Ciemno, zimno, a ty zakopujesz się pod kołdrą ze szklanką ciepłego kakao. O zabiegach pielęgnacyjnych nie ma mowy, bo jak tu dbać o siebie, gdy na dworze temperatura spada do zera. Brzmi znajomo? Jeśli tak, to muszę cię zmartwić. Ani mróz, ani ciemne poranki nie powinny uwolnić cię od obowiązku dbania o ciało. Bo gdy wiosną obudzisz się z letargu i zrzucisz wełniane golfy, możesz mieć niemiłą niespodziankę.
NA ZŁOŚĆ PROMIENIOM
Jeśli przygotowując się do zimy, robisz porządki w kosmetyczce, nie wyrzucaj wszystkiego do kosza. Filtr przeciwsłoneczny, który zapewne kojarzy ci się z błogim smażeniem się na plaży, powinien nadal pozostać twoim kompanem podczas zimowych dni. Ochrona przed promieniami słonecznymi musi trwać cały rok! Promieniowanie ultrafioletowe UV (występujące w trzech rodzajach: UVA, UVB i UVC) jest czynnikiem zewnętrznym wpływającym na proces starzenia skóry, którego głównym źródłem jest słońce. Aby ochronić skórę przed szkodliwym wpływem promieni, wykorzystuje się w kosmetykach specjalne związki chemiczne zwane filtrami przeciwsłonecznymi. Wskaźnik ochrony przeciwsłonecznej SPF (z ang. sun protection factor) służy do oznaczenia stopnia ochrony przed rumieniotwórczym promieniowaniem UVB. Jednak aby móc w pełni zafundować sobie zabezpieczenie, znajdź produkt z wyszczególnioną informacją o dodatkowej ochronie przed promieniami UVA, które dochodzą do tkanki podskórnej i niszczą włókna kolagenu i elastyny, przenikając przez chmury, szyby i tkaniny.
Filtry opóźniają procesy starzenia oraz pomagają skórom wrażliwym na światło wskutek kuracji dermokosmetycznych. Jeśli zimą decydujesz się na terapie lekami, retinoidami, kwasami lub poddajesz się peelingom chemicznym w gabinecie medycyny estetycznej, pamiętaj o tym, że wiele substancji uszkadza barierę naskórkową, uwrażliwiając skórę na słońce i pozbawiając naturalnej ochrony. Tylko dzięki filtrom nie ma ryzyka wystąpienia plam, oparzeń i przebarwień. Są także niezastąpione, jeśli pijesz w dużej ilości zioła (np. dziurawiec, mniszek lekarski), stosujesz olejki eteryczne lub przyjmujesz leki fotouczulające (czytaj uważnie ulotkę każdego leku, który pomaga w walce z przeziębieniem, lub spytaj swojego lekarza pierwszego kontaktu o związki fotouczulające).
Dziś wiele firm kosmetycznych poleca produkty do makijażu (podkłady, pudry, bazy) z wkomponowanym filtrem na poziomie SPF 15–30, ale jeśli chcesz do sprawy podejść profesjonalnie, nie wahaj się nakładać pod makijaż przed wyjściem z domu emulsji o SPF 50.
Już dziś unikaj dużego nasłonecznienia, nie żałuj filtrów (zwłaszcza na górskich stokach, bo ryzyko uszkodzenia skóry przez słońce jest większe na dużych wysokościach!) i chroń oczy (najlepiej okularami zakupionymi u optyka, który certyfikatami potwierdzi jakość nałożonych na szkło filtrów, bo promienie sprzyjają zwyrodnieniom rogówki i siatkówki). Zadbaj też o dzieci – zimą małe noski lubią się nieźle spiec.
DŁONIE W POTRZEBIE
O ile o twarz na mrozie dba każda kobieta, stosując kremy odpowiednie do rodzaju cery, to już z pielęgnacją dłoni bywa gorzej i trudniej. A o ręce na zimnie trzeba dbać wyjątkowo troskliwie i systematycznie, ponieważ są pozbawione tkanki tłuszczowej i źle znoszą kaprysy pogody, wiatr czy przegrzane pomieszczenia. Dłoniom przynajmniej raz w tygodniu zafunduj peeling. Możesz użyć do tego celu gotowego preparatu lub przygotować go samodzielnie, mieszając fusy z zaparzonej, zmielonej kawy oraz oliwę z oliwek. Do mycia rąk stosuj delikatne mydła niewysuszające skóry, po czym wmasowuj w nie krem (w domu i w biurze możesz używać tych o lżejszej, nietłustej formule, ale już podczas spaceru i na noc stosuj kosmetyki o bogatszych właściwościach). Żeby nie zapomnieć o tym zimowym rytuale, zaopatrz się w kilka sztuk kremów i rozstaw je „ku pamięci” przy umywalce w łazience, na blacie w kuchni, na biurku i na półce nocnej. Na powietrze nie wychodź bez rękawiczek – unikniesz odmrożenia i problemów z krążeniem krwi. Przemarzniętym dłoniom zawsze pomoże kąpiel w podgrzanej oliwie.
NA RATUNEK USTOM
Usta są pozbawione gruczołów łojowych, dlatego na wietrze i mrozie często wysychają i pękają. Na zimę zrezygnuj z błyszczyków lub szminek o przedłużonej trwałości, które przez swoją formułę trwale wysuszają usta. Szukaj pomadek w sztyfcie przeznaczonych specjalnie na tę porę roku oraz balsamów do ust, które bazują na naturalnych olejkach i tłuszczach roślinnych. W składzie perfekcyjnego preparatu do ust powinny znaleźć się witaminy A i E, miód i wosk pszczeli, wazelina, alantoina i gliceryna oraz olejek arganowy. Pomadka ochronna oprócz składników nawilżających i natłuszczających musi także zawierać filtr (co najmniej SPF 15). Jeśli go nie ma, możesz jako bazę zastosować krem do twarzy z filtrem. Pamiętaj, by stosować ją każdorazowo przed wyjściem na zewnątrz, unikać oblizywania ust i ich przygryzania.
Usta lubią peelingi, które usuwają z nich martwy naskórek, poprawiają mikrokrążenie, a tym samym wydobywają z nich piękny, naturalny kolor. W tym celu użyj szczoteczki z delikatnego włosia i okrągłymi ruchami delikatnie masuj wargi. Jako maseczkę stosuj preparaty o sprawdzonym, naturalnym składzie – miód lub wazelinę nałożone grubą warstwą. Przetestuj także maść lanolinową dla matek karmiących na popękane brodawki (to nie żart!) – nawilża, natłuszcza, zmiękcza naskórek, łagodzi podrażnienia. Ze względu na tłustą, lepką konsystencję najlepiej stosuj ją prewencyjnie na noc.
Pielęgnację zimową traktuj jako przyjemny rytuał między leniwym porankiem z książką, gdy za oknem pada śnieg (lub belgijska mżawka, jak kto woli), a wieczorną szklanką gorącej herbaty z przyprawami korzennymi.
Sylwia Znyk
Gazetka 157 – grudzień 2016