Tak naprawdę, aby przekonać do jakiejś mniej lub bardziej kontrowersyjnej nowinki dietetycznej, wystarczy napisanie książki o diecie cud (przez lekarza, a najlepiej przez dietetyka) i zmasowana akcja marketingowa. A gdy dodamy do tego jeszcze znaną twarz – najlepiej gwiazdę telewizji lub kina – sukces murowany. Bardzo często nie jesteśmy nawet świadomi manipulacji i wydaje nam się, że skoro nagle wszyscy wokół mówią i piszą o nowym sposobie tracenia zbędnych kilogramów, a koleżanki zaczynają go stosować i widzą efekty, to coś w tym musi być. Stąd popularność przez wielu krytykowanej diety Dukana, a teraz detoksykacji, głodówek oczyszczających i suplementów diety.

WIELKI POST NA TALERZU

Detoks jeszcze do niedawna kojarzył się wyłącznie z leczeniem alkoholików i narkomanów, ale teraz okazuje się, że odtrutki potrzebują też wszyscy… jedzący. Bo nagle jedzenie straciło swe główne zadanie, czyli utrzymywania nas przy życiu, a zaczęło działać na naszą szkodę.

Owszem, fast food, ociekające tłuszczem kotlety, słone chipsy i słodkie ciasta na pewno wyrządzają naszemu organizmowi więcej szkody niż pożytku. Ale czy nie lepiej byłoby w takim razie po prostu z nich zrezygnować na rzecz zdrowej żywności? Lubimy chyba jednak drogę na skróty i obietnice natychmiastowych rezultatów, dlatego tzw. detoksykacja stała się szalenie modna, a prasa kobieca zachęca do niej szczególnie teraz, w okresie wiosennym.

Naukowcy pozbawiają jednak złudzeń wszystkich tych, którzy traktują detoks i jego skrajną postać, czyli tzw. głodówki oczyszczające, jak dietę odchudzającą. I biją na alarm. Z głodówką nie ma żartów – w jej efekcie może dochodzić do zasłabnięć i zaburzeń rytmu serca i innych narządów wewnętrznych. Owszem, szybko zgubimy kilka kilogramów, ale razem z nimi – także masę mięśniową; efekt jo-jo gwarantowany.

WYIMAGINOWANI INTRUZI

Idea detoksykacji opiera się na przekonaniu, że w naszym organizmie gromadzą się toksyny i zbędne produkty przemiany materii, których można się pozbyć poprzez picie soków i jedzenie posiłków składających się tylko z warzyw i owoców. Tymczasem czasopismo „The Guardian” cytuje emerytowanego profesora medycyny z Uniwersytetu Exeter, Edzarda Ernsta. Brytyjski uczony twierdzi, że gdyby toksyny naprawdę kumulowały się w organizmie i nie były z niego usuwane, już byśmy nie żyli. Według niego szum wokół tak pojmowanego detoksu nakręcają producenci produktów „detoksykacyjnych” i wszyscy ci, którzy zwęszyli w tej branży niezły interes: – Zdrowe ciało oczyszcza się samoistnie, a dzieje się tak dzięki nerkom, wątrobie, przez skórę, a nawet płuca – mówi profesor. – Nie jest znany żaden sposób – a już na pewno nie są nim zabiegi detoksykacyjne – który mógłby spowodować, aby coś działającego w zdrowym ciele doskonale jeszcze bardziej ulepszyć.

Producenci często wspominają też o toksynach, które jakoby wdychamy i spożywamy. Okazuje się jednak, że sami nie za bardzo potrafią zidentyfikować owe niebezpieczne substancje, co udowodnili w 2009 roku naukowcy z brytyjskiej organizacji Sense about Science. Skontaktowali się z przedstawicielami 15 firm wytwarzających tzw. produkty detoksykacyjne – herbatki, soki, zupy, a nawet środki do pielęgnacji ciała – sprzedawane w aptekach i supermarketach. Producenci nie potrafili udzielić żadnej jasnej odpowiedzi na pytanie, przed jakimi toksynami mają chronić ich produkty ani co konkretnie rozumieją pod pojęciem detoksu. I nic dziwnego, bo – jak mówią specjaliści – w literaturze fachowej nie ma żadnych dowodów na pozytywne efekty detoksykacji.

WITAMINY NA ŚNIADANIE,

SUPLEMENTY NA OBIAD…

Coraz więcej lekarzy nie zostawia też suchej nitki na producentach witamin i suplementów diety. Przemysł kwitnie, ponieważ wytwórcy nie muszą spełniać restrykcyjnych norm, którym podlegają leki, a więc nie są tak kontrolowani. Popularne pastylki mają – no właśnie, tutaj dużo zależy od interpretacji producenta i klienta oraz od umiejętnego przedstawiania zalet tych specyfików w reklamach. Teoretycznie substancje te powinny pomagać uzupełnić dietę w brakujące witaminy i mikroelementy, absolutnie nie wolno ich mylić z lekami ani sugerować, że mają właściwości lecznicze. Tymczasem w wielu reklamach pojawiają się takie podteksty, co więcej, w aptekach produkty te, choć nie powinny, nierzadko znajdują się obok leków.

Podobnie jak w przypadku detoksykacji, także tutaj niezależne badania nie potwierdziły skuteczności. Bo nie można przecież traktować poważnie pozytywnych wyników badań przeprowadzanych na zlecenie koncernów – nierzadko z zastosowaniem błędnej metodologii – po to tylko, by potwierdzić narzuconą z góry tezę. Lekarze przyznają, że owszem, suplementy mogą się przydać osobom starszym, osłabionym długą chorobą oraz kobietom w ciąży, ale nie ma żadnych powodów, by przyjmowali je ludzie cieszący się dobrym zdrowiem i stosujący odpowiednie reguły żywieniowe.

Okazuje się więc, że jeśli chcemy być zdrowi i szczupli, pozostają nam tylko sprawdzone, od lat powtarzane i trochę nieatrakcyjnie brzmiące zasady: sport i zbilansowana dieta…

Jak zachować zdrowie i szczupłą sylwetkę?

♥ ruszaj się: ćwicz, spaceruj, jeźdź na rowerze, tańcz

♥ jedz regularnie niewielkie porcje, najlepiej 5 razy dziennie

♥ unikaj nadmiernych ilości tłuszczu i soli

♥ spożywaj różnorodne potrawy, urozmaicaj posiłki

♥ wybieraj żywność nieprzetworzoną

♥ codziennie jedz warzywa i owoce

♥ nie jedz 2–3 godz. przed snem

♥ pij dużo wody, unikaj napojów kolorowych i gazowanych

♥ nie pal, nie nadużywaj alkoholu

 

 

 

Halina Szołtysik

Gazetka 140 – kwiecień 2015