Państwa uczestniczące w ONZ-owskiej konferencji klimatycznej COP26 w Glasgow zawarły porozumienie, którego celem jest powstrzymanie zmian klimatu. Obserwatorzy podkreślają jednak, że tekst porozumienia z Glasgow został znacząco osłabiony w porównaniu z pierwotnym projektem, a zobowiązania stopniowego odchodzenia od węgla, surowca odpowiedzialnego w największym stopniu za ocieplanie się klimatu, nie idą wystarczająco daleko.

Węgiel jest odpowiedzialny za około 40 proc. światowej emisji CO2, dlatego ograniczenie jego emisji jest kluczowe dla wysiłków w celu utrzymania 1,5 st. C redukcji. Aby osiągnąć ten cel, który uzgodniony został w Paryżu w 2015 r., globalne emisje muszą zostać zredukowane o 45 proc. do 2030 r., a do 2050 r. powinna zostać osiągnięta zerowa emisja netto.

Do końca trwały negocjacje w sprawie zapisu mówiącego o zobowiązaniu państw do wycofywania węgla. Sprzeciw najmocniej wyrażały Indie i Chiny.

Rozczarowanie wyraził przewodniczący COP26 Alok Sharma, który powiedział, że jest mu „bardzo przykro” z powodu tego, jak potoczyły się obrady.

W pakcie podkreślono również nacisk na pilniejsze redukcje emisji i obiecano więcej pieniędzy dla krajów rozwijających się, aby pomóc im w łagodzeniu skutków zmian klimatu.

Zobowiązania podjęte w Glasgow nie idą jednak wystarczająco daleko, by zatrzymać wzrost średniej temperatury w granicach 1,5 st. C w stosunku do początku epoki przemysłowej.

W ramach porozumienia kraje postanowiły spotkać się w przyszłym roku, aby zobowiązać się do dalszych poważnych redukcji emisji dwutlenku węgla, tak aby cel 1,5 st. C mógł zostać osiągnięty. Obecne zobowiązania, jeśli zostaną spełnione, mogą jedynie ograniczyć globalne ocieplenie do 2,4 st. C. Ale naukowcy twierdzą, że jeśli średnia globalna temperatura wzrośnie o więcej niż 1,5 st. C, na Ziemi odczuwalne będą poważne skutki zmian klimatycznych, a miliony ludzi narażonych będzie na ekstremalne upały.