miejsce zajmują Węgry (3,9%), a trzecie Czechy (3,6%).

Cała wymieniona trójka zdecydowanie odstaje od reszty państw UE, gdzie ceny rosną wyraźnie wolniej. Średnia to 0,9%, a zawężając liczbę krajów do tych, które posługują się walutą euro, przeciętne podwyżki cen wynoszą tylko 0,4%. To oznacza, że w Polsce inflacja jest ponad 9-krotnie wyższa niż w strefie euro.

Ciekawy przykład stanowią Niemcy – tam ceny są dokładnie na tym samym poziomie co rok wcześniej.

Jak wskazuje Eurostat, największy wpływ na inflację mają usługi, a także żywność (wzrost o około 0,4 pkt proc.) i energia (-0,8 pkt proc.).

Wyliczenia Eurostatu różnią się od danych naszego Urzędu Statystycznego (GUS), który niedawno podał, że ceny w Polsce rosną w tempie 2,9%. Różnice wynikają z metodologii (m.in. wag, jakie nadawane są poszczególnym rodzajom kupowanych przez konsumentów towarów i usług w koszyku, który stanowi punkt odniesienia dla wyliczeń).

Wadą polskiego wskaźnika jest brak porównywalności z innymi krajami, które stosują inne metodologie. Europejski indeks sprowadza wszystko do wspólnego mianownika.